Rozdziały
W cesarstwie rzymskim rozwinęła się specyficzna forma kultu jaką był kult cesarski. Taki kult istniał już w niezaawansowanej formie w państwach asyro-babilońskich, Egipcie faraonów, oraz Monarchiach hellenistycznych, jednak dopiero w Rzymie mógł się w pełni rozwinąć i przeżyć swój najświetniejszy okres.
Juliusz Cezar jako pierwszy został ubóstwiony
Kult władców w Imperium Romanum rozwinął się za panowania Oktawiana Augusta, choć przesłanki do jego wprowadzenia otrzymujemy już wcześniej. Według Stephana Weistocka już Cezar dążył do jawnego ubóstwienia za życia, co też nastąpiło wkrótce po jego śmierci, kiedy na niebie pojawiła się kometa uznana przez przesądny plebs rzymski za duszę Cezara. Ubóstwienie zostało zatwierdzone przez Senat, który uznał przejście Cezara ze świata ludzi do świata bogów nazywając go „boskim Juliuszem”. Już po jego śmierci dnia 18 sierpnia 29 roku p.n.e. poświęcono Świątynię Boskiego Cezara (Templum Divi Iulii) na Forum Romanum.
Sami władcy dokładali wielu starań, by uświetnić swój wizerunek przebywającego na ziemi boga. Tendencja ta zapanowała dosyć powszechnie i stanowiła o obliczu tamtej epoki. Najwięcej chyba fantazji w tym względzie wykazał Marek Antoniusz, przeciwnik polityczny Oktawiana. On to uważał się za wcielenie boga wina, Bachusa. Bachus był bóstwem wyjątkowo wesołym i żądnym użycia. Jego zwyczajem było podróżować po świecie w otoczeniu dość dziwacznego i wiecznie pijanego orszaku centaurów i sylenów. Ten zwyczaj przejął też Antoniusz, otaczając się cytrzystami, aktorami i cyrkowcami i oddając się wszelkim uciechom.
Wczesny pryncypat
Wkrótce Oktawian August przyczynił się do znacznego rozwoju kultu, bijąc monety ze swoją podobizną i tytułem „syn boskiego Juliusza”. Jako divi filius („boski syn”), przystąpił do budowy świątyni dedykowanej divio Julio, czyli „boskiemu ojcu”. Swój związek z „ojcem” podkreślił również zmieniając nazwę miesiąca sextilis na augustus(wcześniej nazwę miesiąca zmienił Cezar). W 27 roku p.n.e. przyjął on tytuł Augustus, który senatorowie uważali za bardziej zaszczytny od proponowanego również Romulus – pierwszego ubóstwionego Rzymianina. Odtąd w Rzymie rozwija się kult Augusta, cześć oddaje się numen i genius, czyli boskim pierwiastkom, które są jego składowymi częściami. Na początku swoich rządów August Oktawian propagował także silnie kult Romulusa oraz Eneasza, praprzodka rodu Juliuszów. Co 4 lata organizowane były igrzyska w intencji zdrowia cesarza nadzorowane przez kolegia kapłańskie lub konsulów; pojawiać się również zaczęły legendy zapowiadające jego przyszłą władzę. W prowincjach najwcześniej kult rozwija się na wschodzie, gdzie powstają świątynie z własnymi kapłanami i kapłankami, dedykowane władcy. Mimo tego cesarz nawet w Grecji znajdował się zwykle między człowiekiem a bogami, nigdy nie będąc uznanym za „pełnoprawnego” boga. Władca był oczywiście związany z bogami, ale nie utożsamiany z nimi.
Bardzo ważną ceremonią był słynny akt konsekracji, który dokonywany najczęściej po śmierci władcy, oficjalnie wprowadzał go ze świata ludzi w świat bogów. Dostąpić go mogli tylko cesarze żyjący „na pokojowej stopie” z Senatem.
Należy się zastanowić czemu tak naprawdę we wczesnym cesarstwie rzymskim kształtować się zaczął kult władcy. Złożyło się na to kilka różnych powodów. Pierwszym i najważniejszym był wzrost prestiżu władzy centralnej w całym imperium oraz sankcjonowanie władzy przez nowo przejęte dynastie jak Flauwiusze lub Sewerowie. Miał on ogromne znaczenie zwłaszcza na początku cesarstwa, gdy tradycje republikańskie były jeszcze bardzo silne i niewiele było potrzeba, by lud chciał do nich powrócić. Można bowiem próbować pozbyć się „imperatora”, ale zamach na divus („boga”) to niemal świętokradztwo. Stąd szerokie starania Augusta w rozwoju swego kultu, zmiana nazwy miesięcy, rozwój kultu prowincjonalnego itp. Cesarz Tyberiusz czuł się już na tyle pewnie, że nie poświęcał mu zbyt wiele uwagi, wręcz traktował z pogardą i niechęcią. Z kolei Wespazjan został zmuszony doń wrócić i to z całą mocą, by podkreślić swój związek z „boskim” Augustem i usankcjonować władzę, którą przejął w czasie zawieruchy w roku 69 n.e., kiedy to Rzymem targała wojna domowa (tzw. rok czterech cesarzy). Trzeba przyznać, że w pełni mu się to udało, kult za jego życia rozwinął się jak nigdy do tej pory, dlatego z czystym sumieniem mógł na łożu śmierci wypowiedzieć owe słynne słowa: „Biada mi, sądzę, że już Bogiem się staję!”.
