Rozdziały
Okres od bitwy pod Kannami do ewakuacji Hannibala z Półwyspu Apenińskiego to czas marszy i kontrmarszy wojsk rzymskich i punickich nieraz tymi samymi drogami południowej Italii. Zarówno armie Republiki, jak i Kartaginy walczyły na tych terenach o opanowanie kluczowych miast, takich jak Nola, Kapua, Tarent i Benewent. Źródła historyczne dostarczające informacji o tych wydarzeniach to przede wszystkim przekaz Liwiusza oraz nieliczne fragmenty z Polibiusza. Świadectwo Liwiusza było wielokrotnie poddawane krytyce przez badaczy i zawiera przesadzone opisy potyczek z elementami propagandy służącej chwale rzymskich rodów arystokratycznych.
Działania zbrojne w Italii. Stosunek sił obu stron
Miasta na południu Italii, podobnie jak na innych obszarach, były rozrywane walkami pomiędzy stronnictwami. W obliczu „wojny światowej” między Kartaginą a Rzymem konieczne stało się opowiedzenie się przez nie po którejś ze stron, Frakcje lub stronnictwa w ośrodkach miejskich opowiadały się bądź za Kartaginą, bądź za Rzymem. Wierność wobec Rzymu zachowało wiele miast Kampanii, szczególną lojalnością wykazały się wspólnoty Latynów. Nawet pomimo zdobycia przez Hannibala większości południowej Italii, sporo sojuszników Rzymu dochowało wierności Republice. Silny związek Republiki z jej sprzymierzeńcami okazał swą trwałość nawet w trudnych dla Rzymian momentach tej wojny. Wierne im terytoria były bądź pilnowane przez rzymskie garnizony, bądź przez miejscowe elity rządzące, które bardzo ceniły sobie sojusz z państwem znad Tybru. Aby nie dopuścić do przejścia sojuszników na stronę wroga, Rzymianie utrzymywali przez większość okresu wojny silne wojska w Etrurii i zareagowali szybko na pogłoski o możliwości rebelii w Arrecjum.
Sytuacja italskich sprzymierzeńców Kartaginy była bardziej skomplikowana. Nie posiadali oni wspólnej tożsamości i nie łączyło ich poczucie wspólnego celu. Każde miasto wierne Hannibalowi miało odrębne interesy i wymagało od niego ochrony przed represjami wojsk rzymskich. W kilku przypadkach Kampańczycy i Samnici narzekali na brak dostatecznej pomocy w tym zakresie ze strony Kartagińczyków. Najważniejszym miastem, które poparło Hannibala po bitwie pod Kannami, była Kapua. Kartagińczycy pozwolili miastu zachować autonomię oraz obiecali nie rekrutować do swej armii jego mieszkańców ani spełniać innych czynności wbrew ich woli. Miasto miało przyjąć 300 jeńców rzymskich, których miano potem wymienić na kampańskich kawalerzystów służących w szeregach Republiki na Sycylii. Jednakże ci ostatni odmówili powrotu do macierzystego miasta i otrzymali za to nagrody od Rzymian. Większość miast, które przeszły na stronę Hannibala, uczyniło to dopiero w obliczu podejścia wojsk kartagińskich pod ich mury. Niektóre z ośrodków Barkida starał się zmusić do uległości. Tak było pod koniec 216 p.n.e., gdy Kartagińczycy starali się dwukrotnie zastraszyć mieszkańców Neapolu. Pomimo druzgocącej porażki, jaką poniosła konnica neapolitańska