Rozdziały
Po pogromie Warusa przesądni Rzymianie nie odbudowali już straconych legionów, ani nie zastosowali więcej ich numeracji. Jednakże nigdy nie zrezygnowali z odwetu za klęskę zadaną im przez Germanów. Rewanż na Germanach miał wziąć Germanik.
Tło historyczne
Klęska legionów rzymskich pod dowództwem Warusa wstrząsnęła Cesarstwem i wywołała nad Tybrem poczucie upokorzenia, nieznane od czasów inwazji Cymbrów i Teutonów. Mit niezwyciężonych legionów, gromiących buntujące się ludy i rozszerzających granice państwa na północy i zachodzie, prysł jak bańka mydlana. Po pogromie Warusa przesądni Rzymianie nie odbudowali już straconych legionów, ani nie zastosowali więcej ich numeracji. Jednakże nigdy nie zrezygnowali z odwetu za klęskę zadaną im przez Germanów.
Clades Variana, jak Rzymianie nazywali klęskę w Lesie Teutoburskim w 9 n.e., wywołała w Rzymie obawy co do ewentualnej inwazji Germanów na Galię. Zarządzono mobilizację, jednostki z różnych części Cesarstwa przetransportowano nad Ren. W prowincjach Germanii Górnej i Germanii Dolnej przylegających do tej rzeki skoncentrowano łącznie 8 legionów i co najmniej taką samą liczbę jednostek posiłkowych (auxilia). Na czele tej siły zbrojnej postawiono Tyberiusza, doświadczonego walkami w Panonii, Recji i Germanii. Spodziewany najazd plemion germańskich jednak nie nastąpił. Wojownicy Arminiusza rozeszli się do swych siedzib plemiennych, uradowani zwycięstwem. Tyberiusz zorganizował więc kilka wypraw przeciw plemionom po prawej stronie Renu, celem przywrócenia legionom nadszarpniętego klęską Warusa honoru. W 11 n.e. przydzielono mu do pomocy Germanika, jego podkomendnego w Panonii. Dwa lata później Tyberiusz powrócił do stolicy, by wspierać starego Augusta i nadzorować sprawę sukcesji. Głównym dowódcą armii nad Renem został Germanik, cieszący się charyzmą wśród żołnierzy i oficerów. Troską nowego głównodowodzącego było stłumienie w prowincji Germania Dolna buntu legionistów, protestujących przeciw zbyt długiemu okresowi służby w armii i „opodatkowaniu” żołdu, niejednokrotnie związanemu z łapówkarstwem centurionów. Warto przypomnieć, że był to okres po śmierci Augusta, wiążący się z właściwymi w takich sytuacjach niepokojami wśród ludności Imperium. Po egzekucjach prowodyrów buntu i spełnieniu głównych postulatów legionistów, Germanik zwrócił swe oczy ku wrogim plemionom. Miał pod swymi rozkazami 4 legiony (12 000 ludzi), 26 kohort pomocniczych piechoty i 8 jednostek jazdy (alae).
Pierwszym celem jego zgrupowania po przekroczeniu Renu były ziemie plemienia Marsów, które zaatakowano przed świtem. Zaskoczenie Germanów było całkowite, gdyż rzymski dowódca wybrał dojście do nich okrężną drogą, a atak nastąpił w czasie, gdy w plemieniu obchodzono lokalne święta. Jeszcze przed świtem wiele wiosek Marsów zostało otoczonych przez pierścień wojsk rzymskich, a ich mieszkańcy wycięci w pień. Po rozprawieniu się z Marsami Germanik podzielił całość swych sił na cztery grupy zgrupowane wokół każdego z legionów i rozpoczął pacyfikację terenu w zasięgu 50 mil wokół ziem pobitego plemienia. Mściwi legioniści nie brali jeńców i każdy napotkany na drodze Germanin bez względu na wiek czy płeć ginął od ich miecza. Rzymianie zniszczyli także święty gaj Tanfany. Spowodowało to reakcję ościennych plemion – Tubantów, Brukterów i Uzypetów, którzy w zalesionych wzgórzach urządzili zasadzkę na powracającą ekspedycję rzymską. Marsz kolumny Germanika otwierała część jazdy i oddziały auxiliów, każdy z czterech legionów tworzył bok „kwadratu”, w środku którego umieszczono łupy zdobyte w wyprawach pacyfikacyjnych. Tyły ochraniały pozostałe oddziały sprzymierzeńców. Gdy cała kolumna rzymska znalazła się w wąskim przejściu górskim, od frontu i boków zaatakowali ją wojownicy germańscy. Jednakże główne uderzenie skierowano na rzymskie tyły. Pilnujący ich legioniści odparli zaciekły atak barbarzyńców, umożliwiając przedniej części kolumny wydostanie się z ostępów leśnych. Wódz rzymski umieścił żołnierzy na leżach zimowych, a nową ofensywę zaplanował na lato następnego roku. Preludium do niej był wiosenny najazd na siedziby plemienia Chattów. Grupa Aulusa Cecyny, złożona z 4 legionów i 5000 ludzi auxiliów, miała trzymać w szachu Cherusków na północy i nie dopuścić do ich współdziałania z Chattami. Sam Germanik z taką samą liczbą legionów i resztą auxiliów ruszył ku siedliskom Chattów. Część oddziałów dowodzonych przez Aproniusza wydzielono do torowania dróg i stawiania mostów na rzekach. Legioniści Germanika całkowicie zaskoczyli Chattów, a wiele kobiet, dzieci i starców wzięli w niewolę lub zgładzili. Germanie próbowali jeszcze przeszkadzać rzymskim pracom przy stawianiu mostu, lecz ulegli po skutecznej interwencji artylerii i łuczników.
Ostatecznie barbarzyńcy uciekli w popłochu ze swoich siedzib i schronili się w lasach. By rzucić postrach na okoliczną ludność, dowódca rzymski nakazał spalić główne miasto Chattów, Mattium. Po zakończeniu tej ekspedycji i spustoszeniu okolicznych terenów, kolumna rzymska skierowała się w drogę powrotną ku Renowi. Akcji Germanika nie mogli przeszkodzić ani Cheruskowie ani Marsowie, gdyż odstraszyła ich grupa Cecyny, który pokonał tych ostatnich w bitwie. W tym czasie do armii Germanika dołączył wraz ze swoją drużyną wojowników Segestes, zwolennik współpracy z Rzymem, zagrożony przez popularność Arminiusza. Wiódł ze sobą córkę, a zarazem żonę Arminiusza, co szczególnie wprawiło we wściekłość tego ostatniego.
Zwycięzca z Lasu Teutoburskiego rozpoczął werbunek wojowników w swoim plemieniu, nawołując do broni przeciw Segestesowi i Rzymianom. Arminiusz pozyskał wuja Inguiomerusa, cieszącego się sympatią Rzymu. Germanik, nie chcąc biernie czekać na rozwój wypadków, wysłał Cecynę z 4 legionami drogą przez ziemie Brukterów nad rzekę Ems, jazdę przez kraj Fryzów. Wszystkie siły spotkały się nad rzeką Ems. Do armii rzymskiej dołączyli sprzymierzeni Chaukowie, co wzmocniło siły Germanika. Po pokonaniu Brukterów w bitwie, spustoszono cały ich obszar zamieszkania, niedaleko Lasu Teutoburskiego. Armia podążyła na miejsce niedawnej bitwy, celem oddania czci pokonanym. Sam widok miejsca klęski legionów Warusa głęboko wzruszył legionistami. Jak pisał Tacyt:
Pierwszy obóz Warusa przestronnym swym obwodem i wytyczoną główną kwaterą na prace trzech legionów wyraźnie wskazywał; dalej poznawano po zapadniętym na poły wale i po płytkim rowie, że zdziesiątkowane już resztki armii tu obozowały. Na środku równiny bielejące kości, jak uciekali, jak opór stawiali, bądź rozrzucone, bądź spiętrzone. Obok leżały ułamki broni i szkielety końskie, a zarazem widziano czaszki ludzkie z przodu do pni drzew przybite. W pobliskich gajach stały barbarzyńców ołtarze, przy których trybunów i pierwszych setników zarzezali. A ci, którzy ową klęskę przeżyli, którzy się z pola walki albo z więzów wymknęli, opowiadali, że tu legaci padli, tam orły zrabowano; gdzie pierwszą ranę Warus otrzymał, gdzie od nieszczęsnej swej prawicy i od własnego ciosu śmierć znalazł; na jakim wzniesieniu Arminiusz do zgromadzonych przemawiał, ile szubienic, jakie jamy dla jeńców przysposobił i jak sztandarom i orłom w pysze swej urągał.
Germanik zdecydował się na zmianę planów działania. Zrozumiał, że zachodnie prowincje Cesarstwa wyczerpały już swe możliwości zaopatrywania armii za Renem w konie. Przemarsze w pozbawionej dróg Germanii, wśród licznych ostępów leśnych i bagien były czasochłonne i wiązały się z dużym ryzykiem zasadzek. Wódz rzymski zdecydował się więc przetransportować wojsko kanałami wodnymi i w ten sposób dotrzeć błyskawicznie w głąb terytorium wroga. Wraz z legionistami na pokładach miano przewieźć prowiant. Jazda rzymska i wierzchowce łożyskami i korytami rzek miała być przetransportowana w głąb kraju. Przystąpiono do budowy 1000 łodzi. Jednostki pływające zaopatrzono też w platformy do transportowania machin oblężniczych. Punkt zborny wyznaczono na ziemiach Batawów, które stanowiły bazę wypadową do inwazji w różnych kierunkach. Przy okazji Rzymianie pozyskali nowych sojuszników wśród plemion germańskich-Segimera, brata Segestesa oraz jego syna.
Wiosną 16 n.e. Germanik skoncentrował na ziemiach Batawów flotę wraz z armią. Przed rozpoczęciem właściwej wyprawy wysłał lekkozbrojnych pod wodzą legata Syliusza, celem ponownego ataku na Chattów. Armię rzymską zaokrętowano na łodzie, które popłynęły Oceanem Północnym, rzeką Ems i jej dopływem, by wysadzić armię na zachodnim brzegu tej rzeki. Na wiadomość o buncie Angriwariów rzymski wódz wysłał lekkozbrojnych i jazdę pod wodzą Stertyniusza celem spustoszenia ziem tego ludu. Następnie pomaszerował na wschód ku brzegom rzeki Wezery, za którą stacjonowały oddziały Arminiusza. Germanik nakazał skonstruować most na tej rzece, a jednocześnie oddziały jazdy dowodzone przez Stertyniusza i Emiliusza w dwóch odległych miejscach przekroczyły Wezerę, by rozdzielić siły wroga. Trzecia grupa jazdy, złożona z sojuszniczych Batawów pod dowództwem Chariowaldy, po przekroczeniu rzeki ruszyła w pościg za Cheruskami. Jednak zwabiona przez wroga w zasadzkę na równinę otoczonej lasami, została zaatakowana ze wszystkich stron. Chariovalda długo trwał w rozpaczliwym oporze, w końcu padł zabity podczas próby przebicia się przez pierścień wroga. Dopiero dzięki interwencji rzymskiej jazdy, która przybyła z odsieczą, udało się uratować resztki jazdy Batawów. W następnych dniach armia Germanika przekroczyła Wezerę i rozbiła obóz na drugim brzegu rzeki. Zgodnie z doniesieniami zwiadowców Arminiusz wycofał się do pobliskich lasów i zamierzał w nocy zaatakować obóz legionów. Jego zamiary spełzły na niczym wobec czujności Rzymian. Następnego dnia wódz rzymski wygłosił mowę do żołnierzy przed nadchodzącą bitwą. Wskazał w niej na elastyczność armii rzymskiej, zdolnej do walki zarówno na otwartej przestrzeni, jak i w lasach. Przekonywał, że uzbrojenie barbarzyńców w takich warunkach jest mniej przydatne, niż miecze, oszczepy i zbroje Rzymian. Germanie nie noszą zbroi ani hełmów, a ich skonstruowane z lichego materiału tarcze nie są wytrzymałe na ciosy. Jedynie pierwsze szeregi barbarzyńców są uzbrojone we włócznie, pozostałym za broń służą zwykłe kije. Germanik lekceważąco wyraził się o możliwościach militarnych wroga, który w nagłym ataku jest groźny, ale w obronie nie dotrzymuje pola. Zachęceni tym legioniści, ufni w rychłe zakończenie wojny, z entuzjazmem przygotowali się do nadchodzącego boju. Mowę do swoich wojsk wygłosili także Arminiusz i inni wodzowie Germanów. W płomiennych słowach podkreślali niedawne bunty w armii rzymskiej oraz osłabienie legionistów ranami i niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Wodzowie barbarzyńców wskazywali na pychę i okrucieństwo rzymskich najeźdźców, od której lepsze jest zwycięstwo lub śmierć.
Bitwa pod Idistaviso 16 n.e.
Armia Germanów zajęła stanowisko na zalesionej równinie koło wzniesienia niedaleko brzegów Wezery. Na wzniesieniu stanęli Cheruskowie z Arminiuszem jako rezerwa. Rzymianie szli w szyku marszowym, by następnie przekształcić się w szyk bitewny. Na przedzie postępowali galijscy i germańscy sprzymierzeńcy Cesarstwa, wspomagani przez pieszych łuczników. Za nimi ciągnęły 4 legiony, wśród których był sam wódz i 2 kohorty pretoriańskie wraz z doborową jazdą. Dalej maszerowały kolejne 4 legiony i lekka piechota. Pochód zamykali konni łucznicy i reszta piechoty sprzymierzeńców. Przed bitwą Germanik ogłosił, że widział 8 orłów, lecących w stronę Rzymian i przedstawił to podkomendnym jako dobry znak. Bitwę rozpoczęli Germanie. Część podkomendnych Arminiusza wbrew rozkazowi dowódcy wypadła ze wzgórza, jednakże otoczeni przez jazdę auxiliów z flanki i z tyłu, zostali rozgromieni. Gdy piechota legionowa zwarła się z wojownikami barbarzyńców, ci nie wytrzymali naporu przeciwnika i krok po kroku cofali się w tył. Sam dowódca barbarzyńców przypuścił szarżę na łuczników ustawionych na przedzie szyku rzymskiego. Atak powstrzymali dopiero żołnierze ciężkiej piechoty posiłkowej. W wyniku zaciętego boju Germanie zostali rozgromieni i ponieśli ciężkie straty. Część uciekinierów zatonęło w Wezerze, inni szukali schronienia w pobliskich zaroślach. Ci zostali wystrzelani przez rzymskich łuczników. Na przestrzeni 10000 kroków pole zasłały gęsto trupy poległych Germanów. Sami Rzymianie ponieśli niewielkie straty. Zgodnie z tradycją zwycięska armia po bitwie pozdrowiła cesarza Tyberiusza, mimo, że autorem zwycięstwa był Germanik. Na miejscu zwycięstwa ze zdobycznej broni ustawiono trofeum oraz inskrypcję z nazwami pokonanych plemion.
Bitwa o Wał Angrywarski
Upokorzeni w boju Germanie starali się jeszcze szarpać armię rzymską w jej drodze powrotnej, wykorzystując mocno zalesiony teren. Trakt zwycięskich legionów wiódł wzdłuż lasów w kierunku wału ziemnego, odgradzającego ziemię Angriwariów i Cherusków. Tu Germanie przygotowali na Rzymian zasadzkę. Piechota barbarzyńców zajęła pozycję koło wału, jazda zaś ukryła się w lesie, daleko z tyłu za kolumną rzymską. Germańscy jeźdźcy planowali zaskoczyć wroga z tyłu, jednakże przezorny dowódca Rzymian przewidział zawczasu taką ewentualność. Pozostawił jazdę jako osłonę w otwartym polu, a piechotę podzielił na dwie grupy. Pierwsza z nich miała zaatakować jazdę Germanów w tyle, a zadaniem drugiej był atak na wał. Germanik poprowadził najpierw atak na jego umocnienia. Z początku obrońcy z powodzeniem odpierali ataki rzymskiej piechoty i wielu legionistów położyli trupem. Dowódca rzymski zmienił więc taktykę i wycofał piechotę. Teraz przyszła kolej na procarzy, lekkozbrojnych oraz skorpiony, które zdruzgotały opór barbarzyńców na wale. Pozbawione obrońców umocnienia łatwo zostały zdobyte przez legionistów. Teraz Germanik przystąpił do drugiego etapu zmagań – walki z jazdą barbarzyńską. Sam na czele 2 kohort pretoriańskich poprowadził atak przeciw nieprzyjacielowi, który w ostępach leśnych nie mógł wykorzystać swej przewagi liczebnej. Przeszkody terenowe na miejscu starcia utrudniały obu stronom ucieczkę, stąd walczono na śmierć i życie. Rzymianie nie ustali w walce, dopóki wróg nie został całkowicie unicestwiony. Po ustaniu walk na ich terenie ponownie postawiono trofeum. Większa część armii rzymskiej powróciła za Ren tą samą trasą, którą ruszyła uprzednio na wyprawę – rzekami, a następnie wzdłuż Morza Północnego. W czasie rejsu przez Morze nastąpił sztorm, który rozproszył flotę Germanika. Część statków w wyniku tej katastrofy wiatr pognał aż na wybrzeża Brytanii, a sam dowódca na jednym okręcie znalazł się na ziemiach sprzymierzonego ludu Chauków. Dla zastraszenia wroga jeszcze raz zaatakowano ziemie Chattów i Marsów. W czasie tych wypraw odzyskano jeden z orłów utracony w bitwie w Lesie Teutoburskim w 9 n.e.
Epilog
Germanik został wezwany przez cesarza Tyberiusza do stolicy, gdzie zwycięski wódz odbył wspaniały triumf. Według Tacyta rzymski dowódca miał prosić władcę o przedłużenie służby w Germanii, celem całkowitego poskromienia tamtejszych plemion. Tyberiusz wysłał go jednak do Syrii celem obserwacji wschodnich prowincji, w związku ze spodziewanym konfliktem z Partami.
Podejrzewa się, że decyzja cesarza wynikała ze zwykłej zazdrości o sukcesy militarne Germanika, obawy o wzrost jego popularności, co mogło zaowocować próbami przejęcia przez tego ostatniego władzy cesarskiej. Mówi się, że inny cesarski legat wysłany do Syrii, Kalpurniusz Pizon, został tam skierowany przez Tyberiusza celem obserwacji Germanika. W prowincji doszło niebawem do konfliktu między nim a zwycięzcą Germanów, zakończonego dymisją Pizona. Wkrótce Germanik zachorował i zmarł, co rzuca podejrzenie na Tyberiusza lub Pizona, który chciał odzyskać prowincję dla siebie. Kontrowersyjna decyzja starzejącego się cesarza o zaprzestaniu prowadzenia działań wojennych za Renem wynikała przede wszystkim z samych ram ustrojowych Imperium w I w. n.e. Pomimo swej republikańskiej fasady, Pryncypat w praktyce oznaczał monarchię, jedynowładztwo. Pomimo wielkich możliwości kariery wojskowej, jakie były udziałem młodych członków rodziny cesarskiej, nie mogli oni uniknąć podejrzeń o zamiary uzurpacji.
Z militarnego i politycznego punktu widzenia, sama decyzja Tyberiusza była poważnym błędem. Zamiast doprowadzić wojnę z barbarzyńcami do końca i stworzyć nową prowincję między Renem a Łabą, władca oszczędził plemiona, które kilka wieków później przyczyniły się do upadku imperium. Gdyby Tyberiusz nie uległ uczuciom zazdrości i pozwolił dalej kontynuować walki w Germanii, dalsza historia Imperium i Europy mogłaby być zupełnie inna.