Sponsiones były to uroczyste przyrzeczenia, poręczenia i zabezpieczenia. Mówiąc wprost był to kontrakt słowny gdzie jedna strona zapytywała drugą, czy ta przyrzeka spełnić określone świadczenie. Jeśli osoba ta zgodziła się to dochodziło do zawarcia zakładu.
Podobnie jak w dzisiejszych czasach rzymianie w wyniku emocjonujących igrzysk oraz agonów (zawodów sportowych) zawierali między sobą sponsiones sportowe. O pierwszych takich zakładach wspomina już Homer w Iliadzie. W trakcie igrzysk ku czci Patroklosa trzymający w napięciu wyścig rydwanów sprawił, że spierający się o losy gonitwy Idomeneus i Ajas założyli się o to, kto w konkretnej chwili jechał na czele stawki. Przedmiotem zakładu stał się cenny trójnóg.
W literaturze antycznej można znaleźć mnóstwo przykładów świadczących o sile emocji zagorzałych kibiców, niepewnych o los swoich faworytów. Pliniusz Starszy wspomniał w swych zapiskach o niejakim Cecynie, który o wynikach wyścigów informował swoich niecierpliwych przyjaciół, wypuszczając w cyrku wracające do swych gniazd jaskółki. System komunikacji opierał się na założeniu, że przemyślny Cecyna wypuszczał ptaka w kolorze fakcji, która właśnie odniosła zwycięstwo. Inni entuzjaści wyścigów na wieść o porażce swych faworytów rzucali się w płomienie, jeszcze inni sytuacje porównywali do klęski pod Kannami.
Bardziej ogólnie ten stan ducha opisał Ammianus Marcellinus: „od brzasku dnia aż po sam wieczór męczą się w upale lub deszczu, szczegółowo roztrząsając zalety i wady woźniców oraz koni. Wielce to zdumiewające: patrzeć na nieprzejrzane masy ludzi, których umysły ogarnął jakiś szał, gdy oczekują w napięciu wyniku wyścigów rydwanów”1. Dodawał również, iż wśród kibiców byli tacy, którzy „zaklinają się na swe siwe włosy, że państwo musi upaść, jeśli ten a ten zawodnik w czasie przyszłych zawodów nie ruszy z miejsca pierwszy”. Tuż przed zawodami biegli do cyrku tak, „że z chyżością wyprzedzili nawet owe rydwany, co mają stanąć do wyścigów”.
Jak wspomina Epiktet, ci, którzy dokonali zakładu, dochodzili do takiego stanu ekscytacji, że zamykali oczy, gdy konie zbliżały się do mety. Inni z kolei nie wytrzymywali napięcia i mdleli przy czym należało ich wówczas cucić moczonymi gąbkami.
Juwenalis w jednej ze swych satyr przedstawia atmosferę podczas zawierania zakładów jako wrzask tłumu, okrzyki oraz spory kibiców. W takich okolicznościach, w stanie ekscytacji, zakłady bywały lekkomyślne i śmiałe. Śmiałość i odwaga zakładających wynikały również z faktu, iż zawieranie sponsiones w zawodach publicznych był prawnie zakazane. Dozwolone były jedynie podczas zawodów nieprofesjonalnych atletów, którzy nie walczyli o nagrody pieniężne, a jedynie chcieli ukazać swą sprawność i siłę. W takiej sytuacji na uczestników zawodów nie spadała groźba infamii, a zakładający się mieli pewność, że czysta honorowa walka będzie bez żadnych układów, „ustawiania”.
Jak zatem wyraźnie widać, współcześni kibice nie różnią się specjalnie od tych starożytnych. Propagowane przez organizatorów igrzysk słów „Vinicas, non vinicas, te amamus” (zwyciężysz czy nie zwyciężysz, kochamy cię) rozpływały się w tłumie. Podobnie, obecnie, tak naprawdę mało który kibic szanuje przegranych.