Pewnie wielu z Was widziało w Rzymie budowlę zwaną „Łukiem Druzusa” albo przynajmniej o niej słyszało. Stoi ona na Via Appia, przy Porta San Sebastiano, po wewnętrznej stronie murów Aureliana.
Kim był ów Druzus? W cesarskim Rzymie I wieku n.e. było wielu mężczyzn rodziny cesarskiej noszących przydomek Druzus. Nosił go brat cesarza Tyberiusza (tzw. Druzus Starszy), syn Tyberiusza (Druzus Młodszy zwany też Druzusem Kastorem), a także przedwcześnie zmarły syn cesarza Klaudiusza (w dzieciństwie zadławił się podrzucanym kawałkiem gruszki, która utknęła mu w tchawicy). Również syn Germanika i Agrypiny Starszej – brat Kaliguli zagłodzony w lochach Palatynu – miał na imię Druzus. Taki przydomek nadawano męskim członkom dynastii julijsko-klaudyjskiej przez pamięć jednej z gałęzi rodziny Liwiuszów tytułującej się Drusi (Druzusowie), a której jeden z przedstawicieli, Marek Liwiusz Druzus, był ojcem Liwii żony Augusta, pierwszego cesarza Rzymu. Zresztą z tego samego powodu wielu kobietom panującego rodu nadawano imię Druzylla (Druzylla była drugim imieniem wspomnianej Liwii, a także imieniem siostry Kaliguli, imieniem jego córki).
Oczywiście nie jest wielką tajemnicą, że w rzeczywistości budowla przy Via Appia nie jest żadnym łukiem triumfalnym i nie ma związku z żadnym z wymienionych Druzusów. Rzekomy łuk Druzusa wybudowano jedynie jako fragment akweduktu, którego arkada poprowadzona ponad Via Appia uzyskała szczególnie ozdobny charakter. W górnej części łuku po bokach do dziś widać otwory, którymi kiedyś płynęła woda.
Ciekawostką jest jednak to, że w historii o rzekomym „łuku Druzusa” tkwi ziarenko prawdy. Otóż na tej samej ulicy, nieco bliżej centrum Rzymu kiedyś naprawdę stał łuk honorujący zwycięstwa Druzusa Starszego, brata cesarza Tyberiusza. W czasach panowania Augusta Druzus Starszy był jednym z bardziej utalentowanych wodzów wojskowych i dowodził licznymi kampaniami wojennymi. Niestety w 9 roku p.n.e. podczas wojny na terenie Germanii niefortunnie spadł z konia i złamał nogę. Obrażenia musiały być na tyle poważne, że Druzus zmarł po kilku tygodniach. Może było to złamanie otwarte? Może wdało się zakażenie? Wiadomo tylko, że wieść o wypadku Druzusa dotarła do Tyberiusza, który przebywał w tym czasie w Panonii. Tyberiusz natychmiast ruszył konno na północ i ponoć 600 rzymskich mil dzielących go od Germanii (około 900 km) przebył w rekordowym czasie trzech dni!!! Jeżeli informacja ta jest prawdziwa, musiał to być doprawdy szaleńczy wyścig ze śmiercią. Tyberiusz zdążył. Druzus zmarł tuż po przybyciu brata.
By uczcić Druzusa i jego dokonania, Senat uchwalił wzniesienie łuku honoryfikacyjnego właśnie przy Via Appia. Niestety z budowli tej nic się nie ostało. Bodaj ostatnia wzmianka o jej istnieniu pojawia się w średniowiecznych źródłach z XII wieku n.e. Lecz choć nie ma po niej śladu, możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa odtworzyć jej wygląd. Zachowała się bowiem pewna moneta wybita w czasie panowania cesarza Klaudiusza. Widzimy na niej masywny łuk Druzusa zawierający wiele elementów znanych z innych zachowanych rzymskich łuków triumfalnych.
- podobnie jak zachowany łuk Tytusa, budowa poświęcona Druzusowi była jednoprzelotowa i miała cztery zdobiące ją kolumny lub pilastry;
- w górnej części widać na środku charakterystyczny trójkątny tympanon, przywodzący na myśl rzymski łuk w Orange powstały niewiele później. Ironia losu sprawiła, że arkada akweduktu mylnie nazywana dzisiaj „łukiem Druzusa” też zawiera taki ozdobny tympanon. Więc przynajmniej pod tym względem coś ją łączy z niezachowanym oryginalnym łukiem;
- na górze po obu bokach widzimy okrągłe medaliony, w których zapewne znajdowały się płaskorzeźby. Dzisiaj takie znajdują się w Łuku Konstantyna w Rzymie, gdzie zostały przeniesione ze starszej budowli z okresu panowania Hadriana;
- nad łukiem uwiecznionym na monecie znajduje się konny posąg Druzusa ukazanego w bardzo dynamicznej pozie – wódz spina konia, zagrzewając legiony do walki (lub wedle niektórych – ciskając włócznią). Proporcje na monecie zapewne nie są właściwe i rzeźba wygląda na mocno przeskalowaną. Może wynika to z trudności z oddaniem na niewielkiej płaszczyźnie innych detali rzeźby będącej znacznie drobniejszym elementem całej budowli;
- po obu stronach posągu znajdują się tropajony – symbole zwycięstwa. Podobny marmurowy tropajon, i to z tego samego okresu, możemy obejrzeć w muzeum Centrale Montemartini w Rzymie.
Szczegółowa lokalizacja łuku Druzusa pozostaje nieznana. Niektórzy umieszczają go na Via Appia na wysokości Łaźni Karakalli, gdzie ponoć znajdowała się posesja należąca do bratanka Druzusa – Tyberiuszowego syna, Druzusa Młodszego.
Ktoś mógłby zadać pytanie, dlaczego łuku nie wybudowano na Forum? Zwracam uwagę, że łuk Druzusa nie uwieczniał konkretnego przyznanego Druzusowi triumfu. Nie był to więc łuk triumfalny w ścisłym znaczeniu tego słowa, a jedynie łuk pamiątkowy (komemoratywny). Dlatego miejsce jego lokalizacji musiało być z oczywistych względów mniej prestiżowe. Z drugiej jednak strony łuk wybudowano przy ówczesnym wjeździe do miasta, które w tamtym czasie jeszcze nie rozciągało się aż po wybudowane znacznie później mury aureliańskie. Każdy, kto wkraczał do Rzymu od strony Via Appia, musiał go zobaczyć. Dodatkowo nie bez znaczenia było pochodzenie Druzusa od rodu Klaudiuszów (gens Claudia). Przecież Appiusz, który wybudował Królową Rzymskich Dróg, był właśnie Klaudiuszem… W ten delikatny sposób August podkreślił nie tylko dokonania Druzusa, ale przypominał wszystkim, że cesarska rodzina sięga korzeniami dawnych czasów rzymskiej republiki. Ot, kolejny przykład starannie prowadzonej dynastycznej propagandy.
Dzisiaj, gdy prawdziwego łuku Druzusa już nie ma, tylko zachowana arkada akweduktu przypomina o jego istnieniu.