W odróżnieniu jednak od naszego autora posłużę się źródłami oraz opiniami historyków. Nie dotknę tu sfery samej religii, gdyż należy ona do teologów, a nie prawników czy historyków. Kwestia istnienia Jezusa jest dla mnie niezaprzeczalna, więc nie ma o czym dyskutować. Jednak w mojej ocenie sytuacji i wiedzy jaką posiadam oraz wiedzy innych historyków, to Żydzi – dokładnie Sanhedryn – wydali wyrok na Jezusa. Rzymianie Go jedynie ukrzyżowali.
Żeby ustalić kto wydał ten wyrok na Jezusa trzeba najpierw zrozumieć specyficzną sytuację jaka panowała w ówczesnej Judei. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na samych Żydów, na ugrupowania, które tworzyli i walki jakie toczyli między sobą. Zacznijmy więc od początku.
JUDAIZM – to termin, którym posługujemy się dziś jako nazwą religii narodowej wyznawanej przez Żydów. Oczywiście termin ten obejmuje też zespół wartości etnicznych i postaw cechujących sposób życia członków tego narodu, obyczaje i tradycje.
Nie będę tutaj przybliżać religii. Należy jedynie zwrócić uwagę na kilka ugrupowań, które powstały wśród Żydów, a które miały swój wpływ na powstałą sytuację i pojawienie się na tych terenach armii rzymskiej. Najważniejsze z nich to saduceusze, faryzeusze i esseńczycy. Saduceusze – nazwa powstała od imienia Sadoka i oznaczała grupę kapłańską. Jego członkowie to zamożni i zeświecczeni Żydzi. Wierzyli w Boga ale nie w anioły, nie przyjmowali też wiary w idee apokaliptyczne, zmartwychwstanie, życie pozagrobowe i przeznaczenie. Wierzyli natomiast w istnienie wolnej ludzkiej woli. Byli konserwatystami w dziedzinie ekonomicznej i społeczno – politycznej. Tora po reformie kapłańskiej gwarantowała im wielkie przywileje i przodującą rolę w społeczeństwie.
Faryzeusze – średnia warstwa ludności, pisarze zajmujący się wyjaśnianiem Tory, kapłani z mniej wpływowych rodzin. Uznawali za święte prawo pisane i ustne. Faryzeusze zwalczali saduceuszy, starając się wyzwolić lud spod ich władzy.
Nie zajmowali się sprawami świeckimi, choć później zaczęli odgrywać coraz większą rolę. To oni oczekiwali Mesjasza i wierzyli, że żyją w czasach przed końcem świata. Uznawali za konieczne studiowanie pism i tradycji ustnych, „aby dzięki temu poznać dojrzewanie czasu oraz potrzebę moralnego posłuszeństwa i rytualnej czystości”. Mieli w tej kwestii poparcie szerokich mas.
Esseńczycy – skupiali przedstawicieli wszystkich warstw społecznych. Grupa najbardziej zainteresowana religią, tworzyli wspólnoty monastyczne. Uważali, że są wybrańcami Boga i zajmą pierwsze miejsca w królestwie Izraela gdy przyjdzie Mesjasz. Nie uznawali kultu świątynnego i mieli własne obrzędy z rytualną, sakralną ucztą, podczas której błogosławiono i spożywano chleb i wino. Esseńczycy kładli nacisk na na stronę duchową judaizmu. Wyrzekali się prywatnej własności, utrzymywali się z pracy rąk i odrzucali niewolnictwo. Studiowali Torę i żyli przeważnie w celibacie. Oczywiście powstały również inne ugrupowania o różnych orientacjach politycznych, np. herodianie popierających członków rodziny Heroda. Innym ugrupowaniem byli zeloci buntujący się przeciwko władzy Rzymu. Były jednak to grupowania powstałe już za czasów panowania Rzymian. Zeloci uważali, że ich walka, krwawo stłumiona przez władze rzymskie na czele z Wrusem, przyspieszyła przyjście Mesjasza.
