Nad umierającym Juliuszem Cezarem nie stali jego wieloletni wrogowie, czy też zaprzysięgli obrońcy praw sypiącej się Republiki. Za sztylety sięgnęli wyznaczeni przez niego konsulowie, gubernatorzy, dowódcy walczący u jego boku od Galii aż po Afrykę, ale też bliscy przyjaciele. Pośród nich stał Brutus, a w zasadzie dwóch Brutusów – Marek i Decymiusz. Historia obu polityków pokazuje, jak różne ścieżki prowadził do spisku przeciwko Cezarowi.
Marek i Decymiusz pochodzili z rodu Juniuszów Brutusów, ale nie byli braćmi, jak czasem ich opisują nawet prace naukowe. Obaj mieli wspólnego przodka i mogli szczycić się pochodzeniem od Lucjusza – pierwszego konsula Republiki Rzymskiej. O pierwszym napisano wiele, drugi zaś pozostał w cieniu wydarzeń i jemu głównie poświęcony zostanie tekst. Paradoksalnie mało wiadomo o obu postaciach. Wątpliwości pojawiają się zarówno w przypadku roku urodzenia obu polityków, matki Decymiusza, do tego dochodzi sprawa domniemanego ojcostwa Cezara, któregoś z nich. W zasadzie tekst nie musiałby mieć tytułu nawiązującego do Brutusów, bo w pewnym momencie obaj jako młodzi ludzie zostali adoptowani i zgodnie z zasadami przyjęli nazwiska swoich nowych ojców, jednak posługiwali się swoimi starymi nazwiskami. Postać legendarnego konsula, który obalił tyrana i ustanowił republikę ciążyła na wszystkich Juniuszach Brutusach, ale Decymiusz był też kontynuatorem innej tradycji. Jego nowa rodzina Postumiuszów wywodziła się od Aulusa Postumiusza Albinusa, który pokonał w bitwie nad jeziorem Regillus wojska ligi latyńskiej i zapobiegł powrotowi monarchii.
Decymiusz w momencie śmierci w 43 r. p.n.e. miał około 38 lat, co stawiało go gdzieś pośrodku cursus honorum, a tylko wojna domowa sprawiła, że w tym czasie był już pretorem, gubernatorem prowincji i desygnowanym konsulem na 42 r p.n.e. Nie powtórzył więc sukcesu swojego ojca, który został wybrany na to stanowisko w 77 r. p.n.e. Rok ten ma również spore znaczenie dla rzymskiej polityki, albowiem śmierć ponieśli wtedy były konsul Marek Emiliusz Lepidus oraz były trybun ludowy Marek Brutus, którzy przewodzili buntowi skierowanemu przeciwko porządkowi wprowadzonemu przez Lucjusza Korneliusza Sullę. W tym wypadku zbieżność imion nie jest przypadkowa, albowiem politycy byli ojcami kluczowych postaci w okresie dyktatury Cezara i wydarzeń po jego śmierci. W tłumieniu rewolty brał udział młody, utalentowany dowódca Gnejusz Pompejusz, z którego polecenia zabito Marka Brutusa. Likwidacja przeciwników było nadal narzędziem politycznym, choć wydawało się, że szok wywołany proskrypcjami Sulli na długo wykorzeni ten zwyczaj. Praktyka ta była zwiastunem problemów, jakie pojawią się kilkadziesiąt lat później, kiedy zabraknie polityków uprawionych do obejmowania republikańskich urzędów. Próżnia polityczna była szansą dla ludzi pokroju Decymiusza Brutusa. Jego ojciec nie zrobił bowiem wielkiej kariery, gdyż nigdy nie interesowała go wojskowa strona rzymskiej polityki, a tylko dzięki podbojom i sukcesom militarnym politycy mogli mieć większy wpływ na losy państwa. Istotna dla przyszłości Decymiusza była jego matka Sempronia wywodząca się z rodu słynnych Grakchów, powiązana ze spiskowcami Katyliny, czyli przedstawiciela „stronnictwa” reformatorów w Republice, do którego należał również Juliusz Cezar. Niewykluczone, że przyszły dyktator był również jej kochankiem.
