Pisałem już o najeździe Scytów na bliski wschód w VII wieku przed naszą erą. Pozostańmy dalej w temacie Scytów, gdyż jeżeli chodzi o historię starożytną nie ukrywam, że jest to lud najbardziej mnie fascynujący. Scytowie słynęli ze zwyczajów, które przez Hellenów były zwykle postrzegane jako wyjątkowo barbarzyńskie. Nie inaczej było w przypadku przygotowania scytyjskiego pochówku królewskiego, którego opis pozostawił nam chyba najsłynniejszy ze starożytnych historyków Herodot.
(…) grzebią jedną z nałożnic króla, którą wprzód duszą, dalej podczaszego, kucharza, koniucha, posługacza, gońca królewskiego i konie, nadto pierwociny wszelkich innych dostatków i złote czary; srebra i spiżu do tego celu nie używają. Po załatwieniu tych czynności sypią wszyscy wielki kopiec, współzawodnicząc z sobą i usiłując uczynić go jak największym
(…) jamy brzuszne jednych i drugich, po wyjęciu wnętrzności, czyszczą, wypełniają plewą i zaszywają. Następnie połowę obręczy dzwona wozowego, odwróconą na dół krzywizną, ustawiają na dwóch palach, a drugą jej połowę na dwóch innych, i wiele tych półobręczy w taki sposób umocowują. Potem przez cielska koni przepychają wzdłuż aż do szyi grube drewna i wysadzają je na półobręcze, tak że przednie półobręcze podtrzymują łopatki koni, tylne dźwigają brzuch przy udach, obie zaś pary nóg wiszą w powietrzu. Wreszcie narzucają na konie uzdy i cugle, ściągają cugle ku przodowi i przywiązują je do kołków. A każdego z uduszonych pięćdziesięciu młodzieńców wysadzają na konia, dokonując tego tak, że poszczególne zwłoki nadziewają na prosty drąg, biegnący wzdłuż stosu pacierzowego aż do szyi; co zaś z tego drąga u dołu wystaje, to wtykają do otworu innego drąga, który przewierca konia. Ustawiwszy tego rodzaju jeźdźców dokoła mogiły, odchodzą. Tak grzebią królów.
Pozostawić bym mógł Was z samym tym tekstem źródłowym, opisującym tworzenie tej makabrycznej kompozycji funeralnej, lecz na zakończenie zamieszczę jeszcze wiersz Haliny Poświatowskiej „miłosierni byli Scytowie”:
miłosierni byli Scytowie
gdy umarł król
udusili wstążką jego ulubioną nałożnicę
i jej martwe ciało
rzucili na stos
zmieszały się jej włosy
z popiołem jego rąk
jej drobne zęby
z popiołem jego ust
a kiedy żar pociemniał
zebrali ciepły popiół
i pochowali wszystek
w obszernej skrzyni
rzeźbionej w trawy i kwiaty
w których zamieszkał wiatr