Obraz antycznego Rzymianina w powszechnej wyobraźni – utrwalony przez kino, literaturę i kulturę masową – to często postać z półnagim torsem, leżąca w luksusowym triclinium, otoczona winem, owocami, pieczonym mięsem i niewolnikami wachlującymi go podczas niekończącej się uczty. Popularnym motywem jest także rzekome „wymiotowanie podczas uczty”, by móc kontynuować jedzenie. To wyobrażenie, choć efektowne, jest daleko przesadzone i fałszywe.
Wizerunek rzymskiej uczty jako rozpasanej orgii jedzenia i picia pochodzi w dużej mierze z literatury satyrycznej. Autorzy tacy jak Petroniusz czy Marcjalis często ukazywali uczty jako miejsce przesady, obłudy i społecznego snobizmu; robiono to z zamiarem krytyki obyczajowej, nie relacjonowania codzienności.
Świetnym przykładem jest „Uczta Trymalchiona” (fragment „Satyrikonu” Petroniusza), w której tytułowy bohater – wyzwoleniec i „nowobogacz”– urządza widowiskową kolację, pełną kulinarnych dziwactw. Trymalchion nie reprezentuje jednak typowego Rzymianina – raczej stanowi karykaturę społeczną.
Wielu historyków rzymskich (np. Tacyt, Swetoniusz) piętnowało rozpasanie cesarzy i elit. Przykładowo Neron, Witeliusz, Domicjan byli oskarżani o nadmiar w jedzeniu i piciu.
Codzienne jedzenie typowego Rzymianina było bardzo skromne. Większość mieszkańców Rzymu – zarówno wolnych obywateli, jak i niewolników – nie miała dostępu do bogatych uczt. Ich dieta składała się głównie z:
- Puls – gęsta owsianka z pszenicy lub jęczmienia;
- Pieczywo – różnej jakości chleby;
- Rośliny strączkowe, warzywa, oliwki;
- Ser, jajka, ryby;
- Małe ilości mięsa – często rzadko dostępne;
- Garum – sos z fermentowanych ryb, używany do doprawiania potraw.
Archeologiczne badania fekaliów z latryn, resztek z kuchni oraz analiz paleobotanicznych (np. z Pompejów i Ostii) potwierdzają dominację produktów roślinnych i zbóż w diecie przeciętnego mieszkańca imperium.
Formalne uczty (cena) organizowane przez bogatsze warstwy społeczne, np. senatorów czy ekwitów, były wydarzeniami towarzyskimi i odbywały się raczej od święta niż codziennie. Miały znaczenie nie tylko towarzyskie, ale i polityczne – służyły do zacieśniania sojuszy, pokazania pozycji społecznej i rozdania patronatu.
Uczestnictwo w uczcie wymagało specjalnej jadalni (triclinium) i kuchni, co samo w sobie było oznaką bogactwa. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych mitów jest istnienie „vomitorium” jako specjalnego pokoju do wywoływania wymiotów podczas uczty. Vomitorium było przejściem w teatrach i amfiteatrach, przez które „wychodziły” tłumy widzów (np. w Koloseum).
Niektórzy Rzymianie mogli prowokować wymioty w prywatnych sytuacjach (np. wspomina o tym Seneka w „Epistulae Morales”), była to raczej medyczna lub skrajna praktyka, a nie element uczty.