Decymiusz na kartach historii pojawia się bowiem jako jeden z adiutantów Cezara podczas wojen w Galii. Nie jest to coś nietypowego, albowiem wielu polityków w ramach przysługi brało pod swoje skrzydła niedoświadczonych krewnych sojuszników. Pod dowództwem Cezara w Galii znaleźli się, chociażby syn Marka Liciniusza Krassusa, czy brat Marka Tuliusza Cycerona. Decymiusz został wyznaczony jako dowódca floty mającej poskromić Wenetów mieszkających na terenie Armoryki (obecnej Bretanii) w północno-zachodniej Francji. W 56 r. p.n.e. pokonał on Celtów w bitwie w zatoce Morbihan, którzy mieli zdecydowaną przewagę liczebną, oraz byli doświadczonymi żeglarzami – dla Rzymian była to pierwsza bitwa na Oceanie Atlantyckim. Swoje wielkie zwycięstwo Decymiusz odniósł w wieku 25 lat, co było sporym osiągnięciem, ale dowodzenie flotą nie było jakimś szczególnym wyróżnieniem dla Rzymian, którzy preferowali walkę na lądzie. Młody polityk utrwalił swoją pozycję jako dowódca floty Cezara, Najpewniej brał udział w przeprawach na Wyspy Brytyjskie, a w czasie wojny domowej zasłużył się jako zwycięzca podczas walk morskich w okolicy Massalii (współczesna Marsylii), oraz dowodził blokadą morską miasta. Nie oznaczało to, że w razie potrzeby nie wspierał Cezara na lądzie, tak jak chociażby podczas walk z Wercyngetoryksem w 52 r. p.n.e.
W 49 r. p.n.e. kolejne pokolenie Juniuszów Brutusów stanęło naprzeciwko siebie, chociaż tym razem nie pełnili oni kluczowych ról. Marek mimo bliskich relacji z Cezarem, rodzinnie i politycznie był powiązany z Katonem Młodszym, oraz poprzez swoją żonę z potężnym rodem Klaudiuszy, których wspierał w trakcie wykonywania obowiązków w prowincjach wschodnich. Mimo niechęci osobistych i politycznych wobec Pompejusza zdecydował udać się wraz z nim i Senatem do Grecji, aby kontynuować walkę z Cezarem. Decymiusz zaś został wyznaczony na następcę Cezara w Galii Zaalpejskiej, którą zarządzał przez praktycznie cały okres wojny domowej. Ówczesna prowincja obejmowała obszar przyłączony po wojnach galijskich, gdyż nie było czasu na usankcjonowanie prawne podboju i podziału zdobytego terenu. Na pierwszy rzut oka wydaje się to wielkim wyróżnieniem dla wciąż młodego polityka, jednak Cezar wyznaczał Decymiusza do wykonywania ważnych, ale drugorzędnych zadań. Opanowanie Massalii, było istotne tak samo jak utrzymanie kontroli nad wciąż niespacyfikowaną Galią, ale to tysiące kilometrów na południowy-wschód rozstrzygały się losy Republiki. Zwłaszcza że doświadczenie młodego gubernatora mogło się przydać, gdyż kampania Cezara miała dwa epizody morskie – transport wojsk do Macedonii i późniejsza kampania egipska, w której brał udział inny dowódca floty morskiej – Gajusz Kasjusz. Wcześniej dowodził on flotą Pompejusza, a Cezar go ułaskawił werbując do służby. Kontrolę nad Rzymem w czasie wojny domowej dyktator powierzał Markowi Antoniuszowi oraz Lepidusowi, co świadczyło o ustalonej pozycji najbliższych współpracowników. Lojalność Decymiusza nie miała aż takiego dużego znaczenia. Marek Brutus przeszedł do obozu Cezara i został prędko nagrodzony stanowiskami, na które Decymiusz musiał zapracować latami służby w Galii.
