Kiedy Ktesibios, aleksandryjski matematyk z III w. p.n.e. konstruował swoje hydraulis, pierwsze w dziejach organy wodne, z pewnością nikt nie wróżył mu wielkich sukcesów. Instrument, będący w zamyśle syringą o mechanicznym zadęciu, z początku funkcjonował jedynie jako techniczna ciekawostka. Wystarczył jednak upływ dwóch wieków, by muzyka płynąca z metalowych piszczałek zrobiła śródziemnomorską karierę – o muzyce organowej z aprobatą wspomina już sam Cyceron (Tusc. III. 43).
Przyjmuje się jednak, że dopiero za czasów Nerona organy stały się instrumentem znanym powszechnie. Używano ich nie tylko prywatnie, ale też na wolnym powietrzu – szczególnie tam, gdzie potrzebny był dźwięk donośny, zdolny przebić się przez zgiełk na trybunach lub arenie. Cesarz miał być wielkim entuzjastą organów, czego – być może – dowodzi moneta z czasów jego panowania, na której rewersie widać postać stojącą obok instrumentu.
Dzięki uprzejmości Swetoniusza (VI, 41) znamy groteskową historyjkę (wzmiankowaną również u Kasjusza Diona Historia Romana, LXIII, 26, 4), w której widzimy cesarstwo zagrożone rewoltą Vindeksa, propretora Galii. Neron, zaniepokojony nie na żarty obelgami Vindeksa (wytknięto mu w tamtym czasie bycie miernym lutnistą) powróciwszy z Neapolu do stolicy zwołał do siebie kilku najznamienitszych ludzi z otoczenia, by odbyć z nimi króciutką naradę na temat sytuacji politycznej. Przez resztę dnia pokazywał im budowę i części „najnowszego rodzaju” organów wodnych, szczegółowo opisując ich mechanizm. Trudno powiedzieć, czy brała w nim górę zamaskowana histeria czy próba wybadania kryzysowej sytuacji. Prezentację instrumentu zakończył przyrzeczeniem, że pokaże go wszystkim w teatrze, ”jeżeli tylko Vindeks pozwoli mu na to”.
Vindeks popełnił samobójstwo w maju 68 roku, Nerona zamordowano zaledwie miesiąc później. Próbę czasu przetrwały jedynie same organy, które jako instrument muzyczny miały przed sobą świetlaną przyszłość.