Rozdziały
Historia świata obfituje w spotkania, a niekiedy nawet – w zderzenia – całkowicie odmiennych względem siebie cywilizacji. Najsłynniejsze bodaj przykłady takich interakcji stanowią kolonizacja i podbój tzw. Nowego Świata, czyli obu Ameryk przez Europejczyków, poczynając od samego końca XV w., inwazje koczowniczych Mongołów z w. XIII, sięgające aż po Europę Środkową i Bałkany, czy dalekie wyprawy wikingów na przełomie I i II tys., które zaprowadziły ich aż do Ameryki Północnej, gdzie natknęli się na tubylców, których poczęli określać mianem skraelingów.
Również największym wojownikom świata antycznego – Rzymianom – zdarzało się toczyć wojny z egzotycznymi przeciwnikami, takimi jak Nubijczycy, Berberowie, Arabowie, Piktowie czy wreszcie Hunowie. Z drugiej jednakowoż strony, kontakty międzykulturowe miewały pokojowe oblicze: ot, wystarczy przypomnieć historie wielu pokoleń kupców i podróżników, przemierzających Eurazję od starożytności aż do epoki nowożytnej rozmaitymi trasami, które w w. XIX stały się znane pod zbiorczą nazwą Jedwabnego Szlaku. Wbrew obiegowej opinii najważniejsze drogi owego systemu wymiany handlowej już w starożytności prowadziły przez akweny wchodzące w skład Oceanu Indyjskiego: tą drogą do imperium rzymskiego, poprzez kosmopolityczny port w egipskiej Aleksandrii, docierały z Indii przyprawy i inne przedmioty luksusowe (takie, jak choćby słynna już figurka bogini Lakszmi odnaleziona w ruinach Pompejów), stąd także odpływały w przeciwnym kierunku masy srebra, co nie pozostało bez wpływu na przebieg trapiącego Cesarstwo tzw. kryzysu III wieku. W tym artykule powędrujemy jednak jeszcze dalej, bowiem aż do Chin, by przekonać się, w jaki sposób kontaktowali się ze sobą mieszkańcy tak odległych od siebie stron, jak Państwo Środka i Imperium Romanum, co sądzili o sobie nawzajem, a także kiedy i w jakich okolicznościach mogło dojść do ich bezpośredniego spotkania.
Chiny i Rzym – mocarstwa na krańcach Eurazji
Pomimo ogromnego dystansu i przeszkód w postaci stepów oraz pustkowi, oddzielających Romę od Państwa Środka, dzieje obu imperiów pod pewnymi względami są do siebie podobne. Oba rozkwitły w podobnym czasie, przypadającym na III stulecie p.n.e.: Rzym, będący jeszcze wówczas republiką, w latach 241-238 p.n.e., po zwycięstwie w toczonej przeciwko Kartaginie I wojnie punickiej oraz aneksji Sardynii, Korsyki i większej części Sycylii, stanowiących jego pierwsze pozaitalskie posiadłości, Chiny natomiast niedługo później, w r. 221 p.n.e., po podporządkowaniu sobie przez na wpół barbarzyńskie państwo Qin kraju Qi, ostatniego z kilku królestw, na które już od VIII w. p.n.e. podzielone było Państwo Środka, a które stały na drodze ekspansji Qinów w III stuleciu p.n.e. Oba rodzące się mocarstwa na tym jednak nie poprzestały, przeżywając lata swej największej chwały później.
Kiedy w II połowie II w. p.n.e. zbrojne zastępy cesarza Wu (chin. Wu-di) z zachodniej dynastii Han (206/202 p.n.e.-9 n.e.), panującego w latach 141-87 p.n.e., dotarły do rubieży położonej już w Azji Środkowej hellenistycznej Baktrii (256-ok. 120 p.n.e.), Rzymianie wciąż jeszcze znajdowali się daleko na zachód, niepewnie stawiając stopę w Azji Mniejszej. I choć w ciągu stulecia do swych zdobyczy dołożyli jeszcze m.in. Galię, seleukidzką Syrię oraz ptolemejski Egipt, to z kolei pozycja Hanów gwałtownie się obniżyła. Zresztą i w dogorywającej republice rzymskiej I w. p.n.e. stał pod znakiem trzech wielkich konfliktów wewnętrznych. Jednak wraz z nastaniem nowej ery potęga Chin i Rzymu znów stała się w zasadzie niekwestionowana: w dalekowschodnim cesarstwie władzę odzyskała stara rodzina panująca, sprawująca od teraz rządy jako wschodnia dynastia Han (25-220 n.e.), natomiast w Wiecznym Mieście zapanował pryncypat (27 p.n.e.-284 n.e.).
Oba krańcowo oddalone od siebie mocarstwa łączyło jeszcze jedno: zmagania z najróżniejszymi ludami, które mieszkańcy zarówno qinowskich i hanowskich Chin, a także republiki, a następnie Cesarstwa Rzymskiego uważali za barbarzyńców. W zasadzie na miano to zasługiwał każdy obcy, w praktyce jednak tak Rzymianie, jak i Chińczycy stosowali inną miarę dla różnych, bardziej lub mniej rozwiniętych kultur. Dla Synów Wilczycy barbarzyńcami byli przede wszystkim Celtowie, których zwykli nazywać Galami, Germanie, Iberowie, Piktowie czy Hunowie w Europie, a także Izauryjczycy i Arabowie w Azji czy Blemmiowie i Garamantowie w Afryce. Chińczycy zaś rywalizowali kolejno z zamieszkującymi Wielki Step mongoloidalnymi Xiongnu, Xianbei czy Rouran (a w czasach późniejszych również z Kitanami, Tangutami, Dżurdżenami czy Mongołami), a także z protowietnamskimi ludami Yue oraz tybeto-birmańskimi Nanzhao ze strefy subtropikalnej.
Rzymski garnizon w Chinach?
Pomiędzy Imperium Romanum a Chinami dynastii Han rozciągało się potężne państwo, którego mieszkańców nie można było zaszufladkować jako zwykłych, podrzędnych barbarzyńców, głównie za względu na siłę oręża jego wojowników oraz panującą w nim persko-hellenistyczną spuściznę kulturową. Mowa w tym miejscu o partyjskim imperium Arsakidów (247 p.n.e.-224 n.e.). To właśnie indoirańscy Partowie (zwący się pierwotnie Parnami) władali nad newralgiczną częścią Jedwabnego Szlaku, przebiegającą przez Bliski Wschód i znaczną część Azji Środkowej. Stało się tak wskutek powolnego, acz nieuchronnego upadku hellenistycznego imperium Seleukidów (312-63 p.n.e.) w II oraz I stuleciu przed Chrystusem. Pierwotnie koczowniczy Partowie słynęli ze swej kawalerii, a zwłaszcza konnych łuczników i ciężko opancerzonych katafraktów. Siła arsakidzkiego oręża dała o sobie znać Rzymianom już w 53 r. p.n.e. pod Karrami (łac. Carrhae, dzis. Harran), kiedy to ok. 40-tysięczne siły jednego z triumwirów, Marka Licyniusza Krassusa (115-53 p.n.e.) zostały zmasakrowane przez „zaledwie” 10 tys. konnych wojowników partyjskich pod dowództwem (enigmatycznego skądinąd) arystokraty imieniem Surena (zm. 53/52 p.n.e.), a sam rzymski dowódca poległ.
To właśnie z katastrofalną wyprawą Krassusa z 53 r. p.n.e. wiąże się pierwsza legenda (a właściwie mit) w zakresie bezpośrednich kontaktów rzymsko-chińskich: otóż po klęsce karrejskiej część legionistów przeżyła, dostając się przeważnie do partyjskiej niewoli. Ówczesny arsakidzki władca, Orodes II (57-37 p.n.e.), miał umieścić część spośród ok. 10 tys. rzymskich jeńców w garnizonach na wschodnich rubieżach swego państwa, jak najdalej od rodzinnych stron pojmanych, gdzie mieli strzec pogranicza Partii przed migrującymi na zachód Xiongnu. Właściwie to nic pewnego nie wiadomo o dalszym losie jeńców z legionów Krassusa, jednak w latach 40-tych ub. wieku amerykański sinolog Homer H. Dubs wysnuł hipotezę, że część z nich umknęła z nadgranicznych fortec wgłąb Azji, przechodząc na stronę koczowniczych Xiongnu, z którymi mieli walczyć. Gdy zaś ok. 36 r. p.n.e. nomadzi zostali rozbici przez operujące w rejonie rzeki Tałas (dzis. Kazachstan) oddziały chińskie, ocalali z kolejnego pogromu Rzymianie w liczbie stu kilkudziesięciu mieli znaleźć się na służbie dynastii Han, strzegąc zachodnich krańców Wielkiego Muru i tzw. korytarza Gansu1. Niestety, wywody Dubsa, choć dobrze przyjęte przez pewne środowiska (zarówno na Zachodzie, jak i w samych Chinach), nie należą do najlepiej uzasadnionych i oficjalna historiografia zdecydowanie je odrzuca.
Zachód i Rzym oczami starożytnych Chińczyków
Pomimo, iż suflowana przez Homera H. Dubsa wizja rzymskich strażników zachodniego pogranicza hanowskich Chin nie opiera się na żadnych solidnych podstawach, to jednak nie sposób zaprzeczyć, że w kolejnych wiekach związki pomiędzy zachodnią częścią Eurazji a Dalekim Wschodem stawały się coraz wyraźniejsze. Już pierwszy chiński historyk Sima Qian (ok. 145/135-86 p.n.e.) w swych Zapiskach historyka (chin. Shiji) napomyka o krajach położonych na (Dalekim z chińskiej perspektywy) Zachodzie:
Anxi [państwo Partów] znajduje się w odległości kilku tysięcy li na zachód od Da Yuezhi [Baktria]. […] Miasta i osady przypominają te w Dayuanie [Fergana]. […] Jako pieniędzy używa się srebrnych [monet], na których umieszczają wizerunek króla, […] W księgach i rejestrach zapisują od lewej strony do prawej, na skórze. Na zachód [od Anxi] leży Tiaozhi [Characene], na północ Yancai [terytorium plemion Alanów] i Likan [państwo Seleucydów]. Tiaozhi leży kilka tysięcy li na zachód od Anxi, nad Xihai [Morze Zachodnie] [tj. Zatoka Perska – K.B.]. […] Na początku, kiedy wysłannicy hanowscy dotarli do Anxi, król Anxi rozkazał, aby generał i 20 000 konnych powitało ich na wschodniej granicy. […] Kiedy wysłannicy hanowscy wracali do Chin, [król Anxi] wysłał z nimi swoich posłańców, żeby zobaczyli, jak wielkie są ziemie Hanów, i złożyli w darze [cesarzowi] Hanów jaja strusi oraz magików z Likanu. […] Cesarz bardzo się uradował2.
Z kolei jedna z pierwszych, choć jeszcze krótka wzmianka o Rzymie, znanym Chińczykom pod nazwą Da Qin (chin. Wielkie Qin), pochodzi z tzw. Nefrytowej tabliczki rzecznych map (chin. Hetu yuban), niezachowanego do dziś tekstu wróżbiarskiego z początku I w. n.e., znanego fragmentarycznie z innego utworu – pochodzącego z VII w. n.e. Lasu pereł z ogrodu Dharmy (chin. Fayuan zhulin)3. W kolejnych dziesięcioleciach wiedza mieszkańców Państwa Środka o „Dalekim Zachodzie” stopniowo się powiększała: autor zaginionych Zapisków o trzech Qin (chin. San Qin ji) z czasów dynastii Han, których tekst zachował się częściowo w X-wiecznym Cesarskim przeglądzie z okresu Taiping (chin. Taiping yulan), głosi, co następuje:
[…] na zachód od Dunhuangu leży oddzielone morzem Da Qin [Cesarstwo Rzymskie]. [Jeśli] masz serce pozbawione trosk i napotkasz pomyślny wiatr, przebędziesz [morze] w mniej niż dwadzieścia dni. […]4
Czytelnikowi może się zdawać (zresztą słusznie), że te informacje to i tak niewiele, jednak należy mieć baczenie na to, iż Rzymianie wiedzieli o Dalekim Wschodzie jeszcze mniej, niż mieszkańcy Chin o Imperium Romanum. Co prawda już autorzy pokroju Strabona (64/63-ok. 24 p.n.e.) czy Horacego (65-27 p.n.e.) byli świadomi, że bardzo daleko na wschód od ich ojczystej ziemi (choć nie wiadomo, gdzie konkretnie) wiodą żywot znani z produkcji jedwabiu Serowie, jednak dane o tych ostatnich były w owym czasie tak szczupłe i tak wątpliwe, iż często mylono ich z mieszkańcami Indii.