O drugorzędności Decymiusza świadczy chociażby nominacja na gubernatora prowincji Galia Przedalpejska na 43 r. p.n.e., oraz nominacja na konsula. Można spotkać opinie, że wspominana prowincja była najlepszą nagrodą dla polityka, gdyż pozwalała kontrolować sytuację w Italii, a w razie problemów niczym Cezar przekroczyć Rubikon i wprowadzić porządek. Trzeba jednak pamiętać, że dyktator planował wielką kampanię przeciwko Dacji oraz Partii więc Decymiusz ponownie został wyznaczony do pilnowania zaplecza Cezara, co wykonywałby zarówno jako gubernator prowincji, a potem prawdopodobnie jako konsul. Prowincja ponownie nabrała istotności, ale dopiero po śmierci dyktatora i rozpoczęciu rozgrywek o władzę.
Decymiusz został wyróżniony przez Cezara pojawieniem się w testamencie. Został wyznaczony na jednego ze spadkobierców drugiej kategorii, oraz opiekuna przyszłych naturalnych dzieci Cezara. Testamenty w starożytnym Rzymie pełniły nie tylko zadanie uporządkowania spraw po śmierci, ale miały znaczenie w bieżącej polityce. Rzymianie umieszczali w nich swoich sojuszników i przyjaciół, więc pojawienie się jego nazwiska nie powinno budzić zdziwienia, ale nie należy przywiązywać do tego zbyt dużej wagi. Chociażby do samego wybuchu wojny domowej to Pompejusz był wyznaczony jako dziedzic Cezara, choć był od niego zdecydowanie starszy, a ich przyjaźń skończyła się krwawą rywalizacją.
Działania Juliusza Cezara zaczęły budzić poważne obawy. Senat obsypywał go tytułami i uprawnieniami, a on sam nie wyglądał na kogoś, kto niczym Sulla po uporządkowaniu sytuacji w kraju uda się na polityczną emeryturę. Plotki o jego planach zostania królem krążyły po Rzymie, a Cezar ich zdecydowanie nie dementował. Zaczęto szeptać o zamachu na dyktatora. Praktyka mordowania polityków przejawiających autorytarne zapędy i dążących do obalenia porządku prawnego nie była niczym nowym w Republice Rzymskiej. Zatroskani obywatele podnoszący miecz na tyranów byli traktowani jak bohaterowie, a Senat post factum legalizował ich działania. Decymiusz Brutus dołączył do spisku, na którego czele stał Marek Brutus i Kasjusz, ale to właśnie on był najbardziej wpływową postacią w cezariańskim porządku, która wzięła udział w konspiracji.
Dlaczego najbliżsi politycy odwrócili się od Cezara, który od lat okazywał swój brak szacunku dla republikańskiego porządku, forsując swoją wolę często wbrew prawu? Obrona Republiki w ustach współsprawców brzmi niewiarygodne, choć oczywiście nie da się wykluczyć, że uwierzyli w propagandę Cezara o obronie prawa. Wydaje się, że stronnictwo Cezara mogło zaakceptować jego rządu autorytarne, gdyż każdy wierzył, że zastąpi go w przyszłości. W momencie wprowadzenia monarchii zasady sukcesji politycznej zmieniłby się, co pozbawiłoby ich szans na objęcie pełnej władzy, a krąg osób decyzyjnych ulegałby naturalnemu ograniczeniu. Zwolennicy musieliby pogodzić się z istnieniem politycznego sufitu, stanowiska stawałyby się tylko pustymi hasłami, a Cezar jako król najpewniej wprowadziłby dziedziczenie władzy. Pogarda Cezara do instytucji republikańskich dotykała też bezpośrednio nominatów, a uderzenie w dignitas polityka było czymś niewybaczalnym w świecie rzymskim. Cezar zapomniał, że jest tylko liderem Cezarian, którzy w pewnym momencie mogli się od niego odwrócić.
