Rozdziały
Wojna w roku 189 p.n.e. pomiędzy Republiką Rzymską a Galatami, Gallami zamieszkującymi Azję Mniejszą. Pretekstem do wojny miał być fakt, że Galatowie dostarczali zbrojnych posiłków Seleucydom, a ich wojownicy walczyli nawet przeciwko Rzymianom w bitwie pod Magnezją.
Tło konfliktu
W 191 roku p.n.e., Antioch III Wielki, władca imperium Seleucydów, najechał Grecję. Rzymianie postanowili interweniować i pokonali Antiocha w bitwie w wąwozie termopilskim. Pobici Seleucydzi wycofali się z powrotem do Azji Mniejszej, zaś Rzymianie, wraz ze swoimi sojusznikami z Pergamonu, ruszyli za nimi w pościg i ostatecznie pokonali ich w bitwie pod Magnezją.
Pokonani Seleucydzi zostali zmuszeni do podpisania traktatu pokojowego z Scypionem Azjatyckim, co zakończyło wojnę z Rzymem. Wiosną do Azji Mniejszej przybył nowy konsul, Gnejusz Manliusz Wulso, który miał przejąć kontrolę nad armią Scypiona, a także dopełnić podpisania traktatu pokojowego wynegocjowanego przez Scypiona. Wulso nie był jednak zadowolony z powierzonego mu zadania i zaczął planować nową wojnę. Podczas spotkania z żołnierzami, pochwalił ich za męstwo oraz pogratulował zwycięstwa odniesionego nad Antiochem, a także zaproponował atak na Galatów, Gallów zamieszkujących Azję Mniejszą. Pretekstem do wojny miał być fakt, że Galatowie dostarczali zbrojnych posiłków Seleucydom, a ich wojownicy walczyli nawet przeciwko Rzymianom w bitwie pod Magnezją. Legioniści przystali ochoczo na propozycję konsula.
Konsul ten przybył do Efezu z początkiem wiosny. Przejął siły zbrojne od Lucjusza Scypiona, dokonał przeglądu wojska i wygłosił doń przemówienie. Pochwalił męstwo żołnierzy, dzięki któremu w jednej bitwie położyli kres wojnie z Atiochem, i jednocześnie zagrzał ich do podjęcia nowej wojny, z Galami, ponieważ ci i wojskami posiłkowymi wspierali Antiocha, i tak nieposkromionego byli usposobienia, że na nic by się zdało usunięcie Antiocha poza pasmo góry Taurosu, gdyby się nie złamało siły Galów. Dodał do tego kilka słów o sobie, zresztą prawdziwych i skromnych. Żołnierze z radością słuchali konsula dając raz po raz wyraz swojej z nim jednomyślności, przekonani, że skoro Galowie stanowili część sił Antiocha, to po pobiciu tego króla wojna z samymi tylko ich siłami nie będzie niczym poważnym.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu, 38.12
W rzeczywistości jednak Wulso pragnął zdobyć sławę oraz bogactwa Galatów, którzy wzbogacili się na plądrowaniu sąsiednich ziem.
Ta wojna była pierwszym przypadkiem w historii Rzymu, gdy generał rozpoczął konflikt zbrojny z własnej inicjatywy, bez uzyskania wcześniejszej zgody i aprobaty senatu. W przyszłości tego typu incydentu miały się jeszcze okazję kilka razy powtórzyć.
Konsul Wulso rozpoczął przygotowania do wojny, wzywając na pomoc wojska pergamońskie. Wprawdzie król Pergamonu, Eumenes II, przebywał obecnie w Rzymie, ale jego brat, Attalos II, który pełnił funkcję regenta, dołączył do armii rzymskiej, wraz z siłami liczącymi tysiąc piechurów oraz pięciuset jeźdźców.
Marsz w głąb Azji Mniejszej
Połączone siły rzymsko-pergamońskie wymaszerowały z Efezu i po przekroczeniu rzeki Meander, wkroczyły na tereny Alabandu, gdzie spotkały się z bratem Attalosa, Atenajosem, który dołączył do sprzymierzonej armii wraz z tysiącem piechurów oraz trzema setkami jazdy. Następnie cała armia pomaszerowała do Antiochii, gdzie miało miejsce spotkanie z synem Antiocha, Seleukosem, który w ramach zawartego traktatu pokojowego, zaopatrzył Rzymian i Pergamończyków w zboże.