Poselstwa Gan Yinga i Anduna
Kolejna konstatacja, jaka nasuwa się po przytoczeniu powyższych cytatów, jest dość oczywista: pomimo stosunkowo obszernej wiedzy mieszkańców Państwa Środka o krainach zachodniej Eurazji, dysproporcja pomiędzy prawdopodobnymi doniesieniami o królestwie partyjskim oraz o Cesarstwie Rzymskim jest wręcz zadziwiająca. Jedyna bardziej ambitna próba wkroczenia na terytorium Imperium Romanum przez przedstawiciela chińskich władz miała miejsce w 97 r. n.e., kiedy to niejaki Gan Ying, specjalny wysłannik Ban Chao (32-102 n.e.), naczelnego zarządcy tzw. Terenów Zachodnich (czyli podbitych ziem w Kotlinie Kaszgarskiej i jej okolicach), został oddelegowany do nawiązania kontaktu z władzami (choćby lokalnymi) Da Qin. Niestety, hanowski poseł utknął nad Zatoką Perską, w wasalnym wobec Arsakidów królestwie Characene, nie zdając sobie sprawy z relatywnej bliskości rzymskiego pogranicza, wobec czego wyprawa, z którą wiązano ogromne nadzieje, zakończyła się fiaskiem. Czyżby Gan Ying był na tyle niekompetentny, aby po pokonaniu pustyń, stepów i gór Azji Centralnej i dotarciu do Partii zbłądzić w drodze do Rzymu? Założenie takie nie brzmi nazbyt przekonywająco, zatem powód takiego stanu rzeczy musiał być odmienny: Partowie, rzecz jasna, nie zamierzali uświadamiać chińskiemu posłowi, że z Babilonii stosunkowo łatwo i szybko można się było przedostać do rzymskiej części Mezopotamii, a stamtąd dalej w głąb Da Qin5. W Księdze Późniejszych Hanów (chin. Hou Han Shu), V-wiecznej kronice rządów władców ze wschodniej dynastii Han autorstwa Fan Ye (398-446 n.e.) czytamy, że:
Król tego kraju [tj. Rzymu – K.B.] od zawsze pragnął wysłać swych posłów do Hanów, lecz Anxi (Partia), chcąc nadal kontrolować handel wielobarwnymi chińskimi jedwabiami, blokował drogę, aby zapobiec przedostaniu się (Rzymian) do Chin”.6
Działanie monarchów Anxi było bez dwóch zdań celowe, gdyż znajdując się pomiędzy dwoma światowymi imperiami, pragnęli nie dopuścić do zacieśnienia ich wzajemnych relacji handlowych bądź (co gorsza) dyplomatycznych, to Partowie bowiem – choć pośrednio, dzięki działalności podległych im indoirańskich Sogdów – byli prawdziwymi strażnikami Jedwabnego Szlaku. Jednak mimo zabiegów Arsakidów chińskie źródła donoszą o tajemniczym zdarzeniu ze 166 r. n.e. – wizycie poselstwa od niejakiego Anduna na dworze cesarza Huana (146-168 n.e.) w Luoyangu7. Fan Ye, autor przytaczanej już Hou Han Shu, relacjonuje spotkanie hanowskiego monarchy z przybyszami z Da Qin tak:
W 9. roku ery Yanxi [166 n.e.], za panowania Cesarza Huana, król Da Qin (Cesarstwo Rzymskie), Andun (Marcus Aurelius Antoninus) wysłał posłów, którzy przybyli zza granicy poprzez Rinan (chińska komanderia w przybrzeżnej części dzis. środkowego Wietnamu), ofiarowując kość słoniową, róg nosorożca oraz żółwie skorupy. Było to pierwsze bezpośrednie spotkanie pomiędzy przedstawicielami obu stron [tj. Rzymu i Chin – K.B.].8
Powyższy fragment Księgi Późniejszych Hanów jest nad wyraz trudny do zinterpretowania. Za wspomnianego w Księdze Późniejszych Hanów Anduna uznaje się najczęściej cesarza Marka Aureliusza (161-180 n.e.), jednak prawdziwe problemy interpretacyjne piętrzą się przed historykami w kwestii autentyczności rzymskiego poselstwa z r. 166 – nie brak takich, których zdaniem było ono w rzeczywistości chytrą partyjską inscenizacją. R. Schulz, autor opracowania pt. Łowcy przygód w dalekich krainach. Wielkie pionierskie podróże i wiedza antyku o świecie (Warszawa 2020) nie wyklucza również, iż rzekomi posłowie Anduna byli tak naprawdę greckimi kupcami ze wschodniej części imperium rzymskiego, którzy – udając cesarskich wysłanników – pragnęli wkupić się w łaski chińskiego Syna Niebios, unikając zarazem indyjskiego oraz malajskiego pośrednictwa w handlu z Hanami⁹. Tak czy inaczej, oficjalne poselstwo rzymskie do Chin najprawdopodobniej nie miało wówczas miejsca. Do Państwa Środka docierali za to zachodni kupcy wraz z towarami i pieniędzmi – artefakty rzymskiej proweniencji nie stanowią na Dalekim Wschodzie tak wielkiej rzadkości, jak możnaby się było spodziewać. Chińczycy wyjątkowo cenili sobie także umiejętności syryjskich żonglerów i kuglarzy, Rzymianie zaś – przede wszystkim jedwab, stanowiący dla nich bodaj najbardziej prestiżowy przedmiot zbytku.