Do zamachu doszło w Idy Marcowe w 44 r. p.n.e. Decymiusz pełnił kluczową rolę, gdyż to on namówił Cezara na przybycie na posiedzenie Senatu, mimo problemów zdrowotnych i obaw o swoje życie. Dalsze jego działania pozostają do końca niewyjaśnione. Decymiusz mógł uczestniczyć w bezpośrednim ataku na Cezara, który zginął od kilku ciosów sztyletem, ale równie dobrze mógł nie brać udziału w posiedzeniu Senatu i zamiast tego nadzorować swoich gladiatorów, których ulokował w pobliżu miejsca wydarzenia w razie gdyby wypadki potoczyły się w niekorzystną stronę. Druga wersja wydarzeń pasowałaby do ówczesnej kariery Decymiusza – kluczowego polityka, ale zawsze z dala od wydarzeń najcięższej wagi.
Śmierć Cezara sparaliżowała wszystkie strony konfliktu. Zamachowcy nie planowali dalszych morderstw licząc, że zabójstwo jednej osoby będzie powszechnie zaakceptowane i wszystko wróci do względnej normy. Zwolennicy Cezara natomiast nie wiedzieli jak zareagować. Pierwszym impulsem byłoby pomszczenie śmierci lidera, ale wtedy wkroczyła polityka. Lepidus kontrolował legion, który stacjonował niedaleko Rzymu, ale Antoniusz miał świadomość, że dając zielone światło Lepidusowi na masakrę przeciwników, mógł być o cios miecza od zakończenia życia. Dodatkowo radykalne rozprawienie się z zamachowcami mogło wywołać oburzenie wśród armii stacjonującej w Galii Przedalpejskiej, której gubernatorem miał zostać znany i szanowany tam Decymiusz Brutus. Ostatecznie do kompromisu doszło kilka miesięcy po wydarzeniach. Senat udzielił amnestii mordercom, ale jednocześnie potwierdził wszystkie prawa wprowadzone w czasie rządów Cezara.
Od tego momentu rozpoczęły się przygotowania do konfrontacji, ale nie było bardzo wiadomo, w jakiej odbędzie się to konfiguracji. Politycy podążyli do miejsc, które zostały im wyznaczone na rok następny. Jednak kompromis został zerwany przez Marka Antoniusza, który wraz ze swoim współkonsulem Publiuszem Korneliuszem Dolabellą przeforsowali akt zmieniający nadania prokonsulskie. Antoniusz miał przejąć kontrolę nad prowincją Brutusa, zaś ten drugi miał objąć we władanie Syrię przeznaczoną dla Kasjusza. Do sporów politycznych wkroczyli jeszcze spadkobiercy Cezara, a zwłaszcza Oktawian, który przyjął nazwisko swojego wuja. Senat zaniepokojony autorytaryzmem Antoniusza czekał na odpowiednią okazję, aby móc otwarcie stanąć przeciwko niemu. Lepidus i Lucjusz Munacjusz Plankus sprawujący rządy w pozostałych galijskich prowincjach wyczekiwali na rozstrzygnięcie sytuacji, brat Antoniusza wezwany przez niego miał maszerować w kierunku Italii. Kasjusz i Brutus musieli poradzić sobie z Dolabellą, który w drodze do Syrii zamordował Gajusza Treboniusza jednego z zamachowców, a dopiero potem mogli próbować przygotować się do ewentualnej odsieczy.