Zaznaczyć należy, że cesarze wczesnego pryncypatu nie posiadali statusu boga i nie posiadali takiej samej pozycji. Oczekiwano, aby obywatele Imperium składali ofiary tradycyjnym bogom „w imieniu” lub „na rzecz” żyjącego cesarza i jego rodziny”. W ten sposób oddzielano prawdziwych bogów i ich emisariusza – cesarza.
Zaliczeni w poczet bogów (jako divus) | ||
|
|
|
Kolejne dynastie
Za dynastii Antoninów (panująca w latach 96-192 n.e.) kult rozwijał się pomyślnie i pewnie jak nigdy do tej pory. Polityka dalszego rozwoju kultu była niewątpliwie jednym z warunków ich sukcesów na każdej płaszczyźnie życia politycznego imperium (Rzym w tym okresie przeżywał swój największy rozkwit). Z kolei Sewerowie, którzy przejęli władzę w wyniku zamachu stanu, podobnie jak w przypadku Flauwiuszów, byli zmuszeni jeszcze bardziej zintensyfikować kult i „dokoptować się” do poprzedniej, niemal już świętej dynastii Antoninów, jako ich prawowici następcy. Kult miał więc podłoże przede wszystkim polityczne i póty mógł trwać póki warunki wewnętrzne pozwalały na to. Rzecz jasna byli cesarze, którzy wykorzystywali go do swoich bardziej prywatnych celów, zaspokajając własne namiętności, dowartościowując się lub z innych powodów; wystarczy wymienić Kaligulę, Nerona, Kommodusa lub Heliogabala. Były to jednak wyjątki, które nie zdołały przez swoje przejaskrawienie osłabić ogólnej tendencji, a było nią stałe wzmacnianie kultu i jego ewolucja.
Zaznaczyć należy, że mimo, iż większość cesarzy doskonale zdawała sobie z wagi kultu sprawę, to niektórzy z nich podchodzili do niego z wyraźną pogardą i lekceważeniem. Szczególnie widać to na przykładzie dwóch władców: Tyberiusza i Kaliguli, którzy traktując kult jako zło konieczne mieli doń diametralnie różne podejście. Tyberiusz – stary, zgryzliwy tetryk – traktował go z ironią, półuśmiechem, później wyraźną niechęcią. Starał się stłumić wszelkie przejawy kultu i odciąć od niego, na bałwochwalcze listy senatu odpowiadając ze znakomitą swadą i dowcipem w których widać było jednak wyraźne zmęczenie i pogardę dla tego, nazwijmy to dosadnie – cyrku.
Kaligula z kolei poszedł zupełnie inną drogą. Zdając sobie sprawę, że nie może wyeliminować kultu doprowadził go do absurdu, na każdym kroku starając się go wyolbrzymiać do monstrualnych wręcz rozmiarów, co stawało się samo przez się groteskowe. Tym celom służyło wyburzanie głów posągom i nakładanie im swoich, paradowanie po pałacu w stroju Jowisza, budowa świątyń swojej zmarłej siostrze itd. Jednak jakim sposobem kult cesarski mógł się utrzymać w Rzymie przez ponad 300 lat; co spowodowało, że był on powszechnie akceptowany/tolerowany? Wydaje się, że bierze się to z tradycji kultury rzymskiej, której cechą jest adoptowanie wielu obcych bóstw np: kartagińskich czy wschodnich, których kulty w różnych okresach od czasów republiki rozwijały się w Imperium Rzymskim. Stąd też kolejny kult jakim był kult cesarza nie był niczym zaskakującym ani nowym. Cechą Rzymianina było modlenie się do wielu bóstw, nawet nieprzyjacielskich w czasie wojny. Toteż szerokie rozpowszechnienie kultu władcy było względnie łatwe. Dopiero wraz z rozwojem chrześcijaństwa. które z samej swojej istoty wyklucza politeizm, kult zaczął tracić na znaczeniu, gdyż zmieniła się mentalność mieszkańców cesarstwa, nie mogących zaakceptować kultu żywej osoby, gdyż uważane by to było za bluźnierstwo.
Koniec kultu cesarskiego
Z początkiem IV wieku n.e. kult władcy ostatecznie zaniknął, a starożytne państwo rzymskie zaczęło wchodzić w nową epokę kładąc podwaliny pod rozwój wczesnego średniowiecza. Zanik kultu władcy i wprowadzenie chrześcijaństwa zmieniły zupełnie mentalność ludzi Imperium i słusznie niektórzy uważają ten okres jako cezurę oddzielającą antyk od wieków średnich. Kult władcy był cechą wybitnie antyczną i wraz z jego końcem zniknął z areny dziejów raz na zawsze, choć raz po raz pojawiał się jeszcze w bardzo zwyrodniałej formie.