W 206 r. p.n.e. na polach południowo-wschodniej Hiszpanii w okolicach dzisiejszego miasteczka Alcalá del Río położonego 14 km na północ od Sewilli rozegrała się najbardziej błyskotliwa manewrowo bitwa drugiej wojny punickiej.
Bitwa ta być może przewyższa nawet swym artyzmem słynną bitwę pod Kannami z 216 r. p.n.e., w trakcie której Hannibal rozgromił, prawie dwukrotnie przewyższające liczebnie jego armię, siły rzymskie. Dzisiejsze hiszpańskie Alcalá del Río to starożytna Ilipa. O ile nie ma chyba pasjonata historii starożytnej, który nie słyszałby o Kannach, o tyle bitwa pod Ilipą, bo o niej mowa, pozostaje cokolwiek niezauważona w annałach historii. Szkoda, gdyż jest ona jedną z najciekawszych i zarazem najważniejszych bitew drugiej wojny punickiej. Nie będzie bowiem przesadą stwierdzenie, że to właśnie na hiszpańskiej ziemi pod Ilipą w znaczącej mierze rozstrzygnęły się losy drugiej wojny punickiej. Bitwa pod Ilipą miała miejsce w końcowej fazie konfliktu, zatem aby w pełni zrozumieć jej wpływ na ostateczne przechylenie się szali zwycięstwa w całej wojnie na stronę Rzymu, niezbędne jest ukazanie genezy jej stoczenia. Oto, jak do niej doszło i co wówczas się wydarzyło.
Krótko o przyczynach wybuchu drugiej wojny punickiej
Druga wojna punicka toczyła się w latach 218 – 201 p.n.e. pomiędzy Kartaginą, a Republiką Rzymską. Ze względu na ogrom środków materiałowych, finansowych i ludzkich zaangażowanych w prowadzenie tej wojny przez każdą ze stron biorącej w niej udział oraz wielość geograficzną miejsc w których toczył się ten konflikt (tj. Półwyspie Apenińskim, Półwyspie Iberyjskim, Sycylii, Sardynii, Półwyspie Bałkańskim i w Afryce Północnej) niektórzy historycy pokusili się o porównanie drugiej wojny punickiej do wojny światowej epoki antycznej1. Najważniejszą postacią drugiej wojny punickiej był Hannibal, kartagiński wódz z potężnego rodu Barkidów. Z tego też względu drugą wojnę punicką określa się również mianem wojny hannibalskiej.
Hannibal był najstarszym z trzech synów Hamilkara Barkasa, kartagińskiego wodza, który w 237 r. p.n.e. wraz ze swym zięciem Hazdrubalem Pięknym wyprawił się z rodzimej Kartaginy na Półwysep Iberyjski w celu objęcia kartagińskimi wpływami tego obszaru starożytnego świata. W 229 r. p.n.e. Hamilkar Barkas zginął w jednej z bitew z rdzennymi mieszkańcami Półwyspu Iberyjskiego. Po jego śmierci rządy nad utworzonymi przez niego posiadłościami Kartaginy w Hiszpanii objął, ze względu na młody wiek Hannibala w momencie śmierci ojca, Hazdrubal Piękny. Hazdrubal Piękny kontynuował rozszerzanie wpływów Kartaginy w Hiszpanii, jednak w odróżnieniu od swego teścia, czynił to głównie przy pomocy dyplomacji. Około 228 r. p.n.e. założył miasto Nowa Kartagina2 (łac. Carthago Nova, obecnie Kartagena) które ustanowił stolicą kartagińskiego władztwa w Hiszpanii3.
Wspomnieć należy, że rozszerzanie wpływów Kartaginy wśród plemion iberyjskich nie uszło uwadze Rzymian. Rzym zaniepokojony wzrostem kartagińskiego władztwa w Hiszpanii w 226 r. p.n.e. zwrócił się do Hazdrubala Pięknego z propozycją zawarcia traktatu mającego na celu dokonanie podziału wpływów obu państw na tym obszarze. Traktat ten (czy też – jak uważają niektórzy z historyków ze względu na fakt, że nie został on nigdy zatwierdzony przez Senat w rodzimej Kartaginie – tzw. berit, czyli rodzaj osobistej przysięgi Hazdrubala) zabraniał przekraczać Kartagińczykom w ich podbojach na Półwyspie Iberyjskim rzekę Iber (łac. Iberus lub Hiberus) obecnie utożsamianą z rzeką Ebro4. W momencie, w którym Hazdrubal Piękny zawierał z Rzymianami owe porozumienie, było ono o tyle korzystne dla Kartagińczyków, że obszar podlegający ich zwierzchności znajdował się wciąż jeszcze daleko na południe od wspomnianej rzeki, która de facto stała się naturalną granicą dzielącą Hiszpanię na strefy wpływów. Obszar Półwyspu Iberyjskiego na południe od rzeki Iber stanowił strefę wpływów Kartaginy, natomiast na północ od niej strefę wpływów Rzymu. Nadto, porozumienie to nie zabraniało Kartaginie prowadzić podbojów w pozostałych częściach Hiszpanii, np. w jej północno-zachodniej części5.
W 221 r. p.n.e. Hazdrubal Piękny został zamordowany przez sługę jednego z iberyjskich władców. To właśnie po zamordowaniu Hazdrubala Pięknego władztwo nad iberyjskimi posiadłościami Kartaginy oraz dowództwo nad wojskiem kartagińskim w Hiszpanii objął Hannibal jako najstarszy z trzech synów nieżyjącego Hamilkara Barkasa. Hannibal kontynuował rozszerzanie wpływów w Hiszpanii głównie przy pomocy podboju. Wkrótce też obszar nad jakim Kartagina sprawowała zwierzchność oparł się o graniczną rzekę Iber (patrz rys. 1)6. Wyjątek stanowiło niewielkie miasto-państwo o nazwie Sagunt.
Co ciekawe Sagunt leżał na południe od rzeki Iber, a zatem w strefie wpływów Kartaginy. Oddał się jednakże pod opiekę Rzymu wiele lat zanim Hannibal objął władztwo w Hiszpanii. Okoliczność ta pozwalała Saguntowi utrzymać niezależność. Nieznane są bliżej dokładne okoliczności, czas ani przyczyny w jakich doszło do nawiązania przyjaznych relacji pomiędzy obydwoma państwami. Raczej też wykluczyć należy, że Sagunt i Rzym łączył oficjalny foedus (przymierze)7. Pomimo tego Saguntynii zaniepokojeni wzrostem kartagińskich wpływów w regionie wysyłali do Rzymu poselstwa z prośbami o wsparcie i pomoc. Sprawę dodatkowo skomplikował fakt, że w samym Saguncie doszło do rozruchów pomiędzy dwoma wzajemnie zwalczającymi się stronnictwami, z których jedno optowało za związaniem się z Kartaginą, a drugie wprost przeciwnie – za związaniem się z Rzymem. Wreszcie po usilnych naleganiach Saguntu, Republika zdecydowała się wysłać posłów do Hannibala8. Hannibal, który właśnie wrócił z jednej ze swych wypraw wojennych na zimowe leże, zastał rzymskich posłów na przełomie 220/219 r. p.n.e. w Nowej Kartaginie9. Posłowie rzymscy nalegali, aby zaniechał prób wciągnięcia Saguntu w obręb kartagińskiej zwierzchności i aby przestrzegał zawartego w 226 r. p.n.e. przez Hazdrubala Pięknego traktatu o nieprzekraczaniu rzeki Iber w swoich dalszych podbojach. Hannibal odpowiedział posłom rzymskim, że nie zamierza bezczynnie przyglądać się krzywdom, które Saguntyni wyrządzają jego iberyjskim sprzymierzeńcom. Po spotkaniu z posłami rzymskimi Hannibal wysłał posłów do Kartaginy z zapytaniem jakie kroki należy podjąć w stosunku do Saguntu, który – jak informował władze w Kartaginie – wyrządza krzywdę sojusznikom Kartaginy w Hiszpanii. Nieznana jest odpowiedź, którą władze w Kartaginie udzieliły Hannibalowi. Najprawdopodobniej jednak Hannibal otrzymał ze strony metropolii instrukcję, zgodnie z którą w stosunku do Saguntu miałby czynić tak jak tego w danym momencie wymagają okoliczności. Wkrótce obległ on Sagunt. Miasto otoczone potężnymi murami stawiło jednak oblegającym je Kartagińczykom zacięty opór, który wzmagało oczekiwanie przez oblężonych na nadejście rzymskiej pomocy. Jednak rzymska odsiecz nie nadeszła. Wiosną 218 r. p.n.e. – po ośmiu miesiącach oblężenia – Sagunt został zdobyty. Większość mieszkańców wymordowano. Wkrótce po tych wydarzeniach Rzym wypowiedział Kartaginie wojnę10.
Kartagina najeżdża Italię, czyli krótko o sytuacji stron konfliktu na terenie Italii w latach 218 do 211 p.n.e.
Hannibal zdawał sobie sprawę, że pojawienie się rzymskich armii w Afryce i Hiszpanii jest tylko kwestią czasu. Postanowił zatem przejąć inicjatywę i samemu najechać Rzym na jego własnym terytorium zanim ten zdąży przygotować inwazję na kartagińskie posiadłości. Ze względu na zdecydowaną przewagę Rzymian na morzu, Hannibal nie mógł jednakże przeprawić się do Italii w najszybszy z możliwych wówczas sposobów, czyli drogą morską. Armia kartagińska musiała zatem dostać się z Hiszpanii do Italii drogą lądową, co w tamtym czasie nie było takie łatwe i oczywiste11.
Pod koniec maja 218 r. p.n.e. Hannibal na czele licznej armii wyruszył z Nowej Kartaginy i pomaszerował ku Italii (patrz rys. 1). Dotarcie do Italii drogą lądową wymagało pokonania Pirenejów, następnie rzeki Rodan, a na końcu Alp. Przeprawienie się całej armii przez góry, zwłaszcza takie jak Alpy, było w antycznych czasach nie lada wyczynem. Jednak właśnie dlatego, że było takie trudne i obarczone ryzykiem miało ono w zamierzeniu Hannibala zaskoczyć Rzymian i dzięki efektowi zaskoczenia umożliwić pobicie ich na własnym terytorium zanim zdążą przygotować skuteczną obronę 12.
Aby zrozumieć dlaczego dla Hannibala tak ważne było, aby pobić Rzym na jego terytorium, należy wyjaśnić, że z chwilą rozpoczęcia drugiej wojny punickiej państwo rzymskie nie było jednorodne etnicznie i językowo. Ledwie kilkadziesiąt lat wcześniej – w 264 r. p.n.e. – Rzym zakończył podbój Italii, która zamieszkiwana była przez wiele plemion (ludów) różniących się między sobą językiem i pochodzeniem etnicznym. Z ważniejszych plemion, które zostały podbite przez Rzymian należy wspomnieć Latynów, których z Rzymianami łączył wspólny język łaciński, ale również odmiennych etnicznie i językowo Etrusków zamieszkujących Etrurię na północnym zachodzie Italii, Samnitów zamieszkujących Samnium w środkowej Italii, Lukanów i Bruttiów w południowej Italii czy też Greków zamieszkujących nadmorskie kolonie południowej części Italii, takie jak: Kyme, Lokry, Tarent, Heraklea i które przed rzymskim podbojem tworzyły obszar tzw. Wielkiej Grecji (łac. Magna Graecia). Państwo rzymskie na terenie Italii było zatem rodzajem federacji, składającej się z podbitych przez Rzym różnych społeczności italskich zamieszkujących obszar Półwyspu Apenińskiego wspólnie określanych mianem Italików. Podbitych Italików wiązały z Rzymem sojusze, których warunki zależały od tego czy zawarte one zostały w sposób dobrowolny, czy też zostali oni do nich zmuszeni w wyniku przegranej wojny. Cechą wspólną sojuszy zawartych pomiędzy Rzymem a Italikami, była konieczność płacenia przez tych ostatnich danin na rzecz Rzymu, a także obowiązek udzielania Rzymowi pomocy wojskowej oraz zakaz zawierania innych sojuszów poza sojuszem zawartym z Rzymem. W ten sposób Rzymianie kontrolowali politykę zagraniczną podbitych plemion italskich i utrudniali im porozumienie się między sobą, na przykład w celu wypowiedzenia mu posłuszeństwa. W zamian za wywiązywanie się z określonych sojuszem zobowiązań sprzymierzone z Rzymem społeczności Italików zachowywały pełnię odrębności ustrojowej i religijnej13.
Przeniesienie wojny na terytorium Italii i pobicie Rzymian na ich terytorium miało zatem, w zamierzeniu Hannibala, stanowić naoczny dowód dla podbitych przez nich italskich społeczności o słabości rzymskiego hegemona i skłonić je do wypowiedzenia mu posłuszeństwa, w efekcie czego nastąpiłby rozpad italskiej federacji. Rozpad italskiej federacji pozbawiłby z kolei Rzym środków finansowych i militarnych niezbędnych do prowadzenia wojny i tym samym zmusiłby go do podjęcia rokowań pokojowych, następstwem których – jak zakładał Hannibal – miało być zakończenie wojny na dogodnych dla Kartaginy warunkach14.
Tymczasem Rzym, zgodnie z przewidywaniami Hannibala, postanowił zaatakować kartagińskie posiadłości w Hiszpanii. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Hannibal ze swym wojskiem ruszył do Italii, z tejże Italii w kierunku Hiszpanii wyruszyła armia pod dowództwem Publiusza Korneliusza Scypiona (ojca słynnego później Scypiona Afrykańskiego) wspomaganego w dowodzeniu przez brata Gnejusza Korneliusza Scypiona (wuja tegoż Scypiona Afrykańskiego). Obie armie weszły w kontakt na terenie Galii w okolicach ujścia rzeki Rodan do Morza Śródziemnego. Hannibal postanowił uniknąć starcia ze zmierzającą w jego kierunku armią rzymską i umknął jej w górę Rodanu. Kartagińczyk nie chciał marnotrawić czasu i sił w bitwie z Rzymianami na terenie Galii lecz jak najprędzej zaatakować i pobić ich na terenie Italii. Mimo, że Publiusz Korneliusz Scypion nie zdążył przybyć do Hiszpanii zanim Hannibal wyruszył z niej ku Italii, to nie podjął pościgu za kartagińskim wodzem zmierzającym w górę Rodanu. Przekazał swemu bratu Gnejuszowi Korneliuszowi Scypionowi dowództwo nad armią z rozkazem kontynuowania marszu ku Hiszpanii w celu podjęcia działań przeciwko wojskom kartagińskim postawionym na tym terenie. Samemu natomiast zawrócił z niewielkim oddziałem do Italii z zamiarem zorganizowania obrony i zastąpienia drogi Hannibalowi, gdy ten przeprawiwszy się przez Alpy zejdzie z gór w jej północnej części zwanej Niziną Padańską. Można więc uznać, że obie armie rozminęły się, oczywiście w skutek świadomie podjętych decyzji przez ich wodzów15.
