Rozdziały
Imiona | Flavius Valentinianus |
---|---|
Panował jako | Imperator Caesar Flavius Valentinianus Augustus |
Czas panowania | 25 lutego 364 – 18 listopada 375 n.e. |
Urodzony | 3 lipca 321 n.e. |
Zmarły | 18 listopada 375 n.e. |
Walentynian pochodził z Panonii. Był synem Gracjana, pochodzącego najprawdopodobniej z niższych warstw dowódcy wojskowego. Gracjan służył w straży przybocznej cesarza, doszedł do stopnia trybuna. Następnie otrzymał tytuł komesa i stanowisko dowódcy wojsk diecezji Afryki. Popadłszy na krótki czas w niełaskę zszedł ze sceny, powracając następnie jako dowódca wojsk w Brytanii. Pozbawiono go całego majątku, za ugoszczenie w swoim domu w Panonii uzurpatora Magnencjusza.
Walentynian, starszy syn Gracjana idąc za przykładem ojca wstąpił do armii, gdzie zapewne przynajmniej w początkowym okresie, korzystał z protekcji ojca. Podczas galijskich kampanii Cezara Juliana był już trybunem w wyborowym legionie. W 357 roku prowadzono wielką operację przeciwko Alamanom, w której północną grupą wojsk dowodził Julian, natomiast południową Barbacjon. Julian wysłał Walentyniana wraz z drugim oficerem w rejon działa oddziałów Barbacjona, aby ustalili, jakie są przyczyny bezczynności tych ostatnich, umożliwiające barbarzyńcom wymykanie się z przygotowanego kotła. Oficerowie zostali jednak przepędzeni, a sam Barbacjon oskarżył ich przed Konstancjuszem II o podburzanie jego żołnierzy. Cesarz zwolnił obydwu ze służby.
Walentynian został przywrócony z dawnym stopniem do służby pod dwóch latach i skierowany do Mezopotamii niepokojonej przez Persów. Wkrótce otrzymał tytuł komesa, a następnie stopień trybuna w oddziałach przybocznych Konstancjusza II. Służył w armii jeszcze po śmierci Konstancjusza, z pewnością ciesząc się przynajmniej początkowo względami Juliana, jednak w ramach usuwania z najbliższego otoczenia cesarza oficerów chrześcijan został najprawdopodobnie skierowany do Egiptu. Niektórzy historycy chrześcijańscy twierdzili w swoich przekazach, że odszedł ze służby, jednak nie wydaje się to prawdopodobne.
Po śmierci Juliana i wyborze na augusta Jowiana, Walentynian wrócił do łask i wraz z teściem cesarza Lucylianem ruszył do Mediolanu, skąd z kolei skierowali się do Galii, gdzie mieli pilnować spokoju. Wkrótce doszło do buntu żołnierzy w Durocortorum Remorum, w czasie którego zabito Lucyliana. Walentynianowi udało się uciec, co pozwoliło mu przedostać się na dwór Jowiana w Azji mniejszej. Cesarz w podzięce za lojalność mianował Walentyniana schola secunda scutatorum (dowódcą drugiej formacji tarczowników).
Panowanie
Gdy zmarł cesarz Jowian 17 lutego 364 r., wojsko odmaszerowało do Nicei. Tam, podczas narady dowódców i dostojników cywilnych zdecydowano się powierzyć purpurę nieobecnemu Walentynianowi. Ten, przebywał w tym czasie w Ancyrze, jednak przybył niezwłocznie – już 22 lutego. Nie ujawnił się wszakże od razu, gdyż rozpoczęcie panowania przypadłoby na dzień 23 lutego, zaś rok 364 wypadał w Rzymie rokiem przestępnym i dzień ten był liczony podwójnie. Walentynian mimo że chrześcijanin był osobą bardzo przesądną, natomiast dwudzieste trzecie dni lutego w latach przestępnych uważano za nieszczęśliwe, chciał zatem uniknąć złej wróżby w początkach rządów i ostatecznie panowanie objął dopiero 25 lutego.
Panował jako Imperator Caesar Flavius Valentynianus Augustus. W momencie wyboru na tron był żonaty z Maryną Sewerą i miał z nią syna Gracjana, urodzonego w 359 roku.
Pierwszy dzień rządów nowego cesarza rozpoczął się okrzyknięciem go augustem, wręczeniem purpurowego płaszcza i nałożeniem na głowę diademu na podium, przed frontem wojsk. Następnie, podobnie jak równo cztery lata wcześniej Juliana Wielkiego, podniesiono go na tarczy. Gdy cesarz miał wygłosić mowę, zgromadzone wojska zagłuszyły go, żądając wybrania od razu współrządcy. Zachowanie takie było tłumaczone doświadczeniami ostatnich lat, kiedy to śmierć Juliana, a później Jowiana postawiła Imperium w stanie zagrożenia. Wydaje się jednak, że wystąpienie to nie było przypadkowe, a inspirowano je dla przygotowania gruntu pod powołanie Walensa na współrządcę. Tymczasem, august skrytykował żołnierzy za brak dyscypliny i ogłosił, że wkrótce powoła odpowiednią osobę na współwładcę. Ammianus Marcellinus w swoim dziele przywołał słowa, w których nowy august podziękował za powierzenie mu tego zaszczytu „Cieszę się, najdzielniejsi obrońcy prowincji, i jestem dumny, i zawsze będę dumny z tego, że to dzięki waszej mężnej postawie otrzymałem ster władzy nad rzymskim światem jako osoba najbardziej odpowiednia, chociaż ani się tego nie spodziewałem, ani do tego nie dążyłem.”
Walentynian zwołał naradę dostojników cywilnych i wojskowych i zapytał ich, kogo powinien wybrać na współwładcę. Wszyscy przezornie milczeli i tylko Dagaljf, naczelnik jazdy, odważył się rzec „Jeśli kochasz swoich, najlepszy cesarzu, masz brata, jeśli kochasz państwo, szukaj tego, kogo mógłbyś ubrać w purpurę.” Słowa te znamy dzięki Ammianusowi Marcellinusowi. Dzięki jego przekazowi wiemy też, że cesarz nie odniósł się do tej opinii, jednak czy bardziej kochał państwo, czy rodzinę pokazały kolejne wydarzenia.
1 marca 364 roku w Nikomedii, Walentynian mianował swojego brata Walensa trybunem stajni. Następnie już miesiąc później w Konstantynopolu zwołano wiec żołnierski, w podczas którego cesarz ogłosił brata augustem, okrył go purpurą, zaś na głowę nałożył mu diadem. Jednak dopiero w kwietniu 364 r. podczas spotkania w Naissus władcy podzieli pomiędzy siebie imperium i armię. Walentynian objął zachód, wraz z prowincjami afrykańskimi i bałkańskimi (bez Tracji), zaś Walens wschód, z Tracją i Egiptem. Podzielono również dwór i administrację cywilną, po czym w Sirmium bracia rozstali się. Walens zasłynął później chorobliwą podejrzliwością, której wynikiem były krwawe prześladowania pogan, a w konsekwencji ludzi wykształconych (w tym okresie ciągle znaczna większość wykształconych Rzymian była wierna tradycyjnej religii) oraz paleniem książek. Początek kolejnego roku obwieścił objęcie przez braci konsulatu. Walentynian świętował to wydarzenie w Mediolanie, zaś Walens w Konstantynopolu.
Wkrótce po spotkaniu w Naissus władcy gwałtownie zachorowali, powalił ich atak febry. Gdy doszli do siebie stwierdzili, że najprawdopodobniejszą przyczyną choroby były uczynione przez jakichś dawnych zwolenników wielkiego Juliana praktyki magiczne. Zadanie wykrycia sprawców powierzono zwierzchnikowi urzędów cesarskich Ursacjuszowi, którego Ammianus wspominał jako „prostackiego Dalmatyńczyka” oraz Wiwencjuszowi z Syscji sprawującemu urząd kwestora. Mimo usilnych starań nie udało się znaleźć potwierdzenia tajemnych szalbierstw przyjaciół Juliana i sprawa odeszła w niepamięć. Według Zosimosa, rzymskiego historyka z przełomu V i VI w., groźnej sytuacji udało się zaradzić dzięki „bystrości umysłu” prefekta praetorium Salustiusza.
W obronie granic Imperium
W ostatnich miesiącach sytuacja Cesarstwa się pogorszyła. Śmierć Juliana – pogromcy Alamanów, sprawiła, że otrząsnęli się z trwogi, którą wywoływało u nich samo imię tego wielkiego rzymskiego wodza i skutecznie uderzyli na granicę na Renie i Górnym Dunaju, atakując Galię i Recję. Nie lepiej było na innych odcinkach granicy – Środkowy Dunaj przekroczyli Kwadowie i Sarmaci atakując Panonię, Sasowie, Szkoci i Piktowie nękali rzymską Brytanię. Niespokojnie było również w prowincjach afrykańskich, gdzie koczownicze plemiona zapuszczały się na rzymskie ziemie uprawne. Tak wyglądała sytuacja na terenach podległych Walentynianowi, jednak i granica wschodnia była zagrożona, stąd cesarz nie mógł liczyć na pomoc brata.
