Obok walk gladiatorskich, Rzymianie kochali się także w wyścigach rydwanów. Kibice dzielili się na określone frakcje (factiones), zależnie od kolorów. W Rzymie klasycznie wyróżniano cztery takie fankluby: czerwoni (russata), zieloni (prasina), biali (albata) i niebiescy (veneta).
Najlepsi woźnicy byli w Rzymie wielkimi gwiazdami. Niejednokrotnie zdobywali okazałą fortunę i uwielbienie Rzymianek. Większość z woźniców rekrutowała się spośród niewolników. Zdarzało się wszakże i tak, że niektórzy zubożali obywatele zdecydowali się na tą drogę zdobycia majątku i sławy. Podczas wyścigu, żeby nie wypuścić lejców obwiązywali się oni nimi (i dlatego zawsze nosili noże, żeby móc przeciąć lejce w razie wypadku – co nie zawsze skutkowało).
Powożenie odbywało się w pozycji stojącej. Woźnicy nosili tunikę w kolorze odpowiadającym barwom stronnictwa, które reprezentowali. Areny Cyrku Wielkiego miały swoich wielkich bohaterów. Niejaki Gajusz Apulejusz Diokles wygrał w 1462, a w 1437 wyścigach dojechał na drugiej pozycji.
Dla ciekawostki warto wspomnieć, iż wielbicielem zielonych był cesarz Kaligula, który całymi godzinami przesiadywał w ich stajniach. Od czasów Domicjana używano także kolorów: żółty (złoty) i jasnopurpurowy (ciemna purpura zarezerwowana była dla cesarza).