W listopadzie 218 r. p.n.e. wojska Hannibala zeszły z drugiej strony Alp na Nizinę Padańską. Po początkowych błyskawicznych i błyskotliwych zarazem zwycięstwach Hannibala w Italii (pierwsze stracie z listopada 218 r. p.n.e. nad rzeką Ticinus, bitwa nad Trebią z grudnia 218 r. p.n.e., bitwa nad Jeziorem Trazymeńskim z 217 r. p.n.e. czy wreszcie największe ze zwycięstw Hannibala pod Kannami z 216 r. p.n.e.) strategia Hannibala zaczęła przynosić sukcesy. W następnym roku po bitwie pod Kannami posłuszeństwo Rzymowi wypowiedziała Kapua będąca najważniejszym miastem regionu zwanego Kampanią i drugim po Rzymie, co do wielkości i znaczenia, miastem Italii. Przejście Kapui na stronę Hannibala było więc poważnym sukcesem kartagińskiego wodza. Oprócz Kapui na stronę Hannibala przeszło także kilka innych kampańskich miast, co pozwoliło Kartaginie uzyskać wpływy w znacznej części Kampanii będącej najbardziej żyznym regionem Italii16 W tym samym 215 r. p.n.e. Hannibalowi udało się również zająć kilka greckich miast południowego wybrzeża Italii. W wyniku oblężenia zajęto Petelię, po upadku której poddała mu się również Konsencja. Szturmem zdobyto Krotonę. Kolejne portowe miasto Lokry samo przeszło na stronę Kartagińskiego wodza17. Sukcesy Hannibala w Italii skłoniły do zerwania sojuszu z Rzymem i opowiedzenia się po stronie Kartaginy przez Syrakuzy będące największym greckim miastem i portem Sycylii. Zerwanie przymierza z Rzymem przez Syrakuzy spowodowało rozlanie się wojny na całą Sycylię. Obok greckich miast na stronę Kartaginy przeszły również inne społeczności Italików jak na przykład najważniejsze plemiona Samnitów oraz plemiona Lukanów i Bruttów. Do 214 r. p.n.e, większość rzymskich sprzymierzeńców w południowej Italii z regionów Kampanii, Apulii, Lukanii i Bruttium, zwróciła się przeciw Rzymowi stając się sprzymierzeńcami Hannibala. W 212 r. p.n.e. na stronę Hannibala przeszedł grecki Tarent będący głównym miastem portowym południowej Italii, a w ślad za nim również inne greckie miasta południowej Italii jak: Turie, Metapont, Heraklea. Oznaczało to, że w 212 r. p.n.e. cała linia wybrzeża „podeszwy” Półwyspu Apenińskiego była kontrolowana przez kartagińskiego wodza18. Przejście na stronę Kartaginy italskich sprzymierzeńców Rzymu okazało się jednak tylko częściowym sukcesem Hannibala. Nowi sojusznicy Kartaginy nie mieli bowiem poczucia wspólnoty z Kartaginą. Zapewnili stosunkowo niewiele rekrutów, którzy mogliby zwiększyć siły Hannibala, natomiast wymagali stałej obrony przed rzymskimi próbami odbicia ich miast i przywrócenia na ich obszarze rzymskich wpływów. Rzym dysponujący wciąż dużymi zasobami ludzkimi, pomimo druzgocących klęsk, wystawił nowe legiony lecz pomny dotkliwych porażek zadanych mu przez Hannibala (zwłaszcza przegranej doznanej w bitwie pod Kannami) mimo swej ogromnej przewagi liczebnej nie odważył się na wydanie Punijczykowi kolejnej walnej bitwy w polu. Zamiast tego przyjął strategię wojny podjazdowej na wyczerpanie. Zatem gdy tylko Hannibal przemieścił się z armią z jednego podporządkowanego sobie obszaru Italii na inny, na obszarze opuszczonym przez jego armię pojawiali się Rzymianie grożąc miastom, które wsparły Kartaginę i szukając okazji do rozbicia pozostawionych na tych terenach mniejszych oddziałów kartagińskich lub ich miejscowych sprzymierzeńców. Dysponując znacznie mniejszymi siłami od swego przeciwnika, Hannibal nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim zagrożonym w danym momencie sojuszniczym miastom. Przemieszczał się zatem ze swoją armią po południowej Italii i tracił siły w kolejnych drobnych starciach wojny podjazdowej jaką prowadzili z nim Rzymianie. Nie wystarczająco wspierany przez italskich sprzymierzeńców, bez posiłków z rodzimej Kartaginy, kartagiński wódz nie był jednak w stanie na tyle uzupełnić strat doznanych w bitwach i licznych potyczkach, aby móc podjąć nową szeroko zakroją ofensywę przeciwko Rzymowi. W ten sposób stopniowo utracił inicjatywę, którą dysponował wkraczając do Italii, a którą pomimo doznanych bolesnych klęsk, powoli aczkolwiek systematycznie, zaczął przejmować jego przeciwnik, czyli Rzym19.
Latem 212 r. p.n.e., po kilkunastomiesięcznym oblężeniu, Rzymianie zdobyli greckie Syrakuzy na Sycylii. Upadek tego największego sycylijskiego miasta o strategicznym położeniu pozwolił Rzymianom objąć kontrolę nad obszarem południowego wybrzeża Sycylii, tym samym uniemożliwiając Kartaginie wykorzystanie wyspy jako punktu pośredniego przy przerzucie Hannibalowi posiłków z Afryki drogą morską. W kolejnym – 211 r. p.n.e. – Rzymianom udało się zamknąć oblężenie Kapui. Pomimo prób Hannibala przyjścia oblężonemu miastu z pomocą, Kapua została zdobyta. Tracąc Kapuę, Hannibal stracił swojego najważniejszego italskiego sojusznika, którego obiecał bronić. Po odzyskaniu Kapui przez Rzymian, kartagińskiemu wodzowi nie udało się już więcej zachwiać lojalnością żadnego z rzymskich sprzymierzeńców. I choć wojna potrwa jeszcze długie lata, a Hannibal nie raz da się we znaki Rzymianom, to jednak oba te wydarzenia wyznaczyły kres sukcesów Kartaginy na terenie Italii20.
Odwrócenie powstałego impasu mogło nastąpić, tylko wówczas, gdyby kartagiński wódz otrzymał znaczne posiłki wojskowe. Tylko bowiem zwiększenie sił, z którymi Hannibal przybył w 218 r. p.n.e. do Italii, a które systematycznie wyczerpywały się w toku prowadzonych działań wojennych, mogłoby mu pozwolić na odzyskanie inicjatywy i podjęcie z rozmachem działań militarnych, którymi skłoniłyby Rzym do zawarcia pokoju na korzystnych dla Kartaginy warunkach21. Uzupełnienia Hannibal mógł otrzymać z dwóch kierunków: drogą morską z Afryki lub drogą lądową z Hiszpanii. O ile jednak do upadku Syrakuz dostarczenie Hannibalowi zaopatrzenia bezpośrednio z Kartaginy choć trudne, z uwagi na przewagę floty rzymskiej nad kartagińską, było mimo wszystko możliwe22, o tyle po ich zdobyciu możliwość dostarczenia zaopatrzenia z Afryki do Italii drogą morską w zasadzie została odcięta. W zaistniałej sytuacji posiadłości Kartaginy w Hiszpanii, w których najłatwiej byłoby zrekrutować, wyekwipować i wyekspediować oczekiwane przez Hannibala posiłki nabrały szczególnego znaczenia zwłaszcza, że w tym samym 211 r. p.n.e. zaszły na tym teatrze wojennym wydarzenia, które pozwalały Hannibalowi żywić nadzieję na nadejście pomocy właśnie z tego kierunku.
Rzym najeżdża Hiszpanię, czyli krótko o sytuacji stron konfliktu na terenie Hiszpanii w latach 218 do 211 p.n.e.
Gnejusz Korneliusz Scypion przybył wraz z flotą do Hiszpanii późnym latem 218 r. p.n.e. Rzymskie wojska zeszły na ląd w Emporiach (łac. Emporiae, obecnie Ampurias). Emporia były grecką osadą handlową zlokalizowaną na hiszpańskim wybrzeżu u podnóża wschodniego krańca Pirenejów (patrz rys. 2). Zostały one założone przez nieodległą Massalię (obecnie Marsylia) będącą sprzymierzoną z Rzymem grecką polis położoną na wybrzeżu południowej Galii23.
Dowództwo nad całością sił kartagińskich pozostawionych do obrony Hiszpanii, Hannibal powierzył swojemu młodszemu bratu – Hazdrubalowi Barkasowi24.
Wkrótce doszło do pierwszego starcia Rzymian z Kartagińczykami. Jesienią 218 r. p.n.e. w bitwie pod Cyssą (łac. Cissis), Gnejuszowi Scypionowi udało się pobić kartagiński oddział w sile około 11 tys. wojowników pod wodzą niejakiego Hannona, Oddział ten Hannibal pozostawił na północ od rzeki Iber, aby dozorować plemiona iberyjskie, które w czasie jego wymarszu do Italii dopiero co zostały podporządkowane Kartaginie. Zwycięstwo pod Cyssą znajdującą się w pobliżu Tarrakony (łac. Tarraco, obecnie Tarragona) albo będącej iberyjskim określeniem Tarrakony pozwoliło Rzymianom na ustanowienie trwałej kontroli nad obszarem Hiszpanii pomiędzy Pirenejami, a rzeką Iber. Zajęta Tarrakona stała się natomiast rzymską bazą wypadową przeciwko kartagińskiemu dominium w Hiszpanii25.
W następnym 217 r. p.n.e. w morskiej bitwie do jakiej doszło u ujścia rzeki Iber rzymska flota pod wodza Gnejusza Scypiona pobiła kartagińską flotę pod wodzą samego Hazdrubala Barkasa. Wskutek tego zwycięstwa Rzymianie już do końca wojny zapewnili sobie trwałą dominację nad flotą kartagińską w Hiszpanii. Zwycięstwa Gnejusza Scypiona zaowocowały decyzją senatu o wysłaniu do Hiszpanii jeszcze w tym samym 217 r. p.n.e. jego brata Publiusza Korneliusza Scypiona (tego samego który rok wcześniej znad Rodanu wrócił do Italii zamierzając zatrzymać Hannibala po zejściu z Alp). Przyprowadził on posiłki liczące 8 tys. pieszych i konnych oraz ogromną ilość zaopatrzenia. W 215 r. p.n.e. w bitwie pod Iberą (zwaną także „bitwą pod Dertosą”) Scypionowie odnieśli ważne zwycięstwo nad Hazdrubalem Barkasem, który z nowo zrekrutowaną armią ruszył im naprzeciw z zamiarem rozbicia armii rzymskiej operującej w Hiszpanii, a następnie dołączenia na czele zgromadzonych sił do brata w Italii. Zwycięska dla Rzymu bitwa pod Iberą nie rozstrzygnęła wojny w Hiszpanii, niemniej jednak skutecznie uniemożliwiła dostarczenie Hannibalowi posiłków w bardzo newralgicznym dla Rzymu okresie, powstałym na skutek doznania rok wcześniej druzgocącej klęski w bitwie pod Kannami. Bitwa pod Iberą jest interesująca jeszcze z innego powodu, a mianowicie zastosowania w niej przez Hazdrubala taktyki zbliżonej do taktyki zastosowanej przez Hannibala pod Kannami, która jednak w tym przypadku zakończyła się dotkliwą porażką kartagińskiej armii. Zwycięstwo pod Iberą wraz z umiejętnie prowadzoną przez braci Scypionów akcją dyplomatyczną miało również i ten skutek, że spowodowało przechodzenie na stronę rzymską niektórych plemion iberyjskich na południe od rzeki Iber26.
Doznane przez Kartagińczyków porażki spowodowały również niepokoje i bunty wśród plemion iberyjskich zamieszkujących południowe obszary Hiszpanii wciąż kontrolowane przez Kartaginę. Musząc tłumić rebelie plemion iberyjskich, Kartagińczycy zostali zepchnięci do defensywy angażując gro swoich sił do uspokojenia sytuacji na własnych tyłach. W ten sposób w ciągu kilku następnych lat po zwycięstwie spod Ibery, Rzymianie zdołali roztoczyć kontrolę nad pasem śródziemnomorskiego wybrzeża sięgającym daleko na południe od rzeki Iber. W 212 r. p.n.e. bracia Scypionowie odzyskali nawet Sagunt, którego zajęcie przez Hannibala 7 lat wcześniej stało się powodem wybuchu wojny. Sytuacja na Półwyspie Iberyjskim stawała się coraz trudniejsza dla Kartaginy (patrz rys. 2). W tej sytuacji wciąż niemożliwym było, aby Hazdrubal wysłał swemu bratu – Hannibalowi – tak oczekiwane przez niego posiłki, które pomogłyby mu odzyskać inicjatywę w Italii. Co więcej odnoszone przez braci Scypionów sukcesy w Hiszpanii przyczyniły się do tego, że większość posiłków, które Hannibal miał otrzymać z Kartaginy, zamiast do Italii, musiało zostać skierowane do Hiszpanii. Do 211 r. p.n.e. siły Hazdrubala Barkasa w Hiszpanii zostały wzmocnione dwoma armiami zrekrutowanymi w Afryce. Jedną z nich przyprowadził, najmłodszy brat Hannibala – Magon – który po zwycięstwie Hannibala pod Kannami został przez niego odesłany z Italii do Kartaginy, aby zawiadomić metropolię o świetnym zwycięstwie i jednocześnie prosić o przysłanie posiłków. Drugą amię przyprowadził Hazdrubal zwany Giskonem (nie mylić z bratem Hannibala cały czas dowodzącym w Hiszpanii). Otrzymane przez Hazdrubala Barkasa wzmocnienia spowodowały, że niekorzystana dla Kartaginy sytuacja w Hiszpanii niespodziewanie odwróciła się27.
W 211 r. p.n.e. obaj rzymscy wodzowie poczuli się na tyle pewnie, że rozpoczęli kampanię znacznie dalej na południe od rzeki Iber aniżeli zwykli byli do tej pory operować, bowiem aż nad górnym biegiem rzeki Betis (łac. Beatis, obecnie Gwadalkiwir). Postanowili dopaść oraz rozbić znajdujące się w polu armie kartagińskie i tym samym zwycięsko zakończyć wojnę w Hiszpanii. Po wzmocnieniu 20 tysięcznym kontyngentem iberyjskich wojowników, dostarczonym przez te iberyjskie plemiona, które przeszły na rzymską stronę, podzielili siły, którymi teraz dysponowali, na dwie części. Publiusz Scypion poprowadził dwie trzecie rzymskiego wojska (tj. Rzymian i ich italskich sprzymierzeńców) przeciwko armiom Magona i Hazdrubala Giskona. Natomiast jego brat Gnejusz Scypion z jedną trzecią rzymskiego wojska uzupełnioną iberyjskimi sprzymierzeńcami skierował się ku armii Hazdrubala Barkasa. Tym sposobem, jak się miało wkrótce okazać, bracia Scypionowie popełnili fatalny w skutkach błąd. Nie docenili bowiem ani wciąż dużego wpływu Hazdrubala Barkasa na iberyjskie plemiona, ani zmienności tych ostatnich. W wyniku potajemnie przeprowadzonych negocjacji i sowitych datków pieniężnych Hazdrubal Barkas odzyskał lojalność iberyjskich plemion, które wspomogły militarnie Rzymian. Skutkiem tego, w najważniejszym momencie prowadzonej kampanii, iberyjscy wojownicy w rzymskiej służbie opuścili ich twierdząc, że doszły ich wieści o kartagińskim najeździe na ich rodzinne strony, do których muszą powrócić. Najpierw rozbita została armia Publiusza Scypiona, która ruszyła przeciwko armiom Magona i Hazdrubala Giskona. Już w trakcie marszu ku armiom Magona i Hazdrubala Giskona siły rzymskie były stale nękane przez jazdę numidyjską pod wodzą przybyłego z Afryki numidyjskiego księcia Masynissy. Wkrótce do Publiusza Scypiona doszły wieści, że w jego kierunku zmierza sprzymierzony z Magonem i Hazdrubalem Giskonem iberyjski wódz Andobales (Indibilis) prowadzący 7,5 tys. iberyjskich wojowników. Publiusz postanowił oderwać się nocą od nękającej go jazdy numidyjskiej i ruszył czym prędzej ku nadchodzącemu oddziałowi Iberów chcąc przeciwdziałać jego połączeniu się z armiami Magona i Hazdrubala Giskona. Plan się jednak nie powiódł. Rzymski wódz dopadł co prawda nadchodzących Iberów, ale po tym jak zaangażował się z nimi w walkę, dogoniła i zaatakowała go jazda numidyjska, a dodatkowo ze swymi armiami zdążyli nadciągnąć Magon i Hazdrubal Giskon. Osaczony ze wszystkich stron Publiusz Scypion zginął, a wraz z nim większość dowodzonej przez niego armii. Gnejusz Scypion, po opuszczeniu go przez iberyjskich sprzymierzeńców, osamotniony i ze zbyt szczupłymi siłami rozpoczął odwrót. W trakcie odwrotu dogoniony jednak został przez numidyjską konnicę, która nękała go na tyle skutecznie, że nadciągnął Hazdrubal Barkas do którego, po pogromie Publiusza Scypiona, zdążyły wcześniej dołączyć armie Magona i Hazdrubala Giskona. Zmuszony przyjąć bitwę ze przewyższającym liczebnie przeciwnikiem, Gnejusz zdążył zająć pozycję obronną na kamienistym pagórku, gdzie próbował bronić się za improwizowanymi umocnieniami uszykowanymi naprędce z powiązanych ze sobą armijnych bagażów. Umocnienia te nie zdały się jednak na wiele w obliczu znacznie liczniejszego nieprzyjaciela, który przedarł się przez nie wkrótce po rozpoczęciu się bitwy. Genejusz Scypion został zabity w walce, a siły którymi dowodził rozgromione (patrz rys. 2)28.
