Onager (także mangonela) był rodzajem machiny wojennej stosowanej w starożytności, zwłaszcza w armii rzymskiej. Wyposażony w „łyżkę” na sztywnym ramieniu, wyrzucał kamienne pociski oraz płonące bale na dużą odległość. Katapulta zbudowana była na podwoziu płozowym.
Prawdopodobnie onager należy identyfikować z monankonem (grecka broń oblężnicza). Wynalezienie tego drugiego przypisuje się Filonowi z Bizancjum około 210 roku p.n.e. (Eric William Marsden). Warto dodać, że Filon wynalazł także pierwszy termometr. Według innych źródeł onager został wynaleziony w Grecji w roku 385 p.n.e. przez mechanika Ammianusa Marcellinusa. (Robert M. Jurga)
Mocne szarpnięcie i uniesienie się machiny przy każdy strzale Rzymianie nazywali „kopnięciem dzikiego osła”, stąd też wzięła się późniejsza nazwa machiny, onager, czyli osioł.
Ze względu na wygląd onagrów Ammianus Marcellinus nazywa je też skorpionami. Nie ma to nic wspólnego z machinami, noszącymi tę samą nazwę. Tak z kolei Marcellinus opisuje prawidłową konstrukcję machiny:
Ociosuje się dwa pnie z różnych gatunków drzewa dębowego i nadaje się im łagodną krzywiznę (…) łączy się je tak jak mechaniczne piły, wiercąc w nich po bokach duże otwory, przez które przeprowadza się solidne liny (…) z samego środka skręconych powrozów wystaje ukośnie drewniany pal (…), do jego wierzchołka mocuje się żelazne uchwyty, z których zwisa proca z pakuł lub z żelaza. Przed tą drewnianą konstrukcją rozpościera się duży pokład w formie wora z grubej szorstkiej płachty wypchanego drobnymi plewami, mocno przywiązanego i umieszczonego na wzniesieniach darni albo na wałach (…) machina ta nosi nazwę tormentum [„skrećony sznur”], dlatego że całe napięcie bierze się z nakręcania, oraz nazwę skorpion, ponieważ ma wyprostowany w górę „kolec”, w nowszych czasach nadano jej nazwę onager [onagros – „dziki osioł”], z tej przyczyny, że dzikie osły (…) z daleka odrzucają kopytami do tyłu kamienie i dziurawią nimi piersi, druzgoczą kości czy zgoła rozbijają głowy tym, którzy je ścigają.
– Ammianus Marcellinus, Dzieje rzymskie, XXIII, 4, 2-3
Dla odmiany Witruwiusz wspomina o zasadach, którymi należy się kierować przy budowie tych machin oblężniczych:
Wszystkie proporcje tych machin oblicza się na podstawie zamierzonej długości strzały, którą dana machina ma wypuszczać. Dziewiąta część długości strzały wyznacza wielkość otworów znajdujących się w ramach; przez te otwory napina się skręcone liny, ujmujące ramiona. Według wielkości otworów ustala się wysokość i szerokość ramy (…) machiny te buduje się według podanych proporcji, albo też zmniejsza lub zwiększa nieco ich wymiary. Jeśli się bowiem przygotuje podwyższone ramy, tak zwane anatona, wówczas należy skrócić ramiona, aby przez ich skrót tym silniejsze uzyskać uderzenie, im słabsze jest napięcie spowodowane wysokością ramy. Jeśli natomiast przeciwnie, rama będzie niższa, tak zwana katatonum, robi się nieco dłuższe ramiona, aby je łatwiej można było napiąć. Gdy mamy dźwignię długą na pięć stóp, to trzeba czterech ludzi do podniesienia ciężaru, a kiedy jej długość wynosi dziesięć stóp, potrzeba jedynie dwóch ludzi; podobnie i w katapulcie tym łatwiej napina się ramiona, im są dłuższe, a tym trudniej im są krótsze.
– Marek Witruwiusz, O architekturze ksiąg dziesięć, X.10.6
W okresie wzmożonej ekspansji Rzymian machina została ulepszona. Opracowano wtedy dokładne zasady konstruowania katapult, ściśle przestrzegając wzajemnych proporcji poszczególnych ich elementów, opartych o wyniki doświadczeń.
Onager posiadał podwozie z kołami oraz długie ramię z pojemnikiem na kamienie, kawałki ołowiu lub smołę. Energia potrzebna do strzału pochodziła ze skręcenia sprężystych poziomych lin, wykonanych z włosi lub żył pochodzenia zwierzęcego, pomiędzy którymi umieszczony był jeden z końców ramienia miotającego. Chcąc wystrzelić pocisk ramię odciągano do tyłu, niemal do pozycji poziomej i przymocowywano do liny spełniającej rolę cyngla. Wtedy umieszczano w pojemniku pocisk, zwalniano ramię, które miotało pocisk zatrzymując się na umocowanej na środku belce.
Celność katapult była niesamowita, a wyrzucony kamień o wadze 30 kg leciał nawet do 1100 metrów, kiedy 50 kg do 450 metrów.
Artylerzyści odznaczali się doskonałym wzrokiem i celnością. Byli specjalnie szkoleni, a ich umiejętności były wpierw ćwiczone w strzelaniu z łuków, potem z balist, a na koniec właśnie na katapultach. W ten oto sposób doskonalili swoją celność w niebywale wysokim stopniu.
Onagery służyły również często do miotania odchodów ludzkich i głów zabitych jeńców, co miało wywołać w obleganym mieście zarazę i obniżyć morale broniących się. Niektóre onagery miały specjalne pojemniki mogące wystrzeliwać specjalne pociski. Takie pociski nazywane były sige i niektóre ważyły ponad 1 tonę.
W rzymskiej armii każda centuria miała 1 onager, kohorta 5, legion zaś aż 50. Za czasów Juliusza Cezara podwojono ich liczbę i ustawiano w polu, przeważnie przed linią piechoty, pomiędzy kohortami pierwszego rzutu. Obsługę machin stanowiło od 2 do 8 ludzi, a transportowano ją w formie rozłożonej na 4 wozach ciągniętych przez woły.