Alamanowie w styczniu 365 roku zadali Rzymianom bolesny cios rozbijając próbującą zagrodzić im drogę armię dwóch komesów Chariettona i Seweriana, zabijając obydwu dowódców i wybijając znaczną część wojska.
Pod koniec lata 365 roku Walentynian wyruszył do Galii, obierając marszrutę na Lutetię Parisiorum. Będąc jeszcze w drodze, cesarz otrzymał informację o uzurpacji w Konstantynopolu komesa Prokopiusza, krewnego i współpracownika wielkiego Juliana. Nie wiedząc jednak, czy Walens wciąż żyje, czy też został już zabity, zdecydował że będzie kontynuował marsz w stronę granicy. Po krótkim pobycie w Lutecji, cesarz przeniósł swoją kwaterę do Durocortorum Remorum, bliżej spodziewanego zagrożenia.
Już w styczniu 366 roku trzy wielkie watahy Alamanów przeszły przez zamarznięty Ren i runęły na rzymskie ziemie. Opieszałe działania rzymskiego wodza Dagajalfa doprowadziły do jego zdymisjonowania przez Walentyniana, wakat objął naczelnik jazdy Jowinus. To jemu udało się wiosną pokonać rozdzielone watahy Alamanów w trzech odrębnych bitwach, dzięki czemu zagrożenie zostało chwilowo zażegnane.
Odparcie Alamanów nie było dla Walentyniana jedyną dobrą wiadomością w 366 roku, wkrótce po tym, otrzymał w prezencie od brata odciętą głowę uzurpatora Prokopiusza.
Zimą przełomu lat 366 i 367 imperator zachorował. Przebywał wtedy w Durocortorum Remorum. Jego otoczenie było przekonane, że śmierć cesarza jest bliska. Sytuacja wydawała się tak poważna, że przystąpiono do poszukiwania następcy. W trakcie tych wydarzeń ujawniła się silna niechęć do cesarza i jego krewnych, nawet w bliskim otoczeniu. Było to wynikiem okrucieństwa, które charakteryzowało Walentyniana. Ku zaskoczeniu wszystkich, imperator jednak wyzdrowiał. Wyniósł jednak z tego zdarzenia naukę i jasno wskazał następcę: w Samarobriva Ambianorum polecił armii swojego dziewięcioletniego syna Gracjana, który przy tej okazji został obwołany Augustem.
Sytuacja zmusiła cesarza do pozostania w północnej Galii. Frankowie i Sasi nękali bowiem ustawicznymi morskimi napadami wybrzeża galijskie i brytańskie. Na wyspę Walentynian skierował Jowinusa, gdyż sytuacja tam przedstawiała się nie najlepiej. Ominęły cesarza krwawe rozruchy w Rzymie, pomiędzy wrogimi sobie stronnictwami chrześcijańskimi.
Zima lat 367 i 368 zastała Augusta w Trewirze, skąd latem poprowadził wyprawę za Ren. Udało mu się w walnej bitwie w okolicach Heidelbergu pokonać Alamanów, następnie spustoszywszy ziemie nad Nekarem zatrzymał się nad dolnym Renem. Prawdopodobnie tam doszły go alarmujące wieści z Brytanii, w której buntowała się ludność ciemiężona przez nieuczciwych urzędników i nieudolną administrację, zaś w oddziałach wojskowych szerzyła się dezercja. Grozę sytuacji potęgowały czynniki zewnętrzne – ataki Sasów i Franków na wybrzeże oraz plemion Kaledonii przez Wał Hadriana na tereny rzymskie. Ponieważ Jowinus nie potrafił zaradzić kryzysowej sytuacji Walentynian skierował na wyspę Teodozjusza, pochodzącego z Hiszpanii oficera (ojca późniejszego cesarza o tym samym imieniu). Dwa lata zajęło mu opanowanie sytuacji, wyparcie barbarzyńców, ponowne umocnienie granicy na Wale Hadriana, zreformowanie administracji i ufortyfikowanie wybrzeża. Po powrocie, w uznaniu zasług cesarz mianował go naczelnikiem jazdy.
W toku działań wojennych prawdopodobnie cesarz przeprawiał się przez Ren dwukrotnie.
Żeby wzmocnić granicę na Renie Walentynian zdecydował o budowie potężnej linii umocnień wzdłuż rzeki, złożonej z powiązanych ze sobą różnych fortyfikacji. Sieć ta była znacznie rozbudowana w głąb i na 30 lat powstrzymała agresywne zapędy Germanów. Obronę granicy wzmocniono dodatkowo sojuszem z Burgundami.