Gdy obydwaj Scypionowie zginęli, resztki ich rozbitych wojsk wycofały się na północ Hiszpanii. Całkowitej zagładzie sił rzymskich w Hiszpanii zapobiegli: Lucjusz Marcjusz – trybun wojskowy w armii zabitego Publiusza Scypiona oraz Tyberiusz Fontejusz – legat w armii nieżyjącego Genejusza Scypiona. Wspólnie zebrali oni żołnierzy ocalałych z pogromu obu armii i ufortyfikowali obóz po północnej stronie rzeki Ebro. Na swego wodza ocalali z pogromu rzymscy żołnierze jednomyślnie wybrali Lucjusza Marcjusza. Wkrótce wieści o klęsce i śmierci braci Scypionów dotarły do Rzymu. Senat rzymski, jeszcze w tym samym 211 r. p.n.e., wysłał więc do Hiszpanii nowego wodza, aby przejął dowództwo nad resztkami rzymskiej armii. Był nim Gajusz Klaudiusz Neron. Późną jesienią 211 r. p.n.e. objął on dowodzenie nad zdziesiątkowanymi siłami rzymskimi w randze propretora. Uzupełnił je także przyprowadzonymi ze sobą posiłkami w liczbie 10 tys. legionistów i ich italskich sprzymierzeńców, a także ok. 1 tys. jazdy. Neron pozostał w Hiszpanii krótko, bo tylko do 210 r. p.n.e. Przez ten okres na tyle jednak zreorganizował siły rzymskie, że zdołały one utrzymać pozycje obronne na północ od rzeki Iber (patrz rys. 3)29.
Choć zatem klęska i śmierć obu braci Scypionów w bitwie nad górnym biegiem rzeki Betis cofnęła sytuację Rzymian w Hiszpanii do tej z 218 r. p.n.e., to jednak pomimo odniesienia świetnego zwycięstwa, kartagińscy wodzowie nie osiągnęli najważniejszego celu prowadzonej kampanii, to jest ostatecznego wypchnięcia Rzymian z Hiszpanii i uzyskania pełnej swobody operacyjnej na tym teatrze wojennym (patrz rys. 3)30. Był to błąd, który w nieodległej przyszłości zaowocował dla Kartaginy poważnymi konsekwencjami.
Publiusz Korneliusz Scypion przybywa do Hiszpanii, czyli jeszcze o sytuacji stron konfliktu na terenie Hiszpanii w latach 210 do 207 p.n.e.
W 210 r. p.n.e. senat rzymski odwołał Gajusza Klaudiusza Nerona z Hiszpanii. Na nowego wodza armii rzymskiej w Hiszpanii wybrano Publiusza Korneliusza Scypiona. Był on synem Publiusza Scypiona i bratankiem Gnejusza Scypiona poległych w Hiszpanii rok wcześniej. Wybór Publiusza Korneliusza Scypiona na głównodowodzącego siłami rzymskimi w Hiszpanii był dość bezprecedensowy. Nowy wódz nie tylko był bardzo młodym, bo niespełna 26 letnim młodzieńcem, ale także nie pełnił wcześniej wyższego urzędu niż edylat kuralny. Oznacza to, że dowództwo nad powierzoną mu armią objął na zasadzie privatus cum imperio, czyli jako zwykły obywatel obdarzony władzą wojskową (imperium). Było to o tyle niezwykłe, że imperium pro consule, którym został obdarzony, mogło zostać nadane tylko ustępującemu konsulowi lub pretorowi. I choć rozważając wybór Publiusza Korneliusza Scypiona na głównodowodzącego siłami rzymskimi w Hiszpanii nie powinno się zapominać, że pochodził on z bardzo wpływowego patrycjuszowskiego rodu, to jednak wydaje się, że nie bez znaczenia był tu również osobisty urok jaki potrafił roztaczać wokół siebie młody wódz. Po odwołaniu Gajusza Klaudiusza Nerona, w senacie najprawdopodobniej optowano za wysłaniem do Hiszpanii krewnego zabitych Scypionów, który w naturalny sposób mógłby przejąć i podtrzymać więzy jakie z wodzami iberyjskich plemion zawarli polegli wodzowie. W tej sytuacji osobisty urok i dar jednania sobie ludzi jaki charakteryzował młodziutkiego Scypiona, był z pewnością przymiotem nie do pogardzenia przy rozważaniu przez senatorów kandydatury na głównodowodzącego armią operującą na tak trudnym obszarze jakim okazała się być plemienna Hiszpania. Co ciekawe, źródła antyczne wspominają, że już jako 18 letni młodzieniec Scypion brał udział w bitwie nad rzeką Ticinus w 218 r. p.n.e. W bitwie tej wojskami rzymskimi w randze konsula dowodził ojciec młodego Scypiona. W pewnym momencie konsul został ranny i wraz z niewielkim oddziałem otoczony ze wszystkich stron przez nieprzyjaciół. Wówczas młody Scypion nie bacząc na grożące mu niebezpieczeństwo, śmiałą szarżą roztrącił szeregi nieprzyjaciół i wyprowadził ojca z opresji ratując go od niechybnej śmierci. Nie jest pewnym czy brał udział w bitwie nad Trebią. Wziął natomiast udział w bitwie pod Kannami w 216 r. p.n.e., w której wyróżnił się jako trybun wojskowy. Uratował się z pogromu rzymskiej armii tylko dzięki temu, że zaraz na początku bitwy kawaleria Hannibala pobiła konnicę rzymską zmuszając ją do ucieczki. Przypadek ten sprawił, że nie znalazł się w okrążeniu wraz z resztą rzymskiej armii, którą Kartagińczycy niemal w całości wówczas unicestwili. Pomimo młodego wieku oraz braku doświadczenia w dowodzeniu armią jako konsul lub pretor, wybór Publiusza Korneliusza Scypiona na wodza rzymskiej armii w Hiszpanii okazał się być jednym z najtrafniejszych personalnych wyborów jakich rzymski senat dokonał w całej drugiej wojnie punickiej31.
Do Emporiów w Hiszpanii Scypion przybył latem 210 r. p.n.e. przyprowadzając ze sobą ok. 10 tys. pieszych, 1 tys. jazdy, eskadrę okrętów oraz przydzielonego mu do pomocy przez senat (w randze propretora) Marka Juniusza Sylanusa. Z Emporiów na czele przyprowadzonej armii pomaszerował on lądem do rzymskiej bazy w Tarrakonie. Zebrał tam wodzów okolicznych iberyjskich plemion i wygłosił do nich mowę mającą dodać im otuchy oraz utrzymać w przymierzu z Rzymem. W tym bowiem czasie wiele plemion iberyjskich, które do niedawna wspierały jego ojca i wuja, po ich śmierci w bitwie nad górnym biegiem rzeki Betis, ponownie przeszło na punicką stronę (patrz rys. 3)32.
Przyprowadzone przez Scypiona posiłki podniosły liczebność sił rzymskich w Hiszpanii do ok. 28 tys. pieszych i 3 tys. jazdy. Były to znaczne siły jednak ustępowały liczebnością siłom którymi dysponował Hazdrubal Barkas i liczącym ok. 70 tys. pieszych i konnych33.
Wkrótce po przybyciu Scypion przystąpił do opracowania planu ataku na Nową Kartaginę będącą stolicą kartagińskiego władztwa w Hiszpanii. W 209 r. p.n.e. po śmiałym przemarszu na południe i po pokonaniu około 450 km, zaskoczył niewielki garnizon pozostawiony do obrony stolicy i zdobył ją po stosunkowo krótkim oblężeniu. Dokonał tego zanim którakolwiek z trzech pozostających w polu kartagińskich armii zdołała przybyć oblężonej stolicy z odsieczą. Zdobycie Nowej Kartaginy przez Rzymian było poważnym ciosem zadanym potencjałowi militarnemu Kartagińczyków. Scypion nie tylko zdobył, zgromadzony w tym mieście, skarbiec służący finasowaniu działań wojennych Kartaginy, ale również przejął cały zmagazynowany w stolicy sprzęt wojenny, warsztaty produkujące broń wraz z obsługującymi je rzemieślnikami, a przede wszystkim w sposób trwały przesunął zasięg rzymskich wpływów w Hiszpanii daleko na południe od rzeki Iber. Po zdobyciu miasta, Scypion darował wolność schwytanym w nim przedstawicielom lokalnych plemion iberyjskich, dzięki czemu wiele z nich przeszło na rzymską stronę. Po zdobyciu Nowej Kartaginy główną kwaterą Kartagińczyków w Hiszpanii stała się stara fenicka kolonia Gades (obecnie Kadyks). Choć zdobycie Nowej Kartaginy mocno pogorszyło sytuację Kartaginy w Hiszpanii, to jednak nie przesądziło o zakończeniu wojny na tym obszarze. W Hiszpanii wciąż bowiem operowały trzy kartagińskie armie, z których każda swoją liczebnością niemal dorównywała siłom jakimi dysponował Scypion34.
W następnym – 208 r. p.n.e. – Scypion ponownie przejął inicjatywę i ruszył na południe Hiszpanii z zamiarem pobicia znajdującej się najbliżej jego pozycji armii Hazdrubala Barkasa. Hazdrubal Barkas z około 26 tys. armią zimował pod miejscowością Bekula (łac. Baeculą), w górnym biegu rzeki Betis (łac. Beatis, obecnie Gwadalkiwir). W świetle późniejszych wydarzeń wydaje się, że operujący w Hiszpanii kartagińscy wodzowie ustalili wcześniej, że Hazdrubal Barkas opuści Hiszpanię i poprowadzi podległe mu siły ku Italii, aby dołączyć do wyczekującego posiłków Hannibala. Po wejściu w kontakt obu armii, Hazdrubal przeniósł bowiem swój obóz na silną pozycję obronną. Było nią wysokie wzgórze chronione przez wąwozy na bokach i rzekę z przodu oraz z tyłu. Wzgórze to było podzielone dwoma stromymi urwiskami, które wypłaszczały i poszerzały się w swych najwyższych punktach tworząc coś na kształt tarasów. Na tarasach tych można było w razie potrzeby rozstawić siły i skutecznie się bronić. Od tego momentu wydarzeń przekaz Liwiusza i Polibiusza zaczyna się różnić. Według Liwiusza, Hazdrubal podczas pierwszej nocy utworzył linię bitwy na wzgórzu i czekał tam na Scypiona, który go zaatakował. Natomiast według Polibiusza, to Scypion przez dwa dni wyczekiwał na ewentualny ruch ze strony Hazdrubala, ten jednak nie podejmował żadnych manewrów. Scypion obawiając się nadejścia dwóch pozostałych kartagińskich armii, trzeciego dnia, zdecydował się zaatakować pozycje Hazdrubala. Zaatakowany Hazdrubal próbował w pośpiechu sformować linię bojową, ale było za późno i oskrzydlony przez legiony został pobity. Zdołał jednak zbiec z miejsca bitwy z większością swej armii. Przekaz Polibiusza budzi jednak pewne wątpliwości, gdyż trudno uwierzyć, że tak doświadczony wódz jak Hazdrubal dał się zaskoczyć i to w sytuacji, w której zajmowana przez niego pozycja obronna na stromym wzgórzu stanowiła doskonały punkt obserwacyjny na otaczającą to wzgórze równinę. Co więcej powstaje pytanie, jeśli – jak twierdzi Polibiusz – atak Scypiona był tak niespodziewany, że armia kartagińska została oskrzydlona, to dlaczego większości tej armii udało się mimo wszystko uciec z domykającego się okrążenia. Prawdopodobnie Hazdrubal oczekiwał na przybycie dwóch pozostałych armii kartagińskich w celu uzyskania przewagi liczebnej nad rzymską armią. Posiłki jednak nie nadchodziły. Postanowił zatem uniknąć konfrontacji ze Scypionem i rozpoczął przygotowania do opuszczenia miejsca swojego stacjonowania. Nie przeprowadził jednak tego wystarczająco szybko i zaatakowany przez Scypiona musiał podjąć obronę. W pierwszym rzucie Scypion wysłał do walki wojska lekkozbrojne, które uderzyły na centrum sił Hazdrubala. Ten odpowiedział przeniesieniem swoich lekkich oddziałów oraz jazdy numidyjskiej na niższy płaskowyż. Lekkozbrojnych Hazdrubal wysłał najwyraźniej po to, aby zyskać na czasie w związku z wyprowadzaniem z obozu i przeprawianiem przez rzekę pozostałej części armii. Gdy jednak upadła pierwsza linia obrony, Hazdrubal zmuszony został do wysłania na szczyt wzgórza części swoich ciężkozbrojnych oddziałów, które wspomogły cofających się lekkozbrojnych i na kolejnej linii obrony związały walką zbliżające się rzymskie formacje. Scypion odpowiedział na to posunięcie Hazdrubala podzieleniem pozostałej mu ciężkozbrojnej piechoty na dwie równe części. Następnie wysłał każdy z tych oddziałów z zadaniem obejścia wzgórza i zaatakowania broniących się na jego szczycie sił kartagińskich z obu flanek. I choć w wyniku tego manewru Scypion wygrał bitwę, to jednak jego siły zostały zatrzymane na tyle długo przez broniące się na wzgórzu siły kartagińskie, że umożliwiło to Hazdrubalowi skuteczne oderwanie się od armii Scypiona i ucieczkę z pola bitwy z nietkniętymi słoniami, skarbcem oraz jak się szacuje od połowy do dwóch trzecich najlepszej części armii. W źródłach antycznych poświadczone jest bowiem, że armia Hazdrubala dysponowała słoniami, które jeszcze przed bitwą zostały wysłane na tyły. Potwierdzałoby to tylko założenie, że skoro Hazdrubal nie zyskał przewagi liczebnej, to zamiast angażowania się w walkę ze Scypionem, co zawsze niosłoby z sobą ryzyko porażki, chciał przede wszystkim wyprowadzić z Hiszpanii jak największą część podległej mu armii, z zamiarem dołączenia do brata w Italii. Co prawda, aby oderwać się od armii Scypiona, musiał poświęcić część własnych sił, jednak były to głównie oddziały lekkozbrojnych oraz sojuszników iberyjskich, których strata nie była dotkliwa. Klęska Kartaginy pod Bekulą w aspekcie militarnym nie była zatem znacząca, jednak w aspekcie politycznym osłabiała jej wpływy w Hiszpanii. Po bitwie kolejne iberyjskie plemiona przeszły na stronę Rzymu, a Scypion został nawet przez miejscowych iberyjskich wodzów okrzyknięty królem, którego to tytułu nie przyjął, zamiast tego pozwalając nazywać się imperatorem. Resztę roku Scypion spędził na umacnianiu sojuszów z oferującymi je plemionami iberyjskimi, a następnie wycofał się do swojej bazy w Tarrakonie. Natomiast Hazdrubal Barkas oderwawszy się od Scypiona, ruszył z pozostałą mu częścią armii na północ Hiszpanii, z zamiarem jej opuszczenia i dołączenia do brata w Italii. Na terenie Hiszpanii wciąż jednak operowały dwie inne kartagińskie armie. Jedną z nich dowodził Hazdrubal Giskon. Natomiast drugą Magon Barkas (najmłodszy brat Hannibala)35.
W następnym 207 r. p.n.e. Scypion stał zatem w obliczu dwóch wzajemnie ubezpieczających się kartagińskich armii, z których każda była gotowa przyjść z pomocą drugiej, gdyby tylko którąś z nich zaatakował. Dodatkowo siły kartagińskie w Hiszpanii wzmocnione zostały posiłkami, które z Afryki przyprowadził Hannon (bliżej nieznany kartagiński wódz). Posiłki te dołączyły do armii Magona. Mimo otrzymanych posiłków Magon postanowił jeszcze bardziej wzmocnić siły, którymi dysponował rozpoczynając nowe zaciągi wśród Iberów. Scypion chcąc zniwelować przewagę przeciwnika postanowił zaryzykować i zdecydował się zaatakować armię Magona. Zamierzał rozbić siły Magona zanim ten wzmocni je dokańczając rekrutację iberyjskich wojowników. W tym celu wysłał przeciw Magonowi część swych wojsk pod dowództwem zaufanego podkomendnego – Marka Juniusza Sylanusa (ok. 10 tys. piechoty i 500 konnicy). Maszerującemu z wielką szybkością Markowi Sylanusowi udało się nawiązać kontakt z armią Magona, z którą ciągnęli świeżo zaciągnięci Iberowie. Siły Magona obozowały w dobrze strzeżonym obozie. Dopiero co zrekrutowani wojownicy iberyjscy obozowali natomiast osobno, nie ubezpieczając nawet dostatecznie miejsca swojego obozowania. Swoboda z jaką się zachowywali w warunkach wojennych w powiązaniu z brakiem należytego ubezpieczenia miejsca swego obozowania, wskazywała na słabe zdyscyplinowanie i niskie morale tych jednostek. To te oddziały w pierwszej kolejności postanowił zaatakować Marek Sylanus. Rzymski wódz nie pomylił się w swoich rachubach. Niespodziewający się ataku Iberowie zostali szybko rozbici i rozproszeni. W trakcie walki do niewoli dostał się również Hannon. Magon, choć udzielił pomocy zaatakowanym Iberom, to jednak wobec ich całkowitego rozbicia, poniósłszy duże straty, musiał oderwać się od przeciwnika i pozostałymi mu siłami dołączył do armii Hazdrubala Giskona. Przegrana Magona oznaczała jednak zniszczenie dużej części jednej z operujących w Hiszpanii kartagińskich armii, której pozostałości zmuszone były dołączyć do armii Hazdrubala Giskona. Kartagińczycy stracili zatem taktyczną przewagę w polu, którą zapewniało im istnienie i wzajemnie ubezpieczanie się dwóch operujących armii. W ten sposób Hazdrubal Giskon został osamotniony w obliczu zmierzającej w jego kierunku armii Scypiona. Nie dysponując przewagą taktyczną nad Scypionem, kartagiński wódz postanowił uniknąć bitwy rozpraszając swoje siły po licznych ufortyfikowanych hiszpańskich miastach i warowniach. Przedłużał tak wojnę w Hiszpanii, ale zwycięstwa nad Rzymianami nie mógł w ten sposób odnieść. Z pewnością nie przywracał też Kartagińczykom uznania w oczach iberyjskich plemion, które coraz bardziej zaczęły skłaniać się ku zwycięskiemu Scypionowi. Giskon mógł jednak pozwolić sobie na taki ruch bowiem zakładając pomyślne dołączenie Hazdrubala Barkasa do Hannibala w Italii, rozstrzygnięcia wojny można było się spodziewać właśnie na tym teatrze wojennym, a nie w Hiszpanii. Scypion zrozumiał, że dalsza walka z rozproszonymi siłami kartagińskimi wymagałaby od niego tracenia czasu i sił na zdobywanie kolejnych miast i warowni. W obliczu zbliżającej się zimy wycofał się zatem ze wszystkimi siłami na zimowe leża do Tarrakony. Kampania Scypiona z 207 r. p.n.e. zakończyła się zatem bez dalszych poważnych działań36.
Hazdrubal Barkas przybywa do Italii, czyli jeszcze o sytuacji stron konfliktu na terenie Italii w latach 210 do 207 p.n.e.
Od utraty Kapui sytuacja Hannibala w Italii uległa dalszemu pogorszeniu. Pod koniec w 210 r. p.n.e. Rzymianie odnieśli kolejny ważny sukces i zdobyli znajdujące się w rękach Kartagińczyków sycylijskie miasto portowe Akragas (łac. Agrigentum, obecnie Agrygent). Do 209 r. p.n.e. cała Sycylia została spacyfikowana. W tym samym 209 r. p.n.e. Kartagińczycy stracili Salapię w Apulii, a co gorsza również Tarent będący głównym portem południowej Italii (tylko gwoli przypomnienia należy wspomnieć, że w tym samym roku Scypion zdobył Nową Kartaginę w Hiszpanii)37. Co prawda zmęczenie wojną wśród rzymskich sprzymierzeńców stało się na tyle duże, że w 209 r. p.n.e. dwanaście z trzydziestu kolonii latyńskich odmówiło Rzymowi dostarczenia rekrutów i subsydiów, jednak pomimo tej jawnej niesubordynacji wobec rzymskiego hegemona żadna z rzymskich kolonii nie przeszła na stronę kartagińskiego wodza38. W 208 r. p.n.e. w zorganizowanej przez Hannibala zasadzce na granicy Apulii i Lukanii zginął konsul Marek Klaudiusz Marcellus (zdobywca Syrakuz), a drugi z konsulów Tytus Kwinkcjusz Kryspinus został ciężko rany i wkrótce potem zmarł z powodu odniesionych obrażeń. Było to zdarzenie bez precedensu w historii Rzymu, bowiem nigdy wcześniej w jednej bitwie nie zginęło dwóch konsulów. Pomimo tego niewątpliwego sukcesu, Hannibalowi nie udało się jednak odwrócić ogólnie niekorzystnej sytuacji w jakiej się znajdował, a obszar, który kontrolował w południowej Italii zaczynał się coraz bardziej kurczyć pozostawiając mu coraz mniejszą swobodę ruchów39.
W tym samym czasie (208 r. p.n.e.) Hazdrubal, oderwawszy się od armii Scypiona, przemieszczał się z pozostałą mu częścią sił wzdłuż rzeki Tag w kierunku Pirenejów. Po uzupełnieniu stanu armii rekrutacją przeprowadzoną w środkowej części Iberii tzw. Celtyberii (przez którą biegła jego marszruta) przekroczył on Pireneje w ich zachodniej części przedostając się do Galii. W Galii zmuszony był spędzić zimę 208/207 r. p.n.e. Na wiosnę 207 r. p.n.e. rozpoczął przeprawę przez Alpy. Przez Alpy Hazdrubal szybciej przemaszerował niż jego brat 11 lat wcześniej, częściowo z powodu konstrukcji pozostawionych przez armię Hannibala, ale także z powodu zmiany postawy galijskich plemion, które nękały Hannibala podczas jego przemarszu. Plemiona te nie tylko bały się Kartagińczyków, ale także wiedziały już, że armia kartagińska tylko przechodzi przez ich siedziby, nie były zatem wrogo nastawione do intruzów. Do doliny Padu w północnej Italii, Hazdrubal dotarł wiosną 207 r. p.n.e. Tu szeregi jego armii powiększyły się o około 8 tys. Ligurów, zwiększając jego siły do około 30 tys. wojowników. Hazdrubalowi, podobnie jak jego bratu 11 lat wcześniej, udało się również przeprowadzić przez Alpy słonie bojowe40.
O tym, że Hazdrubalowi udało się przebyć Pireneje i ruszyć w kierunku Italii, Rzym zawiadomiło jeszcze w 208 r. p.n.e. poselstwo sprzymierzonej z Rzymem greckiej polis Massalii (obecnie Marsylia). Choć więc Rzymianie (pamiętając serię druzgocących porażek jakich doznali z rąk Hannibala kilka lat wcześniej) byli poważnie zaniepokojeni perspektywą walki z dwoma kartagińskimi armiami na terenie Italii, to jednak samo pojawienie się Hazdrubala w Italii nie było dla nich zaskoczeniem41. W wyborach konsularnych mających miejsce na wiosnę 207 r. p.n.e. nowymi konsulami wybrano Gajusza Klaudiusza Nerona i Marka Liwiusza Salinatora. Przeciwko siłom Hannibala znajdującym się na południu Italii wysłano Klaudiusza Nerona. Natomiast przeciwko armii Hazdrubala Barkasa, który przybył do północnej Italii wysłany został Marek Salinator42.
Hannibal dowiedział się, że Hazdrubalowi udało się opuścić Hiszpanię i wyruszyć do Italii na czele sporej amii. Nie wiedział jednak co zamierza uczynić jego brat po przybyciu do Italii. Hannibal nie wiedział zatem czy Hazdrubal otworzy trwały drugi front w północnej Italii czekając, aż to on do niego spróbuje się przedrzeć? Czy też pomaszeruje na południe, aby połączyć siły z Hannibalem. Gdyby zamiarem Hazdrubala było przedarcie się na południe, Hannibal nie wiedział którędy podąży Hazdrubal i gdzie miałby mu wyjść na przeciw. Sytuację pogarszał fakt, że w 207 r. p.n.e Hannibal był blokowany na południu Italii przez skierowane przeciw niemu siły Nerona, liczące ponad 40 tys. legionistów i ich italskich sprzymierzeńców. Były to siły zbyt liczne i zbyt groźne, by Hannibal mógł podjąć ryzyko wydania im otwartej bitwy. Nie wiedząc co zamierza brat po przybyciu na teren Italii, wdał się z Neronem w wojnę manewrową obfitującą w liczne przemarsze i drobniejsze potyczki. Tracił jednak w ten sposób czas i siły na staczanie z Rzymianami pomniejszych bitew, które choć zwycięskie, to jednak nie zmieniały jego ogólnego niekorzystnego położenia w Italii i nie mogły zapewnić korzystnego rozstrzygnięcia wojny. Wydaje się, że w tym kluczowym dla wojny momencie pomiędzy braćmi przede wszystkim zabrakło przepływu informacji i koordynacji wzajemnych działań, w rezultacie czego Hannibal ociągał się z podjęciem energiczniejszych działań na rzecz przedarcia się ku Hazdrubalowi, gdy ten zszedł z Alp na Nizinę Padańską. W ten sposób umożliwił Rzymianom przejęcie inicjatywy43.
Po przybyciu do północnej Italii, Hazdrubal wyruszył z zamiarem dołączenia do brata operującego na jej południu. Siły Marka Salinatora wysłane przeciw niemu ustąpiły ostrożnie i pozwoliły mu przedostać się poza rzekę Metaurus (obecnie Metauro) aż do okolic miasta Sena (obecnie Senigallia). W pewnym momencie rozpoczętego marszu ku południu Italii, Hazdrubal wysłał posłańców z listami do Hannibala. Posłańcy ci zdołali dotrzeć na południe Italii, nie zdołali jednak dotrzeć do Hannibala, gdyż zostali schwytani w okolicach Tarentu. Plany Hazdrubala wpadły w ręce konsula Klaudiusza Nerona, z którym Hannibal prowadził wojnę manewrową. W przejętych od posłańców listach Hazdrubal wskazywał na Umbrię – krainę leżącą w środkowej Italii – jako miejsce możliwego połączenia się z bratem. Neron, zdając sobie sprawę z ogromnego zagrożenia, jakim stanie się połączenie armii obu braci postanowił temu przeciwdziałać. Armia, którą dowodził pozostawała w kontakcie z Hannibalem, dlatego jej nagłe zniknięcie mogłoby wzbudzić kartagińskiego wodza podejrzenia i spowodować jego kontrakcję. Chcąc tego uniknąć wydzielił z niej 7 tys. oddział (w tym 1 tys. konnicy) i na czele tego oddziału, forsownym marszem, który przeszedł niezauważony przez Hannibala, dołączył do sił Marka Salinatora ustępujących na północy Italii przed nadciągającym Hazdrubalem. Dołączenie do Salinatora sił, które przyprowadził Neron miało ten skutek, że siły rzymskie zyskały przewagę liczebną nad siłami kartagińskimi. Szacuje się, że po dołączeniu do armii Marka Salinatora oddziału przyprowadzonego przez Klaudiusza Nerona, liczebność sił rzymskich wzrosła do 40 tys. pieszych i konnych. Zyskawszy przewagę liczebną połączone rzymskie armie natychmiast zastąpiły drogę Hazdrubalowi z zamiarem wydania mu bitwy. Kartagiński wódz, gdy tylko zauważył, że ma do czynienia z dwoma konsulami, starał się oderwać od przeciwnika i zmienić trasę przemarszu, jednak ze względu na zdradę przewodników, którzy nagle go opuścili, kluczył w obcym mu terenie i został dogoniony przez ścigających go Nerona i Salinatora. W bitwie do jakiej w końcu doszło nad brzegiem rzeki Metaurus, siły rzymskie pod wodzą Marka Liwiusza Salinatora i Gajusza Klaudiusza Nerona po zaciętej walce zwyciężyły i rozbiły armię, z którą Hazdrubal przybył, aby wspomóc swojego brata. Gdy pod koniec bitwy Hazdrubal zrozumiał, że jest już ona przegrana, postanowił rzucić się w środek wroga, aby wraz ze swymi wojownikami zginąć bohatersko w walce. Po wygranej bitwie Rzymianie odcięli głowę Hazdrubala i podrzucili ją do obozu Hannibala wciąż znajdującego się na południu Italii i nieświadomego rozegranych wypadków. Uwolnili także dwóch dowódców armii Hazdrubala, którym nakazali udanie się do obozu Hannibala, aby ci zrelacjonowali kartagińskiemu wodzowi wydarzenia, których byli świadkami. Po zniszczeniu posiłków prowadzonych przez brata, Hannibal natychmiast wycofał się wraz z pozostałą mu armią w najdalszy skraj „italskiego buta” czyli do Bruttium, do którego ewakuował również wszystkie garnizony podległych mu jeszcze miast w Lukanii. Do regionu tego ewakuowani zostali mieszkańcy Metapontu, a także innych sprzymierzonych z Kartaginą lukańskich miast, których Hannibal i tak nie był w stanie dłużej bronić pozostałymi mu siłami44.
Gdy zatem Hazdrubal Giskon, dowodzący pozostałymi w Hiszpanii siłami kartagińskimi, rozpraszał je po licznych ufortyfikowanych hiszpańskich miastach i warowniach, aby uniknąć konfrontacji ze Scypionem w nadziei na pomyślne rozstrzygnięcie wojny przez obu braci na terenie Italii, nie wiedział jeszcze, że Hazdrubal Barkas właśnie poniósł klęskę nad Metaurusem nie dając rady połączyć się z Hannibalem.
Rozstrzygnięcie wojny znowu zaczęło zależeć od tego jak potoczy się ona w Hiszpanii.
Bitwa pod Ilipą z 206 r. p.n.e.
Na początku następnego – 206 r. p.n.e – wieści o śmierci Hazdrubala Barkasa i pogromie jego armii nad rzeką Metaurus w Italii musiały dotrzeć do Hiszpanii. W tej sytuacji obrana przez Hazdrubala Giskona strategia przedłużania wojny w Hiszpanii do czasu rozstrzygnięcia jej na polach Italii, przestała mieć rację bytu. Hannibal wciąż nie otrzymał wsparcia, którego potrzebował i został izolowany przez Rzymian w Bruttium, a defensywna strategia unikania walnej bitwy z siłami rzymskimi i chronienia kartagińskich wpływów w Hiszpanii w oparciu o obsadzone wojskiem warowne miasta nie tylko nie mogła przynieść odbudowy kartagińskich wpływów wśród iberyjskich plemion, ale w zaistniałych okolicznościach, groziła wręcz ich dalszą utratą. Iberyjskie plemiona zaczęły bowiem dostrzegać słabość Kartaginy w konfrontacji z Rzymem i coraz liczniej odstępowały od tych pierwszych. I jeśli nawet nie przechodziły na stronę Rzymu, to zachowywały neutralność przestając wspomagać Kartaginę. Losy wojny mogły się odwrócić tylko wówczas, gdyby zniszczone zostały siły rzymskie operujące na terenie Hiszpanii. W ten sposób Kartagińczycy nie tylko odzyskaliby wpływy wśród iberyjskich plemion, ale mogliby podjąć kolejną próbę wysłania posiłków Hannibalowi. Obaj kartagińscy wodzowie zrozumieli powagę zaistniałej sytuacji i dlatego postanowili wydać bitwę siłom rzymskim w Hiszpanii z zamiarem ich ostatecznego unicestwienia45.
Z nastaniem kolejnego 206 r. p.n.e. Hazdrubal Giskon wyruszył z zebranymi siłami w górę rzeki Betis. W okolicach miasta Karmony najmłodszy brat Hannibala – Magon – połączył swoje siły z siłami Hazdrubala Giskona. Po utworzeniu potężnej armii obaj kartagińscy wodzowie kontynuowali marsz w górę rzeki Betis z postanowieniem rozprawiania się z siłami rzymskimi w Iberii i tym sposobem odzyskania coraz bardziej kurczących się na jej terenie kartagińskich wpływów. Dowództwo nad całością połączonych sił kartagińskich objął Hazdrubal Giskon. Scypion również dążył do bitwy i dlatego wyruszył kartagińskim wodzom naprzeciw. Wiosną 206 r. p.n.e. obie armie spotkały się niedaleko miasta Ilipa w dolinie rzeki Betis, które posłużyło do nazwania bitwy stoczonej w jego pobliżu. Obozy przeciwników zostały rozbite na wzgórzach umożliwiającym im wzajemne obserwowanie się. Armia kartagińska rozbiła obóz na bezimiennym wzgórzu 5 km na południowy zachód od dzisiejszego Pelagus. Amia rzymska rozłożyła się obozem na wzgórzu obecnie zwanym Pelegatos, około 6 km na wschód od dzisiejszego miasta Burguillos. Obydwa zaś obozy leżały od 6 do 10,5 km na północny wschód od dzisiejszego Alcala del Rio. Pomiędzy wzgórzami rozciągała się równina, na której strony zdecydowały się stoczyć bitwę46.
Armia punicka przewyższała liczebnie siły rzymskie. Hazdrubal Giskon zgromadził potężne siły w liczbie około 75 tys. wojowników. Składały się na nie piechota, konnica i słonie bojowe. Oddziały piechoty liczyły około 70 tys., a w jej w skład wchodziło około 20 tys. ciężkiej piechoty kartagińskiej i afrykańskiej (libijskiej)47 i 50 tys. piechoty iberyjskiej. Siły konnicy stanowiło 4,5 tys. jeźdźców. Całość wspomagana miała być przez 32 słonie bojowe48. Siły z jakimi pod Ilipę nadciągnął Scypion wynosiły około 48 tys. Obejmowały one 45 tys. piechoty, z tego około 25 tys. piechoty rzymskiej i italskiej oraz 20 tys. sojuszniczej piechoty iberyjskiej. Konnica to około 3 tys. jeźdźców49.
Porównanie sił obu armii prowadzi do wniosku, że siły Kartaginy i Rzymu były mniej więcej równe co do doborowych oddziałów, bowiem 20 tys. ciężkiej piechoty składającej się z Kartagińczyków i Afrykanów (Libijczyków)50 odpowiadało około 25 tys. rzymskich legionistów i ich italskich sprzymierzeńców (Italików). Natomiast zdecydowaną przewagę Hazdrubal Giskon posiadał nad Scypionem w piechocie iberyjskiej. Wyraźna przewaga Kartaginy zaznaczała się również w konnicy. Dodatkowo całość sił kartagińskich wspomagana była przez ponad 30 słoni bojowych, którymi Rzymianie w ogóle nie dysponowali. W sumie przewaga Kartagińczyków nad siłami rzymskimi była bardzo duża i sięgała prawie 30 tys. zbrojnych.
Starcie, do którego wkrótce doszło można podzielić na trzy fazy, z których każda kolejna była następstwem zdarzeń mających miejsce w fazie poprzedniej i bezpośrednio z niej wynikała. I tak wyróżnić można fazę manewrów i działań zbrojnych stron przed właściwą bitwą, bitwę właściwą i wreszcie manewry i działania zbrojne stron po bitwie właściwej.
Manewry i działania zbrojne stron przed właściwą bitwą
Działania zbrojne stron, które spotkały się na polach Ilipy, rozpoczęły się w momencie, w którym obie armie nawiązały kontakt wzrokowy. Jeszcze w trakcie prac mających na celu rozbicie obozu, Rzymianie zostali zaatakowani przez numidyjską kawalerię pod dowództwem Masynissy (numidyjskiego księcia w służbie Kartaginy). Tym ruchem Hazdrubal Giskon chciał zaskoczyć Rzymian i poprzez wprowadzenie zamieszania w ich szeregach zadać im jak największe straty jeszcze przed decydującym starciem. Gdyby jego plan się powiódł, z pewnością wpłynąłby na obniżenie morale sił rzymskich zanim jeszcze doszłoby do właściwego boju51. Scypion przewidział jednakże taki rozwój wypadków. Przygotował na taką ewentualność zasadzkę ukrywając za wzgórzem przed wzrokiem przeciwnika własna jazdę, która w momencie ataku kartagińskiej konnicy uderzyła na jej flankę zadając jej poważne straty i zmuszając do odwrotu. Zatem już na wstępie przeprowadzone przez Hazdrubala Giskona działania zaczepne przyniosły siłom kartagińskim skutek odwrotny od oczekiwanego52. W ciągu następnych kilku dni działo się stosunkowo niewiele, przynajmniej tak się pozornie mogło wydawać Kartagińczykom. Obaj wodzowie przez kilka dni z rzędu wyprowadzali z obozu swoje armie i ustawiali je na równinie w szyku bojowym. Hazdrubal Giskon zawsze wyprowadzał armię z obozu jako pierwszy, w odpowiedzi na co, Scypion również wyprowadzał z obozu swoją armię. Armie wychodziły zatem z obozów, uszykowane stały naprzeciw siebie przez wiele godzin, a kiedy dzień chylił się ku końcowi Hazdrubal jako pierwszy zarządzał odwrót swej armii do obozu. Dopiero po nim odwrót do obozu armii rzymskiej zarządzał Scypion. Armie wyprowadzane były na równinę dopiero po południu, a szyki rozwijały w pobliżu swych obozów co jednoznacznie sygnalizowało, że dowodzący nimi wodzowie nie kwapią się do rozpoczęcia starcia. O ile jednak codziennie powtarzanie takich manewrów przez obie armie na nie wiele – jak wkrótce miało się okazać – przydało się Hazdrubalowi, o tyle Scypion wyciągnął z nich daleko idące wnioski, które zdecydowały o dokładnym zaplanowaniu przez niego zbliżającego się starcia. Przez te kilka dni Scypion tylko pozornie bowiem poddawał się owym rytualnym manewrom przeprowadzanym przez obie armie ustawiające się w gotowości bojowej i stojące przez kilka godzin na przeciw siebie. W rzeczywistości dokładnie obserwował i analizował ustawienie szyków armii kartagińskiej. Zauważył, że Hazdrubal Giskon za każdym razem ustawiał w centrum swej armii ciężką piechotę kartagińską i afrykańską, która stanowiła najbardziej bitny, a tym samym najniebezpieczniejszy dla rzymskich legionów, trzon jego sił. Iberyjska piechota ustawiana była przez kartagińskiego wodza na skrzydłach. Od frontu Iberów ubezpieczały słonie, a flanki chroniła kawaleria. Scypion ustawiał zresztą swoją armię tak samo jak Hazdrubal Giskon. W środku pozycje zajmowała ciężkozbrojna piechota składającą się z Rzymian i ich italskich sprzymierzeńców. Natomiast sprzymierzona z rzymskim wodzem piechota iberyjska zajmowała skrzydła. Ustawienie obu armii sugerowało, że najlepsze oddziały obu stron spotkają i zewrą się ze sobą w centrum i że to właśnie na tym odcinku nastąpi rozstrzygnięcie. Jednak Scypion zrozumiał jeszcze coś. Zrozumiał on mianowicie, że przy takim ustawieniu obu armii, sprzymierzeni z nim Iberowie musieliby zetrzeć się na skrzydłach ze swoimi krajanami w służbie kartagińskiej53. Znał chwiejność iberyjskich sprzymierzeńców Rzymu i wiedział, że ich przejście na stronę Kartaginy, w kluczowym momencie prowadzonej przeciwko jej siłom kampanii 211 r. p.n.e., doprowadziło nad górnym biegiem rzeki Betis do śmierci jego ojca i wuja oraz unicestwienia prawie całej rzymskiej armii w Hiszpanii. Wniosek, jaki nasunął się rzymskiemu wodzowi musiał być zatem taki, że w nadchodzącej bitwie polegać może tylko i wyłącznie na rzymskiej piechocie i że od sposobu użycia tej piechoty na polu walki, zależeć będzie wynik nadchodzącej bitwy54. Nadchodziła chwila walnego starcia obu wodzów.
Bitwa właściwa, czyli „odwrócone Kannami”
Dzień przed walnym starciem Scypion wydał rozkazy, aby nazajutrz żołnierze wstali wcześnie, zjedli śniadanie, przygotowali broń i oporządzili konie oraz byli gotowi do walki jeszcze przed świtaniem. Nad ranem następnego dnia, zanim jeszcze całość wojska została wyprowadzona z obozu w celu uformowania szyku, Scypion wydał kawalerii oraz oddziałom lekkozbrojnych harcowników (łac. velites, pol. welici), rozkaz zaatakowania obozowych posterunków kartagińskiej armii. Zaatakowana straż obozowa natychmiast podniosła alarm. Napaść na śpiący obóz i jednoczesne rozwijanie przez rzymską armię szyków na pobliskiej równinie wywołało, w budzącym się pośpiesznie obozie kartagińskim, wielkie zamieszanie. Spodziewając się rychłego ataku Rzymian, Hazdrubal wydał rozkaz, aby cała armia czym prędzej opuściła obóz i ustawiła szyk bitewny. O jakimkolwiek posileniu się przez kartagińskich wojowników przed spodziewanymi wielogodzinnymi zmaganiami, w tej sytuacji, nie mogło być oczywiście mowy. Aby dać odpór odważnie poczynającym sobie rzymskim podjazdom i harcownikom, Hazdrubal wysłał im naprzeciw odpowiadające im co do rodzaju uzbrojenia oddziały oraz pod ich osłoną pośpiesznie rozpoczął ustawiać w szyku własną armię. Centrum kartagińskich sił zajęła ciężka piechota kartagińska i afrykańska, natomiast skrzydła zostały obsadzone przez piechotę iberyjskich sprzymierzeńców przed frontem których pozycje zajęły słonie bojowe. Na flankach piechoty iberyjskiej rozstawiona została konnica. Kiedy armia kartagińska zajęła w końcu pozycje, Hazdrubal ze zdziwieniem musiał skonstatować, że oto uszykowanie stojących naprzeciw rzymskich hufców było zupełnie inne od tego, które do tej pory miało miejsce. Centrum wojsk rzymskich zajmowali teraz iberyjscy sprzymierzeńcy, natomiast skrzydła obsadzone zostały przez doborowe oddziały piechoty rzymskiej i italskiej. Odległość, pośpiech wywołany niespodziewanym rzymskim atakiem, kurzawa wzbita przez walczące ze sobą oddziały konnicy i lekkozbrojnych oraz przemieszczające się na swoje pozycje masy wojska spowodowały, że Hazdrubal po prostu nie zauważył szykowania się wojsk rzymskich w porządku odwrotnym, aniżeli ustawienie do jakiego przyzwyczaił go Scypion na przestrzeni ostatnich kilku dni. Kiedy zorientował się, że jego iberyjskie oddziały mają zewrzeć się na skrzydłach z doborową piechotą rzymską i italską, na jakkolwiek zmianę ustawienia własnej armii było już za późno (patrz rys. 4)55.
Hazdrubal musiał zdawać sobie sprawę, że zmiana uszykowania zgromadzonych mas ludzkich trwałaby dłuższy okres czasu, a czujny i gotowy do ataku Scypion zauważywszy zamieszanie w szykach armii kartagińskiej nie pozwoliłby na przeprowadzenie korzystnego dla niej przegrupowania i w trakcie jego przeprowadzania zapewne uderzyłby na manewrujące jednostki kartagińskie szybko doprowadzając do rozbicia całej armii. Było to tym bardziej prawdopodobne, że dolina rozdzielająca obozy obu armii zalazła się pod kontrolą armii rzymskiej. Przewidując taki scenariusz Scypion nie bez przyczyny polecił bowiem uszykowanie swojej armii do bitwy znacznie dalej od swojego obozu aniżeli miało to miejsce do tej pory. Giskonowi nie pozostawało więc nic innego jak tylko przyjąć bitwę w takim ustawieniu, w jakim uszykował swoją armię. Jakież musiało być jednak jego zdziwienie, gdy okazało się, że po ustawieniu się podległej mu armii spodziewany atak Rzymian nie nastąpił. Przez kilka godzin dochodziło jedynie do luźnych potyczek lekkozbrojnych harcowników obu armii. Ta pozorna bezczynność rzymskiej armii, była jednakże częścią planu Scypiona mającego na celu zmęczenie armii kartagińskiej przed decydującym starciem. Dlaczego Hazdrubal Giskon mając ogromną przewagę liczebną nad rzymska armią nie zdecydował się pierwszy rozpocząć ataku na rzymskie pozycje pozostaje tajemnicą. Musiał przecież w końcu zorientować się, że Scypion celowo odwleka konfrontację, w sytuacji, w której jego żołnierze zostali wyprowadzeni z obozu i uszykowani do bitwy w wielkim pośpiechu bez jakiegokolwiek posiłku. Nie możliwe jest, aby nie zdawał sobie sprawy z faktu, że niewyspanych i niepokrzepionych żołnierzy stojących przez wiele godzin w południowym słońcu, w końcu zaczną opuszczać siły i zapał do bitwy oraz że dalsze jej odwlekanie może być na rękę tylko Scypionowi, który skoro zdecydował się na atak jako pierwszy to – jak można się było domyślić – zapewne wcześniej posilił swoich żołnierzy. Być może kolejne wydarzenia dnia tj. poranny atak rzymskiej armii na kartagiński obóz, całkowita zmiana ustawienia rzymskich oddziałów, niepodejmowanie przez Scypiona dalszych działań po uszykowaniu się obu armii naprzeciw siebie – na tyle zaskakiwały Hazdrubala Giskona, że przyjął on postawę reaktywną nie wiedząc czego jeszcze może się spodziewać. A być może sądził, że dysponowanie znaczną przewagą liczebną, zapewnia mu wystarczającą przewagę taktyczną nad przeciwnikiem, aby zniwelować niekorzystne okoliczności, które dla jego sił stworzyło dotychczasowe działanie Scypiona. Jakkolwiek było naprawdę, to pozostając w oczekiwaniu na to co zrobi Scypion, stracił szansę na przejęcie inicjatywy, co mogłoby przeciąć szereg niekorzystnych okoliczności jakie do tej pory zaistniały dla sił kartagińskich. Przejmując inicjatywę mógłby również spróbować narzucić Scypionowi stoczenie bitwy na własnych warunkach. Natomiast pozostając pasywnym zachował się dokładnie tak, jak tego oczekiwał Scypion, któremu w ten sposób nieświadomie umożliwił realizowanie własnego planu nadchodzącej bitwy56.
W pewnym momencie Scypion odwołał lekkozbrojnych harcowników, którzy w lukach pomiędzy szeregami rzymskiej piechoty przedostali się na jej tyły i tam uszykowali się w linie bojowe na obu jej skrzydłach. Następnie dał rozkaz do ataku. To co teraz nastąpiło zadziwia nie jednego teoretyka wojskowości do dnia dzisiejszego57. W tym momencie najlepiej jednak oddać głos dwu historykom, których dzieła stanowią główne źródło wiedzy o przebiegu drugiej wojny punickiej. Jednym z nich jest grecki historyk opisującemu dzieje państwa rzymskiego Polibiusz z Megalopolis, a drugim rzymski historyk Tytus Liwiusz. Tak manewry armii Scypiona pod Ilipą w swoim dziele pod tytułem Dzieje – ujął Polibiusz:
Teraz ruszył do ataku, z początku – całą linią wspólnie. Ale w odległości mniej więcej jednego stadium od przeciwnika kazał Iberom pilnować szyków i iść naprzód do ataku dalej tak samo, a skrzydłom dał rozkaz zwrotu: manipułom i szwadronom jazdy na prawym skrzydle w prawo, na lewym w lewo. Z kolei sam na prawym skrzydle, a Lucjusz Marcjusz i Marek Juniusz na lewym wzięli trzy pierwsze szwadrony, przed nimi – jak zwykle – lekkozbrojnych kopijników [chodzi o lekkozbrojnych oszczepników, czyli po prostu o velites – przyp. A.W.], nadto trzy oddziały piechoty, które to jednostki w piechocie rzymskiej noszą nazwę kohort, i gdy sam zrobił zwrot w lewo, a tamci w prawo, poszli pod kątem prostym do nieprzyjaciela pędząc do ataku biegiem. Następni zaś stale dołączali i zachodząc podobnie posuwali się za nimi. Kiedy znaleźli się blisko nieprzyjaciela, a Iberowie ustawieni w linii frontowej znajdowali się jeszcze w dostatecznej odległości od miejsca spotkania, ponieważ szli do ataku krok za krokiem, uderzyli siłami rzymskimi na skrzydła przeciwnika z obu stron naraz pod kątem prostym, według powziętego z góry planu.
