Źródła rzymskie mówią o tym, że w czasie II wojny punickiej, gdy Rzymianie oblegali Kartaginę, część okrętów kartagińskich przełamała blokadę morską Rzymian i odpłynęła w kierunku Słupów Heraklesa. Nigdy potem już ich nie widziano. W ślad za nimi Rzymianie wysłali siedem okrętów Scypiona Emilianusa i geografa Polibiusza.
Scypion dotarł w swojej wyprawie do Senegalu i Wysp Zielonego Przylądka (europejskie statki dotarły tu dopiero 1600 lat później). Mimo to, Rzymianie nie napotkali Kartagińczyków.
Portugalczycy, którzy zjawili się setki lat później w Brazylii napotkali na tajemnicze inskrypcje na skałach na wybrzeżu i w głębi lądu. Jak podaje Andrzej Kapłanek, w XIX wieku pismo to odczytano i okazało się, że są to fenickie i kartagińskie „zapiski” z I wieku p.n.e. Świat nauki odniósł się do tego sceptycznie.
W 1968 roku amerykański epigrafik profesor Cyrus Gordon uznał tzw. „napis z Parahyba” odnaleziony w 1874 roku w Brazylii, za autentyczny. Napis ten głosił, że w 19 roku panowania króla Hirama (około 600 roku p.n.e.), fenicki statek zapędzony został przez sztorm do wybrzeży Brazylii.
Dzisiaj podważa się autentyczność napisu z Parahyba i uznaje się go za falsyfikat. Mało kto ze świata nauki uznał więc odkrycie profesora Gordona. Większość badaczy wstrzymuje się z komentarzami na temat obecności Fenicjan i Kartagińczyków w Ameryce Południowej.