Oktawian August po objęciu władzy wprowadził wiele propagandowych rozwiązań, które miały przywiązać lud do nowego władcy. Przyjął tytuły z czasów republikańskich, postawił wiele pomników ukazujących spoczywającą na nim boską łaskę, oraz wybudował wspaniałe budynki w „Wiecznym Mieście”.
Powołał do życia także nową jednostkę wojskową – imaginiferi. Imaginiferi (od słów „imago” – obraz, oraz „fero” – nosić) wchodzili w skład principales (podoficerów), należących do signiferi (noszących znaki). Ich głównym zadaniem było noszenie przedstawienia obecnie panującego władcy Imperium Romanum. Samo imago najczęściej było trójwymiarowe i prezentowało władcę w formie popiersia. Wynosiło od 25 do 30 cm i było zawieszone na drzewcu, ukazując cesarza zazwyczaj w zbroi1. Imaginiferi nieśli na pole walki obraz tego, dla którego żołnierze walczą i umierają. Także podczas wszelkich uroczystości wojskowych dzierżyli wizerunek władcy, przed którym odbierano przysięgi wojskowe. Zapewne to właśnie imaginiferi dbali też o przedstawienia cesarzy naoliwiając je (o czym informuje nas Pliniusz – Plin. HN. XIII 4) i przystrajając na święta religijne. Wydaje się, że także bralii udział w opiece nad obozowymi świątyniami (aedes), gdzie oprócz wizerunków były umieszczane sztandary wojskowe.
Sam wizerunek cesarza był traktowany z religijną czcią, przez co wielokrotnie możemy przeczytać o używaniu go. Swetoniusz (Suet. Cal. 14), jak i Kasjusz Dion (Cass. Dion. 59.27), opowiedzieli swoimi czytelnikom o pewnym urzędniku rzymskim, który odebrał pokłon w imieniu cesarza od króla Partów Artabanosa. Mąż partyjski uczynił to nie przed samym imperatorem, ale właśnie przed jego przedstawieniem, a sam akt przypieczętował pokój między mocarstwami. Podobnie w opinii Tacyta miano zawrzeć pokój z królem Armenii Tiridatesem, zmuszając go do zdjęcia diademu przed obrazem Nerona (Tac. Ann. XV 29.2-3). O senatorze wymuszającym akt ukorzenia się barbarzyńskich władców przed obrazem ówczesnych cesarzy możemy także przeczytać na jednej z inskrypcji nagrobnych, gdzie zmarły Rzymianin chętnie o tym informował (CIL XIV 3608).
Wizerunek cesarza ukazywał jego majestat – a jego majestat był utożsamiany z Imperium Romanum. Tym samym dokonanie wykroczenia w niedalekiej odległości względem wizerunku ścigano z całą surowością od czasów Tyberiusza (Suet. Tib. 58). Mogli się o tym przekonać skazani, którzy zawinili wchodząc do lupanary, bądź do latryny, mając przy sobie monety z wizerunkiem cesarza.
Wraz z zamieraniem religii pogańskiej wiele elementów ówczesnego świata zniknęło. Niektóre zaś dostosowały swój wydźwięk do nowego porządku – tak się rzecz miała właśnie z naszymi imaginiferi. W chrześcijańskim świecie przedstawienia cesarzy traktowano jako obraz pomazańca bożego (Athan. Or. Adv. Arian III 5), przez co władza naturalnie oczekiwała oddawania czci względem nich. Żyjący na przełomie IV i V w. biskup Sewerian pisał wprost o czczeniu obrazów przez lud – co więcej miało to być zrozumiałe i nieuniknione2. Imperator w końcu nie mógł być wszędzie. Dlatego też cesarze w 383 r. napisali ciekawą ustawę na wypadek np. zwycięstw militarnych. Wraz z nowym prawem dozwalali na uroczysty wjazd do miasta swoich świętych obliczy, by tak przyjąć oddanie od podnieconego sukcesem ludu (C. Th. VIII 11.).
Tym samym imaginiferi byli kimś więcej niż targającymi na wojnę wizerunek cesarza: byli opiekunami świętych przedmiotów, oraz odbiorcami lojalności i czci w imieniu cesarza. Również to oni wnosili obrazy władcy do miasta, gdzie były goszczone podczas zwycięstw wojskowych i uroczystości, jakby obecni byli sami władcy. Imaginifer, jako wytwór Oktawiana Augusta na potrzeby legitymizacji nowej władzy w wojsku, nie zniknął w czasach chrześcijańskich. Pozostał w IV i w V w. tym, który dzierżąc imagines, odbierał lojalność od żołnierzy, nierzadko odzwierciedlającą także religijną cześć dla władzy cesarskiej.