Następne ruchy, przez które ci z tyłu, dołączając do poprzednich ciągle tak samo, ustawiali się na wspólnej linii walki z przeciwnikiem, miały wzajemny układ odwrotny, tak w ogólności, gdy chodzi o prawe skrzydło w stosunku do lewego, jak w poszczególnych częściach – piechoty do konnicy. Mianowicie, na prawym skrzydle jazda wraz z lekkozbrojnymi dołączała się z prawej strony linii i starała się oskrzydlić przeciwnika, a piechota przeciwnie – dołączała się z lewej strony. Na lewym zaś skrzydle – piechota w kohortach z prawej, a jazda i lekkozbrojni z lewej.
W wyniku tego manewru co z jeźdźców i lekkozbrojnych na obu skrzydłach było prawe, teraz stało się lewe. Ale tym się wódz mało przejmował, słusznie planując inne, większe osiągnięcie – oskrzydlenie przeciwnika. Należy tylko wiedzieć, do czego rzecz zmierza, a przesunięcia stosować tak, jak odpowiadają potrzebie chwili. (…).
Siły piesze na skrzydłach kartagińskich mocno nękano, natomiast środek frontu, którzy tworzyli Libijczycy stanowiący najważniejszy trzon armii, w końcu był bezużyteczny. Ludzie ci bowiem ani tamtym na skrzydłach nie mogli iść z pomocą i opuścić swych stanowisk z powodu zagrożenia ze strony gotowych do ataku Iberów, ani też na swych stanowiskach nie moli niczego pożytecznego dokonać, bo przeciwnik z przodu nie zbliżał się do nich do walki wręcz58.
– Polibiusz, Dzieje, XI, 22-24
Natomiast tak pochód armii Scypiona pod Ilipą w kierunku skrajów kartagińskich pozycji w dziele pt. Od założenia Miasta opisał rzymski historyk Tytus Liwusz:
Nadeszła chwila przystąpienia do bitwy. Teraz Scypion kazał swym Hiszpanom, którzy tworzyli środek linii, posuwać się naprzód zwolnionym krokiem, a do Sylanusa i Marcjusza posłał z prawego skrzydła, którym sam dowodził, rozkaz, by patrząc, jak on wydłuża swoje skrzydło w prawo, również oni wydłużyli swoje w lewo i z lekkozbrojną piechotą i konnicą przystąpili do bitwy z nieprzyjacielem, zanim zdołają się ze sobą zewrzeć środkowe części linii bojowych. Tak więc rozciągnąwszy skrzydła ruszyli na każdym z trzema kohortami piechoty i trzema oddziałami konnicy, a nadto z lekkozbrojnymi, przyspieszonym krokiem na nieprzyjaciela, za nimi zaś skośną linią szli inni, tak że w środku linii, gdzie Hiszpanie szli naprzód wolniej, powstało wgłębienie. I już skrzydła zaczęły walkę, gdy tymczasem główne siły kartagińskie, puniccy weterani i Afrykanie, jeszcze się nie zbliżyły do przeciwnika nawet na odległość rzutu oszczepem. A na skrzydła, gdzie by mogli pomóc już walczącym, nie śmieli się oddalać, żeby środek linii nie stanął otworem dla posuwającego się tutaj naprzód nieprzyjaciela. Skrzydła zaś znalazły się pod podwójnym natarciem. Konnica, lekkozbrojna piechota i harcownicy zaszli przeciwnika łukiem i nacierali nań z boków, natomiast kohorty nastawały z frontu i dążyły do oderwania skrzydeł nieprzyjacielskich od reszty ich linii bojowej59.
– Tytus Liwiusz, Od założenia Miasta, XXVIII, 15
Z obu opisów wyłania się obraz skomplikowanych manewrów jakie wykonała armia rzymska, a zwłaszcza jej skrzydła, zmierzając w kierunku kartagińskich pozycji. Warto podjąć próbę wyobrażenia sobie w jaki sposób mógł wyglądać pochód prawie 50 tysięcznych sił rzymskich zmierzających pewnym, miarowym krokiem na spotkanie z liczącą 75 tys. wojowników armią kartagińską. Otóż, po tym jak Scypion dał sygnał do ataku, rzymskie legiony i towarzyszący im iberyjscy sojusznicy ruszyli miarowym krokiem w kierunku oczekujących ich szeregów kartagińskich. W pewnym momencie tego marszu Scypion wydał komendę, aby rzymska piechota i konnica prawego skrzydła dokonała zwrotu w prawo, a lewego skrzydła w lewo formując kolumny, które rozpoczęły marsz równolegle (według Liwiusza skośnie) do frontu armii kartagińskiej. W tym samym czasie centrum sił rzymskich, które stanowiły siły sprzymierzonej piechoty iberyjskiej, wolnym krokiem kontynuowało marsz na wprost w kierunku pozycji kartagińskich. Tylko dla porządku należy dodać, że po dokonanym zwrocie oba skrzydła rzymskie zaczęły oddalać się od własnego centrum w przeciwnych kierunkach, podczas gdy centrum wciąż wolno zbliżało się do stojącego naprzeciw niego centrum armii kartagińskiej (patrz rys. 5).
Bardzo interesującą kwestią dotyczącą zwrotu obu rzymskich skrzydeł w przeciwnych kierunkach jest przede wszystkim sposób przeprowadzenia tego manewru. Otóż manewr ten mógł być wykonany na dwa sposoby, tzn. albo każdy z piechurów i konnych obrócił się w prawo i lewo pozostając na swoim miejscu, albo każdy oddział piechoty i kawalerii obrócił się za pierwszym szeregiem wzdłuż swojej osi w prawo i lewo. Fachowa terminologia militarna jakiej używa Polibiusz opisując przeprowadzony manewr wskazuje jednak, że zwrotu dokonywały całe oddziały za pierwszym szeregiem wzdłuż swojej osi (patrz rys. 6), a nie poszczególni piesi i konni w tych oddziałach, gdyż do opisania tej sytuacji Polibiusz użyłby po prostu innej terminologii militarnej tłumaczonej jako dokonanie zwrotu w stronę włóczni (tj. w prawo na prawym skrzydle) i zwrotu w stronę tarczy (tj. w lewo na lewym skrzydle).
Marsz obu rzymskich skrzydeł uformowanych w kolumny trwał do momentu, aż każde z nich osiągnęło skraj linii bojowej armii kartagińskiej, a dokładniej skraj każdego z jej skrzydeł. Po osiągnięciu mniej więcej skrajów linii bojowej armii kartagińskiej oba rzymskie skrzydła dokonały drugiego zwrotu. Kolumny prawego skrzydła dokonały zwrotu w lewo, a lewego skrzydła w prawo ponownie formując kolumny, które tym razem swoimi frontami zwrócone były w kierunku linii przeciwnika. Uformowane na obu skrzydłach kolumny rozpoczęły przyspieszonym krokiem (wg. Polibiusza „pędząc do ataku biegiem”) zbliżać się do piechoty iberyjskiej uszykowanej na kartagińskich skrzydłach. Należy wyjaśnić, że przeformowanie się rzymskiego wojska, ustawionego do tej pory w liniach bojowych, w kolumny, miało swój wyraźny cel. Kolumna zawsze przemieszczać się będzie szybciej niż długi front bojowy. W kolumnie również łatwiej o utrzymanie porządku. Wreszcie przemieszczający się długi front bojowy o wiele bardziej byłby narażony na złamanie się, co z kolei wymagałoby jego zatrzymywania, porządkowania, a tym samym wprowadzałoby zamieszanie i opóźniało przeprowadzenie całości zaplanowanych manewrów. Kolumnie natomiast, to po prostu nie grozi. Gdyby zatem rzymskie skrzydła po osiągnięciu skrajów linii bojowej przeciwnika, zamiast przeformować się w kolumny, rozpoczęłyby przeformowywać się ponownie w linię, aby w linii podjąć dalszy pochód w kierunku kartagińskich pozycji, to ewentualne zamieszanie i opóźnienie w przeprowadzanych manewrach, mógłby w końcu wykorzystać przeciwnik, który po ochłonięciu z zaskoczenia, zapewne dużo wcześniej odgadłby zamiar rzymskiego wodza i postanowiłby mu przeciwdziałać. Zatem formując drugim z manewrów oba skrzydła w kolumny, które biegiem popędziły w kierunku linii kartagińskich, Scypion nie pozostawił Hazdrubalowi czasu na odgadnięcie swoich zamiarów. Gdy te natomiast stały się jasne dla kartagińskiego wodza było już za późno na podjęcie kontrakcji (patrz rys. 7).
Podobnie jak miało to miejsce w przypadku pierwszego manewru również i w tym przypadku Polibiusz używa terminologii odnoszącej się do dokonywania zwrotu przez całe oddziały wzdłuż swojej osi (patrz rys. 8).
Po zbliżeniu się na odległość około 700 metrów od przeciwnika rzymskie kolumny dokonały trzeciego zwrotu i zaczęły przeformowywać się w linie bojowe60. Kolumny prawego skrzydła formowały się w linię bojową w kierunku lewym, a lewego skrzydła w kierunku prawym. Uformowawszy się z powrotem w linie bojowe oddziały piechoty rzymskiej uderzyły z impetem na piechotę iberyjską tworzącą skrzydła armii kartagińskiej. W tym samym czasie kolumny konnicy i velites, które po pierwszym zwrocie były na pozycjach najbardziej zewnętrznych, obecnie znalazły się na skrajach bojowych każdego ze skrzydeł. Zatem w momencie, gdy kolumny piechoty rzymskiej na każdym ze skrzydeł przeformowywały się we fronty bojowe w kierunku centrum, konnica i velites wyłaniali się na każdym ze skrzydeł zza tejże piechoty i formowali fronty bojowe w kierunku skrajów kartagińskich flanek, czyli w kierunkach przeciwnych do kierunków formowania frontów bojowych przez rzymską piechotę (patrz rys. 9).
Stąd też, gdy po trzecim zwrocie manipuły hastati, principes i triarii były ustawione w tym samym porządku, od lewej do prawej, jak przed wykonaniem pierwszego zwrotu, to konnica i velites formowali się na skrajach kartagińskich skrzydeł w porządku odwrotnym do ich ustawienia przed pierwszym manewrem z zadaniem uderzenia na siły kartagińskie z boku i częściowo od tyłu. Nie było to jednak ustawienie, które w czymkolwiek przeszkadzałoby rzymskiemu wodzowi, gdyż w ten właśnie sposób zaplanował on bitwę, co z resztą podkreśla sam Polibiusz stwierdzając, że: „należy tylko wiedzieć, do czego rzecz zmierza, a przesunięcia stosować tak, jak odpowiadają potrzebie chwili”. Wspominając o ustawieniu rzymskich skrzydeł po trzecim zwrocie, greckiemu historykowi najprawdopodobniej zatem chodziło o jak najwierniejsze oddanie kunsztu z jakim Scypion oskrzydlił przeciwnika aniżeli wskazywanie na słabość, uformowanej w odwrotnym porządku, linii konnicy i velites (patrz rys. 10).
Po uformowaniu frontów bojowych przez konnice i velites, oczywiście również i te oddziały natychmiast runęły na oba kartagińskie skrzydła z ich skrajów oraz od tyłu – częściowo je okrążając. Co więcej manewry skrzydeł rzymskiej armii nastąpiły na tyle szybko i sprawnie, że kolumny w które zostały one przeformowane zdołały wyprzedzić wciąż posuwające się wolnym krokiem centrum rzymskich sił, składające się ze sprzymierzonej z nimi piechoty iberyjskiej. Tak więc w czasie, gdy na obu skrzydłach kartagińskiej armii rozgorzała już na dobre walka z rzymską piechotą, velites i konnicą, maszerujący wolno Iberowie, wciąż nie nawiązali walki ze stojącą naprzeciwko ich szeregów ciężkozbrojną piechotą afrykańską stanowiącą centrum armii kartagińskiej. Nie był to jednak przypadek, czy niedopatrzenie lecz jak się okazało celowy zabieg Scypiona (patrz rys. 11).
Walka, która toczyła się na skrzydłach armii kartagińskiej była bardzo zacięta. Jednak znacznie lepiej wyszkolona piechota rzymska i italska górowała umiejętnościami nad walecznymi wprawdzie, ale zdecydowanie słabiej wyszkolonymi Iberami. Zapewne niewyspanie i brak porannego posiłku również dawały się we znaki iberyjskim wojownikom. Stopniowo oba kartagińskie skrzydła zaczęły ustępować pod rzymskim naporem w kierunku centrum. Hazdrubal nie mógł jednak posłać Iberom posiłków ze swojego centrum, gdyż obawiał się, że gdy rozpocznie manewr zwrotu części lub całości swoich sił w centrum, powoli lecz nieustannie zbliżający ku temu centrum nieprzyjaciel wykorzysta ten moment i runie na nie, aby je rozbić – co finalnie musiałoby doprowadzić do rychłej katastrofy całej kartagińskiej armii. Tak więc przez cały okres walki toczącej się na skrzydłach kartagińskiej armii, tworząca jej centrum ciężkozbrojna piechota kartagińska i afrykańska stała bezużytecznie, będąc pod stałym zagrożeniem wolno zbliżających się ku niej Iberów. W końcu jednak oba skrzydła armii kartagińskiej powoli acz systematycznie zaczęły się zwijać. Nadto w trakcie prowadzonej walki rzymska piechota i velites celowo robiąc dużo zamieszania oraz zasypując ruszające na nich słonie bojowe gradem oszczepów umiejętnie wypłoszyli je z zajmowanych przez nie pozycji na skrzydłach. Uciekły one w kierunku kartagińskiego centrum i wpadając w nie, tratowały kartagińskich wojowników czyniąc niemałe zamieszanie. Co natomiast zwraca uwagę to fakt, że obaj starożytni historycy milczą o tym co się stało z kartagińską jazdą w trakcie bitwy, dlatego przyjmuje się, że najprawdopodobniej panikujące słonie spłoszyły kartagińska konnicę, która rzuciła się do ucieczki i nie wróciła już na pole bitwy (podobna sytuacja wydarzyła się pod Zamą z konnicą Hannibala spłoszoną przez spanikowane słonie). Gdy do tego doszło, cała armia kartagińska zaczęła powoli cofać się z pola walki w kierunku wzgórza, na którym znajdował się obóz. Hazdrubal Giskon zdał sobie sprawę, że bitwa przybiera niekorzystny obrót i chcąc uniknąć okrążenia, do którego musiałoby dojść w momencie całkowitego załamania się skrzydeł, najprawdopodobniej chciał cofnąć się z armią na tyle, aby zabezpieczywszy swoje tyły przed okrążeniem stokami wzgórza, na którym rozłożony był jego obóz, przegrupować siły i na znacznie bezpieczniejszym terenie dalej dawać opór Rzymianom. Początkowo cofanie się kartagińskiej armii przebiegało nawet w sposób uporządkowany z zachowaniem frontu bojowego. Wówczas Scypion dał rozkaz, aby na cofające się centrum kartagińskiej armii uderzyły oddziały piechoty iberyjskiej, których rola do tego momentu polegała wyłącznie na odciąganiu centrum kartagińskiej armii od przyjścia z pomocą jej załamującym się skrzydłom. Z kolei, gdy rzymscy legioniści walczący na skrzydłach poczuli przełamanie oporu skrzydeł kartagińskich, tym bardziej natarli na przeciwnika. Nie mogąc powstrzymać napierających Rzymian uporządkowany dotychczas odwrót kartagińskiej armii zamienił się w paniczną rejteradę w kierunku obozu na wzgórzu.
