Niezwykle ważne przy posiadaniu słoni bojowych było zaopatrzenie się w doświadczonych poganiaczy tych zwierząt, czyli kornaków. Ich zadaniem było codzienne dbanie o zwierzę: karmienie, pojenie, czyszczenie, a w razie odniesienia przez nie ran lub w wypadku choroby specjalna pielęgnacja. Oprócz opieki nad słoniem najważniejszą funkcją kornaka było prowadzenie słonia.
Poganiacz dosiadał zwierzęcia na karku. Nie posiadał przy tym żadnych strzemion, a utrzymywał się we właściwej pozycji przez przytrzymywanie się ciała słonia. Wytresowany słoń reaguje i daje się kierować przy zastosowaniu poleceń głosowych i poklepywaniu. Najtrudniejszym zadaniem kornaka było zapanowanie nad słoniem w czasie walki. Gdy zwierzę wymykało się spod kontroli, w użycie wchodził oścień. Dzięki niemu kornak był w stanie zapanować nad rozdrażnionym kolosem. Jeśli kłucie nie pomagało, słoniem dało się jeszcze sterować przez wbicie ościenia w odpowiednio prawe lub lewe ucho zwierzęcia i ciągnięcie. Silny ból zmuszał słonia do zmiany kierunku. W wypadku, gdy wszystkie sposoby zawiodły, a słoń zagrażał własnym oddziałom, kornak miał możliwość uśmiercenia zwierzęcia – wbijał przy użyciu drewnianego młotka metalowy klin pomiędzy kręgi szyjne nieszczęsnego stworzenia i w ten sposób zabijał je na miejscu.
Sposób ten był zapewne ostatecznością, stosowaną tylko w wypadku autentycznego zagrożenia dla losów bitwy. Słoń bojowy był zbyt cenny, aby poświęcać go lekkomyślnie, bez wyraźnej konieczności. Kornacy opiekujący się słoniami indyjskimi byli Hindusami i przybywali wraz ze swymi podopiecznymi ze wschodu. Ponieważ w trakcie walki stanowili oni wyborny cel dla przeciwnika, zapotrzebowanie na nich mogło być nawet większe niż na same słonie. Zawsze jednak zdobycie bestii wraz z jej opiekunem dawało podwójną korzyść tym, którzy nie mogli pozwolić sobie na sprowadzenie nowego tresera z Indii. Poganiacze słoni północnoafrykańskich rekrutowali się zapewne spośród Numidyjczyków lub plemion zajmujących się chwytaniem tych zwierząt.