Rozdziały
Ukrzyżowanie było formą kary śmierci stosowanej w starożytności m.in. przez Persów, Rzymian, Fenicjan i Kartagińczyków na niewolnikach, wyzwoleńcach, piratach, buntownikach i innych osobach niebędących pełnoprawnymi obywatelami. W przypadku antycznego Rzymu dodatkowo obywatel niskiego stanu (humiliores) mógł zostać skazany na taką śmierć – zwłaszcza w przypadku ciężkiego przestępstwa, np. zdrady własnego kraju.
Skazany na ukrzyżowanie był przywiązywany/przybijany do pala lub wielkiego drewnianego krzyża i pozostawiony tam aż do śmierci. Była to niezwykle długa i bolesna śmierć.
Poza okryciem hańbą skazańca, głównym celem kary było zniechęcenie innych, na zasadzie zastraszenia, do popełnienia podobnych przestępstw. Nierzadko skazaniec zmarły na krzyżu, wciąż przez kilka dni pozostawał przybity do krzyża, tak aby jego zjadane przez ptactwo/robactwo i rozkładające się ciało oddziaływało na tłumy. Władza nie zawsze zgadzała się na pochówek, co dodatkowo oznaczało wieczny niepokój dla duszy zmarłego, według przekonań starożytnych.
W antycznym Rzymie ukrzyżowanie jako forma kary pojawiła się około III wieku p.n.e. za sprawą Fenicjan. Rzymianie stosowali ukrzyżowanie na tyle powszechnie, że po dziś dzień karę tę łączymy głównie z Rzymem. Warto nadmienić, że po raz pierwszy ukrzyżowanie zastosowano zapewne w Persji, za rządów króla Dariusza (VI-V wiek p.n.e.).
Teksty źródłowe
W świecie antycznym terminu „ukrzyżowanie” używano w kontekście różnych form egzekucji: ukrzyżowania w naszym rozumieniu, nabijania na pal czy powieszenia na drzewie.
Widzę tam słupy kaźni – jedni na nich zawiśli z głową zwróconą do ziemi, drudzy nawleczeni na pale w ten sposób, że im one przebodły części wstydliwe, inni ramiona rozpostarli na krzyżu.
– Seneka Młodszy, Ad Marciam, 6.20.3 (IW PAX 1989)
Istnieje przekonanie, że zwyczaj krzyżowania w Rzymie rozwinął się z prymitywnej praktyki arbori suspendere, czyli wieszania arbor infelix („złowróżbne drzewo”), gdzie ofiara była poświęcona bogom podziemia. Hipoteza ta jest jednak odrzucana przez niektórych badaczy, m.in. przez Williama A. Oldfathera, który wskazuje że ta forma egzekucji polegała jedynie na zwieszaniu podejrzanego z drzewa i jego zhańbieniu. Nie miała ta kara na celu zabicia skazanego, ani tym bardziej poświęcenia go bóstwom podziemia.
Tertulian wspomina w „Apologii” z II/III wieku n.e., że drzewa rzeczywiście były wykorzystywane przy ukrzyżowaniu. Jednak to Seneka Młodszy już wcześniej użył sformułowania infelix lignum („nieszczęśliwe drewno”) na belkę poziomą (patibulum) krzyża, co można wiązać z dawnym zwyczajem. Dzieła Plauta i Plutarcha są z kolei jednymi źródłami rzymskimi mówiącymi o niesieniu przez kryminalistów poprzecznych belek.
Prawo rzymskie stosowało tę torturę nie tylko aby zabić, ale przede wszystkim po to, aby zhańbić i podkreślić niski status skazanego. Rzymianie ponadto często łamali skazańcom nogi, aby przyspieszyć śmierć i zakazać ich pochówku lub dźgali ostrymi narzędziami/bronią.
Krytyka praktykowania ukrzyżowań występowała już w czasach antycznych. Cyceron opisywał egzekucję jako niezwykle odrażającą.
Sposób ukrzyżowania
Greckie i łacińskie słowa użyte we wczesnych chrześcijańskich źródłach mają dwuznaczne znaczenie. Greckie słowo użyte w Nowym Testamencie xylon – oznacza żywe drzewo, drewno lub przedmiot wykonany z drewna. Inne słowo stauros odnosi się do pionowego słupka; jednak w koine (dialekt grecki) oznacza „krzyż”1. Łacińskie słowo crux oznaczało z kolei nie tylko „krzyż”.
