Rozdziały
Bitwa nad Trebią (218 p.n.e.) była pierwszym wielkim starciem między Kartaginą a Rzymem w II wojnie punickiej. Wojska Republiki zostały całkowicie pokonane przez armię Hannibala. W tej bitwie Hannibal zastosował po raz pierwszy taktykę, która przyniosła mu wielkie zwycięstwo pod Kannami.
Tło historyczne
Burzliwe wydarzenia II wojny punickiej kojarzone są przede wszystkim z geniuszem militarnym Hannibala, który najpełniej objawił się pod Kannami. Armia kartagińska rozgromiła wtedy Rzymian poprzez oskrzydlenie i otoczenie znacznie liczniejszych armii Republiki. W powszechnej świadomości stosunkowo mniej „medialne” okazało się pierwsze starcie armii punickiej z Rzymianami dwa lata wcześniej, gdy Hannibal zastosował zbliżoną taktykę.
Po pokoju kończącym I wojnę punicką stosunki między obu państwami nie były jednoznacznie wrogie. Jednakże żadna ze stron nie wyrzekła się powrotu na ścieżkę wojenną. Przegrana Kartaginy w I wojnie punickiej wywołała w części jej społeczeństwa poczucie upokorzenia, wzmocnione jeszcze przez rzymski zabór Sardynii. Osłabiona utratą części terytoriów Kartagina kompensowała to sobie przez intensywny podbój ziem Półwyspu Iberyjskiego. Ta ekspansja wzbudziła niepokój Senatu, co zaowocowało podpisaniem w 226 p.n.e. traktatu między Kartaginą i Rzymem, wyznaczającego rzekę Ebro jako linię podziału stref wpływów obu państw. Jednakże w pewnym momencie republika rzymska zawarła sojusz z miastem Sagunt. Mieszkańcy tego miasta mogli szukać pomocy Kwirytów, czując zagrożenie ekspansją Barkidów w Hiszpanii. Później Rzymian poproszono o mediację w sporze powstałym wśród miejscowych polityków. Ich część skłaniała się ku Rzymowi, inni wykazywali sympatie pro-kartagińskie. W 221 p.n.e. dowództwo nad Kartagińczykami w Hiszpanii przejął Hannibal. Na przełomie 219/218 p.n.e. wybuchł spór między Saguntem a sąsiednim miastem, sprzymierzeńcem Kartaginy. Saguntyjczycy oskarżali rywala o zabór części terytorium. Oczywiście rywale Saguntu byli wspierani przez Hannibala. W zimie poselstwo Rzymian gościło u wodza Punijczyków w Hiszpanii i przypomniało mu o zapisach traktatu, przestrzegając przed próbami ataku na Sagunt. Oburzeni odmowną odpowiedzią parlamentariusze rzymscy powtórzyli następnie te żądania władzom w Kartaginie. Hannibal obległ Sagunt i po 8-miesięcznym oblężeniu zdobył miasto. Rzymianie wysłali jeszcze jedną komisję do Kartaginy z zapytaniem o stosunek jej władz do działań Hannibala w Hiszpanii. W odpowiedzi senatorowie kartagińscy odmówili przestrzegania traktatu z 226 p.n.e., tłumacząc, iż nie został on ratyfikowany. Powołali się przy tym na zaproponowane przez Katullusa warunki pokoju 241 p.n.e. oraz zakwestionowali sojusz Rzymu z Saguntem. Po fiasku wzajemnych konsultacji, obie strony rozpoczęły przygotowania do wojny.
Plany obu stron
Rzymianie planowali uderzenie na Punijczyków w dwóch miejscach. Jeden z konsulów 218 roku, P. Korneliusz Scypio na czele armii konsularnej i sił sprzymierzeńców, wsparty 60 pięciorzędowcami miał ruszyć do Hiszpanii. Jego kolega, T. Semproniusz Longus z armią konsularną, wojskami sprzymierzeńców, 160 pięciorzędowcami i kilkoma lżejszymi jednostkami miał dokonać inwazji na Afrykę. Jednakże te plany zostały zniweczone przez wypadki w Galii Cisalpińskiej, gdzie plemiona celtyckie zwróciły się przeciw rzymskim kolonistom. Walcząca na tym odcinku armia Manliusza Wulsona wpadła w zasadzkę w zalesionym terenie i poniosła ciężkie straty. Samego dowódcę oblężono koło Tannetum. Senat wysłał na odsiecz armię Atiliusza Serranusa, który z łatwością uporał się z niepokornymi plemionami. Scypion rozkazem Senatu został zmuszony do rekrutacji nowego legionu i sił sprzymierzeńców celem zastąpienia armii wyekspediowanej do Galii. Spowodowane tym opóźnienie w jego inwazji na Hiszpanię miało decydujący wpływ na przebieg działań wojennych w najbliższej przyszłości. Hannibal również planował prowadzenie wojny w sposób ofensywny i chciał zaatakować Rzymian na ich własnej ziemi. Nie można było tego przeprowadzić poprzez morską inwazję z powodu ograniczeń nałożonych na Kartaginę w traktacie z 241 p.n.e. Jedynym rozwiązaniem pozostawał niełatwy marsz przez Pireneje, południową Galię i Alpy. Właśnie pochód armii kartagińskiej tą trasą wprawił w konsternację i zdumienie Rzymian.
Marsz Hannibala na Italię i pierwsze walki
Końcem kwietnia 218 p.n.e. Hannibal na czele armii złożonej z 60.000 ludzi wyruszył z Nowej Kartaginy na północ. 14.000 ludzi z Afryki dowodzonych przez Hazdrubala pozostało w Hiszpanii jako garnizon. Armia inwazyjna składała się z przedstawicieli wielu narodowości – obywateli Kartaginy, Libijczyków, Iberów i Celtyberów. Po przekroczeniu Ebro Punijczycy ruszyli ku Pirenejom. W trakcie marszu Hannibal dowiedział się o przygotowaniach Rzymian do działań wojennych, co utwierdziło go w zamiarach ataku na Italię. Wódz wydzielił z całości armii 10.000 żołnierzy celem podboju górskich okolic i twierdz na północ od Ebro. W czasie pochodu ku Pirenejom 3000 żołnierzy z ludu Karpetanów zdezerterowało z obozu. Hannibal pozwolił jednak Hiszpanom na dobrowolne rozejście się do domu. 7000 Celtyberów, którzy zdecydowali się na ten krok, zostało odesłanych do Hasdrubala. Przez terytoria Galów armia dotarła do Rodanu, gdzie po utarczkach z miejscowymi Celtami przeprawiono na drugi brzeg tabory i ludzi. Na wieść o wylądowaniu Scypiona koło Massili Hannibal skierował się na północ, by uniknąć na razie walki z wrogiem. Scypion wysłał więc brata z armią do Hiszpanii, sam udając się do Pizy i Ariminum, celem ochrony przejść górskich nad Adriatykiem. Jednocześnie armia Semproniusza Longusa została wycofana z Sycylii i odesłana nad Pad, celem stawienia oporu Hannibalowi. Ten doliną Druencji podszedł pod wierzchołki Alp. Samo przejście przez góry zajęło Hannibalowi 15 dni i pociągnęło za sobą duże straty. Z liczby 38.000 piechoty i 8000 jazdy, które przeszły przez Rodan, po przekroczeniu Alp pozostało 20.000 piechoty i 6000 jazdy. Największe straty poniosły słonie, których większość nie przeżyła marszu przez ośnieżone góry. Hannibal skierował się na ziemie Taurynów, którzy byli doń wrogo nastawieni.
Po zdobyciu ich głównego ośrodka i krótkim odpoczynku, Punijczycy ruszyli na ziemie sprzymierzonych Insubrów i Bojów. Nad Ticinusem doszło do pierwszego zwycięskiego starcia armii Hannibala z siłami rzymskimi. W bitwie został ciężko ranny konsul Scypion, uratowany według jednego źródła przez swego syna, przyszłego zwycięzcę Hannibala. Bitwa podniosła morale armii inwazyjnej. Rzymianie od tego momentu stali się zachowawczy w działaniach wojennych, a to zostało odczytane jako oznaka słabości. Tak widzieli to przedstawiciele plemion galijskich, którzy po zwycięstwie zaczęli skłaniać się ku Kartaginie. Tymczasem armia konsularna Semproniusza przybyła forsownym marszem z Sycylii na nowy teatr wojny, choć wśród historyków dalej trwają spory, w jaki sposób ten marsz się odbył. Stosunkowo krótki okres jego trwania sugeruje, że część tej trasy legioniści mogli przebyć drogą morską. Rozbieżności dotyczą również innych szczegółów tego pochodu. Według Polibiusza Semproniusz podobno nakazał swym podkomendnym pojedynczo lub grupami przeprawić się na północ i stawić się w Ariminum w wyznaczonym dniu. Jednakże według tego historyka ta armia miała przemaszerować pod murami Rzymu celem dodania otuchy jego mieszkańcom. Był to bowiem okres tuż po otrzymaniu przez Senat wiadomości o klęsce nad Ticinusem.
Bitwa nad Trebią, Zima 218 p.n.e.
Początkowo konsul Scypion nie podejmował działań przeciw Hannibalowi, zajmującemu dogodną pozycję z dala od brzegu rzeki Trebii. Barkida również nie kwapił się do walki. Możliwe, że wtedy bardziej zależało mu na przeciąganiu plemion celtyckich na swą stronę. Jednakże Hannibal podejrzewał je o dwulicowość i paktowanie z Rzymianami. Kartagiński oddział złożony z 1000 jazdy i 2000 piechoty rozpoczął plądrowanie okolicy, co zostało uznane przez część miejscowych Celtów za wrogie działanie. Niektórzy z nich poprosili o pomoc Rzymian, którzy przeprawili przez rzekę 1000 velites i silny oddział konnicy. Punijczycy rozproszeni po całym obszarze doliny Trebii i obciążeni łupami nie mogli odeprzeć ataku tych sił. Jazda rzymska ścigała ich aż pod obóz Hannibala, który w końcu wysłał odsiecz na pomoc swoim. Atak oddziałów z obozu odrzucił jeźdźców rzymskich, jednakże w utarczce tej obie strony zaczęły angażować coraz to nowe jednostki. Przezorny Hannibal w końcu nakazał powstrzymać swych podwładnych od walki, z której zrezygnował również dowódca rzymski, zadowolony odniesionym sukcesem.
Dowodzący całością sił rzymskich konsul Semproniusz Longus podniesiony na duchu zwycięską potyczką, optował za konfrontacją zbrojną z Hannibalem. Liczył na zwycięstwo w starciu z Barkidą, co było mu potrzebne w nadchodzących wyborach. Nie chciał też czekać, aż jego ranny kolega zechce dzielić z nim laury zwycięstwa. Gotowość obu stron do stoczenia walnej bitwy jest całkowicie zrozumiała. Rzymski dowódca rozumiał, że ma liczebną przewagę nad wrogiem i broni swego terytorium. W sztabie rzymskim zdawano sobie sprawę, że armia Hannibala jest osłabiona forsownym marszem przez Alpy, a ewentualne odłożenie walk do wiosny mogłoby oznaczać werbunek większej liczby Galów do jej szeregów. Co więcej, zwlekanie z bitwą mogłoby być przez wroga uznane za przejaw słabości. Wygrana bitwa mogłaby doprowadzić do dezercji plemion celtyckich z wojska Hannibala. Wódz punicki także śpieszył się do walnej konfrontacji, która miała dodać rozpędu jego kampanii. Teren przyszłych działań doskonale nadawał się zarówno do wykorzystania niezrównanej jazdy kartagińskiej, jak i do użycia piechoty legionowej przez Rzymian. Była to płaska równina, przechodząca na południu we wzniesienia. Wódz punicki zlokalizował ciek wodny, przecinający równinę, przepływający na południu między dwoma stromymi i zalesionymi zboczami. Umieszczając w tym miejscu nocą oddział złożony ze 1000 piechoty i 1000 jazdy numidyjskiej pod wodzą Magona, przygotował zasadzkę na Rzymian. To zgrupowanie w newralgicznym momencie bitwy miało wynurzyć się z ukrycia i uderzyć na tyły szyku rzymskiego. Na podstawie informacji od szpiegów i wniosków z rekonesansu Hannibal poznał możliwości swoje i Semproniusza.
Przed świtem następnego dnia Barkida wysłał 500 jeźdźców numidyjskich celem ataku na obóz rzymski. Numidyjczycy zgodnie z rozkazem sforsowali Trebię i zaatakowali obóz obu konsulów. Semproniusz poderwał całą swą jazdę wraz z 6000 velites i rzucił te siły na napastników. Jednocześnie rozkazał oddziałom piechoty natarcie przez rzekę. Głodni, niezabezpieczeni przed zimnem i niewypoczęci piechurzy przeprawiali się przez rzekę w trzech kolumnach, brodząc w lodowatej wodzie aż po ramiona. Minęło trochę czasu, zanim wszystkie manipuły zajęły pozycje w szyku bojowym po drugiej stronie Trebii. Armie obu konsulów liczyły łącznie 16 000 piechoty legionowej i 20.000 piechoty auxiliów. Badacze szacują, że w szeregach rzymskich walczyło 6000 lekkozbrojnej piechoty. Po 2000 jazdy miało stanąć na każdej flance naprzeciw ponad 2-krotnie liczniejszej konnicy Hannibala. Cały front rzymski miał postać tradycyjnego szyku manipularnego z legionami w centrum, piechotą pomocniczą po bokach i jazdą na flankach. Armia punicka składała się z 21.000 ciężkozbrojnej piechoty, 8000 lekkozbrojnych i 11.000 jazdy. W centrum szyku Hannibala stanęło 8000 Galów, na obu ich flankach piechota hiszpańska i libijska. Jeźdźcy hiszpańscy i galijscy wsparci przez Numidów zajęli flanki całego szyku, po 5000 ludzi na każdej. Źródła podają, że na skrzydłach piechoty iberyjskiej i libijskiej ustawiono słonie bojowe. Rzymscy legioniści postępowali wolno, ale pewnie w kierunku szyku wroga.