W ten sposób wysiłki wodza by ratować sytuację na niewiele się zdały. Tak klęskę armii kartagińskiej opisuje na kartach swego dzieła Tytus Liwiusz: „I choć Hazdrubal zatrzymywał ustępujących i zastępował im drogę krzycząc raz po raz, że z tyłu są pagórki i tam znajdą bezpieczne schronienie, jeżeli będą się wycofywać z opanowaniem strach jednak zwyciężył poczucie honoru, gdy każdy co bliższy przeciwnika padał trupem, i wszyscy z miejsca podawszy tyły zaczęli masowo uciekać. Potem najpierw przystanęli z chorągwiami na stokach pagórków i zaczęli ściągać żołnierzy w szeregi, póki Rzymianie wstrzymywali się z podchodzeniem całą linią na stojące przed nimi wzniesienie. Kiedy jednak zobaczyli, że szeregi przeciwnika idą z zapałem naprzód, na nowo podjęli ucieczkę i tłocząc się ze strachu popędzili do obozu”61.
Rzezi kartagińskiej armii do jakiej zaczęło dochodzić w trakcie jej ucieczki do obozu przeszkodziła nagła burza. Strumienie deszczu rozmiękczyły na tyle grunt wzgórza, na którym znajdował się obóz kartagińskiej armii, że skutecznie uniemożliwiło to Rzymianom pościg za rozbitymi siłami kartagińskimi. Tym sposobem ocalała cześć kartagińskiej armii zdążyła schronić się w obozie. I choć bitwa właściwa zakończyła się klęską kartagińskiej armii, to jednak Hazdrubal wciąż dysponował liczącymi się siłami, gdyż udało mu się oderwać od nieprzyjaciela zanim ten domknął okrążenie62. Bitwa właściwa nie zakończyła więc zmagań obu wodzów.
Manewry i działania zbrojne stron po bitwie właściwej
Po schronieniu się w obozie, Kartagińczycy początkowo zaczęli przygotowywać się do jego obrony. Zaczęli znosić z pobliskiej okolicy głazy, aby wzmocnić i podwyższyć okalające obóz szańce na wypadek, gdyby z nastaniem następnego dnia Rzymianie podjęli się go szturmować. Jeśli jednak Hazdrubal Giskon liczył na to, że pod osłoną obozowych szańców ocalała część armii zdoła wypocząć, przegrupować się i ponownie będzie gotowa do stawienia czoła Rzymianom, to srodze się zawiódł. Wkrótce bowiem rozpoczęły się dezercje wśród Iberów sprzymierzonych z Kartaginą. W tej sytuacji o stawianiu oporu Rzymianom w oparciu o umocniony obóz nie mogło być już mowy. Chcąc przeciwdziałać szerzeniu się dalszych dezercji oraz uratować tak dużą część armii jak tylko było to możliwe, Hazdrubal postanowił oderwać się od nieprzyjaciela. Pod osłoną nocy wyprowadził z obozu armię jaka wciąż jeszcze mu pozostała rozpoczynając odwrót63.
Największym ośrodkiem władzy kartagińskiej był Gades (obecnie Kadyks) i to tam najprawdopodobniej skierował się Hazdrubal Giskon z pozostałą mu jeszcze armią. Bitwa pod Ilipą miała miejsce na prawym brzegu rzeki Betis, aby zatem dotrzeć do Gadesu lub do innych ośrodków kartagińskiej władzy w południowej Hiszpanii, Hazdrubal musiał uprzednio przeprawić się przez rzekę Betis na jej lewy brzeg. Gdyby Hazdrubalowi udało się przeprawić się na lewy brzeg rzeki Betis najprawdopodobniej podobnie jak 207 r. p.n.e. rozproszyłby pozostałą mu armię po ufortyfikowanych miastach, by po odejściu Scypiona dokonać niezbędnych uzupełnień i ponownie ją zebrać64.
Scypion nie po to jednak trudził się układając plan skutecznego przeciwstawienia się przeważającym go liczebnie siłom kartagińskim, aby w sytuacji, w której uzyskał nad nimi przewagę dać im się wymknąć, zamiast całkowicie je unicestwić. Obóz kartagiński już wcześniej został otoczony posterunkami. Zatem, gdy tylko kartagiński wódz wymknął się po zmroku z resztą wojsk, Rzymianie to zauważyli i ruszyli za nim w pogoń. Za kartagińską armią uciekającą prawym brzegiem rzeki Betis natychmiast posłano konnicę z zadaniem utrzymania z nią stałego kontaktu. Natomiast rzymskie legiony miejscowi przewodnicy poprowadzili krótszą drogą po lewym brzegu rzeki do brodu przez który Hazdrubal zamierzał przeprawić się w jej dolnym biegu na lewą stronę, aby w ten sposób odciąć mu drogę do warownych twierdz południowej Hiszpanii65. Hazdrubal musiał jednak zorientować się, że bród został obsadzony przez nieprzyjaciela wyczekującego jego nadejścia, gdyż zmienił kierunek ucieczki. Pozbawiony możliwości przeprawy przez rzekę i odcięty w ten sposób od ośrodków kartagińskiej władzy odszedł na południowy zachód w kierunku Oceanu Atlantyckiego (patrz rys. 12)66.
Udało mu się nawet dość znacznie oddalić od rzymskich legionów. Nie na długo jednak. Posłana przez Scypiona w pogoń za Hazdrubalem konnica i lekkozbrojni wkrótce dogonili kartagińską armię. Nie ustając w nękaniu sił Hazdrubala niespodziewanymi atakami na jego flanki i tyły wymuszali na nich postoje celem dawania odporu. W ten sposób na tyle skutecznie opóźniali marsz uciekających sił kartagińskich, że nadciągnęły główne siły rzymskie. Gdy rzymskie legiony doścignęły uciekających doszło do pogromu kartagińskiej armii67, który tak w swym dziele opisał Tytus Liwiusz: „Teraz już nie bitwę staczano, lecz dokonywano rzezi jakby wśród bydła, póki sam wódz, inicjator ucieczki, nie wydostał się na najbliższe pagórki z sześciu tysiącami półuzbrojonych ludzi. Resztę wybito lub wzięto do niewoli”68. Na jednym z tych pagórków owe 6 tys. uratowanych z pogromu wojowników obwarowało się wraz ze swym wodzem i z powodzeniem opierali się Rzymianom usiłującym zdobyć ich pozycję. Osaczeni przez armię Scypiona, pozbawieni wody i prowiantu, znaleźli się jednak w beznadziejnej sytuacji. Wkrótce wśród osaczonych na wzgórzu resztek kartagińskiej armii zaczęły się dezercje. Wówczas Hazdrubal wysłał posłańców na wybrzeże, z rozkazem przysłania mu okrętów, gdyż z bronionej przez niego pozycji na wzgórzu było nie daleko do morza. Po przybyciu okrętów opuścił nocą broniące się na wzgórzu wojsko, dotarł nad wybrzeże i po dostaniu się na przybyły okręt odpłynął do Gadesu, aby stamtąd dotrzeć do Kartaginy. Gdy Scypion dowiedział się o ucieczce kartagińskiego wodza pozostawił swojego dowódcę Marka Juniusza Sylanusa z 10 tys. piechoty i 1 tys. jazdy z zadaniem utrzymania oblężenia kartagińskiej pozycji na wzgórzu, natomiast samemu wrócił do Tarrakony69. Wkrótce z okrążenia udało się również wydostać Magonowi, który do Gadesu dotarł na okręcie odesłanym mu przez Hazdrubala70. Do Gadesu dotarł również Masynissa numidyjski książę i jednocześnie dowódca numidyjskiej kawalerii wspierającej Kartaginę w zmaganiach z Rzymem71. Masynissa dotarł jednak do Gadesu po przeprowadzeniu z Markiem Juniuszem Sylanusem (pozostawionym przez Scypiona na miejscu w celu zniszczenia broniących się resztek kartagińskiej armii) sekretnych negocjacji w wyniku których zdecydował się przejść na stronę Rzymu72. Broniąca się jeszcze przez jakiś czas na wzgórzu reszta wojowników, opuszczona przez wodzów, częściowo przeszła na stronę przeciwną, częściowo natomiast zbiegła rozpraszając się po okolicznych miastach i osadach. Zgromadzona przez Hazdrubala Giskona 75 tys. kartagińska armia przestała istnieć73. Oto jak zakończenie działań zbrojnych pod Ilipą skwitował w swym dziele pt. Od założenia Miasta rzymski historyk Tytus Liwusz: „I nie było już żadnej drużyny, która by czy to pod względem liczby ludzi czy sił miała jakieś znaczenie”74. Bitwa pod Ilipą dobiegła końca.
Skutki bitwy pod Ilipą
Skutki wygranej przez Scypiona w bitwie pod Ilipą należałoby oceniać w dwóch aspektach tj.: osiągnięcia celu zadania militarnego, którym było wygranie wojny z Kartaginą na obszarze jej władztwa w Hiszpanii (współcześnie określanym jako osiągnięcie celu wojny na poziomie operacyjnym) oraz osiągnięcia długofalowego celu, którym było wygranie całej wojny z Kartaginą (współcześnie określanym jako osiągnięcie celu wojny na poziomie strategicznym).
W aspekcie osiągnięcia przez Rzym celu wojny na poziomie operacyjnym, najważniejszym skutkiem zagłady w bitwie pod Ilipą prawie całości sił kartagińskich było bezpowrotne zakończenie panowania Kartaginy w Hiszpanii (patrz rys. 13). Po przegranej bitwie obaj kartagińscy wodzowie schronili się w mieście Gades, które od zdobycia przez Scypiona w 209 r. p.n.e. Nowej Kartaginy, było główną kwaterą kartagińskiego władztwa w Hiszpanii. Niebawem Hazdrubal Giskon odpłynął do Kartaginy. Magon, który pozostał w Gadesie podjął natomiast próbę poderwania okolicznych plemion iberyjskich do walki z Rzymianami. Udało mu się zebrać siły liczące tylko około 4 tys. wojowników, które jednak szybko zostały rozbite przez oddział rzymski pozostawiony na południu Hiszpanii pod dowództwem Lucjusza Marcjusza (tego samego, który zebrał resztki sił rzymskich po ich pogromie w 211 r. p.n.e zakończonym śmiercią braci Scypionów). Podlegające do tej pory Kartaginie plemiona iberyjskie po prostu nie były już zainteresowane dalszym jej wspieraniem w walce z Rzymem, gdyż uznały jej sprawę za przegraną. Choć zatem większość kartagińskiego władztwa w Hiszpanii pozostała jeszcze niezdobyta przez Rzymian, to po Ilipie, Kartagina nie była już w stanie skutecznie przeciwstawić się przejmowaniu przez Rzym (za pomocą działań dyplomatycznych lub siły) wpływów na obszarze stanowiącym do tej pory jej dominium (patrz rys. 13)75. Klęska pod Ilipą spowodowała, że wycofanie się Kartaginy z Hiszpanii stało się po prostu nieuchronne. Zdał sobie z tego sprawę zarówno Magon planujący opuszczenie Gadesu i odpłynięcie do Afryki, jak i same władze w Kartaginie. Zanim bowiem Magon zdążył odpłynąć z Hiszpanii do Afryki, władze w Kartaginie nakazały mu, aby z flotą jaka była w Gadesie opuścił Hiszpanię i popłynął do północnej Italii w celu przeprowadzenia rekrutacji wśród galijskich i liguryjskich plemion. Z tak zrekrutowaną armią miał następnie ruszyć ku południu Italii, aby spróbować połączyć się z Hannibalem76. Magon zanim przystąpił do wypełnienia rozkazu władz w Kartaginie podjął jeszcze jedną i ostatnią już próbę utworzenia nowego frontu w Hiszpanii. Wraz z flotą popłynął wzdłuż wybrzeża i uderzył niespodziewanie na Nową Kartaginę licząc – jak twierdzi Liwiusz – na to, „że miasta nie trzyma dość silna załoga i że pewna ilość mieszkańców także coś podejmie w nadziei na zmianę sytuacji”77. Mieszkańcy Nowej Kartaginy jednak mu nie pomogli, a sam atak na miasto nie powiódł się. Odparty ze stratami spod murów Nowej Kartaginy wrócił pod Gades. Bramy Gadesu zastał jednak zamknięte. Miasto nie udzieliło mu schronienia za swoimi murami. Do rangi symbolu zakończenia kartagińskich rządów w Hiszpanii urasta fakt, że kartagiński wódz i najmłodszy brat Hannibala – współtwórcy kartagińskiego dominium w Hiszpanii, nie wpuszczony zostaje do miasta, którego ludność – co warto pokreślić – była fenickiego pochodzenia. Magonowi nie pozostało nic innego jak tylko wraz z pozostałym mu wojskiem odpłynąć z Hiszpanii i przezimować na Balearach. W następnym – 205 r. p.n.e. – wyląduje w północnej Italii otwierając drugi front. Wkrótce po odpłynięciu Magona, stara fenicka kolonia Gades poddaje się bez walki Rzymianom. Tym samym ostatni ślad kartagińskiej bytności w Hiszpanii został usunięty78.
Jeśli chodzi o aspekt osiągnięcia celu wojny na poziomie strategicznym (tj. wygrania wojny z Kartaginą) skutkiem zwycięstwa Scypiona pod Ilipą było zmienienie dotychczasowego układu sił na korzyść Rzymu i tym samym przechylenie szali zwycięstwa w całej wojnie na jego stronę. Hiszpania miała kluczowe znaczenie dla zapewnienia zdolności prowadzenia przez Kartaginę wojny z Rzymem ze względu na bogactwa, zasoby ludzkie i strategiczne położenie umożliwiające prowadzenie operacji przeciw Sardynii czy Korsyce, ale przede wszystkim przeciw samej Italii. Skoro niszcząc pod Ilipą prawie całość sił kartagińskich Scypion doprowadził do zakończenia panowania Kartaginy w Hiszpanii, to tym samym Hiszpania z jej kopalniami srebra, bazą rekrutacyjną i strategicznym położeniem przestała stanowić finansowe i militarne zaplecze Kartaginy co poważnie wpłynęło na jej zdolność do dalszego prowadzenia wojny79. Niedługo po przegranej bitwie Magon ewakuował resztki sił kartagińskich z Hiszpanii i wylądował z nimi na północy Italii, gdzie powiększył je zaciągami galijskich i liguryjskich wojowników. Kartagina pomimo, że dostarczyła Magonowi drogą morską posiłki i finanse, to jednak nie były już one na tyle wystarczające, aby dzięki temu wzmocnieniu Magon dał radę przedrzeć się ku Hannibalowi przez blokujące go rzymskie armie. Choć zdołał on utworzyć drugi front na północy Italii, to wkrótce został tam zablokowany przez Rzymian wymagając dalszego wsparcia. Kartagina pozbawiona finansowego i militarnego potencjału Hiszpanii oraz jej strategicznego położenia nie tylko nie była w stanie go więcej wesprzeć ale, jak wkrótce się okazało, sama zaczęła wymagać wsparcia i w 203 r. p.n.e. odwołała Magona do Afryki80. Klęska pod Ilipą z jej bezpośrednim skutkiem w postaci zakończenia kartagińskich rządów w Hiszpanii spowodowała więc na tyle dużą zmianę układu sił w wojnie, że przeprowadzenie przez Kartaginę kolejnego najazdu na Italię stało się już niemożliwe. Przechylenie się szali zwycięstwa na stronę Rzymu zrozumiał numidyjski książę Masynissa, dowodzący pod Ilipą kartagińską jazdą, potajemnie przechodząc po zakończeniu tejże bitwy na rzymską stronę. Przejście Masynissy na rzymską stronę jeszcze dodatkowo uszczupliło – jak miała pokazać nieodległa przyszłość – potencjał militarny Kartaginy. Choć zatem przez pewien czas po Ilipie Hannibal kontynuował walkę na południu, a jego brat Magon na północy Italii, i choć wojna trwała jeszcze cztery lata, to po Ilipie przegrana Kartaginy w całej wojnie była już tylko kwestią czasu81.
