W świecie antycznych Rzymian możemy się spotkać z pojęciem „piętna krwi” bądź jej skażenia. Na nim opierała się de facto miłosna moralność tamtych czasów. Było ono również istotne podczas zawierania małżeństw. Nikt z osobą “skażoną” nie wstąpił by w związek małżeński.
Co prawda tolerowano wizyty młodych mężczyzn w domach publicznych lub skoki w bok niewiernych mężów; nie zagrażały bowiem one honorowi kobiety (mężatki bądź córki). Jeśli natomiast szanowanej damie rzymskiej, zdarzyło się „zapomnieć” mogła zostać posądzona o tzw. stuprum, czyli skażenie krwi, poprzez dobrowolne poddanie się aktowi miłosnemu. Kobieta współżyjąc z mężczyzną, który nie jest jej mężem, szargała prawo i moralność. Nie zasługiwała na status żony oraz matki. Katon Starszy stanowczo stwierdza ”jeśli przyłapiesz żonę na cudzołóstwie, będziesz mógł zabić ją bez sądu, i to bezkarnie; ale jeśli ty byś popełnił cudzołóstwo (…) ona nie odważy się tknąć cię nawet palcem, zresztą nie ma do tego prawa”1.
Mężczyzna nie mógł ulec skalaniu w trakcie aktu cielesnego, o ile był stroną czynną. Dlatego nie odmawiano mu miłosnych uciech, o ile nie narażał godności kobiety wolnej. Znany z surowej cenzury, wspomniany Katon, przytacza historię pewnego młodzieńca, którego spostrzegł jak wychodził z domu publicznego. Młodzieniec widząc srogiego cenzora próbował się jakoś ukryć. Katon natomiast zamiast go zganić ponoć wykrzyknął: “Odwagi chłopcze! Słusznie robisz, odwiedzając niewiasty lekkich obyczajów, niechając uczciwych”2. Następnego dnia młodzieniec znów wychodzi z domu publicznego. Tym razem już dumnie kroczy i ponownie spotyka Katona. Na co ten rzecze “wprawdzie cię pochwaliłem, że chadzasz do tych dziewcząt, ale nie za to, że u nich przemieszkujesz”3.
Zasada piętna krwi, nie dotyczyła niewolnic czy wyzwolenic, o ile mogły same siebie utrzymać. Nawet kobiety wolno urodzone, czyli obywatelki rzymskie, które uprawiały prostytucję, nie mogły być posądzone o cudzołóstwo.
Mężczyzna mógł zostać posądzony o skażenie krwi, w sytuacji gdy oddawał się cielesnym uniesieniom z osobnikiem tej samej płci. Ale musiał w tym przypadku przyjmować rolę kobiecą. Antyczni Rzymianie tolerowali do pewnego stopnia homoseksualne zachowania. Nikogo nie gorszyło np. jeśli pan czuł fizyczny pociąg do swego niewolnika. O ile niewolnik przyjmował rolę kobiecą. Znana jest historia pewnego ulubieńca rzymskiego pana, który nabrał ochoty na pieczeń wołową. Niestety w wiosce w której mężczyźni byli, nie mogli dostać nigdzie owej wołowiny. Pan by sprawić przyjemność swojemu kochankowi nakazał zabicie woła roboczego (co było zakazane prawnie). Sprawa owych kochanków skończyła się w sądzie. Ale nie zarzucono im homoseksualnych relacji, tylko oskarżono o zabicie roboczego zwierzęcia.
Rzymianin mógł więc utrzymywać relacje homoseksualne bez „skazy” tylko z niewolnikiem, bądź wyzwoleńcem. Gorzej było, jeśli ukochany niewolnik też posiadał rzymską krew. Oto historia żyjących w IV w p.n.e Plocjusza i Weturiusza – urzędnika, który popadł w długi i by je spłacić musiał oddać się w niewolę Plocjuszowi. Właściciel zapałał uczuciem do swojego sługi. Ten, z kolei cały czas się opierał. Plocjusz kazał więc za karę go wychłostać. Ale i to nic nie pomogło, a wręcz zaszkodziło. Weturiusz złożył sprawę przed konsulem, ten natomiast przekazał ją do senatu. Tam senatorowie orzekli, iż doszło do wykroczenia przeciw czystości rzymskiej krwi i Plocjusza wtrącono do więzienia.