poza murami miasta, jego władze nie dopuściły do powstania żadnej konkurencyjnej frakcji w mieście, optującej za wydaniem miasta Punijczykom. Nic nie wskórawszy, Hannibal pociągnął pod Nucerię, próbując zmusić głodem ten ośrodek do uległości. Bez sukcesów skończyła się jego próba zdobycia Noli. Po upadku Kapui, Hannibal przystąpił końcem 216 p.n.e. do oblężenia Kasilinum. Wiosną 215 p.n.e. oblegających wsparła duża część jego armii. Miasto znajdowało się nad rzeką Volturnus i wychodziły z niego drogi, które biegły wzdłuż via Appia i via Latina. Miasta zaciekle broniło 500 żołnierzy latyńskich z Preneste pod dowództwem Marka Anicjusza i 460 Peruzjan wspieranych przez pewną liczbę maruderów z rzymskich armii polowych. Gdy obrońcom skończyły się zapasy żywności, postanowiono sprowadzać ją w postaci korzeni i trawy spoza murów. Działająca w pobliżu armia rzymska Grakchusa dostarczała w nocy rzeką zboże w słoikach dla miasta. Jednak gdy Hannibal odkrył te dostawy, postawił na rzece silniejsze straże i pozbawił w ten sposób Anicjusza pomocy z zewnątrz. Widząc swą beznadziejną sytuację obrońcy skapitulowali. Po zapłaceniu okupu załoga odzyskała wolność. Hannibal oddał miasto Kampańczykom i wzmocnił ich nowy garnizon w mieście swoimi 700 wojownikami celem obrony Kassilinum przed zagrożeniem ze strony Rzymian. W okresie po 216 p.n.e. Barkida musiał chronić sprzymierzone społeczności przed odwetem Rzymian. Problem polegał na tym, że nawet przystąpienie jakiegoś ośrodka w Italii do sojuszu z nim nie zwiększało znacznie siły jego wojsk. W różnych okresach armie kartagińskie w Italii składały się głównie z Italików wspieranych najemnikami z głównej armii Hannibala i dowodzonych przez oficerów z Kartaginy. W bitwie nad rzeką Kalor w 214 p.n.e. Rzymianie pokonali armię punicką Hannona w sile 17 000 piechoty Brutiów i Lukanów wspieranych przez 1 200 kawalerzystów numidyjskich i mauryjskich. Ta sama armia kartagińska poniosła w 212 p.n.e. druzgocąca klęskę pod Benewentem, gdzie Rzymianie zaskoczyli ludzi Hannona podczas furażowania. Podczas tej bitwy odznaczyli się ponownie sojusznicy rzymscy z Preneste, którzy jako pierwsi wdarli się do obozu punickiego. Te starcia dowodzą słabości militarnej sprzymierzeńców italskich, wspierających główną armię Hannibala. Stąd Rzymianie bardziej obawiali się walki z samym Barkidą, niż z mało wymagającymi wojskami Italików. W dodatku większość tych ostatnich nie posiadała licznej kawalerii, która tak przyczyniła się do zwycięstw Hannibala. Społeczności italskie wspierające Barkidę niechętnie wspomagały go większymi zgrupowaniami poza swymi macierzystymi ziemiami. Trudną sytuację Hannibala na półwyspie powiększały straty jego głównej armii, wynikające ze starć z wrogiem i chorób oraz potrzeba wspierania częścią wojsk sprzymierzeńców. Jedynie w 214 p.n.e. otrzymał on znaczne wsparcie z zewnątrz, gdy flota punicka wysadziła w Lokrach transport z wojskiem, zaopatrzeniem i słoniami bojowymi.