„Odwrócone Kannami” Scypiona versus „Kannami” Hannibala
Bitwę pod Ilipą z 206 r. p.n.e. uznaje się za najbardziej spektakularne manewrowo zwycięstwo Scypiona w całej jego karierze, a zastosowany przez niego manewr dwustronnego oskrzydlenia przeciwnika z zamiarem jego otoczenia i całkowitego zniszczenia nazywany jest również „odwróconymi Kannami”. Nietrudno zauważyć, że określenie „odwrócone Kannami”, z jednej strony, nawiązuje do manewru dwustronnego oskrzydlenia zastosowanego przez Hannibala w bitwie pod Kannami (zwanego „manewrem kanneńskim”) jednak z drugiej, poprzez użycie słowa „odwrócone” jednocześnie przeciwstawia go temuż manewrowi. Wywołuje to chęć porównania tych bitew, a tym samym umiejętności taktycznych obu zwycięskich wodzów, co wydaje się być dość karkołomnym przedsięwzięciem82. Pomimo tego, trudno jednak oprzeć się próbie wskazania podobieństw i różnic pomiędzy tymi bitwami oraz porównania ich skutków na poziomie taktycznym i strategicznym.
Obydwóm wodzom przyszło rozegrać bitwę ze znacznie przeważającym ich liczebnie przeciwnikiem i jest to z pewnością podobieństwo pomiędzy obu bitwami. Na tym jednak podobieństwa między nimi kończą się. Sposób rozegrania obu bitew i uwarunkowania w jakich przyszło je rozegrać obu wodzom były bowiem diametralnie różne.
Biorąc pod uwagę ilość i jakość poszczególnych rodzajów wojsk, którą dysponowali obaj wodzowie i odnosząc ją do ilości i jakości poszczególnych rodzajów wojsk ich przeciwników, dostrzec można istotną różnicę. Pod Kannami Hannibal miał bowiem dużo mniej piechoty niż przeciwnik, ale znacznie więcej jazdy, która była lepszej jakości niż jazda rzymska. Natomiast pod Ilipą Scypion miał zarówno mniej piechoty niż przeciwnik, jak i mniej jazdy, która była gorszej jakości niż jazda kartagińska, posiadająca w swych szeregach znaną z wysokiego wyszkolenia jazdę numidyjską pod wodzą księcia Masynissy83. Co więcej pod Ilipą Scypion miał także przeciwko sobie słonie bojowe, którymi dysponowała armia kartagińska. Różnica w ilości i jakości poszczególnych rodzajów wojsk posiadanych przez obu wodzów oraz przez ich przeciwników zdecydowała zatem, o różnym sposobie przeprowadzenia przez każdego z nich manewru podwójnego oskrzydlenia swojego przeciwnika.
Hannibal posiadając pod Kannami mniej piechoty niż przeciwnik, ale za to więcej jazdy o lepszej jakości, wybrał postawę defensywną84. Postanowił zatem, że centrum jego armii składające się z piechoty iberyjskiej i galijskiej przyjmie impet atakującego ją liczniejszego centrum rzymskiego i stopniowo ustępując mu w tył wyhamuje go, starając się wytrzymać rzymski napór do czasu aż liczniejsza i lepiej wyszkolona jazda kartagińska pobije na skrzydłach jazdę rzymską. Przyjmując postawę defensywną Hannibal zwabił zatem armię rzymską w kierunku coraz mocniej wyginającego się w tył centrum armii kartagińskiej, na który napierała ona z zamiarem jego przerwania i wyjścia na jej tyły. Zwabienie armii rzymskiej w kierunku coraz bardziej wyginającego się w tył kartagińskiego centrum miało ten skutek, że nie zaangażowało w walkę ciężkiej piechoty afrykańskiej rozmieszczonej w równej ilości na obu jej skrzydłach. Pozwoliło to Hannibalowi dokonać na obu skrzydłach, niezaangażowaną w walkę piechotą afrykańską, zwrotu do wewnątrz w kierunku flanek armii rzymskiej i tym manewrem doprowadzić do jej podwójnego oskrzydlenia. W tym czasie jazda kartagińska rozgromiła na obu skrzydłach jazdę rzymską, a gdy już tego dokonała, część tej jazdy (tj. mniej liczna jazda numidyjska) została skierowana w pogoń za uciekającymi resztkami jazdy rzymskiej, a część (tj. liczniejsza jazda iberyjska i galijska) zaatakowała tył oskrzydlonej już w tym czasie z obu fanek armii rzymskiej zamykając ją w okrążeniu85. Konsekwencją domknięcia okrążenia przez jazdę kartagińską była masakra niemal całości rzymskiej armii (patrz rys. 14). Taktyka Hannibala była zatem zależna od rzymskiej ofensywności. Jeśli Rzymianie nie zaatakowaliby armii kartagińskiej z takim impetem dążąc do przerwania jej centrum tylko rozciągnęli linię bojową, nie wpadliby w zastawiona pułapkę, a wówczas Hannibal najprawdopodobniej nie byłby w stanie wygrać bitwy86.
Posiadając pod Ilipą mniej piechoty niż przeciwnik, jak i mniej jazdy, która była gorszej jakości niż jazda kartagińska, Scypion, odmiennie niż Hannibal, wybrał postawę ofensywną87. Postanowił zatem nie czekać na atak armii kartagińskiej posiadającej słonie oraz liczniejszą i lepszą jakościowo jazdę, których atak niechybnie spowodowałyby zamieszanie i straty w jego szeregach, tylko samemu ruszył na wroga wykorzystując: atak z zaskoczenia na śpiący obóz nieprzyjaciela, następnie wymęczenie głodnych i niewyspanych wrogów długim oczekiwaniem na główne starcie i wreszcie serię sprawnie przeprowadzonych manewrów skrzydłami własnej armii w celu oflankowania przeciwnika. Przyjmując postawę ofensywną Scypion ruszył zatem całością swoich sił w kierunku przewyższającej go liczebnie armii kartagińskiej. Pierwszym manewrem rozsunął, obsadzone doborową piechotą rzymską i italską oraz velites i jazdą, skrzydła maszerującej armii na boki aż do osiągnięcia przez nie skraju obu skrzydeł armii kartagińskiej, utrzymując jednocześnie powolny marsz swojego centrum, które zajęła pośledniejszej jakości sprzymierzona z nim piechota iberyjska, w kierunku pozostającego w bezruchu centrum wroga składającego się doborowej piechoty kartagińskiej i afrykańskiej. Drugim z manewrów przeformował linie obu skrzydeł w kolumny, które dzięki temu zyskały na mobilności i zaczęły przemieszczać się w kierunku przeciwnika szybciej niż długi front bojowy. Nadal maszerując całością armii w kierunku przeciwnika, ale ze skrzydłami poruszającymi się w szybszym tempie aniżeli jej centrum, utworzył wklęsłą linie bitwy. Trzecim manewrem, Scypion z powrotem przeformował skrzydła swojej armii z kolumn w linie bojowe w ten sposób, że piechota rzymska i italska rozwinęła się w kierunku frontu, a velites i jazda umiejscowione z zewnętrznej strony tych kolumn, rozwinęli się w kierunku flanek kartagińskiej armii obsadzonej na obu skrzydłach przez piechotę iberyjską. Związanie od frontu obu kartagińskich skrzydeł walką z piechotą rzymską i italską, umożliwiło velites i jeździe wyjście na flanki kartagińskiej armii doprowadzając do jej podwójnego oskrzydlenia, a nawet częściowego okrążenia. W tym czasie piechota afrykańska i kartagińska, stała bezużytecznie w centrum nie mogąc przyjść z pomocą załamującym się skrzydłom, gdyż zagrożona była atakiem wciąż powoli zmierzającego w jej kierunku rzymskiego centrum obsadzonego przez sprzymierzoną ze Scypionem piechotę iberyjską. Nie mając jednak nad przeciwnikiem ilościowej przewagi w jeździe (którą dysponował Hannibal pod Kannami), Scypion nie był w stanie zaatakować od tyłu oskrzydlonej armii kartagińskiej na całej jej długości, aby domknąć okrążenie. Konsekwencją tego było wymknięcie się przeciwnika z zaciskającego się oskrzydlenia i schronienie się przez niego w obozie (patrz rys. 15)88. Taktyka Scypiona była zależna od kartagińskiej pasywności. Jeśli bowiem Kartagińczycy zaatakowaliby armię rzymską w trakcie pierwszego, a zwłaszcza po rozpoczęciu lub w trakcie przeprowadzania drugiego z manewrów, mogliby doprowadzić do rozbicia, a co najmniej do dezorganizacji rzymskich skrzydeł i Scypion najprawdopodobniej nie byłby już w stanie wygrać bitwy89.
Dlaczego zatem pomimo tak zasadniczych różnic w rozegraniu obu bitew, bitwę pod Ilipą określa się mianem „odwróconego Kannami” ? Określenie Ilipy tym mianem ma wskazywać, że przeprowadzony przez Scypiona manewr podwójnego oskrzydlenia znacznie liczniejszego od siebie przeciwnika, jest godny tylko samego Hannibala i jego manewrowi kanneńskiemu. Pod Ilipą geniusz taktyczny Scypiona miał zatem dorównać geniuszowi samego Hannibala spod Kannami, z tą różnicą, że Scypion podwójnie oskrzydlił przeciwnika manewrem ofensywnym, czyli odwrotnie (stąd właśnie „odwrócone Kannami”) aniżeli dokonał tego Hannibal, którego manewr kanneński był w swej zasadniczej części defensywny90. Skoro tak, to warto porównać obie bitwy z punktu widzenia ich skutków na poziomie taktycznym i strategicznym.
Jeśli chodzi o skutki obu bitew na poziomie taktycznym, warto zaznaczyć, że pod Kannami, pomimo znacznej przewagi liczebnej przeciwnika, wielonarodową armią składającą się z najemnych i sojuszniczych kontyngentów – w skład których wchodziło wiele odrębnych grup narodowych, z różnymi prawami, zwyczajami, języki, stylami walki i która łatwo mogła stać się niemożliwa do skoordynowania – Hannibal zdołał najpierw podwójnie oskrzydlić, a następnie otoczyć i praktycznie unicestwić największą rzymską armię jaka została wystawiona w całej drugiej wojnie punickiej. Według Polibiusza straty Rzymian były ogromne i sięgnęły około 70 tys. poległych i 10 tys. jeńców, a tylko około 3 tysiącom udało się uciec, przy stratach Hannibala wynoszących tylko 5,7 tys. zabitych (Polib. 3.117.6). Z kolei według Liwiusza straty Rzymian sięgały ponad 48 tys. poległych i około 19 tys. jeńców, a około 14,5 tys. udało się zbiec, przy stratach Hannibala wynoszących około 8 tys. zabitych (Liw. 22.52.6). Z kolei pod Ilipą, pomimo przewyższającego go liczebnie w każdym rodzaju wojsk wroga, z armią, której lojalności mógł być pewnym tylko w odniesieniu do piechoty rzymskiej i italskiej, czyli do około połowy jej stanu osobowego – przeprowadzając serię skomplikowanych manewrów przed linią bojową mogącego w każdej chwili runąć na niego przeciwnika – Scypion zdołał podwójnie oskrzydlić armię kartagińską, a następnie stosunkowo szybko rozbić jej skrajne szyki i zadać poważne straty. Scypion nie zdołał jednak otoczyć i unicestwić kartagińskiej armii, gdyż Hazdrubal Giskon, przy wszystkich błędach które popełnił, dostrzegł że się na to zanosi i w porę cofnął armię uniemożliwiając domknięcie pułapki. Ilipa, pozostała zatem w swej zasadniczej części nie dokończona. Nie umniejsza to jednak osiągnięcia Scypiona, gdyż schronienie się w obozie przez kartagińską armię ani jej nie uratowało, ani nie odmieniło losów całej bitwy. Rozpad oraz zagłada kartagińskiej armii i tak nastąpiła tylko nieco później, bo w trakcie prowadzonego za nią rzymskiego pościgu. Z pewnością wpływ na to miała przegrana bitwa właściwa, w trakcie której kartagińscy wojownicy, a zwłaszcza iberyjscy sprzymierzeńcy Kartaginy, przekonali się o możliwościach bojowych rzymskich legionów oraz zdolnościach wodza stojącego na ich czele. Nie wierząc już w możliwość wygranej nie stawili zorganizowanego oporu po dopadnięciu ich przez rzymskie legiony co zakończyło się kolejnym pogromem91. Można przypuszczać, że skoro w trakcie bitwy właściwej oba kartagińskie skrzydła zostały rozbite stosunkowo szybko, a później już tylko masakrowano uciekających, to różnica strat pod Ilipą z uwzględnieniem pościgu, mogła być jeszcze większa niż pod Kannami. Kartagińczycy pod Ilipą mogli stracić mniej więcej tylu ludzi co Rzymianie pod Kannami, podczas gdy Scypion przypuszczalnie stracił dużo mniej niż Hannibal92. Zastrzec jednak należy, że są to tylko przypuszczenia bowiem dokładne straty obu stron pod Ilipą nie zostały opisane w źródłach. Z punktu widzenia skutków na poziomie taktycznym uznać zatem należy, że Ilipa i Kannami mogą być stawiane na równi.
Jeśli chodzi o skutki obu bitew na poziomie strategicznym, dość powiedzieć, że Hannibal pomimo zadania Rzymowi druzgocącej klęski pod Kannami tylko w ograniczonym zakresie zrealizował zamierzony cel strategiczny, którym było doprowadzenie do rozpadu italskiej federacji i tym samym zmuszenie Rzymu do podjęcia rokowań pokojowych mających na celu zakończenie wojny na korzystnych dla Kartaginy warunkach. Co prawda po Kannami część Italików na południu Italii, w tym Kapua – największe miasto po Rzymie – wystąpiła z italskiej federacji, jednak większość Italików pozostała wierna Rzymowi do końca konfliktu. Co więcej, w przypadku kolonii latyńskich, przez 15 letni okres walk i pobytu Hannibala na tym obszarze, ani jedna z nich nie przeszła na stronę kartagińskiego wodza93. Natomiast po zwycięstwie odniesionym nad Kartaginą pod Ilipą, Scypion doprowadził do porzucenia sprawy Kartaginy przez wspierające ją do tej pory plemiona iberyjskie i tym sposobem bezpowrotnie zakończył panowanie Kartaginy w Hiszpanii przechylając szalę zwycięstwa w całej wojnie na stronę Rzymu94. Zatem porównując obie bitwy z punktu widzenia ich skutków na poziomie strategicznym, uznać należy, że „odwrócone Kannami” Scypiona będzie jednak plasowało się wyżej aniżeli Kannami Hannibala.
Jakkolwiek by oceniać skutki obu bitew, to zaplanowanie, a następnie precyzyjne przeprowadzenie w czasie i przestrzeni złożonych manewrów tak ogromną liczbą pieszych i konnych w obliczu prawie dwukrotnie liczniejszego przeciwnika oraz zadanie temuż przeciwnikowi druzgocącej klęski, pozwala jednakowo uznać Scypiona i Hannibala za najwybitniejszych starożytnych wodzów, natomiast obie bitwy na równi za najdoskonalsze z osiągnięć w historii militarnej.
Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański
Po wyparciu Kartagińczyków z Hiszpanii, Scypion podporządkował sobie większość plemion zamieszkujących jej wschodnią i południową część oraz zemścił się na tych plemionach, które doprowadziły do śmierci jego ojca i wuja. Rzymianie spustoszyli ich ziemie, spalili siedziby, zabili ich wodzów i wymordowali ludność95. Wkrótce po tych wydarzeniach Scypion, w chwale zwycięscy, powrócił do Rzymu, gdzie w 205 r. p.n.e. został wybrany konsulem. Wysunął w Senacie śmiałą propozycję zaatakowania Kartaginy na jej własnym terytorium w Afryce. Nie bez słuszności argumentował, że tylko zaatakowanie Kartaginy na jej własnym terytorium może skłonić Hannibala do opuszczenia Italii w celu obrony ojczystego kraju. Senat przyjął propozycję Scypiona i powierzył mu przygotowanie i przeprowadzenie inwazji na Afrykę. Inwazja na Kartaginę miała nastąpić z Sycylii96.
Późną wiosną 204 r. p.n.e. z Sycylii wypłynęła flota licząca 440 okrętów97 i obrała kurs ku wybrzeżom Afryki. Na pokładzie jednego z okrętów tej armady znajdował się pewien młody rzymski wódz… Tak rozpoczęła się rzymska inwazja na Kartaginę, a dowodzący tą inwazją ów rzymski wódz, po jej zakończeniu, przeszedł do historii pod imieniem Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego98.