Ze względu na sposób przymocowania belki poprzecznej wyróżniano:
- crux commissa – krzyż w formie litery „T” (grecka litera tau);
- crux immissa seu capitata – standardowy krzyż znanym nam z kościołów;
- crux decussata lub andreana – krzyż św. Andrzeja w kształcie litery „X”.
Występował także rodzaj: crux simplex – czyli pionowy pal, do którego był przybijany skazaniec. Theodor Mommsen z kolei za najwcześniejszy kształt krzyża uznał krzyż w kształcie litery „Y”.
Znaleziska archeologiczne, zwłaszcza z Jerozolimy (z roku 1968), datowane na I wiek n.e., każą sugerować, że w I wieku n.e. powszechnie stosowano krzyż w kształcie litery „T”. Wspomina o tym także Tertulian, Klemens z Aleksandrii czy tzw. „List Barnaby” (datowany na przed 135 n.e.). Praktyka używania krzyża w formie litery „T” wynika w dużej mierze z faktu, że przybicie i powieszenie skazańca w takiej formie było najłatwiejsze. Do naszych czasów zachował się fresk z Puteoli, na którym widać krzyż w takiej formie.
Rzymski pisarz z II wieku – Lukian z Samosaty – wspomina Prometeusza, który został ukrzyżowany nad wąwozem z rozciągniętymi rękoma. Artemidor z Efezu, filozof z II wieku n.e., twierdzi, że krzyż składa się z dwóch belek, gwoździ, a ofiara ma rozciągnięte członki.
Zachowany przykład ukrzyżowania
W 1968 roku w regionie Givat HaMivtar, w Jerozolimie, przypadkiem natrafiono na pozostałości ludzkie, na których widoczne są ślady ukrzyżowania. Był to żydowski pochówek niejakiego Jehohanana, syna Hagkola. Jest to jedyny dowód archeologiczny na śmierć poprzez ukrzyżowanie. Po przeanalizowaniu szczątków naukowcy doszli do wniosku, że mężczyzna zginął w I wieku n.e., będąc ukrzyżowanym z rozciągniętymi rękoma. Stopy przybito, albo jednym długim gwoździem na wysokości pięt lub też dwoma. Co do rąk, nie ma jednoznacznej zgody między naukowcami. Jedna teoria zakłada przybicie przedramion gwoździami; druga przywiązanie rąk i śmierć przez uduszenie. Brak śladów przebicia na kościach dłoni i rąk sugeruje raczej, że druga wersja jest bardziej słuszna.
Egzekucja przez ukrzyżowanie
Niekiedy przed powieszeniem, ofiarę mocno biczowano, co powodowało znaczną utratę krwi i wejście ofiary w stan szoku oraz otępienia. Skazany był odzierany z ubrania. Do biczowania wykorzystywano narzędzia nazywane flagrum albo taxillum romanum. Generalnie bicz wykonany był z dwóch lub trzech rzemieni umocowanych na rękojeści. Na zakończeniu rzemieni znajdowały się ołowiane lub ostre zakończenia, aby spotęgować ból.
W biczowaniu brało udział dwóch oprawców, którzy wymierzali razy na zmianę; uderzano w miejsca nie grożące zgonem ofiary: uda, łydki, plecy. Z pewnością unikano głowy i brzucha. Ostro zakończone rzemienie powodowały niekiedy głębokie rany, a ofierze odrywano kawałki ciała.
Na głowę skazańcowi nie nakładano korony cierniowej, gdyż nie mówią o tym żadne źródła; zapewne był to wymysł jedynie dla egzekucji Jezusa2.
Skazańcowi, którego czekało ukrzyżowanie, w czasie drogi na miejsce stracenia albo zawieszano tabliczkę (titulus) na szyi, albo niesiono ją przed nim. Wypisane były na niej imię oraz wina skazańca, tak żeby wszyscy wiedzieli, za co spotkał go taki los. Tabliczka była potem przybijana na szczycie krzyża.
Zgodnie z rzymskim i żydowskim zwyczajem wyroki śmierci wykonywano poza granicami miasta, jednak wybierano najbardziej zatłoczone drogi, tak by karę mogła widzieć jak największa grupa ludzi. Tacyt podaje, że egzekucje w Rzymie najczęściej miały miejsce za bramą eskwilińską (wschód miasta) i był to ściśle wyznaczony teren3. Podejrzewa się, że pionowa belka mogła już tam być wbita na stałe w ziemię.
