Rzymianie bardzo cenili sobie możliwość relaksu w łaźniach. Oczywiście pełną przyjemność kąpieli można była zaznać dzięki specjalnym dodatkom takim jak olejki czy skrobaczki. Niewolnik albo łaziebnik (balneator) wynajęty za odpowiednią opłatą mogli zdecydowanie uprzyjemnić pobyt.
Ale co gdy kogoś nie było stać na taki luksus? Wtedy można było liczyć na pomoc cesarza Hadriana.
Aelius Spartanius wspomina jedną historię „łaziebną”. Pewnego razu cesarz Hadrian, będąc w łaźni, zauważył wysłużonego weterana, który ocierał się plecami o ścianę. Na pytanie cesarza dlaczego tak robi, odrzekł, że nie stać go na niewolnika, który ocierałby jego stare plecy skrobaczką. Cesarz od razu dał mu pieniądze, którymi mógł opłacić łaziebnych. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła, ale już nie z jednym weteranem, ale całą masą ludzi ocierających się o ściany. Mężowie ci bardzo liczyli na podobną łaskę Hadriana, ale ten zamiast pieniędzy dał im jedynie radę, że skoro jest ich tak wielu, niechaj obsłużą siebie nawzajem.