Rozdziały
Regularnie, co jakiś czas otrzymujemy informację o odkryciu antycznych zabytków, w tym tych, które datowane są na czasy rzymskie. Widzimy zdjęcia ukazujące mozaiki ukryte kilka metrów poniżej drogi, chodnika czy obecnego poziomu gruntu. Jak to możliwe?
Podstawową kwestią, jaką należy zaznaczyć jest fakt, że w powietrzu unosi się kurz, który powstaje ze sproszkowanego piasku, ziemi oraz wszelkich innych elementów. Wiatr regularnie roznosi ten materiał, co jest częścią procesu erozji. Co ciekawe zdarza się, że piasek z północnej Afryki jest w stanie znaleźć się nawet w Europie.
Na przestrzeni dziejów, przykładowo Rzym, stolica niegdysiejszego Imperium Rzymskiego i obecnie Włoch, podlegał procesowi ciągłej przebudowy. Budynki były burzone, materiał był wykorzystywany do innych konstrukcji, a fundamenty albo posłużyły do dalszej budowy, albo też nie. Pozostawione dolne fragmenty ginęły pod nawarstwiającym się piachem, ziemią i kurzem, a potem były nadbudowywane przez kolejne obiekty. Dlatego też obecnie w Rzymie przy via Urbana znajduje się bazylika św. Pudencjany, pod którą z kolei odkryto mury domów rzymskich z końca istnienia Republiki.
Nadmienić należy, że często zamiast kamiennych fundamentów znajduje się także otwory po słupach czy szczeliny po belkach, które dowodzą istnienia niegdyś budowli. Samo drewno w większości przypadków uległo rozkładowi i jedynie w warunkach pełnej próżni mogło przetrwać do dzisiejszych czasów.
Podobnie jest z przedmiotami antycznymi – te porzucone lub schowane znajdywane są na dużej głębokości. Przez wieki kolejne porcje pyłów przykrywają artefakty, które dla nieświadomych niczego pieszych, znajdują się głęboko pod ich nogami. Świadomość, jak wiele zabytków skrywa jeszcze ziemia jest nie do pojęcia.
Duży wpływ na znikanie antycznych zabytków pod ziemią miały także powodzie. Podnoszący się poziom rzeki, przykładowo Tybru, zalewał niżej położony Rzym, a nanoszony materiał często nie był usuwany przez powracających mieszkańców. Dochodziło do tego, że partery i pierwsze piętra kamienic stawały się w rzeczywistości piwnicami.
Dodatkowo, stopniowy upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego, przeniesienie stolicy z Rzymu oraz jego dwukrotne zdobycie (410 i 455 n.e.), spowodowały że „Wieczne Miasto” pustoszało. Do V wieku n.e. Rzym liczył jedynie 100 tysięcy mieszkańców; miasto było jedynie cieniem niegdysiejszej majestatycznej stolicy potężnego Imperium, która u szczytu swojej chwały miała milion ludności. Po wojnach gockich (535–554 n.e.) populacja spadła aż do 30 tysięcy ludzi1.
Opuszczone i zniszczone budynki użyteczności publicznej zamieniono na domy wielorodzinne; słynna droga Via Sacra została przekształcona w pastwisko dla krów; brud pokrywał pomniki. Pozostali w mieście ludzie wykorzystywali otwarte przestrzenie oraz, niegdysiejsze pełne ludzi, fora do wypasania zwierząt lub uprawy. Zwierzęta i ludzie nanosili nowy materiał, a rolnicy dodatkowo wysypywali lepszą ziemię, aby rośliny lepiej się przyjmowały.
Pompeje i Herkulanum – miasta pod ziemią
Świetnym przykładem zachowanych głęboko pod ziemią antycznych ruin są Pompeje czy Herkulanum – miasta które w 79 roku n.e. zostały zniszczone i pogrzebane przez wybuch Wezuwiusza. Eksplozja wyrzuciła do góry (szacuje się na 15-30 km) potężną ilość materiału wulkanicznego (pumeks, popioły), który po pewnym czasie zaczął opadać. Pompeje zostały zasypane licznymi kawałkami kamienia oraz późniejszym pyłem.
Herkulanum z kolei nie ucierpiał z powodu „bombardowań” kamieniami. Na drugi dzień po wybuchu, po zboczu Wezuwiusza spłynęła lawina piroklastyczna (mieszanina gorących gazów ok. temperatury 500 stopni Celsjusza, popiołów i okruchów skalnych), która głównie uderzyła właśnie w Herkulanum. Później nastąpiły powtarzające się lawiny „płynne”, które przykryły miasto warstwą błota wulkanicznego o grubości nawet 25 m. Właśnie ta duża ilość materiału pozwoliła Herkulanum w części zachować się w bardzo dobrym stanie i ukryć miasto m.in. przed złodziejami.
Wiele też osób zadaje sobie pytanie – dlaczego wciąż w Pompejach odkrywane są kolejne antyczne skarby? Jak to możliwe że przez ponad 270 lat, od odkrycia Pompejów, wciąż znajdowane jest coś nowego? Pompeje były zamożnym miastem z licznymi budynkami użyteczności publicznej, arenami sportowymi, teatrami i świątyniami. Miasto ze swoimi 64 hektarami i niemal 20 tysiącami ludzi było zupełnie przeciętnym ośrodkiem społecznym Cesarstwa Rzymskiego w I wieku n.e. Jednak wyobraźmy sobie teraz, że jedno współczesne miasto, podobnej wielkości, pogrzebane zostaje pod ziemią w wyniku pojedynczego kataklizmu. Ile przedmiotów codziennego użytku, budowli, konstrukcji, ciał bylibyśmy w stanie znaleźć? Bardzo dużo!
Co więcej, do tej pory Pompeje odkryte zostały jedynie w 2/3 (ok. 44 ha). Pozostała część (22 ha) wciąż czeka na odkopanie, przy czym niektórych miejsc w ogóle nie zgłębimy, gdyż nad zakopanym miastem powstały współczesne konstrukcje, wykluczające prowadzenie wykopalisk.
Problemem w konserwacji znalezisk oraz prowadzeniem dalszych prac archeologicznych są także finanse. Badacze notorycznie się z tym mierzą, otrzymując od czasu do czasu wsparcie publiczne lub pomoc finansową od sponsorów prywatnych.
Baje – miasto pod wodą
Innym ciekawym zjawiskiem są np. Baje – antyczne, modne uzdrowisko ze wspaniałymi willami, m.in. Cezara i Nerona, w pobliżu obecnego Neapolu. Region ten jest bardzo aktywny sejsmicznie, a większa część starożytnego miasta znalazła się w wyniku aktywności wulkanicznej pod wodami Zatoki Neapolitańskiej.
Od tysiącleci dochodzi tam do trzęsień ziemi. Rejon znany jest także ze zjawiska zwanego bradisismo – regularnego obniżania się lub podwyższania gruntu w wyniku wypełniania się lub opróżniania komór wulkanicznych znajdujących się pod powierzchnią ziemi. To właśnie za sprawą tzw. negatywnego bradisismo, czyli zapadania się terenu, znaczna część Baiae jest dziś pod wodą.
Część ruin spoczywa na głębokości zaledwie kilku metrów – tu do „zwiedzania” wystarczy rurka i maska. Inne zatopione lokacje można zobaczyć nurkując z butlą lub biorąc udział w wycieczce statkiem ze specjalnie przystosowanym kadłubem, umożliwiającym obserwację dna.