W III wieku p.n.e. ustanowiono tzw. lex scantinia, które karało uwiedzenie lub napastowanie wolno urodzonego nieletniego. Stało się to po sądowej sprawie, podczas której oskarżono Gajusza Scantiniusza Kapitolinusa o molestowanie syna wodza Marcellusa.
Związki homoseksualne jeśli mogły przyczynić się do skażenia krwi były surowo zwalczane zwłaszcza w wojsku. Często kończyły się nawet śmiercią. Plutarch przytacza historię siostrzeńca słynnego Gajusza Mariusza – Gajusza Luzjusza, służącego jako oficer w sztabie wojskowym wuja. Niestety nie mógł się oprzeć urokowi młodych żołnierzy. Pewnego razu zauroczył się w niejakim Treboniuszu. Na każdym kroku okazywał mu swoje zainteresowanie, które było stanowczo odrzucane, bądź ignorowane. Pożądanie wciąż rosło w oficerze. Pewnego razu rozkazał sprowadzić do swego namiotu młodego Treboniusza. Gdy ten się stawił przed jego oblicze, Luzjusz usiłował go zgwałcić. Broniąc swego honoru i swej krwi młodzieniec wyciągnął miecz i zabił Luzjusza. Żołnierza, który dokonał zbrodni, postawiono przed obliczem naczelnego wodza – Mariuszem. Nikt nie chciał go bronić, więc Treboniusz wygłosił mowę o tym jak stawiał ciągły opór Luzjuszowi, który na każdym kroku próbował go uwieść. Wymienił świadków, którzy mogli to potwierdzić. Naczelny dowódca zamiast ukarać zabójcę swego siostrzeńca, odznaczył go wieńcem i stwierdził, że Treboniusz swoim zachowaniem daje przykład innym mężczyznom, jak powinni się zachowywać i powinni brać z niego przykład.
Kariera wojskowa wielu zasłużonych żołnierzy kończyła się w podobny skandalizujący sposób. Nie patrzono na zasługi czy rangę. Osoba, której udowodniono takie skandaliczne zachowanie mogła liczyć w najlżejszym przypadku na więzienie. Centurion Marek Letoriusz Mergus za uwiedzenie młodego chorążego postawił przed sądem trybuna Kominiusza. Oskarżony nawet nie czekał na wyrok. Dobrowolnie udał się na wygnanie i popełnił samobójstwo.
Oczywiście, takie relacje pomimo wszystko były nadal praktykowane. Starano się je skrzętnie ukrywać, a obiektami uczuć nie byli tylko żołnierze, ale i niewolnicy, których zabierano na wojny w wiadomym celu. Takich faworytów miał przy sobie słynny Lucjusz Korneliusz Sulla oraz inni słynni wodzowie. Często dochodziło do zawiłych intryg pomiędzy faworytami.
Plutarch zarzucał niekonsekwencję Rzymianom. Zadał pytanie: czemu wolno urodzeni chłopcy nosili na szyi, aż do momentu przywdziania toga praetexta, złotą bullę (skórzany lub złoty medalion noszony na szyi przez dzieci z arystokratycznych rodów)? „Być może dawni Rzymianie nie wzdrygający się przed uprawianiem miłości z młodymi niewolnikami i nie uważający tego za niegodne, jak świadczą o tym komedie, ale wstrzymujący się przed tknięciem wolno urodzonych chłopców, kazali nosić te bulle dzieciom po to, aby uniknąć ryzyka zaczepienia ich nawet wówczas, kiedy były nie ubrane”.
