Spójrzcie na tę twarz… Niepokojąca, prawda? Gdyby nie to, że jest eksponatem z Muzeów Watykańskich, można by ją uznać za maskę z jakiegoś horroru.
Tymczasem to naprawdę rzadki i cenny zabytek: fragment rzeźby chryzelefantynowej. Przyzwyczailiśmy się, że greckie i rzymskie rzeźby są wykute w marmurze lub odlane w brązie. Tymczasem w starożytności bogactwo technik, w jakich wykonywano rzeźby, było doprawdy ogromne. Niestety do naszych czasów dotrwały głównie te kamienne. Z wielu powodów: brąz, złoto i srebro były na tyle cenne, że niezliczone i bezcenne dzieła sztuki odlane w metalu po prostu przetopiono. Dlatego tak niewiele ich przetrwało do naszych czasów. Rzeźby drewniane były nietrwałe. Posągi akrolityczne po prostu się rozpadły, zostawiając nam dzisiaj niezliczoną liczbę głów, rąk i nóg (dla przypomnienia: posągi akrolityczne to te, w których tylko fragmenty ukazujące odsłonięte części ciała były z kamienia, a reszta składała się z rusztowania ukrytego pod mniej szlachetną okładziną np. z drewna, i udekorowanego kosztownymi tkaninami).
Ale ze wszystkich antycznych rzeźb najcenniejsze były właśnie te wykonane z chryzelefantyny. Były tak kosztowne, że w takiej technice powstawały praktycznie wyłącznie rzeźby bogów.
Czym są rzeźby chryzelefantynowe? To rzeźby złożone z różnych szlachetnych materiałów: złota (gr. chryzos), kości słoniowej (gr. elephàntinos), srebra, drogocennych kamieni i szlachetnych odmian drewna, na przykład hebanu. Kość słoniowa była wykorzystywana do przedstawienia wszystkich odsłoniętych fragmentów ciała: twarzy, dłoni i stóp, ponieważ jej kolor miał ciepły odcień bladej ludzkiej skóry.
Właśnie w technice chryzelefantyny wykonany był jeden z siedmiu cudów starożytnego świata, czyli słynny posąg Zeusa w Olimpii stworzony przez Fidiasza. Również Atena w ateńskim Partenonie nie była z marmuru, ale z połączenia kości słoniowej i złota.
Ironia losu sprawiła, że te najcenniejsze starożytne rzeźby okazały się tak delikatne i podatne na zniszczenie. Do naszych czasów przetrwało tylko kilka fragmentów chryzelefantynowych rzeźb: twarz w Muzeach Watykańskich jest jednym z nich. Wykonano ją najprawdopodobniej w II wieku n.e. w czasach Hadriana, gdy Imperium było u szczytu swej potęgi. Odkryto ją w XIX wieku. Obecnie przyjmuje się, że ta twarz z kości słoniowej była częścią posągu Minerwy.
I choć czas był nieubłagany dla delikatnej kości słoniowej, z jakiej wykonano twarz bogini, choć jej gładkie lico poorały zmarszczki, choć straciła część nosa, a oczodoły ma puste – jej wysunięta broda i lekko wydęte usta po blisko dwóch tysiącach lat wciąż emanują boskim majestatem. Zamknięta w muzealnej gablocie Minerwa spogląda z wyższością na tysiące zwiedzających mijających ją codziennie w Muzeach Watykańskich.