Georgiki (łac. Georgica) Wergiliusza są nie tylko doskonałym dziełem poetyckim, ale również nieocenionym źródłem informacji o stanie wiedzy starożytnych z zakresu rolnictwa, astronomii, hodowli zwierząt, ogrodnictwa, a także… pszczelarstwa. Cała IV księga (z czterech) jest poświęcona właśnie niebiańskiemu miodowi1.
Co więc przeciętny rzymski pszczelarz wiedział o swoim fachu około 30 lat przed narodzeniem Chrystusa? Po pierwsze, ule (wykonane z wikliny lub z wydrążonego pnia) uszczelniał specjalnym smarem i ustawiał w pobliżu bieżącej wody, a teren dookoła obsadzał roślinami miododajnymi: tymiankiem, kaliną, fiołkami, macierzanką. Rzymianie wierzyli, że pszczoły zbierają miód prosto z kwiatów, a nawet, że w kwiatach się rodzą (trąbkami zbiorą młode, wyszłe z liści2)!
Dalej Wergiliusz ukazuje ciekawe rozwiązanie problemu choroby roju: poleca zebrać na łące jaster, zagotować jego korzeń w winie i ustawić w koszach przed ulem. Do środka pszczelego domu zaleca słomką wprowadzić miód, nasycony aromatem róż, tymianku, cząbru. Równie interesujące wydaje się antyczne przekonanie, że za pomocą specjalnego rytuału – tzw. bugonii3 można z martwego wołu powołać do życia nowy rój.
Warto zaznaczyć, że Rzymianie bardzo dobrze znali zachowania pszczół: marazm po stracie króla (właśnie tak! Matka pszczela była dla współczesnych Wergiliuszowi osobnikiem męskim, dlatego w Georgikach występuje rex), podział ról w rodzinie, oznaki choroby. Miodobranie przeprowadzali dwa razy do roku: pod koniec kwietnia, gdy Taugeta ukaże urodę4 oraz w listopadzie.
Na koniec trzeba podkreślić, że choć współczesna wiedza na temat życia pszczół posunęła się o lata świetlne do przodu, to w dalszym ciągu w pszczelarstwie korzysta się z niektórych technik opisanych już w dziele poety z Mantui, m.in. odymiania i przycinania matce skrzydełek. Dbajmy i dziś o te małe, pożyteczne owady, dla których, jak pisze Wergili: namiętnością są kwiaty, a chwałą miód tworzyć5.