Schyłkowy okres Republiki rzymskiej obfitował w wiele gwałtownych konfliktów politycznych kończących się rozlewami krwi. Duży udział miewały w tym grupy ludzi, które w czasach nam współczesnych niewątpliwe zasłużyłyby sobie na miano bojówek politycznych.
Ich istnienie można wyjaśnić na podstawie kilku czynników. Po pierwsze nikt inny jak tworzący rzymską klasę polityczną nobilowie był w na tyle uprzywilejowanej pozycji, by być w stanie utrzymać ludzi pod bronią, dlatego powszechne było posiadanie przez nich zbrojnych orszaków. Było to przejawem dość szerokiego prawa do samoobrony które wyrażała sentencja Vim vi repellere omnia iura permittunt – na odparcie siły siłą wszystkie prawa pozwalają, co unormowane było chociażby w lex Cornelia de sicariis et veneficis z 81 r. p.n.e. wyraźnie dopuszczającą możliwość zabójstwa, które nastąpiło w samoobronie.
Należy również pamiętać, że w ówczesnym Rzymie nie istniał powszechny zakaz zabójstwa, gdyż musiałby zawierać zbyt liczne wyjątki jak chociażby prawo właściciela do zabicia niewolnika, prawo ojca do zabicia swoich dzieci – ius vitae ac nescis – czy możność bezkarnego zgładzenia osób wyjętych spod prawa jak np. skazanych nierespektujących kary wygnania. Warto podkreślić, że także zabójstwa dokonane w ramach działania senatus consultum ultimum – uchwały senatu wprowadzającej swego rodzaju stan wyjątkowy z powodu zagrożenia wewnętrznego – pozostawały w majestacie prawa, a w konsekwencji były niekarane.
Inną istotną kwestią jest to, że trudno ocenić czy Rzymianie mieli w owym okresie stały dostęp i swobodę dysponowania bronią. Wydaje się, że byłoby wręcz dziwne, gdyby zwłaszcza w okresach niepokojów społecznych i zaostrzenia się walk politycznych nie korzystano z zakazu posiadania broni. Być może takie prawo posiadała węższa lub szersza warstwa społeczeństwa, jednak z pewnością nie mogli posiadać go wszyscy. Przecież jeśli istniały w mieście specjalne publiczne arsenały, których uruchomienie było możliwe tylko przez senatus consultum ultimum, to jest całkiem prawdopodobne, że na co dzień zwykły obywatel rzymski nie posiadał dostępu do broni. Warto również mieć na uwadze, że na podstawie instytucji interdyktu de vi armata (przyznawanego przez pretora pozaprocesowego środka ochrony posiadania nieruchomości; przysługiwał on posiadaczom, którym rzecz odebrano siłą przy użyciu oręża) wiadomo, że jako broń oprócz np. mieczy klasyfikowano także kije i kamienie. Ukazuje to jasno, że w rozstrzygnięciach siłowych starożytni Rzymianie często potrafili korzystać z przedmiotów, do których dostęp byłby trudny do ograniczenia.
Do bojówek rzymskich polityków oprócz obywateli – stronników rekrutowali się również niewolnicy. Jako jednostki żyjące w stanie podległości byli oni przyzwyczajeni do posłuszeństwa, przez co mogli stać się dobrym zaczątkiem na karnych członków oddziału. Należy również nadmienić, że na niewolnikach ciążył ogólny i bezwzględnie egzekwowany obowiązek ochrony swoich właścicieli. Znane są przypadki dokonania egzekucji niewolników, którzy nie obronili właściciela zabitego przez rabusiów w swoim domu, gdyż po prostu pracowali wtedy w polu. Zbiegli niewolnicy również byli obiecującymi rekrutami, dołączającymi się do oddziałów polityków obiecujących masowe wyzwolenia i rozszerzenia obywatelstwa. Świetnym tego przykładem był oddział Bardyajów, zbiegłych niewolników tworzących gwardię przyboczną Gajusza Mariusza w czasie przewagi popularów w I wojnie domowej, wsławiony licznymi mordami i grabieżami na obywatelach rzymskich.
Co ciekawe, liczne są przypadki, kiedy do starć politycznych wykorzystywano gladiatorów. Byli oni jako niewolnicy albo tzw. auctorati (tj. osoby wolne, które dobrowolnie wynajęły swoje usługi w charakterze gladiatorów; podlegali oni ograniczeniom wolności ze względu na konieczność poddania się rozkazom prowadzącego szkołę i koszary gladiatorów, do czego zobowiązywali się osobną przysięgą) nawykli do karności, ponadto cechowali się oczywiście dużą wprawą we władaniu bronią. Gladiatorzy tworzyli oddziały sprzymierzonego z Gajuszem Mariuszem trybuna ludowego Publiusza Sulpicjusza, tworzyli orszak Tytusa Anniusza Milona w słynnym starciu z Publiuszem Klodiuszem Pulcherem na Via Appia, a sprowadzeni przez Decymusa Brutusa ochraniali spiskowców winnych śmierci Juliusza Cezara.
Innym źródłem rekrutów do bojówek politycznych byli sicarii ( „nożownicy” od łac. sica – krótkiego, zakrzywionego sztyletu, tradycyjnej broni Traków i Daków) – członkowie rzymskiej przestępczości zorganizowanej trudniący się zawodowym wykonywaniem zabójstw na zlecenie. To właśnie z nich swoje oddziały formowali tacy mąciciele jak Publiusz Klodiusz Pulcher, czy Lucjusz Sergiusz Katylina, ale wydaje się, że pozyskiwanie ich przez możnych i wpływowych Rzymian było regułą. Istnienie band sicarii było już w pełni ukształtowanym i powszechnym zjawiskiem na terenach rzymskiej metropolii do czasów dyktatury Korneliusza Sulli, które nasiliło się po zarządzonych przez niego represjach. Lex de proscriptione zezwalała nie tylko na bezkarne zabijanie osób proskrybowanych, ale wyznaczała także nagrody dla zabójców. Do sicarii zaliczali się nie tylko przestępcy, ale także ludzie o wyższej pozycji, którzy jeśli nawet nie zabijali sami to zlecali morderstwa, by potem wzbogacić się kupując za bezcen majątki ofiar.
Bojówki polityczne pozwalały wpływać na rzymskie życie polityczne na wiele sposobów, dość podać za przykład zastraszanie wyborców, którzy chcieli głosować na innego kandydata, czy też fizyczną eliminację przeciwników. Mogły one oddziaływać bardziej pośrednio, czego świetnym przykładem był proces Tytusa Anniusza Milona toczący się przeciw niemu z powodu zabicia przez jego ludzi Publiusza Klodiusza Pulchera. Broniący oskarżonego Cyceron z pewnością byłby w stanie wygłosić mowę na miarę swojego późniejszego dzieła literackiego Pro Milone, które było oparte o stan faktyczny przedstawiony w owym procesie, ale poza tym nie miało wiele wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń. Szalejące wokół bojówki Pompejusza stworzyły tak nerwową atmosferę, że wielki mówca dał słaby występ, co skończyło się porażką w procesie i wygnaniem Milona.