Forum Romanum to miejsce, w którym każdy kamień opowiada jakąś historię. Dzisiaj opowiem o jednym z najbardziej niepozornych reliktów rzymskiej cywilizacji, jakie można znaleźć na Forum – o kapliczce Wenus Cloaciny.
Jest z nią związanych wiele rzymskich legend. Jedna z nich opowiada, że w tym miejscu cnotliwa republikańska niewiasta – niejaka Werginia – została zabita przez własnego ojca, który tylko w ten sposób mógł ochronić cześć swojej córki przed zakusami występnego decemwira Appiusza Klaudiusza. Inna opowieść wiąże to miejsce z pojednaniem między Rzymianami i Sabinami w czasie ich konfliktu u zarania Rzymu.
Kapliczkę łatwo przeoczyć – to tylko mały, okrągły, kamienny podest stojący nieopodal senackiej Kurii, przy ruinach bazyliki emiliańskiej. Ponieważ nie wystaje wysoko ponad poziom gruntu, niekiedy niemal ginie w trawie.
Często możecie spotkać się z prostym wytłumaczeniem, że kapliczka poświęcona była kultowi bogini Wenus opiekującej się największym kanałem ściekowym Rzymu – Cloaca Maxima (stąd nazwa: „Cloacina”). To jednak chyba bardzo duże uproszczenie, w rzeczywistości bowiem korzenie kapliczki zagłębiają w najstarsze wieki rzymskiej historii, a ewolucja rzymskich wierzeń, które doprowadziły do połączenia Wenus z kanałem ściekowym nie są do końca jasne.
Zacznijmy od początku, cofnijmy się do czasów, gdy Rzym był tylko luźnym zbiorowiskiem niewielkich wiosek. Między Kwirynałem i Wiminałem płynął wówczas niewielki potok, który docierał do dolinki, na terenie której znacznie później powstało Forum Romanum, i dalej toczył swe wody do Tybru. Spływająca spomiędzy wzgórz woda gromadziła się na terenie przyszłego Forum, czyniąc zeń miejsce bagniste i niezdrowe. Opiekunką tego strumienia była właśnie Cloacina – prastare etruskie bóstwo. Być może już wtedy miała ona jakieś miejsce kultu w okolicach przyszłego Forum. Gdy na przełomie VII i VI wieku p.n.e. strumień uregulowano, pogłębiono i obmurowano, by zdrenować podmokły teren przyszłego Forum, Cloacina stała się patronką nowego kanału.
W odległej przeszłości, nie do końca wiadomo kiedy i dlaczego, kult Cloaciny został połączony z kultem Wenus. Ale uwaga – w tamtych odległych czasach Wenus nie była jeszcze tą potężną boginią miłości, boginią piękna, patronką Rzymu. Przeciwnie – pierwotnie była to tylko niepozorna nimfa opiekująca się ogródkami warzywnymi. Z jakiegoś powodu kult Wenus i Cloaciny się połączył. Dlaczego tak się stało? Nie mam pojęcia. Może chodziło o to, że wody potoku, którym opiekowała się Cloacina, służyły do nawadniania grządek, których patronką była Wenus? A może raczej o to, że zdrenowanie Forum dzięki budowie Cloaca Maxima pozwoliło na wykorzystanie osuszonych terenów pod uprawy? Chyba nigdy się tego nie dowiemy. Jakiekolwiek były tego powody, odtąd Cloacina została ściśle związana z Wenus. I nawet wiele stuleci później, to jest w czasach, gdy pod wpływem kultury greckiej skromną Wenus-ogrodniczkę Rzymianie utożsamili z potężną i piękną Afrodytą – boginią miłości i piękna, Wenus pod postacią Cloaciny wciąż opiekowała się najstarszym kanałem ściekowym Rzymu.
W czasach świetności cesarstwa Rzymskiego kapliczka Wenus Cloaciny ciągle była bardzo skromna. Mamy dużo szczęścia, ponieważ jej wygląd utrwalono na monetach wybitych w I wieku p.n.e. Wiemy więc, że była to tylko niska, okrągła platforma, na środku której na postumencie stały dwa posągi Cloaciny – jedna z gałązką mirtu w dłoni, drugi z tarczą. Dziś pozostałości platformy znajdują się praktycznie na poziomie gruntu – tak też było w czasach cesarstwa. Ale gdy kapliczkę budowano, czyli w czasach republikańskich, poziom Forum był nieco niżej, więc kapliczka zdawała się być trochę wyższa.
Platforma była ogrodzona balustradą z kutego brązu. Co ciekawe, gdy dzisiaj się dobrze przyjrzycie – ślady mocowania balustrady wciąż są widoczne. Przed platformą znajdował się niewielki ołtarz, na którym można było składać ofiary. Natomiast pod platformą znajdowała pusta przestrzeń – była to studnia lub cysterna wyłożona wulkanicznym tufem.
Dzisiaj skojarzenie przez Rzymian Wenus z kanałem ściekowym może budzić uśmiech lub zdziwienie. Jak wykazałem wcześniej, związek Wenus z Cloaciną jest prastary i da się wytłumaczyć zawiłą historią tego miejsca. Lecz jest w tym pewna ironia losu – bo choć Wenus kojarzy się dzisiaj z miłością, to przecież ewolucja rodzaju ludzkiego sprawiła, że – czy nam się to podoba, czy nie – w naszych ciałach akt miłosny także w nierozerwalny sposób wiąże się z układem wydalniczym… ;-) Może to przypadek, a może żart pradawnej Wenus Cloaciny… ?