Cesarzowa Maryna Sewera, matka Augusta Gracjana, zamieszana prawdopodobnie w aferę majątkową została skazana przez Walentyniana na wygnanie. Po odprawieniu pierwszej żony cesarz poślubił w 370 roku Justynę, wdowę po niegdyś popularnym w Galii uzurpatorze Magnencjuszu, który pokonany przez Konstancjusza popełnił w 353 roku samobójstwo. Justyna, odznaczająca się podobno nieprzeciętną urodą, była wyznawczynią arianizmu (Walentynian zaś sprzyjał nicejskiemu credo). Związek ten zaowocował przyjściem na świat czwórki dzieci, jednego syna i trzech córek. Syn znany jest nam jako późniejszy cesarz Walentynian II, spośród zaś jego sióstr na kartach historii zapisała się jedynie Galla Placydia (dwie pozostałe to Justa i Grata).
Pozostając w Trewirze Walentynian prowadził aktywną działalność ustawodawczą, regulując m.in. status studentów uniwersytetu rzymskiego.
Bunt w Afryce
Tymczasem wybuchł bunt górskich plemion w Mauretanii. Co gorsza, buntowników wsparły ubogie warstwy ludności z terenów, na których dominowały latyfundia wielkich posiadaczy ziemskich. Ludność była niechętna władzy z uwagi na duży ucisk podatkowy i rażące nadużycia, których dopuszczali się rzymscy urzędnicy, a szczególnie Romanus – głównodowodzący wojsk rzymskich w Afryce. Swoje krzywdy gminy wyjawiały przed cesarzem, ale zazwyczaj zamiast ukaraniem sprawców, skutkowało tylko to dodatkowymi represjami przeciwko uciśnionej ludności. Rewolta zagrażała bogatym północnoafrykańskim miastem. Sytuacja dodatkowo zaogniła się, gdy przywódca rebelii – książę jednego z plemion Firmus, został przed dwie pomocnicze formacje armii rzymskiej okrzyknięty augustem!
Firmus zręcznie rozegrał spory w łonie afrykańskiego kościoła, przedstawiał się jako zwolennik donatystów, którzy cieszyli się wśród mas ubogiej ludności dużym poparciem. Wkrótce w rękach buntowników znajdowały się już znaczne obszary Mauretanii oraz znaczna część Numidii, poddała się im nawet Cezarea.
Dla zaradzenia kryzysowi w 373 roku Walentynian skierował do Afryki Teodozjusza, niedawnego zwycięzcę z Brytanii. Dokonał tego w ciągu dwóch lat. Wojska buntowników zostały pokonane, ludność uspokojona między innymi aresztowaniem Romanusa, zaś Firmus popełnił samobójstwo. Teodozjusz ponownie okrył się chwałą. Jednak nie cieszył się nią długo. Został zabity w 376 roku.
374 rok przyniósł kolejny cios dla zachodniego cesarstwa. Korzystając z przerzucenia znacznej liczby wojsk do Afryki, Kwadowie i Sarmaci przekroczyli Dunaj i zalali tereny rzymskiej Panonii. Broniły się jedynie miasta okolone murami. Cudem udało się uniknąć pojmania przez barbarzyńców Konstancji, córce Konstancjusza II, akurat w tym czasie zmierzającej do Trewiru. Skuteczny opór Sarmatom stawiły jedynie wojska z Mezji, dowodzone przez młodego Teodozjusza, syna wodza walczącego w Afryce.
Walentynian musiał reagować. W 375 roku opuścił Trewir kierując się na czele armii do Sirmium, a następnie do Karnuntum. Poznając w tym wielkim wojskowym obozie skalę niecnych poczynań rzymskich urzędników i dowódców w Ilirii, wielu ukarał śmiercią. Następnie udał się do Aquincum, skąd przez most pontonowy armia przeszła na drugi brzeg Dunaju siejąc śmierć i zniszczenie na ziemiach barbarzyńców.
Śmierć
Po zakończeniu operacji armia wyruszyła do Sawarii, by zając tam leża zimowe. Po drodze, w miejscowości Brigetio cesarz przyjął posłów kwadyjskich. Podczas posłuchania gwałtownie uniósł się gniewem, po czym zaniemówił, a jego twarz przybrała kolor purpurowy, dodatkowo wystąpiło obfite pocenie. Przeniesiony do sypialni starał się coś powiedzieć, jednak bezskutecznie. Lekarzy nie było, w tym czasie znajdowali się przy oddziałach gdzie szerzyła się zaraza. Wkrótce zmarł, a miało to miejsce 18 listopada 375 roku.