Pod koniec I wojny pontyjskiej tj. 85 r. p.n.e. Mitrydates – król Pontu i Sulla – dowódca rzymski, będąc niejako „pod ścianą” zawarli kompromisowy pokój między oboma państwami.
Na mocy tego traktatu Pont miał cofnąć swe granice do stanu z przed wojny tj. 89 r. p.n.e. oraz wypłacić kontrybucje zwycięzcy o wysokości 3 tysięcy talentów i wydać mu część swojej floty egejskiej. Po zawarciu układu Sulla wyruszył przeciwko wojskom niejako nasłanym przez popularów pod dowództwem Fimbrii i zwyciężył bez strat, gdyż wojska Fimbrii nie chciały z nim walczyć, wobec czego dowódca popełnił samobójstwo, a jego żołnierze przeszli na stronę Sulli.
Koniec 85 r. i część 84. r p.n.e. Sulla spędził w Azji. Ukarał wtenczas przeciwników Rzymian i sprawców wymordowania Italików z 88 r. w Efezie. Zniesienie długów i wyzwolenie niewolników głoszone przez Mitrydatesa odwołano. Sulla zażądał od azjatyckich prowincji Rzymu pokrycie niezapłaconych przez ostatnie pięciolecie podatków, czyli około 20 tyś talentów, co podcięło dobrobyt Azji. Niezadowoleni z rzymskich rządów i zrozpaczeni mieszkańcy Azji mogli szukać pociechy jedynie w marzeniach o lepszej przyszłości, które znalazły swe odbicie w Księgach Sybillińskich. Jedna z nich mówi: „trzy razy tyle, ile Rzym otrzymał od płacącej haracz Azji, otrzyma Azja od Rzymu i wywrze na nim zemstę za jego pychę. Dwadzieścia razy tyle, ile Azjatów służyło w domach italskich, będzie służyć Italików w Azji w biedzie i poniżeniu. W całej Azji, a potem w Europie nastąpi pokój. Z niebios spłyną na ludzi prawo i sprawiedliwość i wszyscy będą żyć w zgodzie.”
Przepowiednię tą można by podpiąć do czasów współczesnych w związku z nasileniem się imigracji Syryjczyków (i nie tylko ich) z Azji do Europy, oraz z związaną z tym faktem tolerancją zachodu, której efekty możemy zauważyć np. w Szwecji, jednakże stanowi to jedynie moją własną sugestię, która wydaje mi się jednak warta przemyślenia nawet gdy ktoś nie wierzy w takie „gusła”. Można by pomyśleć również, iż upadek Konstantynopola w 1453 r. jest spełnieniem tej przepowiedni, lecz Mehmed II i jego następcy uważali się za prawowitych spadkobierców Imperium Bizantyńskiego aż do upadku Imperium Osmańskiego na początku XX wieku, czego dowodzi również przyjęcie przez niego tytułu Kaizer-i Rum (Cezar Rzymu). Tak więc wierząc, czy też nie wierząc w przepowiednie trzeba przyznać, że niektóre potrafią się dziwnym trafem spełnić, a przynajmniej tak jak sama „Historia”, mogą stanowić pewien rodzaj ostrzeżenia, przestrogi.