Oczywiście nie wszyscy Żydzi należeli do jakiegoś ugrupowania. Byli też prości ludzie, którzy spokojnie praktykowali pobożność i nakazy Prawa. O tej różnorodności ugrupowań i odmiennych zapatrywaniach politycznych i religijnych pisze również historyk starożytny, Józef Flawiusz, którego Fricke w swej książce wspomina. Flawiusz przytacza też trzy główne ugrupowania: „Są bowiem u Żydów trzy rodzaje uprawianej filozofii: zwolennicy jednej zwą się faruzeuszami, drugiej – saduceuszami, a trzeciej – esseńczykami”.
Flawiusz wychwala esseńczyków i bardzo szczegółowo pisze o ich filozofii i przestrzeganych zasadach. Prawdopodobnie był ich zwolennikiem, a może nawet należał sam do tej grupy. O pozostałych pisze zimno i z wyrachowaniem. „Saduceusze stanowiący drugi zakon, w ogóle nie uznają losu, a Bóg według nich jest poza możliwością czynienia jakiegokolwiek zła lub nawet oglądania go. Utrzymują, że ludzie mogą czynić wybór między dobrem a złem i tylko od woli każdego z nich zależy, czy pójdzie jedną, czy drugą drogą. Odrzucają jednak nieśmiertelność dusz, odbieranie kary lub nagrody w Hadesie. Faryzeusze również miłują się wzajemnie i dbają o zgodne postępowanie ze wspólnota. Natomiast saduceusze są we wzajemnym obcowaniu bardzo szorstcy a ich stosunki ze swoimi obywatelami oschłe jak z obcymi.” Zarówno saduceusze jak i faryzeusze utworzyli Sanhedryn, który był najwyższą instancja polityczną i religijną narodu żydowskiego w czasach Świątyni w Jerozolimie. Liczył on 71 członków.
Weddig Fricke neguje jakoby istniała walka między ugrupowaniami żydowskimi. Pisze wręcz: „Utarczki słowne są zresztą w sprawach wewnątrzżydowskich zjawiskiem bardzo typowym i wcale nie mają w sobie tego stopnia osobistej wrogości, jaki dochodzi do głosu w relacjach ewangelii”. Ciekawe, że te „utarczki słowne” doprowadziły do pojawienia się Rzymian w Judei. O tym „nasz” autor zapomniał. Zapomniał, że w roku 145 przed Chr., przed upadkiem dynastii Seleucydów, to Izrael poprosił Rzym o wsparcie. „W roku 140 przed Chr. Szymon Machabeusz został przez zgromadzenie wybrany na „Księcia Ludu Bożego”. Wówczas też Izrael utrzymywał stosunki z Rzymem. W niedługim czasie kolejna prośba Izraela kierowana do Rzymu o pomoc, gdy zmarł Aleksander Janneusz. Wdowa po nim poprosiła o wsparcie faryzeuszy co wywołało kolejne ostre spory z saduceuszami. Synowie Aleksandra Janneusza, Arystobulos II i Hirkan II kłócili się o sukcesję, Rzym w osobie Pompejusza po raz kolejny wystąpił w roli arbitra. W końcu te „utarczki słowne” doprowadziły do uczynienia w 63r. Przed Chr. Jerozolimy prowincją rzymską. Już wówczas przywódcy i arcykapłani Izraela ograniczyli swoją władzę do spraw religijnych i duchowych. Za panowania rzymskiego Judea w dalszym ciągu utrzymywała własnego arcykapłana, a czasem i króla.
Natomiast za Juliusza Cezara Żydzi uczestniczyli w życiu politycznym. Cezar osadził w Jerozolimie Antyparta Żyda na miejsce Pompejusza. Po nim zwierzchnictwo objął jego syn Herod Wielki. Sanhedryn sprzeciwił się jego władzy, wówczas Herod kazał zabić faryzeuszy z Sanhedrynu. Saduceusze tryumfowali. Po śmierci Heroda w 4r. Po Chr. Podzielono królestwo między jego synów. Archelaos otrzymał Judeę i Samarię, w końcu został etnarchą, gdyż Rzym obalił monarchię Judei.
