W starożytnym Rzymie tak obawiano się buntów niewolników, iż wprowadzono prawo, według którego jeżeli niewolnik zabije swego pana, to karą śmierci zostanie ukarany nie tylko on, ale także wszyscy niewolnicy przebywający w domu zmarłego właściciela.
Dotyczyło to także niewolników, których w swym testamencie właściciel obdarzył wolnością. Do takiej sytuacji doszło np. za czasów panowania cesarza Nerona. W 61 roku n.e. niewolnik zadźgał ówczesnego prefekta miasta Lucjusza Pedaniusza Sekundusa. Powodem zabójstwa było prawdopodobnie to, iż pan zagarnął prywatną własność niewolnika – pewną sumę pieniędzy, którą ten zbierał, aby się wykupić z niewoli. Co prawda wszystko, co należało do niewolnika, było własnością jego pana, ale w zwyczaju było gromadzenie przez niewolników takich sum. Pomimo protestów części ludu rzymskiego i senatorów, decyzją senatu (kierowanego przez Gajusza Kasjusza Longinusa) stracono wówczas ok. 400 osób, w tym kobiety i dzieci.
Dla zabezpieczenia miejsca egzekucji, Neron zgromadził wojsko, które odseparowało skazańców od tłumu.