Następnie sprzymierzone siły pomaszerowały przez górną dolinę Meanderu i Pamfilii, gromadząc daniny od lokalnych królów oraz tyranów, którzy nie odważyli się sprzeciwić potężnym siłom rzymsko-pergamońskim. W końcu wkroczyli na tereny Kibyry, rządzonej przez słynącego z okrucieństwa tyrana Moagetesa, który wysłał do Rzymian posłów z prośbą, aby ci nie niszczyli jego kraju, gdyż zawsze był przyjacielem Rzymu. Przy okazji, jako akt dobrej woli, ofiarował Wulso wieniec, wart piętnaście talentów. Konsul jednak nie był zbyt przyjaźnie nastawiony wobec tyrana:
Ale gdy Gnejusz spotkał tych posłów w czasie marszu, przyjął ich dumnie i surowo mówiąc, że Moagetes nie tylko był najbardziej ze wszystkich władców w Azji przeciwny Rzymianom, ale i z całych sił dążył do zniszczenia ich potęgi, zasługuje więc na przestrogę i ukaranie, bardziej niż na przyjaźń.
– Polibiusz, Dzieje, XXI.34
Posłowie byli przerażeni tego typu odpowiedzią i nakłonili konsula, aby osobiście spotkał się z tyranem, na co Wulso przystał. Następnego dnia Moagetes opuścił miasto na czele skromnego orszaku i zaproponował konsulowi piętnaście talentów, w zamian za opuszczenie jego ziem. Gnejusz nie był jednak zachwycony tą propozycją:
Gnejusz zaskoczony tą jego zuchwałością powiedział mu tylko tyle, że jeżeli nie da pięciuset talentów, i to z wielką wdzięcznością, to nie tylko kraj jego zniszczy, ale i samo miasto weźmie szturmem i złupi.
– Polibiusz, Dzieje, XXI.34
Tyrana przeraziły groźby i żądania Rzymian, ale był w stanie stargować okup do wysokości stu talentów oraz dziesięciu tysięcy medymnów pszenicy. Kiedy konsul przekroczył wraz ze swoją armią rzekę o nazwie Kolobatos, spotkał się z wysłannikami z miasta Sinda. Posłowie poprosili go o pomoc w walce z Termessami, którzy najechali ich ziemie i oblegli twierdzę, w której schronili się wszyscy ich obywatele, wraz z żonami i dziećmi.
Konsul przystał na ofertę posłów i pomaszerował na ziemię Termessów, z którymi zawarł sojusz w zamian za pięćdziesiąt talentów i wycofania z się z terytorium Sindian. Następnie Wulso pomaszerował na miasto Kyrmasy, które zdobył i splądrował, zdobywając przy tym olbrzymie łupy. W międzyczasie przyjął hołd od posłów z miasta Lisynoe, a potem splądrował kraj Sagalassów, którzy ostatecznie zawarli z nim pokój, za cenę pięćdziesięciu talentów oraz dwudziestu tysięcy medymnów pszenicy i dwudziestu tysięcy medymnów żyta.
Następnie konsul dotarł do Źródeł Rotryńskich, gdzie ponownie spotkał się z Seleukosem. Seleukos zabrał ze sobą do Apamei konwój z rannymi i chorymi rzymskimi żołnierzami oraz częścią łupów. Sam zostawił Rzymianom przewodników, którzy mieli ich poprowadzić w dalszym marszu. Trzy dni później Rzymianie dotarli do ziem Tektosagów, jednego z trzech plemion Galackich. Konsul zwołał naradę, podczas której poinformował żołnierzy o zbliżającej się wojnie. Potem wysłał posłów do wodza Tektosagów, Eposognatosa, który jako jedyny utrzymywał przyjazne stosunki z Pergamonem. Posłowie wkrótce wrócili, przynosząc odpowiedź od wodza, który błagał Rzymian aby nie atakowali jego ziem. Proponował także, że sam jest w stanie nakłonić innych wodzów do posłuszeństwa konsulowi.
