W starożytny Rzymie wierzono że krew gladiatora może uleczyć z epilepsji lub bezpłodności. Kiedy ciało zabitego niewolnika wynoszono z areny, „sprzedawcy” zbierali jeszcze ciepłą krew i sprzedawali ją tłumowi.
Krew, pobierano z wciąż ciepłego ciała gladiatora, rozcinając gardło. Wspomina o tym m.in Celsus1. Co ciekawe, kiedy w roku 400 n.e. zakazano walk gladiatorów, podobnie postrzegać zaczęto krew skazanych na śmierć kryminalistów2.
Aleksander z Tralles (ok. 525 – ok. 605 n.e.) wspominał z kolei, że świetną receptą na wyleczenie się z epilepsji jest zamoczenie kawałka materiału w krwi wojownika lub kryminalisty; spalić nasiąknięte ubranie, a następnie wymieszać popiół z winem i wypić3. Ponoć dawało to oszałamiające rezultaty.
Na koniec warto nadmienić, że inni szukali leku w innych miejscach. Pliniusz Starszy wspomina m.in. że jedzono także szpik kostny lub mózg niemowląt4.