Antyczni Rzymianie nazywali bursztyn lyncurium (inne nazwy to lyngurium lub ligurium), czyli „mocz rysia”, albowiem według wierzeń złocisty przedmiot powstawał ze skamieniałego moczu tego drapieżnika (ponoć najlepsze pochodziły z moczu samca).
Takie przypowieści głosił między innymi grecki uczony i filozof Teofrast z Eresos (III wiek p.n.e.). Gajusz Juliusz Solinus opisuje rysie:
(…) których mocz, zdaniem ludzi ze znawstwem zajmujących się właściwościami kamieni, twardnieje, tworząc drogocenny klejnot (…) Jak podaje Teofrast, ów kamień barwą przypominający bursztyn, z podobną siłą odpycha to, ci się do niego przyłoży, łagodzi ból nerek i leczy żółtaczkę. Po grecku nosi nazwę lyncurium.
– Gajusz Juliusz Solinus, Polihistor, II, 38, 39
Opowieści te jednak nie przeszkadzały Rzymianom, którzy masowo importowali towar, który był szanowanym ozdobnikiem, zwłaszcza wśród rzymskich patrycjuszek. Wiary tym historiom nie dawał sam Pliniusz Starszy – rzymski naukowiec i encyklopedysta.