W zupełnie innej sytuacji znajdowały się siły Republiki. Potencjał demograficzny Rzymu dawał mu przewagę nad każdym wrogiem. Do końca wojny powoływano pod broń rekordową liczbę legionów. Wiosną 215 p.n.e. na służbie pozostawało prawdopodobnie 14 legionów, w 214 – było już ich 18. Liczba ich systematycznie rosła, dając Rzymianom w latach 212-211 p.n.e. 25 legiones (co teoretycznie równało się liczbie co najmniej 100 000 piechurów i 7 500 jazdy wspieranych zwyczajowo przez równą im liczbę sprzymierzeńców). Większość tych wojsk stacjonowała w Italii. W ciągu dziesięciu lat po bitwie pod Kannami w Italii stacjonowało 4-7 armii konsularnych, wspieranych przez kilka jednostek 1-legionowych oraz mniejszych zgrupowań i garnizonów. Struktura dowodzenia wykazywała większą niż zwykle długotrwałość służby wyższych dowódców. Klaudiusz Marcellus służył w armii nieprzerwanie od 216 do 208 pn.e. To zjawisko sprzyjało nabywaniu większego doświadczenia przez dowódców i lepszemu zżyciu się ich z podkomendnymi. Dobrze funkcjonowała współpraca między dowódcami poszczególnych armii, którzy wspierali się wzajemnie. Do 211 p.n.e. w centrum zainteresowania Rzymian była Kampania W 215 p.n.e. armie Fabiusza i Grakchusa ruszyły na jej tereny. Wojska Grakchusa uwolniły z rąk nieprzyjaciela Kyme, po czym armie obu konsulów wystąpiły przeciw placówkom wroga broniącym dostępu do Kapui. Marcellus w 214 p.n.e. osłaniał Fabiusza, gdy ten zdobywał Kasilinum. W tej wojnie ośrodki miejskie próbowano zdobywać przez zdradę. Jeden ze szlachciców z miasta Arpi zaoferował Fabiuszowi oddanie miasta w zamian za nagrodę. informując go o słabościach obrony. Fabiusz rozpoczął na niby oblężenie, jednak w sekrecie przygotował 600 ludzi do nocnego ataku. Nocą była burza, co pomogło Rzymianom, gdyż widoczność była słaba i strażnicy zeszli z murów. Za pomocą drabin legioniści wdarli się w słaby punkt murów, weszli do miasta i opanowali wejścia u bram. Dzięki temu reszta armii wkroczyła do Arpii jeszcze przed świtem. Tylko przez chwilę trwał opór garnizonu punickiego i mieszkańców na ulicach miasta, które w końcu skapitulowało. Punijczykom pozwolono dołączyć do głównej armii Hannibala, a ok. 1 000 Hiszpanów przeszło na służbę rzymską. Był to już drugi poważny przypadek dezercji z armii Barkidy – w poprzednim roku 272 kawalerzystów hiszpańskich i numidyjskich przeszło do obozu Marcellusa pod Nolą. Nie był to proces jednostronny, gdyż zdarzały się dezercje żołnierzy rzymskich i italskich przechodzących na stronę Hannibala. Barkida także odniósł sukcesy zdobywając miasta w sposób podobny do działań Fabiusza pod Arpi, ale jego kilkukrotne próby opanowania Noli okazały się nieskuteczne. Rzymianie brutalnie atakowali byłych sojuszników, jednak dbali o odzyskanie zaufania arystokratów italskich, zanim ci przeszli do wroga. Starali się też wzmóc lojalność swych sprzymierzeńców. Marcellus nagrodził żołnierza z plemienia Marsów, który miał dezerterować, publicznie głosząc, że jego osiągnięcia nie zostały właściwie ocenione w przeszłości.