Cyceronowi udało się przekonać Senat i Oktawiana do wsparcia sprawy Brutusa, co oznaczało wystąpienie przeciwko Antoniuszowi, który w grudniu 44 r. p.n.e. skierował lojalne oddziały w kierunku Mutiny (dzisiejszej Modeny). Wojna rozstrzygnęła się w dwóch bitwach. Najpierw Antoniuszowi nie udało się powstrzymać odsieczy dowodzonej przez konsulów i Oktawiana, a potem połączone siły Decymiusza i armii senackiej pobiły wojska oblegające miasto. Antoniusz zbiegł w kierunku Galii, a wojska Decymiusza podążyły jego śladami, oraz aby połączyć się z Plankusem. Sukces okazał się jednak porażką, a porozumienie między Oktawianem i Brutusem zostało wystawione na próbę, kiedy ten pierwszy przepuścił wojska, które dołączyły do Antoniusza. Później okazało się, że Lepidus stanął po stronie Antoniusza, występując najpierw w roli mediatora, a potem tłumacząc zmianę stron naleganiem swoich legionistów. Podobnie uczynili kolejni zachodni gubernatorowie. Idea pomszczenia Cezara była popularna wśród legionistów, ale jednak decyzje polityczne miały pragmatyczny charakter. Ze wschodu nie była organizowana odsiecz dla Decymiusza, który nie miał zasobów finansowych na werbowanie i utrzymanie armii, a po śmierci konsulów kwestią otwartą pozostało nominowanie zastępców, co zajmowało Senat. Nie było wiadomo, jak ostatecznie potoczą się losy Republiki, gdyż każda ze stron mogła dojść do porozumienia. Impas przełamał Oktawian, który wymusił na Senacie wybór siebie i swojego kuzyna na konsula. Opanowanie Senatu pozwoliło mu na oficjalne zerwanie ugody z mordercami Cezara, oraz zrehabilitowanie Lepidusa i Antoniusza. Okrążony i opuszczony Decymiusz Brutus zdecydował się na samotną ucieczkę na Wschód, aby połączyć się z Kasjuszem i Markiem Brutusem. Ostatecznie został pojmany i stracony na rozkaz Antoniusza.
Dlaczego więc historia zapomniała o Decymiuszu Juniuszu Brutusie Albinusie? Starożytni historycy wymieniają jego postać obok Kasjusza i Marka Brutusa, a wręcz stawiają go na pierwszym miejscu pośród spiskowców ze względu na pozycje, jaką posiadał w stronnictwie Cezara. Czyżby to było celowe wymazanie z historii? Antoniusz i Oktawian mieli o nim jak najgorsze zdanie, a legioniści niechętnie służyli pod jego dowództwem ze względu na zdradę swojego wieloletniego mentora. Pozostali liderzy zamachu przynajmniej mieli epizod, w którym walczyli przeciwko Cezarowi i mogli być usprawiedliwieni. Wydaje się, że przyczyna jest bardziej prozaiczna. Podobieństwo nazwisk spowodowało połączenie Marka i Decymiusza w jedną postać, która zaistniała w powszechniej świadomości. Bernard Bounduart autor monografii o polityku wskazywał, że kopiści mogli popełniać błędy przy przepisywaniu tekstu, gdyż nie orientowali się kiedy mowa była o Marku, a kiedy o Decymiuszu. Brutus i Kasjusz również opierali się dłużej triumwirom i podjęli bardziej efektowną walkę z nowym reżimem pod Filippi, gdzie potężne armie starły się ze sobą. Decymiusz umierający w przebraniu Gala, który musiał uciekać ze względu na polityczne machinacje stronnictw, nie wygląda aż tak korzystnie. O nim pamiętają w jednym miejscu. Walka o Mutinę znajduję się na freskach w Palazzo Comunale w Modenie, na których renesansowy malarz Nicolò dell’Abate umieścił sceny z walk między Decymiuszem i Antoniuszem. Dla mieszkańców miasta postać Decymiusza przypomina o starożytnych korzeniach miasta, a w momencie stworzenia dzieła był symbolem wolnej i niepodległej Modeny w rozdrobnionych Włoszech.