Władze włoskiego miasta Nemi, znajdującego się 30 km od Rzymu, domagają się 30 mln odszkodowania od Niemiec, za zniszczenie pozostałości rzymskich statków Kaliguli w czasie II wojny światowej.
Wraki okrętów zostały w roku 1929 wydobyte, po tym jak na polecenie Benito Mussoliniego osuszono jezioro Nemi (Nemorensis Lacus). Następnie znalazły się one w lokalnym muzeum, które niestety w maju 1944 roku całkowicie spłonęło. Żaden z dwóch egzemplarzy nie zachował się do dzisiejszego dnia. Po stracie tak cennego zabytku wszyscy obwiniali się o destrukcję. Włosi oskarżali Niemców o celowe spalenie, kiedy Ci wypominali atak amerykański.
Dlaczego statki były wyjątkowe? Okręty były monumentalne i pełne niesamowitej technologii. Miały ponad 70 metrów długości na 24 szerokości, system doprowadzania ciepłej i zimnej wody (rurami sygnowanymi imieniem cesarza), łazienki i łaźnie. Wszystko w marmurach, złocie i kości słoniowej. Bez wątpienia służyły one prywatnym uciechom cesarza – wielki salon, kuchnia czy sypialnia wskazują, że okręty były traktowane jako mobilne pałace. Zawierały (najstarsze nam znane) śruby Archimedesa, niezwykle rzadką w tamtych czasach kotwicę admiralicji; pompy tłokowe (odkryte ponownie dopiero w średniowieczu). Obydwa posiadały system ruchomych rzeźb (na wzór teatrzyku) z systemem łożysk kulkowych. Dwa okręty odrobinę różniły się od siebie – jeden był galerą (napędzany wiosłami), drugi żeglował w oparciu o siłę wiatru.
Kaligula zlecając budowę takich „pałaców na wodze” wzorował się przepychu hellenistycznych władców Syrakuz i Ptolemeuszy Egiptu. Po dziś dzień trwają spekulacje dlaczego Kaligula zdecydował się na zwodowanie tych wielkich statków akurat na małym jeziorze Nemi, którego powierzchnia wynosi 1,67 km kwadratowe, a maksymalna głębokość to 33 metry. W antycznym Rzymie jezioro to było święte i nie godzono się na jakiekolwiek żeglowanie po jego powierzchni. Zapewne przyjazny klimat pełnił rolę decydującą. Wielu patrycjuszy spędzało w tej okolicy swój wolny czas i odpoczywało. Ponadto statki zapewne pełniły rolę statycznych barek.
Utrata tych niesamowitych konstrukcji pod koniec II wojny światowej była szokiem dla opinii publicznej na całym świecie. Po dziś dzień różne zrzeszenia zastanawiają się nad próbą odtworzenia tych dwóch zabytków. Dotychczas najbliższym realizacji planem był „Projekt Diana”, zainaugurowany w 1995 roku. Uważano, że niezbędny jest budżet w wysokości 10,7 mln dolarów. Ostatecznie prace nad odtworzeniem okrętów uległy zahamowaniu, a strona internetowa Stowarzyszenia Dianae Lacus (głównego inicjatora projektu) przestała istnieć w roku 2011.
Obecne żądania miasta Nemi wobec Niemiec ponownie zrodziły nadzieje, że uda się odbudować rzymskie potężne statki, w pełnej skali.