W okresie wpływów rzymskich, na Dolnym Śląsku rozwijał się jeden z najprężniej działających ośrodków hutniczych w na terenie Barbaricum. Jedną z większych osad hutniczych z tego okresu odkryto w Tarchalicach koło Wołowa.
Żelazo wytapiano w jednorazowych piecach dymarskich, składających się z kotlinki oraz glinianego szybu. Materiałem, z którego pozyskiwano żelazo, była ruda darniowa znajdywana na okolicznych łąkach (dziś już niemal nieistniejąca w tym regionie), a paliwem węgiel drzewny. W piecu osiągano temperaturę 1250°C. Po wielogodzinnej pracy pieca w kotlince pojawiała się łupka żelaza oraz odpad produkcyjny w postaci żużla. Żeby wydobyć łupkę żelaza i ją przekuć, należało piec rozebrać, a do wytopienia kolejnej porcji żelaza, hutnicy-dymarze budowali kolejny. Coś, co szczególnie wyróżniało hutnictwo na Dolnym Śląsku, było stosowanie bardzo dużych pieców dymarskich o wyjątkowej wydajności.
W tym czasie obszar Dolnego Śląska zamieszkiwała ludność kultury przeworskiej, identyfikowana przez badaczy z Wandalami. Ponieważ umiejętność wytopu żelaza i produkcja żelaznej broni warunkowała siłę militarną, Wandalowie mieli w ręku (dosłownie i w przenośni) doskonałe narzędzie do ekspansji. W trakcie Wielkiej Wędrówki Ludów, w 406 r. n. e. przekroczyli granice Imperium Romanum, a kilka lat później dotarli na Półwysep Iberyjski, czego długoletnim skutkiem było osiedlenie się na terenach Północnej Afryki i w konsekwencji złupienie Rzymu w 455 r. n. e.