Marek Tulliusz Cycero uchodzi za wielkiego polityka, myśliciela, filozofa, prawnika, a przede wszystkim mówcę i obrońcę. Jego głównym zajęciem była obrona oraz oskarżanie przed sądami rzymskimi. Wielu nawet nie zdając sobie z tego sprawy powtarza jego powiedzonka, czy słynne paremie, a młodzi prawnicy uczą się przemawiać na podstawie jego mów.
Z jego listów dowiadujemy się jednak, że był melancholikiem, a może nawet hipochondrykiem. Stale użalał się nad sobą i nad swym losem nie mniej, niż nad losem republiki. Uskarżał się na biedę, chociaż badacze nie mogą się doliczyć jego nieruchomości. Mogło ich być nawet kilkanaście, co wiadomo z jego listów, m.inn. w Formiach, Frusinum, Tuskulum, Wenuzjach, Kume, Arpinum, Gaetach, czy na Palatynie. Ten dom odkupił od samego Marka Krassusa.
Chociaż w liście do przyjaciela Attyka nadmienił, że nie interesują go „te sprawy”, gdy ucztował wspólnie z aktorką Cytheris, był jednak łasy na kobiece uroki. Poszukując „materiału” na drugą żonę miał wyrazić się o jednej z dam „Nie widziałem nic brzydszego”. Gdy zarzucono mu, że w podeszłym wieku (60 lat) żeni się z dziewicą, powiedział o swej wybrance, osiemnastoletniej Publilii „Jutro będzie kobietą”. Jego sekretarz Tiro utrzymywał co prawda, że żeni się z nią wyłącznie dla pieniędzy, a nie z pożądania, jego oponenci, w tym Sallust i Quintus Fufiusz Kalenus utrzymywali coś zupełnie przeciwnego. Ten ostatni w mowie obronnej na rzecz Marka Antoniusza zarzucił Cyceronowi, że „na stare lata porzucił żonę, z którą przeżył życie”, że pewnej Karelii „pisał listy, jak młodzik” i że „był kochankiem swej córki”.
Te same zarzuty, chociaż nie potwierdzone, wynikają z mowy przypisywanej Gajuszowi Sallustowi. Otóż twierdził on, że Cycero „córkę traktował, jak żonę”. Czy są to tylko pomówienia i zemsta porzuconej Terencji, która później miała zostać żoną właśnie Sallusta? Czy też Cycero naprawdę był niesłychanym hipokrytą, by użyć najlżejszego określenia?