Próba opanowania Tarentu przez Hannibala
Górzysty teren walk nie sprzyjał wielkim bitwom, w których konnica Hannibala mogłaby rozwinąć w pełni swe zdolności. Rzymianie tylko z pozycji na wzniesieniach gotowi byli przyjąć walkę z Punijczykami. Hannibal trzymał całą swą armię przy sobie, by być groźnym dla wroga, Jednakże w innych miejscach Rzymianie byli bardziej agresywni. Szeregi Barkidy topniały w przeciwieństwie do Rzymian, Koniecznym więc stało się wsparcie z Kartaginy. Jeszcze pod koniec 216 p.n.e. Hannibal wysłał swego brata Magona do kartagińskiego senatu z raportem o przebiegu walk i prośbą o posiłki. Większość rady zagłosowała za pomocą ziomkom w Italii, Jednakże aby wysłać wsparcie w postaci wojska i żywności, potrzebny był port w Italii i kontrola Kartaginy nad wodami wokół Sycylii. Barkidzie nie udało się zdobyć Neapolu i Kyme. Nadzieje pokładano w Tarencie, skąd w 214 p.n.e. 5 szlachciców przybyło do obozu Hannibala. Głosili, że popiera ich większość mieszkańców i gdy tylko wojska kartagińskie podejdą pod mury, miasto otworzy dla nich bramy. Jednakże załoga rzymska w mieście została wzmocniona, a żadne powstanie wewnątrz jego murów nie wybuchło. Po kilku dniach Barkida odstąpił więc od Tarentu. Inna okazja do zdobycia miasta nadarzyła się, gdy dwóch jego mieszkańców – Filomenos i Nikon zaoferowali pomoc w podstępnym opanowaniu tego ośrodka. Obaj przybyli do obozu Hannibala i obiecali przeprowadzić go przez bramy Tarentu. Po przybyciu pod miasto ustalono szczegółowy plan działania. Załoga rzymska pod wodzą Marka Liwiusza była skoncentrowana w cytadeli, a na murach i przy bramach czuwały rzymskie posterunki. Ustalono, że piechota kartagińska wejdzie do miasta przez dwie bramy – jedno wejście zabezpieczy Filomenos, którego znały warty rzymskie, drugie-Nikon. Kiedy ten ostatni obezwładnił straże przy bramie, Hannibal wkroczył do miasta, docierając do placu targowego. Tymczasem Filomenos przy drugiej bramie umożliwił wejście Punijczyków do miasta z tej strony. Jednakże nie zdobyto cytadeli, przez co kartagińska flota nie mogła wpłynąć do portu. W ten sposób zniknęła sposobność do zorganizowania bazy morskiej Kartaginy i miejsca desantu posiłków oraz zaopatrzenia.
Zdobycie Kapui przez Rzymian
Już w 215 p.n.e Fabiusz Maksimus przypuścił serię silnych ataków na Kampanię. Mając pod kontrolą Arpi i Kasilinum, w 212 p.n.e. konsulowie ruszyli przeciw Kapui, rozpoczynając jej blokadę. Hannibal wysłał na odsiecz miastu 2 000 kawalerii i kilku oficerów, obiecując więcej posiłków w przyszłości. Kawaleria kampańska budząca uznanie u współczesnych, wspierana oddziałami z armii Hannibala wygrała pod miastem kilka mniejszych starć. Jednakże morale Rzymian znów wzrosły, gdy jeden z ich jeźdźców zaakceptował wyzwanie rzucone przez Kampańczyka, z którym wiązały go więzy gościnności. Wkrótce sam Hannibal wymaszerował na pomoc miastu. Po swym przybyciu zaoferował Rzymianom bitwę naprzeciw ich obozu. Według Liwiusza obie strony przerwały starcie, gdy ujrzały zbliżającą się kolumnę wojska, którą zarówno Punijczycy, jak i Rzymianie uznali za wrogów. Obie armie konsulów wymaszerowały w przeciwnych kierunkach, celem odciągniecia Hannibala od Kapui, a grupa byłego centuriona Marka Centeniusza w sile 8 000 ludzi wpadła na jego wojska. W bitwie poległ sam Centeniusz, a jego żołnierze zostali