Ta strona nie może być wyświetlana w ramkach

Przejdź do strony

Jeśli znajdziesz błąd ortograficzny lub merytoryczny, powiadom mnie, zaznaczając tekst i naciskając Ctrl + Enter.

O podróżach służbowych informacje z pierwszej ręki

Ten wpis dostępny jest także w języku: angielski (English)

Cursus publicus - poczta antycznego Rzymu
Cursus publicus - poczta antycznego Rzymu

Dzisiaj podróże służbowe są standardem na całym świecie. Mnogość środków transportu, bogata baza noclegowa i inne udogodnienia chociażby telekomunikacyjne sprawiają, że podróżowanie w celach służbowych jest szybkie, wygodne i bezpieczne. A jak takie kwestie wyglądały w rozległym Imperium Rzymskim? Z odpowiedzią przychodzą nam zachowane do dzisiaj szczegółowe, a przez to niezwykle cenne dzienniki i listy pewnego urzędnika, który skrzętnie notował swoje podróże.

W 1896 roku Arthur Surridge Hunt, znany angielski badacz i papirolog, zakupił kolekcję rękopisów pochodzących z Hermopolis, starożytnego miasta położonego nad Nilem nieopodal granicy Górnego i Dolnego Egiptu. Dzięki egipskiemu, suchemu i gorącemu klimatowi dokumenty te zachowały się do naszych czasów i przyniosły wiele ciekawych informacji z czasów późnego cesarstwa. Spośród listów spisanych przez niejakiego Teofanesa, urzędnika działającego w prowincji egipskiej przyjrzymy się jego dobrze opisanej podróży, jaką odbył z Egiptu do Antiochii w dzisiejszej Turcji.

Teofanes był doradcą prawnym rationalis, wysokiego rangą nadzorcy skarbowego imieniem Witalis, który sprawował pieczę nad finansami w tamtym rejonie Cesarstwa. Między rokiem 317, a 323 n.e. Teofanes wyruszył w służbową podróż. Zachowane listy i rozliczenia nie wyjawiają nam jej celu, jednak ich treść odsłania przed nami cały przebieg wędrówki, a wraz z nim daty, koszty, szczegóły bagażu i wiele innych cennych informacji, które mówią nam o ówczesnych rzymskich delegacjach.

Cesarstwo Rzymskie, jako ogromne nawet jak na dzisiejsze czasy państwo, borykało się z wieloma problemami komunikacyjnymi, które utrudniały skuteczne zarządzanie i wymienianie informacji, w tym wszelkich zarządzeń, na obszarze całego kraju. Rzymianie rozumieli wagę tej kwestii i, jak to Rzymianie, dołożyli ogromnych starań, by problem uczynić jak najmniejszym – do dziś możemy podziwiać ich zaawansowane systemy dróg, a wiele ówczesnych rozwiązań stanowiło wzór dla administracji innych krajów w późniejszych wiekach. Jednym z elementów systemu rzymskiej komunikacji była cursus publicus, czyli coś, co dziś możemy nazwać państwową pocztą. W skład owego systemu wchodziły placówki zapewniające również podróżującym służbowo miejsca do odpoczynku, oferujące wymianę koni na świeże, a także noclegi. Z takiej sieci korzystał oczywiście i Teofanes.

Zatem jak przebiegała jego podróż? Otóż 6 kwietnia wyruszył z osady Nikiu w Górnym Egipcie, położonej kilkadziesiąt kilometrów na północ od dzisiejszego Kairu. Teofanes pokonywał przeciętnie czterdzieści kilometrów dziennie, lecz na początkowym etapie, gdy podróżował przez pustynię w Północnym Synaju, dzienny dystans wynosił dwadzieścia cztery kilometry. Gdy dotarł do Palestyny przyspieszył do sześćdziesięciu pięciu kilometrów, zaś ostatniego dnia przebył dystans ponad stu kilometrów, by po upływie trzech i pół tygodni, 2 maja, dotrzeć wreszcie do Antiochii. Droga powrotna trwała mniej więcej tyle samo. I tu właśnie widać znaczenie cursus publicus – podróżując oficjalnie Teofanes mógł wymieniać zwierzęta na trasie, nie musiał więc przesadnie ich oszczędzać.

