Szósty wiek ery chrześcijańskiej był niezaprzeczalnie bardzo ciekawym okresem w naszej historii. Na całe szczęście zachowało się całkiem sporo źródeł pisanych z tego czasu. Dzięki temu pracowici historycy i pisarze mają pełne pole do popisu, aby poprzez pisanie swoich dzieł przybliżyć te burzliwe lata swoim czytelnikom. Jednym z takich historyków, który się podjął tego, wbrew pozorom niełatwego zadania był brytyjski bizantynista Robert Browning (1914 – 1997).
W swoim dziele zatytułowanym ”Justynian i Teodora” skupił on się na rządach pary tytułowych bohaterów swojej pracy. Lektura tej bardzo dobrze napisanej pracy dostarcza czytelnikowi nie tylko szczegółowego obrazu rządów tej nietuzinkowej pary, której niecne posunięcia autor często usprawiedliwia i tłumaczy, ale także obraz bizantyjskiego świata i oddziałujących z nim ludów. Pan Browning nie ukrywa swojej wielkiej sympatii do cesarza Justyniana i winą za wiele niedobrych czynów mu przypisywanych stara się obarczyć piękną i niezwykle mroczną połowicę cesarza, czyli Teodorę.
Autor stara się, jak tylko może zdystansować od bardzo krytycznej prezentacji cesarza i cesarzowej, jaką sporządził podczas swoich starych lat Prokopiusz z Cezarei w swojej ”Historii Sekretnej”. Jednak, jako profesjonalny historyk trzyma się on mocno bardzo bogatego materiału źródłowego. Czasem jednak zdarza się panu Browningowi popaść w pewnego rodzaju nieścisłość. Dla przykładu w jednym miejscu zdarza mu się stwierdzać, że cesarscy małżonkowie ufali sobie bezgranicznie, natomiast w innym miejscu czytelnik może przeczytać, że skryty i podejrzliwy Justynian nie ufał zapewne nikomu, włączając w to także jego ukochaną Teodorę.
Książkę tą czytało mi się lepiej niż, nieco mniej szczegółową pracę zatytułowaną ”Justynian i Imperium Bizantyjskie”, poruszającą dokładnie ten sam temat, napisaną przez innego Brytyjczyka – pana Jamesa Allana Evansa. Bogactwo prezentowanych szczegółów, w jakie bogaty był przedstawiony świat oraz wyjątkowa jasność przekazu kompletnie niwelują minimalne niedociągnięcia, omawianej w tej recenzji pracy. Kolejnym, godnym wspomnienia i także pochwały jest fakt, że socjalistyczne sympatie pana Roberta Browninga nie znajdują żadnego istotnego odbicia w tekście, poza używaniem terminu ”klasy społeczne”.
Autor od czasu do czasu obdarowuje czytelnika współczuciem, okazywanym nędzarzom wielkich miast (utrzymywanym przez państwo) oraz niezamożnym wiejskim chłopom. Polecam lekturę tego opracowania razem z ”Historią Sekretną” autorstwa Prokopiusza z Cezarei w celu wyrobienia sobie własnego sądu o opisywanych na kartach tych dzieł wydarzeniach.