Jedynym antycznym źródłem informacji o maskach, które wykorzystywano w starożytności, w czasie występów teatralnych jest Juliusz Polluks, grecki naukowiec z III wieku n.e., który napisał dzieło Onomasticon. W swoim dziele wymienia on łącznie 44 różne maski komiczne, które można było użyć w czasie przedstawienia.
Dużą ilość informacji oraz ogólne wyobrażenie o tym jak wyglądały maski teatralne w starożytnej Grecji i Rzymie dają nam zachowane antyczne artefakty, na których znajdujemy odtworzony wygląd wyposażenia aktorów. Po dziś dzień odkrywamy m.in. lampy oliwne w kształcie masek teatralnych czy kamea z wyrytymi maskami. Do naszych czasów nie zachowały się żadne stricte maski teatralne; wynika to z faktu, że wykonane były one z materiałów organicznych, które nie miały praktycznie żadnych szans przetrwać.
Antyczne maski były z pewnością pięknie zdobione i bardzo kolorowe, co tylko potęgowało odbiór gry aktora, od maski którego odbijało się światło dzienne. Należy przypomnieć, że w przeciwieństwie do współczesnych teatrów, w starożytności obiekt tego typu były otwarte, a słońce pomagało w tworzeniu odpowiedniego widowiska.
Jak wskazują najnowsze badania (w tym z 2007 roku zespołu badaczy dr Amy R. Cohen), w dużych i otwartych teatrach, zarówno kształt obiektu, jak i same maski, wzmacniały głos aktora. Jak się okazuje, aktor w masce mówiąc w niższym tonie, posiadał wyraźniejszy głos. Zaznaczyć należy także, że wielkość maski i odległość od twarzy aktora powodowały, że głos rezonował. Co więcej, maska umożliwiała widzom lepiej słyszeć głos aktora, który nie musiał kierować się konkretnie w ich stronę. Przykładowo aktor odwrócony plecami do sekcji widowni, jeżeli nie posiadał maski na twarzy, był bardzo słabo, albo w ogóle słyszalny.
Arystoteles mówił, że skuteczny aktor to taki, który ma donośny harmonijny i rytmiczny głos. Jak się okazuje więc, maski nie miały znaczenia jedynie wizualnego, ale i akustyczne.