Problem skażenia krwi sprowadza się do tego czy dotyka on osoby, której de facto skażenie nie dotyczy (czyli niewolnicy, prostytutki) czy osoby, która powinna zachować czystość. Sam akt seksualny był postrzegany jako zaspokojenie popędu. Nie był ani dobry, ani zły. Ale mógł nieść poważne konsekwencje. Skażenie krwi było aktem nieodwracalnym dla tego kto go doświadczał. Dlatego też legendarna Lukrecja, córka rzymskiego patrycjusza po tym jak została zgwałcona przez Sekstusa Tarkwiniusza, postanowiła popełnić samobójstwo. Mimo że rodzina jak i małżonek usprawiedliwili ją, że nie jest niczemu winna, ta czuła się zhańbiona na zawsze i niegodna bycia żoną.
W późnych czasach rzymskich, cudzołóstwo karano z szczególną surowością. Jeśli popełniła je kobieta, skazywano ją na śmierć; w najlepszym przypadku mogła liczyć na wygnanie bądź więzienie. Również kochanek owej kobiety, jeśli został przyłapany, musiał liczyć się ze srogą karą. Zachowały się relacje jak zdradzony mąż zachłostał na śmierć kochanka swej żony. Zdarzały się przypadki, że kastrowano takiego “delikwenta”, by nie mógł znieważyć już żadnej kobiety. Znana jest historia pewnego młynarza opowiedziana przez Apulejusza. Mężczyzna nakrył swą żonę na zdradzie. Mąż co prawda kochanka żony nie uśmiercił, ale za to zgwałcił, następnie wychłostał i uwolnił, pozbawionego godności i czci już na zawsze. Taka osoba w świetle opinii publicznej była zdegradowana.
W epoce klasycznej znieważeni małżonkowie starali się nie upubliczniać hańby. Zadowalali się rozwodem, wydaleniem niewiernej żony z zachowaniem jej posagu, a kochanek najczęściej mógł się tylko ośmieszyć.
Jeśli poszkodowana strona chce się bardziej zemścić, nie zawsze może liczyć na pozytywną opinię publiczną. Petroniusz przytacza pewną historię: otóż pewnego razu bogata dama została złapana na igraszkach ze swoim niewolnikiem. Mąż nie miał odwagi posądzić żonę o zdradę, ponieważ jej ojciec był wpływowym urzędnikiem. Skazał więc niewolnika na walkę z dzikimi zwierzętami. Niewielu było tych, co poparli słuszność w zachowaniu zdradzonego małżonka. Większość potępiła jego czyn, uznając, że niewolnik niesłusznie poniósł tak srogą karę. Musiał on zostać zachęcony do działania przez kobietę, która miała nad nim władzę. Społeczeństwo uznało, że mąż który mści się w sposób publiczny, w dodatku niesprawiedliwy, okrywa się śmiesznością.
Prawdopodobnie większość zdradzonych małżonków myślała podobnie, biorąc pod uwagę fakt że August zmuszał zdradzonych mężczyzn do wydalania swoich żon pod groźbą infamii (utraty czci i dobrego imienia).
Cudzołóstwo karano – czasem surowo, czasem pobłażliwie. Ale jeśli chodziło o honor wolno urodzonej dziewczyny, kary były bezwzględne. Publiusz Meniusz przyjaźnił się z wyzwoleńcem, który dodatkowo uczył jego córkę. Pewnego razu wyzwoleniec, nie wiedzieć czemu pocałował córkę swego przyjaciela. Ojciec wpadł w szał i go zamordował. “Sądził bowiem, że jego córka winna być oddana przyszłemu mężowi, nie tylko nieskazitelna w swoim dziewictwie, ale nawet nieskalana pocałunkiem”. Inny ojciec przyłapał swoją córkę na igraszkach ze swoim nauczycielem. Niewiele myśląc zabił nauczyciela i córkę.
Dziś taka surowość w wymierzaniu kar za zdradę budzi nasze zdziwienie. Ale należy pamiętać, że w starożytnym Rzymie istniał wręcz kult honoru i zachowania czystości krwi. Dziwi też swego rodzaju niekonsekwencja. Przymykano oko na wszelkiego rodzaju miłostki by ustrzec czystość krwi wolnych dziewcząt i chłopców. Przelotne wizyty w domach publicznych były całkowicie dozwolone. Jak to mówili dawni Rzymianie “zaspokojone ciało strzeże serce przed niedozwolonymi pożądaniami”.