Wracając do egzekucji. Skazany musiał nieść poziomą belkę (patibulum), o długości 1,5-1,8 m, do miejsca egzekucji, z miejsca biczowania. Jego ręce były przywiązane do poprzecznej belki rzemieniami. Zgodnie z rzymską literaturą źródłową skazany na ukrzyżowanie nigdy nie przenosił całego krzyża, wbrew zwyczajowej wierze i w przeciwieństwie do wielu nowożytnych odtworzeń drogi Jezusa na Golgotę. Waga takiej belki wynosiła ok. 45 kg, kiedy cały krzyż mógł ważyć ok. 135 kg; praktycznie niemożliwym jest by osłabiony wcześniejszym biciem skazaniec był w stanie udźwignąć taki ciężar4. Pionowa belka (stipes lub staticulum), o wysokości 1,8-2,4 m była już mocno osadzona w ziemi w miejscu kaźni.
Przed ukrzyżowaniem skazaniec niekiedy otrzymywał do wypicia gorzkie wino z dodatkiem mirry, co miało formę środka przeciwbólowego. Następnie ofiarę kładziono na poprzecznej belce, a następnie przywiązywano lub przybijano do drewna ręce5. W drugim przypadku stosowano żelazne, zwężające się gwoździe długości od 13 do 18 cm i średnicy ok. 1 cm lub inne ostre narzędzia/mocowania. Zdarzało się, że po egzekucji, gwoździe zbierali gapie i nosili przy sobie jako uzdrawiające amulety. Gwoździe wbijano zazwyczaj w nadgarstki, aby kości i ścięgna utrzymały ciężar ciała. Konkretnie celowano między kość promieniową i nadgarstka lub pomiędzy same kości nadgarstka. Uszkodzeniu ulegała zapewne okostna oraz nerw pośrodkowy, co powodowało silny ból. Starano się jednak omijać duże naczynia krwionośne, aby nie doprowadzić do wykrwawienia się skazańca.
Skazaniec w trakcie wymierzania kary był całkiem nagi, aby dodatkowo go poniżyć. Przybitego do belki skazańca wciągano i doczepiano do pionowego słupa; zwykle przy tego typu operacji mogło wystarczyć czterech żołnierzy; zapewne stosowano drabiny i liny. Po połączeniu belek całość nadawała narzędziu tortur formę przypominającą krzyż (stąd też późniejsza symbolika). Na koniec przybijano stopy skazańca do pala od przodu. Niewykluczone, że uszkodzony w ten sposób zostawał nerw strzałkowy, co powodowało silny ból w nogach.
Okrucieństwo katów przybierało różne formy, a męka mogła trwać od kilku godzin do nawet kilku dni. Wieszano skazańca głową do góry, w dół, a nawet twarzą do belki.
Zionąc złością i nienawiścią, żołnierze nawet dla zabawy przybijali pochwyconych do krzyża w różnych położeniach, a było ich tak wielu, że miejsca brakowało na krzyże, a krzyżów do rozpinania ciał.
– Józef Flawiusz, Wojna żydowska, V.11
Ponieważ samo ukrzyżowanie – bez uszkadzania w sposób istotny organów – nie powodowało śmierci, w większości wypadków bezpośrednią przyczyną zgonu skazańca (następującego w czasie od kilku do kilkunastu godzin, a nawet dni) było uduszenie, wycieńczenie, odwodnienie, czy wykrwawienie w wyniku urazów. W takim przypadku skazaniec początkowo miał nogi w miarę rozprostowane, zgięte na tyle, żeby stopy dało się przybić do krzyża. Po kilku, kilkunastu godzinach mięśnie nóg nie mogły dalej podtrzymywać ciężaru ciała i uginały się pod skazańcem. Wtedy to przepona i mięśnie przy żebrowe były uciskane tak bardzo przez wagę ciała, że skazany zaczynał się dusić – i to mogło trwać kolejne kilka-kilkanaście godzin.
W czasach rzymskich stosowano także modyfikacje ukrzyżowania, poprzez np. umieszczenie na pionowym słupie na wysokości stóp skazańca wspomnianej wcześniej podpórki, odstającego sęka lub kołka (sedile), dzięki którym skazany mógł oprzeć nogi i względnie swobodnie oddychać. Śmierć następowała z wycieńczenia organizmu, nawet po kilku dniach od rozpoczęcia egzekucji, kiedy skazaniec nie miał już siły się podpierać. Zdarzało się również, że egzekucje przyspieszano łamiąc skazanemu nogi (crurifragium), co uniemożliwiało podparcie się i próbę zaczerpnięcia oddechu, lub po prostu wieszając/przybijając jedynie ręce skazańca. W obu przypadkach brak podparcia powodował problemy z nabraniem powietrza i śmierć następowała nawet w kilka minut.
