W antycznym Rzymie zdawano sobie sprawę, że wysoka liczba urodzeń gwarantuje prawidłowy rozwój państwa i społeczeństwa. Za czasów panowania Oktawiana Augusta (27 p.n.e. – 14 n.e.) zdecydowano się zdelegalizować aborcję i antykoncepcję. Jak się okazuje z badań paleopatologicznych najczęstszą przyczyną spadku liczebności populacji była mała liczba porodów, a nie dzieciobójstwo czy wysoka śmiertelność niemowląt przy porodach.
W starożytności było wiele specyfików i roślin, które miały mieć działanie aborcyjne: kokornak, tajemnicza roślina starożytności silphium czy wywar z ruty zwyczajnej, jajka i kopru.
Co więcej, aby zachęcić Rzymian i Rzymianki do płodzenia dzieci wprowadzano prawo, które penalizowało wszelkie przejawy „unikania” założenia rodziny. Było to tzw. lex Papia Poppaea z roku 9 n.e. Ustawodawca karał pary, które nie miały dzieci, co tym samym „jasno” potwierdzało przewinienie.
Co ciekawe, niekiedy próbowano ograniczać poziom urodzeń – jeżeli był za wysoki. Już grecki filozof Platon radził, że: „Jeżeli rodzi się zbyt wiele dzieci, to są na to sposoby kontroli”.