Jak w wielu starciach tej epoki, walkę rozpoczęli lekkozbrojni obu stron. Velites, mniej doświadczeni i osłabieni uprzednią walką z Numidami, ulegli wyśmienitym procarzom Hannibala. Gdy główne siły starły się ze sobą, lekkozbrojni obu stron wycofali się za szeregi ciężkozbrojnych lub na flanki. Najszybciej rozstrzygnięcie nastąpiło na flankach, gdzie słabsza liczebnie i zmęczona jazda rzymska ustąpiła liczniejszym jeźdźcom punickim. Kartagińscy konni wyszli na oba skrzydła wroga i wdali się w walkę z ustawionymi na flankach żołnierzami auxiliarii. Walka piechoty w centrum była jednak zacięta i przez długi czas jej wynik był trudny do przewidzenia. Manipuły hastati i principes znacznie górowały liczebnie nad piechotą punicką i składały się z jednostek odzianych w cięższe zbroje, niż ich kartagińscy przeciwnicy. Długi front rzymski pozwolił na dłuższy opór legionów w centrum i minęło dużo czasu, zanim klęska Rzymian na flankach wpłynęła na dezorganizację środka szyku rzymskiego. Silny opór legionów nie ustał nawet, gdy oddział Magona z zasadzki zaatakował tyły Rzymian. Dopiero nacisk ze strony słoni i piechoty wroga od frontu oraz Numidów i harcowników z flanki doprowadził do rozbicia skrzydeł rzymskiej piechoty. Jedynie legioniści w samym środku frontu pokonali walczących z nimi Galów i w liczbie 10.000 przebili się przez triumfujące szeregi kartagińskie. Pozostali zginęli w boju, trafili do niewoli lub ulegli rozproszeniu.
Znaczenie bitwy
Konsul Longus starał się przedstawiać ciężkie warunki klimatyczne jako prawdziwą przyczynę klęski nad Trebią. Minęło sporo czasu, zanim senat oszacował prawdziwe straty poniesione w tej bitwie. Ostatecznie za winnego całej katastrofy uznano Longusa, jednakże doceniono wyczyny piechoty rzymskiej, która poprzez swą niezłomną postawę w centrum szyku zdołała umknąć z potrzasku. Oceniając zmagania z czysto strategicznego punktu widzenia, starcie jest przede wszystkim świadectwem profesjonalizmu Hannibala, który na początku trzymał swych ludzi w ryzach, sam decydując o miejscu i czasie walki z wrogiem.
Samą bitwę można uznać za zwiastun Kann. Już wtedy Hannibal zastosował taktykę oskrzydlenia, która powtórzył w 216 p.n.e. W starciu dużą rolę odegrała liczniejsza i dobrze wyszkolona jazda punicka. W walce skupił swą siłę na starciu na skrzydłach centrum szyku. Ustawiona na nich piechota libijska i hiszpańska przy wsparciu słoni skutecznie zatrzymała impet legionistów, osłabiony przez atak Magona na tyły szyku. Legioniści musieli w tej sytuacji tam skierować swą trzecią linię bojową. Jednakże nad Trebią Hannibal nie potrafił całkiem oskrzydlić wroga, gdyż środek jego szyku był zbyt słaby, umożliwiając Rzymianom przebicie się. Z punktu widzenia morale armii punickiej Trebia wzbudziła w wojakach Hannibala wiarę w możliwość pokonania wroga w dalszej kampanii. Galowie z północy półwyspu zaczęli odnosić się do Punijczyków z jeszcze większą życzliwością. Insubrowie odnowili swą przysięgę wierności i zobowiązali się dostarczyć posiłki. Hołd Hannibalowi złożyli też Ligurowie. Ogółem 10.000 Galów zasiliło szeregi Hannibala.