Wartość konia była ogromna, jeśli wziąć pod uwagę komunikację, transport, a przede wszystkim jego militarne zastosowanie w boju. Tradycyjnie starożytni podkreślali niezwykłość Bucefalosa, konia, który długo towarzyszył Aleksandrowi Wielkiemu podczas jego militarnych podbojów.
Także koń Juliusza Cezara był wyjątkowy. Jak podaje Swetoniusz, kształt stóp niemal ludzki, kopyta porozdzielane na kształt palców1.
Ale konia doceniano również w sferze rywalizacji sportowej. Konie greckiego wodza i polityka, Kimona, uhonorowano okazałymi grobowcami tuż przy pomniku wodza. To one trzy razy dały mu zwycięstwo w igrzyskach olimpijskich2.
Jeśli chodzi o finansową wartość, konkurentem dla konia był… kucharz! Rzymianie, uwielbiający przepych i dobry smak, zabiegali o mistrzowskiego znawcę potraw, który potrafiłby zaspokoić ich pragnienia. Do naszych czasów dotrwała kompletna książka kucharska Apicjusza, największego hulaki ze wszystkich smakoszy, jak go określił Pliniusz Starszy3. Pliniusz zanotował interesujący przelicznik wartościujący kucharza wobec konia. Autor pisząc, że niektórzy ganiąc przepych, boleli, że jeden kucharz kosztuje więcej, niż koń. Natomiast teraz jeden kucharz jest wart trzy konie, a jedna ryba [barwena] trzech kucharzy. Wartość mistrza kuchni wystrzeliła mocno w górę, i w końcu koszt kucharza wynosi tyle, ile urządzenie całego triumfu!4.