Rzymska armia posuwała się dalej, w głąb terytorium Galatów i założyła obóz w pobliżu galackiej twierdzy, Kuballon. Tu doszło do pierwszej zbrojnej konfrontacji z Galatami:
Kiedy Rzymianie stali obozem pod gallogreckim punktem obronnym Kuballonem, pojawiła się tam z wielką wrzawą nieprzyjacielska jazda i przez nagłe uderzenie nie tylko narobiła zamieszania w strażach rzymskich, ale byli również zabici. Kiedy jednak wiadomość o tym najeździe doszła do obozu, wysypała się pośpiesznie ze wszystkich bram obozowych jazda rzymska i przepędziła Gallów, i pewną ich liczbę położyła w trakcie ucieczki trupem.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu, 38.18
To starcie dało konsulowi do zrozumienia, że nieprzyjaciel znajduje się w pobliżu. Od tej pory postanowił posuwać się dalej z większą ostrożnością oraz zadbać o należyty zwiad oraz rozpoznanie.
Bitwa pod górą Olimp
Kilka dni później armia rzymsko-pergamońska dotarła do miasta Gordion, które zostało opuszczone przez mieszkańców. Gdy rozbili obóz, dotarł do nich posłaniec od Eposognatoasa, który poinformował sprzymierzonych, że próba nakłonienia innych wodzów Gataów spełzła na niczym, zaś oni sami zmierzają walczyć przeciwko Rzymianom:
W czasie postoju obozowego w tym miejscu nadeszli posłowie Eposognatoasa z wiadomością, że podróżował on do naczelników galickich, ale nie uzyskał nic przychylnego: „Z równinnych miejscowości i ze wsi uchodzą całą masą, wraz z żonami i dziećmi, pędząc przed sobą lub wioząc, co się dało zabrać i uprowadzić, i podążają na górę Olympos, aby stamtąd osłaniać się bronią i położeniem miejsca.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu, 38.18
Tymczasem plemię Tolostobogiów zajęło górę Olimp (obecnie góra Uludağ w Turcji). Tektosagowie, odsunęli od władzy Eposognatosa, za jego konszachty z Rzymianami, zajęli górę Magaba. Z kolei plemię Trokmów zostawiło kobiety i dzieci pod opieką Tektosagów, zaś wojownicy pomaszerowali z odsieczą Tolostobogiom. Galatowie na górze Olimp wznieśli obwarowania, z zamiarem obrony przed wrogiem. Przez pierwsze dwa dni Rzymianie ograniczyli swoje działania do zwiadu, wdając się przy okazji w drobne potyczki z nieprzyjacielską jazdą, zaś trzeciego dnia przystąpili do ostatecznego ataku. Walkę rozpoczęli rzymscy welici, którzy zasypali Galatów oszczepami oraz pociskami z proc, zadając im duże straty. Potem doszło do walki wręcz, w której rzymscy legioniści, lepiej uzbrojeni i zorganizowaniu, szybko wzięli górę nad Galatami. Bitwa szybko zmieniła się w rzeź, zwłaszcza gdy Rzymianie wtargnęli do nieprzyjacielskiego obozu. Galatowie stracili w bitwie nie mniej niż dziesięć tysięcy zabitych, zaś około czterdziestu tysięcy dostało się do niewoli. Po bitwie, konsul Wulso, kazał część zdobytej na wrogu broni spalić, zaś reszta została sprzedana, lub rozdzielona pomiędzy legionistami.
Bitwa pod Ankyrą
Po rzymskim zwycięstwie pod Olimpem, Tektosagowie wysłali do Rzymian posłów, z propozycją spotkania i omówienia warunków pokojowych. Miejsce spotkania miało się odbyć w połowie drogi pomiędzy obozem Rzymian a miastem Ankyra (dzisiejsza Ankara). W rzeczywistości jednak Galatowie grali na czas, gdyż chcieli umożliwić sowim kobietom i dzieciom ucieczkę za rzekę Halys, a samo spotkanie miało w rzeczywistości być zamachem na życie konsula Wulso. Gdy Rzymianie udali się na spotkanie, zostali zaatakowani przez duży oddział galackiej jazdy. Starcie o mały włos skończyłoby się tragicznie dla konsula, gdyby nie odsiecz rzymskiej jazdy, która znajdowała się akurat w pobliżu, jako eskorta furażerów, gromadzących w okolicy żywność oraz opał dla armii.