zmasakrowani – zaledwie 1 000 zdołało się uratować. Tymczasem konsulowie przystąpili do ponownego oblegania Kapui, a ich armie wsparła kolumna pretora Klaudiusza Nerona. Przystąpiono do budowy wału i rowu otaczających miasto i takich samych konstrukcji dla odparcia ataków z zewnątrz. Kapua nie mogła liczyć na pomoc Hannibala, który wówczas był zajęty próbą opanowania Brundyzjum. Mimo to obrońcy nie skorzystali z możliwości poddania się. W czasie walk nadal sukcesy odnosili kampańscy kawalerzyści, dopóki centurion Kwintus Newiusz nie wpadł na pomysł połączenia walki velites i kawalerii. Lekkozbrojni mieli jeździć za rzymską jazdą i schodzić z koni po rozpoczęciu starcia, wspierać w walce kawalerię oraz stanowić zasłonę dla niej, Znajdująca się na tyłach velites kawaleria miała nabrać sił i przygotować się do ponownego starcia. Ta taktyka, świadcząca o większym doświadczeniu żołnierzy rzymskich w walkach, przyniosła im przewagę we wszystkich przyszłych starciach. Hannibal widząc oblężenie, postanowił działać. Na płaskim terenie wokół Kapui jego kawaleria mogła odnieść sukces. Jednak pomimo prób wciągnięcia Rzymian do walnej bitwy, ci nie opuścili swych fortyfikacji. W końcu Barkida uderzył na obozy rzymskie, podczas gdy oblężeni zrobili wypad z miasta. Na jednym odcinku frontu hiszpańska piechota prowadzona przez trzy słonie przebiła się przez fortyfikacje i zagroziła obozowi Fulwiusza Flakkusa. Została jednak odparta przez kontratak inspirowany przykładem Newiusza i innych oficerów. Tymczasem armii Hannibala kończyło się pożywienie. Zdesperowany punicki wódz ruszył na Rzym celem odciągnięcia wroga od Kapui. Gdy to nie zadziałało, pozostawił miasto na pastwę losu i wycofał się do Bruttium. Nawet oficerowie kartagińscy w Kapui poczuli się zdradzeni, a ich gniewne listy zostały przechwycone przez Rzymian, którzy obcięli ręce kurierom i odesłali ich do miasta. Mieszkańcom Kapui zajrzał w oczy głód. Senatorowie o poglądach antyrzymskich popełnili samobójstwo, reszta zdecydowana była kapitulować. Po wejściu Rzymian 53 senatorów uznawanych za odpowiedzialnych za rebelię aresztowano i stracono. Za karę senat zlikwidował autonomię Kapui jako państwa-miasta. W przyszłości miał nią bezpośrednio zarządzać urzędnik mianowany przez Rzym. Zdobycie Kapui wpłynęło na postawę innych miast – wkrótce we władanie Rzymu dostały się Calatia i Atella.
Zdobycie Tarentu przez Rzymian
Wiosną 209 p.n.e. dwie armie rzymskie, każda licząca 2 legiony, zostały wysłane do wiązania walką Hannibala, podczas gdy Fabiusz ruszył ze swoimi ludżmi na Tarent. W zdobyciu tego miasta pomogły Rzymianom relacje łączące dowódcę Bruttiów służących jako załoga w Tarencie z siostrą Tarentyńczyka służącego u Fabiusza. Za zgodą konsula mężczyzna ten symulował dezercję i wykorzystał swe koneksje do nawiązania przyjaźni z dowódcą Bruttiow. Dzięki temu namówił tego ostatniego do zdrady. Kiedy więc Fabiusz ruszył do szturmu na mury. część ludzi na drabinach dostała się specjalnie na odcinek murów chroniony przez wspomnianą jednostkę Bruttiów. Ci pomogli szturmującym wejść do miasta. Pomimo walk na ulicach los Tarentu został przypieczętowany. W starciu zginął Nikon, a Filomenos zaginął. Po zdobyciu miasta Rzymianie urządzili w nim rzeż – ginęli zarówno Kartagińczycy jak i Tarentyni. Żołnierze konsula zdobyli duże łupy, wzięto 30 000 jeńców.