I znów faryzeusze prosili o pomoc rzymskiego legata Syrii o ochronę przed tyranią Archelaosa. „Utarczki słowne”doprowadziły do tego, że Judea stała się prowincją rzymską. „Utarczki słowne” spowodowały wzrost potęgi Rzymu w Judei. „Utarczki słowne” sprawiły, że na krzyżu zawisł Jezus. Zastanawia mnie jak Żydzi zareagowaliby gdyby powiedzieć im, że to „utarczki słowne” Hitlera z nimi doprowadziły do ich zagłady.
Kolejną rzeczą, która razi w książce W. Fricke’a, to jego powtarzające się określenie „okupant” dotyczące prowincji rzymskiej z jej religią, którą mogła bezskrępowania wyznawać. Prowincji, w której wciąż dochodziło do sporów wewnątrzżydowskich, a mimo to prowincji, która cieszyła się prawami politycznymi, jak rzadko która. Nie wiem czy to wynik fobii wywołanej przez okupację niemiecką, jednak należy zwrócić uwagę na to, że Judea nie miała okupanta, w takiej formie jaką my rozumiemy. „Termin „prowincja” oznaczał terytorium leżące poza Italią, przyłączone do Rzymu pokojowo bądź na skutek podboju.”
W przypadku Judeii było to przyłączenie raczej pokojowe, albo inaczej – odbyło się w skutek „utarczek słownych wewnątrzżydowskich”. Sami Żydzi doprowadzili do ich przyłączenia do Rzymu. Należy tez zwrócić uwagę, że okres cesarstwa przyniósł zmiany w prowincjach. U schyłku republiki zerwano z wyzyskiem prowincji na rzecz rozwoju i urbanizacji prowincji. To też pozwoliło na awans społeczny miejscowej arystokracji. Rzymianie nie mieli w zwyczaju wtrącać się do religii innych ludów. „Religia Żydów była dla Greków i Rzymian dziwacznym zabobonem ale nie ateizmem”. Dla Rzymian Żydzi wierzyli w Boga odziedziczonego po przodkach i było to istotnym argumentem na korzyść samych Żydów. Przykre jest to u pana W. Fricke, że próbuje walczyć z nietolerancją ale sam do tego sprowadza swoje wypowiedzi. Wykorzystuje w tym celu nawet starożytnych historyków takich jak Flawiusz. Przytacza fragment jego dzieła: „Zwołał sędziów Sanhedrynu i stawił przed nim Jakuba, brata Jezusa zwanego Chrystusem, oraz kilku innych. Oskarżył ich o Przekroczenie Prawa i wydał ich na ukamienowanie. (XX, 9, 1)” i jak pisze: „…w naukowej egzegezie przeważnie przyjmuje się, że to zdanie przydawkowe w tekście Flawiusza w tej formie nie pochodzi od autora, ale jest późniejszym wtrętem: tylko chrześcijanie byli zainteresowani tym, by podkreślać mesjańskie powołanie Jezusa”. Nie chodzi o to, czy faktycznie ktoś wtrącił do źródła swoją wypowiedź, ale oskarżanie chrześcijan jest mocno przesadzone.
Jeśli chodzi o samo ukrzyżowanie, to oczywiście największą hańbą była śmierć na krzyżu. Właśnie dlatego Sanhedrynowi było na rękę taka śmierć Jezusa, a nie inna. Zgadzam się w tym względzie z jednym, że dla Piłata Rzymianina, nie „żydożercy” jak pisze autor, ale Rzymianina, było obojętne czy umrze na krzyżu jeszcze jeden Żyd czy nie. Stwierdzenie jakoby Piłat był „zydożercą”, jest dziecinadą. Autor po raz kolejny przedstawia się jako człowiek nietolerancyjny, zakompleksiony, a do tego można by dodać „rzymianożerca”, według zasady, którą on sam wyznaje. Naiwność W. Fricke wobec postępowania Sanhedrynu jest przerażająca. Autor pisze: „Jako przypadek absolutnie wyjątkowy, tego rodzaju proces byłby niewątpliwie odnotowany w kronikach historycznych. Ponadto już samo to, że taki wyrok został wydany przez Wysoką Radę, byłoby czymś wyjątkowym: Sanhedryn znany był bowiem z wielkiej łagodności”. Zaskakująca jest to łagodność, w której morduje się ludzi niewinnych takich jak pierwszy męczennik Szymon, jak prześladowanie chrześcijan przez Szawła. Dodatkowo zaskakujące jest stwierdzenie, zapewne zgodne z prawdą, że „etos zawodowy, cechujący sędziów Sanhedrynu, z pewnością nie ustępował w niczym dzisiejszemu”. Wobec zamachów jaki się dopuszcza narów żydowski to niesamowita łagodność, która ma na swoich rękach ludzką krew.
