W czasie pogrzebu bogatego Rzymianina niewolnicy musieli ze sobą walczyć. Postępowano tak, gdyż uważano że krew uspokaja bogów, a widowisko odpręża umartwioną rodzinę. Zwyczaj taki zapoczątkował ród Juniuszów, kiedy w 264 roku p.n.e. zmarł członek rodziny, Decymus Brutus. Zaaranżowano wówczas walkę trzech par wojowników.
Zawody gladiatorów początkowo związane były z pogrzebami. Pierwsi gladiatorzy nazywani byli bustuarii. Wywodzi się to z bustum czyli stosu, na którym palono zmarłych. Najprawdopodobniej istniał zwyczaj zabijania ludzi na grobie jakiejś znanej osoby. Miała to być swego rodzaju krwawa ofiara.
W miarę jak Rzym prowadził ekspansję i do Italii trafiali liczni niewolnicy, walki gladiatorów były organizowane na coraz większą skalę. Pod koniec III wieku p.n.e. na pogrzebach arystokratów staczało pojedynki zwykle po kilkudziesięciu jeńców.
Z czasem munera stały się bardziej „reklamą” dla ich organizatorów niż rzeczywistym hołdem dla zmarłego. O ile bowiem kiedyś walce przyglądała się w ciszy tylko jego rodzina, teraz przeważnie schodziło się wielu przypadkowych ludzi, ciekawych krwawego widowiska i głośno „kibicujących” gladiatorom. Stopniowo religijny obrzęd przeradzał się w rozrywkę dla ludu. W 183 roku p.n.e. rodzina zmarłego Publiusza Licyniusza Krassusa zorganizowała munera, w których wzięło udział aż 200 jeńców.