Sukcesy Hannibala i jego odwołanie do Italii
Pomimo kolejnych niepowodzeń (upadku Salapii w 210 p.n.e, gdzie Punijczycy stracili 500 ludzi z numidyjskiej kawalerii) armia Barkidy wciąż stanowiła w Italii pokaźną siłę i odnosiła sukcesy. W 212 p.n.e. pretor Gnejusz Fulwiusz Flakkus został pobity, tracąc 16 000 ludzi niedaleko Herdonei. W tej bitwie Hannibal powtórzył swą taktykę spod Trebii, ukrywając odwód za linią bojową wroga. W 210 p.n.e. prokonsul Gnejusz Fulwiusz Centumalus poniósł porażkę koło Herdonei, tracąc 7000 lub 13 000 ludzi, w zależności od źródeł. W tej drugiej bitwie Rzymianie zrezygnowali z walki w triplex acies i pozostawili całe legiony w odwodzie. Za swą niekompetencję pretor Fulwiusz znalazł się na wygnaniu. Prawdziwa klęska nastąpiła w 208 p.n.e, gdy obu konsulów – Marcellus i T. Kwinkcjusz Kryspinus wpadli w zasadzkę podczas rekonesansu. Podczas wstępnego ataku zginął Marcellus. Ten sam los spotkał trybuna i dwóch prefektów. Drugi konsul odniósł śmiertelne rany. Te sukcesy Hannibala nie mogły jednak przesłonić powolnego upadku jego panowania w Italii. Z czasem tereny pod jego kontrolą ograniczyły się do krańcowych, południowych ziem półwyspu. Agresywna postawa corocznie mianowanych konsulów i presja liczebna wojsk rzymskich systematycznie zmniejszały liczbę jego sojuszników na terenie Italii. Temu zjawisku sprzyjało łagodne traktowanie przez Rzymian swych dawnych sojuszników, powracających znów do sojuszu z Synami Wilczycy. W 209 p.n.e ludy Hirpinów i Lukanów złożyły broń i otrzymały jedynie reprymendę za sojusz z Hannibalem. Z tej samej propozycji skorzystali niektórzy przedstawiciele ludu Bruttiów. Z drugiej strony jedynie mała mniejszość Rzymian przechodziła na stronę Hannibala. Szanse Barkidy na uzyskanie pomocy z zewnątrz zdruzgotała klęska Hazdrubala 22 czerwca 207 p.n.e. nad rzeką Metaurus w północnej Italii, Nie pomogło mu też lądowanie Magona koło współczesnej Genui w 205 p.n.e. z armią w sile 12 000 piechoty i 2 000 jazdy. Część tych sił pochodziło z rekrutacji na Balearach. Potem Magonowi wysłano oddział w sile 800 jazdy i 6 000 piechoty celem dokonamia werbunku wśród Ligurów. Jednak kampania Magona nigdy nie nabrała rozpędu i była raczej nastawiona na wsparcie walk na innych frontach. W 203 p.n.e. poniósł on klęskę w walce z 4 legionami pretora P. Kwinktiliusza Varusa i prokonsula M. Korneliusza Cetegusa, po czym otrzymał rozkaz powrotu do Afryki. Był to bowiem okres po ostatecznych zwycięstwach Rzymian w Hiszpanii i na Sycylii. W tych okolicznościach do opuszczenia Italii i obrony ojczyzny wezwano też Hannibala.
Podsumowanie
Wojna prowadzona przez Hannibala w Italii toczyła się ze zmiennym szczęściem dla obu stron. Jednakże w ostateczności to Rzymianie okazali się zwycięzcami w tym starciu. Posiadali bowiem lepszą kadrę dowódczą niż strona przeciwna. Tylko Hannibal potrafił odstraszyć i pokonywać przeciwnika na polu walki, podczas gdy inni dowódcy kartagińscy ponosili klęski w starciu z legionami. Także sojusznicy Barkidy na półwyspie nie byli zjednoczeni i nie mogli Katragińczykom wystarczająco pomóc ze względu na niską wartość bojową swych wojsk. I wreszcie czynnik demograficzny – Rzymianie posiadali ogromny rezerwuar ludzki do rekrutacji, podczas gdy Hannibal skazany był na nikłe desanty w Italii. Wydaje się, że nawet zwycięska kampania Hannibala w Italii nie zmieniłaby już wyniku wojny. Mogłaby jedynie przedłużyć walki, które i tak wyczerpałyby słabnące hufce Barkidy.