Jednym z istotnych powodów rzymskiej supremacji w starożytności były zakrojone na szeroką skalę podboje nowych ziem i tworzenie z nich prowincji. Pojęcie prowincji wywodzi się od łacińskiego provincia, czyli zakresu obowiązków namiestnika zajmującego się nowym terenem.
Przez lata podejście Rzymian do prowincji zmieniało się. Początkowo panował wielki wyzysk i nieumiarkowanie w wykorzystywaniu bogactw nowych terenów, począwszy od zdobycia pierwszej prowincji Sycylii w 241 r. p.n.e. Eksploatacja z czasem przybrała na sile.
146 r. p.n.e. obfitował w ważne wydarzenia – z jednej strony zakończono III wojnę punicką i zburzono Kartaginę, z drugiej ujarzmiono Grecję i zburzono Korynt. Rzym stał się tym samym prawdziwym panem świata śródziemnomorskiego. Nic dziwnego, że Rzymianie szybko zaczęli nadużywać swoich zdobyczy. Postępowała hellenizacja, a wraz z nią zbytek, luksus i przepych, któremu przeciwstawiał się choćby Kato Starszy. Na niewiele się to jednak zdało, ponieważ wspomniane zjawiska postępowały, co niosło za sobą wysokie koszty utrzymania. Koszty, których pokrycie miała zapewnić eksploatacja wspomnianych prowincji.
Wyzysk prowincji był nieumiarkowany i zgubny w swoich skutkach, bowiem eksploatowane tereny nie miały żadnych szans na rozwój. Namiestnicy zdzierali pieniądze z podległych swojemu panowaniu terenów w sposób bezwstydny, ponieważ mieli świadomość swojej bezkarności. Wyraz temu dają antyczne świadectwa, mówiące o tym, że „skazanym mógł być tylko biedny senator”.
Sytuację pogorszył jeszcze Gajusz Grakchus. Kwestia prowincji posłużyła mu za kość niezgody, którą chciał położyć między ekwitów a senatorów. W czasie swojego trybunatu ludowego w 123 r. p.n.e. Gajusz oddał ekwitom trybunały de repetundis, czyli dotyczące nadużyć w prowincjach. Oznaczało to, że senatorowie nie byli już bezkarni, musieli liczyć się z werdyktem ekwitów. Wyzysk prowincji pogłębił się – mieszkańcy mieli teraz na głowie nie tylko ekwicckich publikanów i senatorskich namiestników (w prowincji Azji nawet namiestnicy byli ekwiccy, również z inicjatywy Grakcha, przeprowadzonej z tego samego powodu, czyli chęci skłócenia ekwitów i senatorów), ale też ekwicckich sędziów sądzących nadużycia. Te trzy grupy wymagały często przekupstwa i wkupywania się w łaski, co nie ułatwiało i tak już tragicznej sytuacji prowincji.
Nadużycia skończyły się dopiero za rządów Juliusza Cezara. Był on wprawnym obserwatorem i już na długo przed objęciem swojej dyktatury zauważył, jak nierozsądne jest podejście jego rodaków do wyzysku prowincji. Jedną z pierwszych decyzji Cezara po objęciu władzy w państwie było właśnie rozwiązanie tej palącej kwestii – niekontrolowana i bezsensowna eksploatacja została unormowana i zamieniona w przemyślane wykorzystanie naturalnych bogactw.
Podejście to było rozwijane w latach pryncypatu – znamienne są słowa Tyberiusza, który pouczał namiestników, mówiąc że „dobry pasterz powinien strzyc owce, a nie obdzierać ze skóry”. Dzięki takiemu podejściu prowincje mogły w końcu się rozwijać, a z czasem stanowić poważną konkurencję dla samej Italii. Prowincja Egipt stała się np. „spichlerzem Rzymu” i to tak urodzajnym, że była idealnym miejscem pod założenie samodzielnego, odrębnego od Rzymu państwa.
Właśnie z powodu swojego znaczenia Egipt był osobistą domeną cesarzy. Za czasów Nerona prowincja ta dostarczała aż 1/3 rzymskiego zboża. Z kolei w Hiszpanii rozwijała się metalurgia i produkcja oliwy. W Galii natomiast powstawała słynna od lat ceramika terra sigillata i wykształciła się skuteczna gallo-rzymska gospodarka, z dużym naciskiem położonym na metalurgię wykonywaną przy wsparciu celtyckich nauk. Znakiem wybitnego rozwoju prowincji może być też z pewnością zarządzenie Domicjana, który kazał zniszczyć połowę winnic poza Italią, ponieważ prowincje zdominowały winny sektor gospodarki, co było dla konserwatystów nie do zniesienia. Interesujący rozwój wypadków biorąc pod uwagę, że te „konkurencyjne tereny” 2 wieki wcześniej były szargane nieokiełznaną eksploatacją nierozsądnych urzędników i nie miały żadnych perspektyw na przyszłość.