Mikołaj z Damaszku był jednym z nielicznych historyków starożytnych, który pisał o czasach sobie współczesnych. Jego dzieła przetrwały w niewielkiej części. Jego relacja o przygotowaniach do zabójstwa Cezara i plotkach, jakie wówczas krążyły, brzmi następująco.
Spiskowcy nigdy nie spotykali się otwarcie, za każdym razem w domu innego z nich. Jak podaje Mikołaj, plany były rozmaite.
Rozważano jak i gdzie uderzyć. Jedni proponowali uderzyć na niego kiedy będzie poruszał się po via Sacra, jako, że często tamtędy przechodził. Inni proponowali czas komicjów, gdyż musiał on przejść przez most i planowano, by zepchnąć Cezara z mostu. Jeszcze inni proponowali, aby zaatakować go podczas igrzysk z udziałem gladiatorów, którzy byli zawsze pod ręką, ponieważ wówczas widok uzbrojonych ludzi nie wzbudziłby żadnych podejrzeń. Większość jednak skłaniała się do zdania, że powinno się zabić go na posiedzeniu senatu, gdyż wówczas prawdopodobnie będzie on sam bez straży. Nie wpuszczano bowiem na posiedzenia nie będących członkami senatu, zaś wielu senatorów należało do spisku i miało ukryte miecze pod togami. Ten plan wykonano. Cezar osobiście ustalił pewien dzień na posiedzenie senatu.
Po zabójstwie krążyły różne plotki. Byli tacy którzy sądzili, że cały senat był zamieszany w spisek, a armia czeka w podorędziu. Ktoś rozpuścił pogłoskę, że senat został zmasakrowany przez gladiatorów, inni, że Cezar został zamordowany, a jego armia poczęła grabić miasto. Jak podaje Mikołaj, „nic pewnego nie można było usłyszeć, ponieważ wszędzie dookoła trwała nieprzerwana wrzawa, dopóki ludzie nie ujrzeli zabójców i Marek Brutus próbował powstrzymać krzyki i napominać lud, aby był dobrej myśli, gdyż nie miało miejsce żadne zło”. Brutus twierdził, że oto zgładzili tyrana.