Żołnierze pilnowali skazańca do momentu jego śmierci. Kiedy upewniono się co do zgonu ofiary, mogli opuścić swój posterunek.
Tak jak zostało wcześniej wspomniane, nierzadko ciało skazańca po śmierci pozostawało długo na krzyżu, aby dodatkowo zmaksymalizować „przekaz” dla potencjalnych przestępców. Ciało w międzyczasie było pożerane przez robactwo, sępy i inne ptactwo.
Prawo rzymskie zezwalało rodzinie zmarłego na zabranie ciała, jedynie kiedy otrzymali oni zgodę władz6. Filon z Aleksandrii (I wiek n.e.), filozof żydowski, krytykuje w swoim dziele namiestnika Egiptu – Flakkusa – za prześladowania Żydów oraz fakt, że ten po skazaniu więźniów na ukrzyżowanie, potem odmówił zdjęcia ciał i przekazania ich bliskim, w celu dokonania pochówku. Pisarz argumentuje, że w przeszłości inni namiestnicy w dniu urodzin cesarza, niekiedy godzili się na to7.
Warto nadmienić, że niekiedy skazańcy mogli liczyć na łaskę. Przykład takiego zdarzenia podaje Józef Flawiusz w czasie powstania żydowskiego (66-73 n.e.):
Kiedy zaś Cezar Tytus wysłał mnie z Cerealiuszem i tysiącem jeźdźców do pewnej wsi o nazwie Tekoa w celu zbadania, czy miejsce to jest stosowne do rozbicia warownego obozu, zobaczyłem w powrotnej drodze wielu jeńców rozpiętych na krzyżach, a wśród nich rozpoznałem trzech moich znajomych. Ze ściśniętym sercem i ze łzami w oczach przyszedłem z tą wiadomością do Tytusa. Ów zaś natychmiast rozkazał zdjąć ich z krzyży i otoczyć jak najstaranniejszą opieką.
– Józef Flawiusz, Autobiografia, 75
Masowe ukrzyżowania
Masowe ukrzyżowana stosowano zwłaszcza wobec niewolników czy buntowników, na co posiadamy dowody w formie tekstów antycznych.
Kiedy niewolnik zabił swojego pana, ukrzyżowanie czekało wszystkich niewolników (niezależenie od płci i liczby) znajdujący się na służbie w domu, gdyż nie uchronili właściciela przed skrytobójcą i tym samym byli współwinni jego śmierci. Posiadamy informację o ciekawym przypadku z 61 roku n.e., kiedy to rzymski senator Lucjusz Pedaniusz Secundus (konsul na rok 43 n.e.) został zamordowany w swoim domu. Z racji na senatus consultum Silanianum, wszystkich jego 400 niewolników czekała śmierć, za to że ci nie zapobiegli morderstwu. Jak się okazało w wyniku przesłuchania, mordercą był jeden z niewolników, który żywił urazę do pana. Pomimo jednak zidentyfikowania winnego, pozostali słudzy podlegali karze.
Najsłynniejsze ukrzyżowanie miało miejsce po zdławieniu buntu Spartakusa w 71 roku p.n.e. Na przestrogę Marek Krassus kazał ukrzyżować wówczas 6000 powstańców wzdłuż drogi appijskiej prowadzącej z Kapui do Rzymu8.
Masowe ukrzyżowania miały miejsce także w Judei. Po śmierci Heroda I Wielkiego w roku 4 p.n.e. w Judei doszło do wybuchu powstania, po którego zdławieniu namiestnik Syrii – Warus – kazał ukrzyżować dwa tysiące buntowników, jako przestrogę. W trakcie zdobywania Jerozolimy w 70 n.e. Józef Flawiusz wspomina, że Rzymianie krzyżowali pojmanych naprzeciw murów miasta9. Po upadku Jerozolimy Tytus kazał ponoć przez jakiś czas codziennie krzyżować nawet 500 Żydów.
Koniec ukrzyżowań
Ukrzyżowanie stosowano jako formę kary aż do IV wieku n.e., kiedy to w 337 roku cesarz Konstantyn Wielki zakazał tego typu egzekucji na cześć Chrystusa, który był najsłynniejsza ofiarą tej egzekucji. Karę śmierci przez ukrzyżowanie zastąpiono powieszeniem na patibulum (szubienicy), na którym skazaniec umierał natychmiast.