W 1785 roku, na polu w okolicach Silchester (południowa Anglia), odkryto niesamowity złoty pierścień rzymski. Jak się okazuje artefakt zmieniał swoich właścicieli.
Pierścień jest duży jak na inne obiekty rzymskie tego typu. Ma 2,5 cm średnicy i waży 12 gram; co sugeruje że noszono go zapewne na rękawicy. Pierścień posiada 10 ścianek. Datowany jest na IV wiek n.e.
Pierwotnie właścicielem artefaktu był Silvianus, któremu ukradł go niejaki „Senicianus”, i na którego spadła klątwa właściciela. Skąd o tym wiemy? Za sprawą odnalezionej tabliczki z klątwą (defixio) na terenie byłej rzymskiej świątyni ku czci celtyckiego boga Nodens, w Lydney (ok. 120 km dalej), która była potwierdzeniem nałożenia klątwy na złodzieja. Naukowcy powiązali inskrypcję z tajemniczym pierścieniem. Klątwa brzmiała:
DEVO NODENTI SILVIANVS ANILVM PERDEDIT DEMEDIAM PARTEM DONAVIT NODENTI INTER QVIBVS NOMEN SENICIANI NOLLIS PETMITTAS SANITATEM DONEC PERFERA VSQVE TEMPLVM DENTIS
czyli
Dla bóstwa Nodens. Silvianus utracił pierścień i przekazał jedną połowę [jego wartości] Nodens. Wśród osób o imieniu Senicianus, nie zezwól na dobre zdrowie, dopóki ten nie wróci do świątyni Nodens.
Na przedzie pierścienia znajduje się wizerunek bogini Wenus oraz zapis od tyłu jej imienia – SUNEV. Po ostemplowaniu dokumentu, zapis był prawidłowy.
Pierścień posiada także inskrypcję nowego właściciela: SENICIANE VIVAS IIN DE, w której jest błąd podwójnego użycia litery „I”. W wyniku tego zabrakło miejsca na literę „O” i nie mamy pełnego zapisu VIVAS IN DEO, czyli „Żywy w Bogu” – charakterystyczny zwrot dla chrześcijan.