Próba zamachu na konsula wywołała wściekłość wśród Rzymian i żądzę zemsty. Bez chwili zwłoki zwinęli obóz i pomaszerowali w stronę Ankyry, gdzie swoje siły zgromadziły plemiona Tektosagów i Trokmów. Podobnie jak wcześniej, pierwsze dwa dni Rzymianie poświęci na rekonesans całego terenu. Trzeciego zaś dnia, po złożeniu ofiar bogom, konsul ruszył ze swoją armią na siły Galatów, które liczyły około pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Tak samo jak wcześniej, do ataku ruszyli jako pierwsi rzymscy welici, którzy zadali wrogom duże straty, po czym rozpoczęła się walka wręcz. Galatowie, którzy byli przygnębieni swoimi wcześniejszymi porażkami, szybko dali się rozproszyć, po czym rzucili się do ucieczki. Rzymianie ruszyli w pościg, ale na szczęście dla Galatów, legioniści woleli skupić się na plądrowaniu porzuconego obozu wroga, niż ścigać uciekinierów, dzięki czemu większości z nich udało się przekroczyć rzekę Halys i dołączyć do kobiet i dzieci. Zwycięzcy Rzymianie zdobyli w bitwie olbrzymie łupy:
Następnego dnia oszacował jeńców i zdobycz. A była ona tak wielka, jaką zgromadzić potrafił ogromnie chciwy zdobyczy naród w czasach wieloletniego zbrojnego panowania z tej strony góry Taurosu.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu, 38.27
Koniec wojny
Obie przegrane bitwy złamały całkowicie morale Galatów, którzy uznali że najlepiej będzie zawrzeć pokój z Rzymem. Zwycięska kampania bardzo zaś wzbogaciła Wulso i jego żołnierzy, gdyż w ich ręce wpadły bogactwa Galatów, które ci zdobyli na plądrowaniu Azji Mniejszej. Galatowie wysłali do konsula posłów, prosząc o pokój, ale on kazał im się stawić na rozmowy w Efezie, gdyż sam z powodu nadchodzącej zimy, miał zamiar wycofać się na wybrzeże i tam przezimować.
Konsul Wulso pozostał jeszcze w Azji Mniejszej przez kolejny rok, podczas którego podpisał traktat pokojowy z Antiochem, a także podzielił ziemię na wybrzeżu Azji Mniejszej pomiędzy Pergamonem i Rodos. Gdy do Efezu dotarło poselstwo Galatów, Wulso nakazał czekać im na powrót z Rzymu króla Eumenesa, który miał podyktować warunki pokoju. Zwycięstwo nad samymi Galatami, wywołało duży entuzjazm wśród mieszkańców Azji Mniejszej, którzy odtąd nie musieli się już więcej obawiać ich najazdów:
I o ile Rzymianom zwycięstwo nad Antiochem przyniosło więcej chwały i rozgłosu niż nad Gallami, o tyle sprzymierzeńcom więcej radość sprawiło zwycięstwo nas Gallami niż nad Antiochem. Niewola pod królem była znośniejsza, niż dzikość barbarzyńców.
– Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu, 38.37
Wulso rozpoczął powrotną podróż do Rzymu w roku 187 p.n.e. i dotarł tam ostatecznie rok później. Po powrocie spotkał się z falą krytyki ze strony Senatu za to, że samowolnie rozpętał konflikt zbrojny, bez uzyskania wcześniejszej zgody. Senatorowie posunęli się nawet do tego, że odmówili Wulso prawa do odbycia triumfu, który mu się prawnie należał za odniesione zwycięstwo. Ostatecznie jednak, dzięki wstawiennictwu rodziny, przyjaciół oraz zasłużonych obywateli Rzymu, Wulso udało się odeprzeć te argumenty:
Następnego dnia jednak, krewni i przyjaciele Manliusza dołożyli najwyższych starań, a nie bez znaczenia był również autorytet starszyzny mówiącej, że nie ma w dziejach przykładu, by wódz, który pokonał wroga, spełnił swe zadanie w terenie i wrócił z wojskiem do kraju, miał wchodzić do miasta bez rydwanu, bez wawrzynu i zaszczytnego wyróżnienia. To poczucie przyzwoitości przeważyło nad złośliwością i przy wielkiej liczbie obecnych triumf uchwalono.