Bogaci Rzymianie mieli pod swoją opieką tzw. klientów. Klient był w dosłowny tego słowa znaczeniu pasożytem, który w zamian za protekcję i wsparcie materialne był gotów co rano, zgodnie ze zwyczajem, bladym świtem zjawić się w domu patrona, by go przywitać, pozdrowić i zaoferować swe usługi. Czasem patron musiał przypomnieć klientom o ich obowiązkach. Gotowość do świadczenia usług zyskiwała wielką wartość w okresie kampanii wyborczej.
Klientela była niezbędna na przykład w czasie wyborów, kiedy kandydaci starali się o urzędy. Opis jak zdobyć jak największą klientelę i poparcie przedstawia nam brat słynnego mówcy rzymskiego Cycerona – Kwintus, który w swoim liście radzi bratu jak poprowadzić kampanię wyborczą. Marek Tuliusz Cyceron w roku 64 p.n.e. starał się o urząd konsula, którego wybrać miało zgromadzenie centurii, zorganizowane według podziału majątkowego na 193 centurii. Cyceron zdawał sobie sprawę, że nie może liczyć na poparcie najwyżej warstwy społecznej – nobilów – z racji na swoje urodzenie – był tzw. homo novus („człowiek nowy”). Było to lekceważące określenie człowieka, który pierwszy w swoim rodzie obejmował urząd dający mu prawo do zasiadania w senacie. Cyceron w takim wypadku musiał się starać o poparcie wśród innych warstw społecznych i zabiegać o jak największą klientelę. Kwintus w swoim liście do brata daje mu wskazówki, jak powinien wobec nich postępować i jak zachęcać ich do poparcia jego kandydatury. Tym co z pewnością było nieuniknione w czasie wyborów to długi, w jakie popadał kandydat, aby opłacić klientelę i kampanię wyborczą. Wraz jednak ze zwycięstwem spłacić mógł zarówno długi jak i mocno się wzbogacić.
Więcej o liście Kwintusa do Cycerona poniżej: