Po tym jak antyczne miasto Pompeje zostało zniszczone i przysypane olbrzymią ilością materiału piroklastycznego z Wezuwiusza w 79 roku n.e., panujący wówczas cesarz Tytus Flawiusz natychmiast podjął decyzję o wsparciu pozostałych przy życiu mieszkańców.
Jak podaje Swetoniusz1 w tym celu przeznaczył duże sumy pieniędzy publicznych. Kasjusz Dion2 z kolei przekazuje, że osobiście odwiedził przysypane miasto dwa razy.
Wiele osób zadaje sobie pytanie czemu nie próbowano odbudować Pompejów w starożytności. Odpowiedź nie jest jednak niestety do końca znana; mogło to wynikać z potencjalnych olbrzymich kosztów, na jakie nie mogło sobie pozwolić państwo rzymskie. Inna hipoteza to przesądne spojrzenie Rzymian, którzy uważali że erupcja wulkanu była karą bogów i w tym miejscu nie powinno już nic powstać. Możliwym jest to, że praktyczni Rzymianie utwierdzili się w przekonaniu, że nie jest to najbezpieczniejsze miejsce do ponownego zakładania miasta.
Pewnym jednak jest to, że liczne osoby próbowały dostać się do zakopanych budowli, albo w celu rabunku, albo odzyskania swoich rzeczy. Z pewnością nierzadko kończyło się to tragicznie, kiedy strop wykopywanego tunelu nie wytrzymywał i zawalał się na głowy starożytnych poszukiwaczy skarbów. Dowodem na takie próby dostania się do pogrzebanego miasta są np. dziury w murach miejskich lub napisy na ścianie „dom przekopany”. W domu Meandra z kolei natrafiono na szczątki po dwóch dorosłych i dziecku, przy których znajdował się kilof i motykę. Badacze podejrzewają, że mogli to być rabusie.
Warto nadmienić także, że po zasypaniu niektóre z wyższych budowli Pompejów, które nie uległy zawaleniu wystawały z popiołów. Materiał ten z pewnością mógł posłużyć jako materiał budowlany.
Z czasem, Pompeje zostały zapomniane na kolejne półtora tysiąca lat, do momentu jak dokonywano przypadkiem kolejnych mniejszych odkryć.