Późniejszy dyktator rzymskiej republiki Lucjusz Korneliusz Sulla, zwany też Felixem ze względu na sprzyjającą mu podobno całe życie fortunie, mógł rozpocząć karierę polityczną dzięki znajomości z osobą, przez którą współcześnie polityczna kariera mogła by raczej całkowicie runąć.
Lucjusz wywodził się ze sławnego rodu patrycjuszowskiego Korneliuszów, który był znacząco zubożały. Swoją młodość poświęcił zabawie, bywaniu w przybytkach o wątpliwej reputacji, oraz znajomościom z osobami, które trudniły się profesjami o równie wątpliwej reputacji. W tym gronie byli bardzo pogardzani w antycznym Rzymie aktorzy.
Jak wspomina Plutarch poznał on w tym okresie hetajrię, czyli grecką kurtyzanę wyższego szczebla, która poza prostytucją trudniła się też sztuką i konwersacją. Na imię było jej Nikopolis. Polubiła ona młodego Lucjusza do tego stopnia, że nie tylko z chęcią przyjmowała go całkowicie bez opłaty, ale również przepisała mu w testamencie swój dość pokaźny majątek. Cóż, rzadka sytuacja w której dzięki takiej znajomości w sakiewce przybyło denarów, a nie wręcz przeciwnie. Dodatkową pomocą finansową dla Sulli okazało się przepisanie na niego majątku przez macochę. Warto tu dodać, że Plutarch wyraźnie wypominał Sulli jego słabość do zmysłowych przyjemności i nadużywania alkoholu, a sam Sulla rozpoczął polityczną karierę dość późno jak na rzymskie standardy, albowiem w wieku 30 lat.
Pomyślmy tylko, że gdyby nie znajomość z ową kurtyzaną, to mogło by nie dojść do między innymi pojmania numidyjskiego króla Jugurty, zwycięstw Rzymu nad Mitrytadesem VI Eupatorem pod Cheroneą i Orchomenos, oraz samej dyktatury Lucjusza Korneliusza Sulli.
I jak wspomniałem, gdzie takie znajomości dziś raczej skutkują dla polityków zakończeniem kariery, a czasy współczesne bardziej sprzyjają rozpuście, to starożytni Rzymianie do takich spraw najwidoczniej mieli więcej dystansu.