Oczywiście zgadzam się z tezą autora, że Kajfasz „musiał być zręcznym politykiem, który potrafił ułożyć stosunki zwłaszcza z rzymskimi władzami”. Ta właśnie zręczność polityczna doprowadziła Jezusa na krzyż. Znamy wiele takich sytuacji, w których po latach przypadkiem dowiadujemy się o zbrodniach, w których politycy zręcznie ukrywają prawdę o swych zbrodniach. O to chodziło Kajfaszowi, dlatego żaden historyk ówcześnie żyjący nie znalazł świadectwa, że Jezus został skazany przez Żydów. Trudno by mi było uwierzyć, że ten zręczny polityk na papierze przyznał by się do zbrodni. Tak, dobrze pisze autor: „Saduceusze byli realistami w polityce”. Przyznaje też autor, że „saduceuszom, a w szczególności koterii Kajfasza, mogło być całkiem na rękę łatwe pozbycie się tego heretyckiego proroka z Galilei”. Czemu więc to nie zwróciło jego uwagi na fakt, że tylko ukrzyżowanie Jezusa rękoma Rzymian mogło oczyścić Kajfasza i Sanhedryn w oczach ich ludu i, jak wierzyli, pozbyć się na zawsze Nauczyciela, który pokazywał ich błędy? Śmieszna jest również teza naszego autora, że cesarz Tyberiusz musiał by wiedzieć o zamordowaniu Jezusa. Nie była to wówczas aż taka osobistość by Tyberiusz mający inne sprawy na głowie, choćby własne uciechy, chciał się zajmować jakimś tam Żydem.
Dalej czytamy: „Rzymianie zwrócili na Jezusa uwagę, gdy ten w czasie swego wjazdu do Jerozolimy zdobył pewien czy nawet znaczny rozgłos. Był gorliwym krzewicielem wiary, potraktowano go więc jako potencjalnego buntownika”. Zwłaszcza ostatnie zdanie zaprzecza zasadom Rzymian. Jak pisze Witold Tyloch: „Rzymianie zdawali sobie sprawę, że niezbędnym warunkiem utrzymania spokoju w tym kraju jest zezwolenie jego mieszkańcom na swobodne wyznawanie ich religii oraz poszanowanie jej wymogów i praw”. Rzymianie nie mieli podstaw do tego by uwięzić i skazać na śmierć Jezusa. Dla nich był on jeszcze jednym Żydem i tylko Żydem.
Na koniec przytoczę słowa, które najlepiej tłumaczą komu i dlaczego zależało na śmierci Jezusa: „Koła rządzące Judeą, którym przewodził najwyższy arcykapłan Kajfasz, zdawał sobie sprawę, że ich kontrola nad jerozolimskim pospólstwem jest złudna, szczególnie w czasie świąt Paschy, kiedy i tak zatłoczone miasto wypełniali dodatkowo pielgrzymi. Wprawdzie w Jerozolimie stacjonował niewielki garnizon wojska ale polityczna pozycja żydowskich władz zależała od skuteczności w narzucaniu swojego panowania, ponieważ rzymski gubernator w każdej chwili mógł przejąć rządy od arcykapłanów, co zresztą czynił skwapliwie. Kiedy Galilejczyk pojawił się na czele podążającego za nim tłumu, usunięcie go mogło wydawać się czynem politycznie rozważnym.” Dodajmy, że rozważna dla Kajfasza i jego popleczników.