Kontakty rzymsko-chińskie w późnym antyku
Jak wyglądały wyprawy rzymskich kupców doby pryncypatu na Daleki Wschód? Ok. 100 r. n.e. niejaki Aleksandros, Grek ze wschodniej części Cesarstwa, przybił do tajemniczego portu Kattigara. Badacze po dziś dzień nie są zgodni co do jego lokalizacji: jedni śmiele umieszczają go w południowo-wschodnich Chinach (np. w okolicach Kantonu czy Hangzhou), inni jednak ostrożnie optują za rejonem Zatoki Tonkińskiej, Zatoki Tajlandzkiej bądź Singapuru10. Niestety, rozstrzygnięcie tego sporu jest w zasadzie niemożliwe. Teksty proweniencji chińskiej odnotowują obecność rzymskich kupców w okolicach Półwyspu Indochińskiego oraz południowo-wschodniego wybrzeża Chin dopiero w III stuleciu n.e., już po upadku wschodnich Hanów (220 n.e.): w tzw. Księdze Lianga (chin. Liang Shu) z VII w. znajduje się informacja o pewnym Qin Lunie, który w 226 r. n.e. dotrzeć miał do chińskiego wówczas Tonkinu (dzis. północny Wietnam), skąd przetransportowano go na dwór cesarski w Nankinie, gdzie władzę sprawował założyciel wschodniej dynastii Wu (222-280 n.e.) Sun Quan, znany pod cesarskim imieniem Zhongmou (222-252 n.e.). Czy imię owego Qin Luna rzeczywiście oznacza dosłownie „Lun z Qin”? W takim wypadku, jak postuluje choćby R. Schulz, kupiec ów mógłby być Rzymianinem o imieniu Leon11. Z kolei w 284 r. n.e. w Luoyangu, na dworze cesarza Wu (266-290 n.e.) z zachodniej dynastii Jin (266-316 n.e.), zawitała ponoć inna rzymska delegacja.
W kolejnych stuleciach zarówno w Państwie Środka, jak i w Cesarstwie Rzymskim nastały czasy zamętu. Imperium Romanum zostało ostatecznie podzielone na dwoje w 395 r. n.e. pomiędzy synów Teodozjusza I Wielkiego (379-395): starszemu Arkadiuszowi (383/395-408) przypadł Wschód, zaś młodszy Honoriusz (393/395-423) objął rządy na Zachodzie. Od tego czasu polityczne znaczenie zachowało jedynie Cesarstwo Wschodniorzymskie (395-1453) ze stolicą w Konstantynopolu, które z czasem Chińczycy (dla odróżnienia od wcześniejszego, niepodzielonego Cesarstwa – Da Qin) zaczęli określać mianem Fulin (chin. Bizancjum). Rozbite politycznie Chiny ponownie zostały zjednoczone przez dynastie Sui (581-618) oraz Tang (618-690, 705-907) na przełomie VI i VII w., czyli akurat wtedy, kiedy Wschodni Rzym wpadał w głęboki kryzys. Nie przeszkodziło to cesarzowi Yangowi (604-618) snuć planów wysłania poselstwa do zmagającego się z inwazją sasanidzkiej Persji (224-651) Konstantynopola. I choć zamiar ów się nie powiódł, to w latach 643, 667, 701 i 719 na tangowski dwór w Chang’anie docierały delegacje z Fulin12. Tangów i basileusów z dynastii heraklijskiej (610-711) oraz izauryjskiej (717-802) zbliżyła do siebie arabska ekspansja z VII i VIII stulecia, jednak po klęsce w bitwie stoczonej z wojskami nowo powstałego kalifatu abbasydzkiego (750-1258) nad rzeką Tałas w r. 751 i krwawo stłumionym powstaniu An Lushana z lat 755-763 władcy Państwa Środka ponownie skupili swą uwagę na Dalekim Wschodzie. Bezpośrednie kontakty chińsko-bizantyńskie zostały odnowione dopiero ponad 300 lat później, w końcu XI w.