Z zachowanych dokumentów wynika także coś jeszcze – możemy podpatrzeć stopień skomplikowania przygotowań i całego przebiegu podróży. Teofanes, ruszając oficjalnie w tak daleką podróż, był wyposażony przez swego przełożonego w listy polecające do ważnych postaci na trasie, chociażby do zarządców ziem i miast, jakie miał mijać. Części listów nasz urzędnik z różnych przyczyn nie wykorzystał, dzięki czemu stały się one częścią odnalezionego archiwum. Wraz z listami wysłannik Witalisa w podróż zabrał również rozmaite podarunki przeznaczone tymże osobom. Były to prezenty o różnej wartości, w tym także cenne piżmo rysia, które nawet również jest składnikiem drogich perfum. Oprócz listów rzecz jasna Teofanes potrzebował znacznej ilości pieniędzy, lecz nie musiał wieźć ich ze sobą – posługując się odpowiednimi upoważnieniami mógł korzystać ze skarbców na trasie. Czy istotnie pobierał jakieś fundusze? Biorąc pod uwagę, iż z Nikiu zabrał za mało, możemy założyć, że tak.

Oczywiście podróż z kosztownościami i pieniędzmi kusiła wszelkiej maści bandytów, stąd urzędnik musiał mieć ze sobą zbrojną eskortę, zaś jej obecność również podnosiła koszty całej wyprawy. I tak dzienniki Teofanesa mówią nam o wydatkach na towarzyszy podróży, a również na ich wyżywienie, jak i bagaże całej grupy oraz własne. Z zaopatrzenia urzędnika możemy wywnioskować, iż placówki w cursus publicus zapewniały raczej skromne wyposażenie. Teofanes bowiem wiózł ze sobą zestaw strojów na różne okazje i warunki pogodowe, ale także własną pościel, materace, a nawet przybory kuchenne. Można więc jedynie wyobrazić sobie, jak wielu sług i niewolników, oprócz eskorty, potrzebował w czasie takiej podróży.

Podróżowanie w obładowanym orszaku powodowało kolejne koszty. Z listów Teofanesa wiemy, iż dziennie na utrzymanie służby przeznaczał niecałą połowę tego, co wydawał na samego siebie. Dla przykładu z zachowanych papirusów możemy wyczytać, iż w drodze powrotnej nasz urzędnik zakupił sto sześćdziesiąt litrów wina przeznaczonego dla swych towarzyszy. Dużo? Być może, lecz dalej dowiadujemy się, iż kosztowało to mniej, niż dwa litry o wiele lepszego wina, jakie tego samego dnia Teofanes spożył do obiadu.

Listy odnalezione pod koniec XIX wieku są pełne tego typu pozornie nieistotnych detali, rachunków i drobnych zapisków. Dają nam one jednak doskonały, bo z pierwszej ręki, pogląd na ówczesne realia związane z oficjalnymi podróżami. Przy czym warto zaznaczyć, iż była to wyprawa pojedynczego, nieprzesadnie wysokiego, urzędnika, nie zaś wieloosobowa delegacja złożona z najważniejszych osób w prowincji. Stopień skomplikowania, ilość wyzwań oraz tempo i czas całego przedsięwzięcia uzmysławiają pewien zarys tego, jak wyglądało zarządzanie, administracja i wymiana wszelkich informacji między poszczególnymi rejonami Cesarstwa w tamtych czasach.

Autor: Michał Gosk
Źródła wykorzystane
  • Peter Heather, Upadek Cesarstwa Rzymskiego, Poznań 2006
  • https://www.worldhistory.org/image/9827/roman-road-in-ambrussum-a-roadside-town-in-gaul/
  • https://www.worldhistory.org/uploads/images/9827.jpg?v=1639323903

IMPERIUM ROMANUM potrzebuje Twojego wsparcia!

Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na kanałach społecznościowych, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie. Nawet najmniejsze kwoty pozwolą mi opłacić dalsze poprawki, ulepszenia na stronie oraz serwer.

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM!

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM

Dowiedz się więcej!

Wylosuj ciekawostkę i dowiedz się czegoś nowego o antycznym świecie Rzymian. Wchodząc w poniższy link zostaniesz przekierowany do losowego wpisu.

Losowa ciekawostka

Losowa ciekawostka

Odkrywaj tajemnice antycznego Rzymu!

Jeżeli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na portalu oraz odkryciami ze świata antycznego Rzymu, zapisz się do newslettera, który jest wysyłany w każdą sobotę.

Zapisz się do newslettera!

Zapisz się do newslettera

Księgarnia rzymska

Zapraszam do kupowania ciekawych książek poświęconych historii antycznego Rzymu i starożytności. Czytelnikom przysługuje rabat na wszelkie zakupy (hasło do rabatu: imperiumromanum).

Zajrzyj do księgarni

Księgarnia rzymska

Raport o błędzie

Poniższy tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów