Ta strona nie może być wyświetlana w ramkach

Przejdź do strony

Jeśli znajdziesz błąd ortograficzny lub merytoryczny, powiadom mnie, zaznaczając tekst i naciskając Ctrl + Enter.

Bitwa na Polach Katalaunijskich

(451 n.e.)

Ten wpis dostępny jest także w języku: angielski (English)

Bitwa na Polach Katalaunijskich (451 n.e.) miała miejsce między Cesarstwem Zachodniorzymskim a Hunami. Zakończyła się zwycięstwem Rzymu.

Tło wydarzeń

Hunowie podczas bitwy na Polach Katalaunijskich, Alphonse de Neuville

Goci, Wandalowie, Swebowie, Burgundowie, Frankowie, Alanowie czy Anglo-Sasi nie byli dla dogorywającego już w V wieku n.e. Cesarstwa Zachodniego niczym nowym. Z podobnymi im szczepami germańskimi: Cheruskami, Chaukami czy Markomanami Rzym walczył już nie jednokrotnie. Ale kamień, który poruszył lawinę wędrówki ludów, pochodzące z dalekich stepów Azji plemię Hunów to była zupełnie nowa jakość prowadzenia wojny. Co prawda synowie wilczycy spotykali się już wcześniej na polu walki ze Scytami czy Sarmatami, ale nie były to wydarzenia militarne tej skali, co najazdy nowych koczowników.

Hunowie znani byli Chińczykom już przed naszą erą jako ludy Hu. To właśnie przeciwko nim wzniesiono Wielki Mur. Jednak mniej więcej w IV wieku n.e. Hu opuścili Mongolię i ruszyli na zachód i południe. Taka była charakterystyczna zasada w historii Wielkiego Stepu. Plemię, któremu udało się uzyskać hegemonię, utrzymywało ją dopóty, dopóki susza nie zniszczyła pastwisk dla koni i bydła. Wtedy podległe klany i szczepy podnosiły bunt, zmuszając dotychczasowych władców do emigracji. W ten sposób w wędrówkę ruszyli najpierw Hunowie, potem ich pogromcy Juan-juan (czyli Awarowie), następnie ci, co pokonali Awarów. Dopiero Mongołowie pod wodza Temudżyna przerwali tą cykliczną prawidłowość. Ich ekspansja nie była już ucieczką pokonanych, ale doskonale zorganizowanym marszem zwycięzców.

Hunowie podzielili się w czasie wędrówki na dwa odłamy. Jeden spadł jak grom na Indie i Persję, drugi posuwał się na zachód, w stronę nadwołżańskich i naddnieprzańskich stepów. Plemiona scytyjskie, sarmackie i alańskie uległy Hunom bardzo łatwo, wiele z nich weszło w skład wielkiej, sunącej dalej w kierunku rzymskiej Europy Ordy.

Następna tama w postaci państwa Ostrogotów na terenie dzisiejszej Ukrainy i Polski została również bardzo szybko przełamana. Wschodni Goci na kilkadziesiąt lat dostali się pod jarzmo stepowych jeźdźców. Ujarzmiając plemiona słowiańskie i germańskie Europy Środkowej, stosowali Hunowie metody okrutne i przerażające nawet jak na tamte czasy. Masowe rzezie i niszczenie wszystkiego, co tylko stanęło na drodze było charakterystyczne dla wszystkich kolejnych najeźdźców rodem ze stepu. Niestety, dokładne informacje na temat tego typu „działalnosci” Hunów nie zachowały się, można jednak wysnuć pewne wnioski na podstawie analogii z podbojami mongolskimi. Historycy twierdzą, iż ludy stepowe charakteryzowała niezwykle zajadła nienawiść do wszelkiej ludności osiadłej. W przypadku Mongołów jednak są liczne dowody, iż ich słynne ścinanie do dyszla wozu czy też masakrowanie ludności miast szybką i prostą metodą (pod kopytami końskimi) było z góry zaplanowanym działaniem psychologicznym, mającym szerzyć panikę i demoralizować ewentualnych przeciwników.

Przypuszczalny zasięg terytorium kontrolowanego przez Attylę około roku 450 n.e.
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Nie wiemy, czy również Hunowie byli takimi wytrawnymi „psychologami”, w każdym razie panika i strach, jaki budzili, stał się przyczyną masowej migracji Germanów. Ufortyfikowane linie Dunaju i Renu zdawały się uciekającym barbarzyńcom barierą, która powstrzyma Hunów. Już wcześnie Rzym zmuszony był do wpuszczania na swoje terytorium całych plemion germańskich (np. Franków) w charakterze „sprzymierzeńców”. Wdarcie się Wizygotów na Bałkany, a następnie Swebów, Burgundów czy Herulów do Galii również starano się w jakiś sposób usankcjonować, nadając nieproszonym gościom pewne tereny nadgraniczne.

Wspomniany najazd miał miejsce w 450 roku n.e. Hunowie splądrowali Germanię i Galię. Splądrowania nie uniknęły takie miasta jak Colonia Agrippinensis (dziś Kolonia), Magoontiacum (Moguncja), Colonia Augusta Treverorum (Trewir), Argentorate (Strasburg), Divodurum Mediomatrici (Metz), Durocortorum Remorum(Reims) i inne. Attyla musiał odstąpić od oblężenia Lutetii (Paryża), gdy na jego drodze stanęła wedle legendy św. Genowefa (do dziś patronka tego miasta). Mówiono, że „Wiara jednej panny ocaliła miasto”.

Hunowie tymczasem za główną bazę obrali sobie Panonię i z tamtąd rozpoczęli niszczące rajdy na tereny obu Cesarstw. Ich ataki wyludniły i doprowadziły do gospodarczej ruiny wiele rejonów na Bałkanach, w północnej Italii i w Galii. W samej Panonii, Hunowie stali się ludnością pół osiadłą. Zmieniła się też znacznie ich taktyka walki. Wzorem Sarmatów i Alanów zwiększyli wsród swoich wojsk liczbę ciężkich jeźdźców. Pojawienie się wśród Hunów zdolnego i ambitnego władcy, Atylli, który zdobył niepodzielną władzę mordując swego brata, Bledę miało przynieść nową jakość najazdów huńskich. Chaotyczne ataki zamieniły się szybko w zorganizowane najazdy. Kolejne plemiona Słowian i Germanów składały Atylli hołd i dostarczały zbrojnych kontyngentów.

Mapa ukazuje kierunek marszu armii Atylli i jego sprzymierzeńców.
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Można nazwać szczęśliwym zbiegiem okoliczności fakt, iż w obliczu tego śmiertelnego zagrożenia, konające już od kilku dziesięcioleci Zachodnie Cesarstwo miało człowieka, zdolnego przeciwstawić się Atylli. Aecjusza, bo o nim oczywiście mowa, tradycja każe nazywać „ostatnim Rzymianinem”. Rzeczywiście, jego talenty wojskowe i polityczne, ambicja i energia były ostatnim spoiwem władztwa cezarów z Mediolanu bądź Rawenny. Aecjusz lawirował sprytnie między królami germańskich sojuszników a potężnymi latyfundystami, oddzielnymi władcami swoich włości. Aecjuszowi bardzo pomagała w zapewnieniu posłuchu i jako takiego porządku prywatna armia, złożona przede wszystkim właśnie z Hunów.

Atylla, zwany też „Biczem Bożym” (Flagellum Dei). Razem ze swoim bratem Bledą stworzył imperium, które sięgało od Danii po Bałkany i od Renu aż do Morza Kaspijskiego.
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Nie jest do końca pewne, czy Aecjusz znał osobiście Atyllę, w każdym razie aż do czasu pamiętnego najazdu na Galię w 451 roku n.e., stosunki „ostatniego Rzymianina” z Hunami były jak najbardziej poprawne. Dopiero ambitne plany Atylli zmusiły Aecjusza do zmiany polityki. Wieść o przygotowaniach króla Hunów do inwazji podziałała na Galię jak „kubeł zimnej wody”. Wobec wspólnego zagrożenia, dotychczasowi zajadli przeciwnicy stanęli ramię w ramię. Pamiętano aż za dobrze los Burgundów, kilka lat wcześniej rozgromionych przez Hunów (to wydarzenie odnotowała nawet germańska mitologia, w tym pieśń o Nibelungach). Armia, jaką Aecjusz przeciwstawił Atylli, na miano rzymskiej na pewno nie zasługiwała. Co prawda dużą jej część stanowiły cesarskie legiony, ale należy pamiętać, iż już od dobrych stu lat germańscy najemnicy stanowili znakomitą większość żołnierzy spod znaku rzymskiego orła.

Hunowie po objęciu rządów Atylli ruszyli w stronę Orleanu, gdzie znajdowały się jedyne mosty na Loarze. Orlean był wówczas potężną twierdzą i Attyla zdawał sobie sprawę, że czeka go długie oblężenie. Było to dla niego kłopotliwe, ze względu na trudności w zaopatrzeniu. Mimo prób zapłacenia za przejście, dowódca obrony, biskup Anian nie zgodził się przepuścić najeźdźców, licząc na szybkie dotarcie posiłków Aecjusza. Rozpoczęło się oblężenie.
Dnia 14 czerwca 451 roku n.e. posiłki nadeszły i pokonały Hunów. Attyla nie słuchał rad doradców, którzy zalecali odwrót, lecz zdecydował się zapytać jasnowidzów. Ich proroctwo mówiło, że jeśli stoczy bitwę, to w niej „zginie jego największy wróg”. Attyla zdecydował się zostać, zaś jako jej miejsce wybrał Pola Katalaunijskie (Campi Catalaunici).

Wojsko

Na czele armii rzymskiej stanął Flawiusz Aecjusz, Teoderyk (król Wizygotów) i Sangiban (król Alanów). Największy bez wątpienia nie legionowy kontyngent przyprowadził Teoderyk. Być może jego wojownicy stanowili nawet około połowy sił sojuszników. Liczni byli też Frankowie. W tej zbieraninie znalazł się także kontyngent Alanów. Byli to ci spośród tych ciężkozbrojnych jeźdźców, którzy wiele lat wcześniej nie podporządkowali się Hunom, ale uciekli razem z Germanami do Galii.
Armia Aecjusza, choć różnorodna etnicznie, pod względem poziomu uzbrojenia oraz taktyki walki stanowiła dość dobrze komponująca się całość. Nie znamy dokładnych proporcji pomiędzy piechotą a jazdą. Na pewno pieszo stanęli Frankowie oraz część żołnierzy rzymskich. Większa część armii cesarskiej, jak i Wizygotów, stanowiła jednak jazda. Aecjusz rozporządzał armią liczącą około 40 tysięcy żołnierzy.

Na czele armii Hunów stał Atylla. Król Hunów szedł na Galię z całą potęgą swego imperium, jeszcze bardziej różnorodną niż armia jego przeciwników. Podbite i uzależnione plemiona przysłały swoich wojowników, oczywiście w znakomitej większości konnych. Byli tam Hunowie, Słowianie, Germanie, a także Alanowie, którzy mieli skrzyżować broń ze swymi rodakami z drugiej strony barykady. Jego armia, liczyła najprawdopodobniej około 60 tysięcy ludzi.

Bitwa

Wizerunek młodego Atylli.
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Do walnej bitwy doszło na Polach Katalaunijskich, zwanych tak, gdyż niegdyś zamieszkiwało tą okolicę celtyckie plemię Katalaunów. Starcie nazywa się też czasem od nowożytnej miejscowości – Challons. Na polu bitwy stoją do dziś, jak i stały wtedy prastare menhiry. Ze źródeł wiemy, jak zaciekłe było to starcie.

Teren bitwy stanowiła rozległa równina z charakterystycznych wzgórzem po prawej stronie szyku Hunów. Attyla, mimo iż pierwszy przybył na pole bitwy, popełnia błąd i nie zajął strategicznie położonego wzgórza. Na lewym skrzydle stanęli legioniści i Clibanarii (elitarna ciężka jazda) oraz Frankowie pod osobistą komendą Aecjusza, po prawej stronie ustawili się Wizygoci. Aecjusz zostawił przy swoim boku mały oddział dowodzony przez syna Teoderyka, Torisimunda, który niczym zakładnik miał gwarantować lojalność ojca. W centrum stanęli Alanowie. Za nimi wódz rzymski dodatkowo ustawił specjalnie wydzielony kontyngent piechoty legionowej, by ci pilnowali, żeby przypadkiem chwiejni sojusznicy nie uciekli lub nie przeszli na stronę wroga. Attyla natomiast najlepsze swe siły skoncentrował w środku. Liczył, że jego elitarna jazda huńska rozbije chwiejnych Alanów. Naprzeciw Wizygotów stanęli ich pobratymcy Ostrogoci pod wodzą Walamira, na prawym zaś skrzydle ustawili się Gepidowie Króla Ardaryka.

Pole bitwy na Polach Katalaunijskich.
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0.

Bitwę rozpoczął nagły atak Rzymian, poprowadzony przez Tortsimunda, mający na celu zająć strategiczne wzgórze. Udało mu się zająć je przed wrogimi wojskami, dzięki czemu nie miał trudności z odparciem ataku Gepidów. Wściekły Atylla rozkazał wykonanie frontalnego ataku Hunów na centrum armii Aecjusza. Szarża ciężkiej jazdy zdołała nim zachwiać, ale ostatecznie atak załamał się pod gradem ciskanych przez Franków ich strasznych toporów. Kontyngent alański sojuszników praktycznie przestał istnieć. Na skrzydłach, gdzie wódz rzymski umieścił swoje najlepsze oddziały, również losy ważyły się długo. Śmierć króla Wizygotów, zamiast załamać morale i wolę walki jego wojowników, obudziła w nich jednak chęć zemsty. Pod ich wściekłym naporem skrzydło armi Atylli załamało się, podobnie stało się i z drugiej strony, gdzie walczyły legiony.

O dziwo, Aecjusz nie wykorzystał nadarzającej się okazji i nie ścigał cofającego się na całej linii wroga. Pozwolił Atylli na odwrót, mimo że miał szansę definitywnego zwycięstwa. Być może nie chciał tracić swego w pewnym sensie sojusznika, bo gdy wojna dobiegła końca, znowu zaczął najmować Hunów do swoich wojsk prywatnych.

Konsekwencje

Flawiusz Aecjusz, zwany „ostatnim Rzymianinem”. Mimo odniesionego zwycięstwa w 451 roku n.e., nie zniszczył on Hunów, lecz pozwolił im się wycofać, tak by nadal stanowili oni przeciwwagę dla Gotów. W 452 roku n.e. ponownie starał się przeciwdziałać najazdom Hunów, organizując obronę na linii rzeki Pad. Wobec szczupłości swoich sił nie zapobiegł on jednak zniszczeniu przez Attylę Mediolanu oraz Ticinium. Wkrótce po tych sukcesach Hunowie wycofali się ze względu na zagrożenie swojego państwa ze strony cesarza Marcjana.

Jak twierdzą niektóre źródła, na Polach Katalaunijskich poległo około 50 tysięcy ludzi. Historycy ostrożnie podchodzą do tej liczby, ale nie kwestionują jej. W końcu w bitwie starły się wszystkie niemal ludy ówczesnej Europy Środkowej i Zachodniej. Liczba walczących, jak i poległych musiała więc być olbrzymia.

Dużo większe spory budzi za to ocena znaczenia tej batalii. Niektórzy zaliczają ją nawet do bitew, które zadecydowały o losach świata. Argumentują, iż zwycięstwo Aecjusza uchroniło Zachód przed staniem się częścią władztwa zupełnie obcych kulturowo Hunów, pozwoliło przetrwać antycznemu dziedzictwu i w ogóle europejskiej cywilizacji. Ten pogląd kwestionuje wielu badaczy. Rzeczywiście, w świetle tego, że po śmierci Atylli jego imperium rozpadło się jak „domek z kart”, a Hunowie po prostu zniknęli z historii, mało prawdopodobne wydaje się aby zdobycie Galii w jakiś sposób miało przedłużyć żywot państwa Hunów. A nawet jeśli przyjąć, iż imperium stepowych jeźdźców przetrwało by jakimś cudem jeszcze kilkadziesiąt czy nawet sto lat, pod dużym znakiem zapytania należy postawić hipotezę, czy rzeczywiście udałoby się im zniszczyć całość rzymskiego dziedzictwa. Było przecież ono zakorzenione w Galii czy Hiszpanii niezwykle głęboko. Frankowie nawet mimo woli przesiąkli nim i zbudowali kontynuację, kolejne stadium w dziejach europejskiej cywilizacji.

Wracając o wydarzeń 451 roku n.e. jak dobrze wiadomo, pokonany Atylla zmienił kierunek marszu i wkroczył do Italii. Z niewiadomych przyczyn zawrócił jednak w połowie drogi do Rzymu. Jak mówi legenda – usłuchał perswazji biskupa Rzymu, Leona Wielkiego. W kilka lat później zginął zamordowany w swym drewnianym pałacu w Panonii. Taki sam los spotkał jego przeciwnika, i być może i przyjaciela. Aecjusza zamordowano z rozkazu cesarskiego, na skutek nie do końca jasnych intryg, snutych przez potężnych przedstawicieli stanu senatorskiego. Jego śmierć pozbawiła Cesarstwo Zachodnie ostatniego spoiwa. Władza cezarów ograniczała się już tylko do kilku skrawków ziemi w Italii (bo resztę stanowiły państwa w państwie – latyfundia), a Rzym został jeszcze w tym samym roku 455 n.e. spalony przez Wandalów Genzeryka. Wielkie zwycięstwo „ostatniego Rzymianina” zdołało jedynie opóźnić oficjalne uznanie tego, co od dziesięcioleci było już faktem – upadku Cesarstwa Zachodniego.

Źródła wykorzystane
  • Gazda Daniel, Pola Katalaunijskie 451

IMPERIUM ROMANUM potrzebuje Twojego wsparcia!

Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na kanałach społecznościowych, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie. Nawet najmniejsze kwoty pozwolą mi opłacić dalsze poprawki, ulepszenia na stronie oraz serwer.

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM!

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM

Dowiedz się więcej!

Wylosuj ciekawostkę i dowiedz się czegoś nowego o antycznym świecie Rzymian. Wchodząc w poniższy link zostaniesz przekierowany do losowego wpisu.

Losowa ciekawostka

Losowa ciekawostka

Odkrywaj tajemnice antycznego Rzymu!

Jeżeli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na portalu oraz odkryciami ze świata antycznego Rzymu, zapisz się do newslettera, który jest wysyłany w każdą sobotę.

Zapisz się do newslettera!

Zapisz się do newslettera

Księgarnia rzymska

Zapraszam do kupowania ciekawych książek poświęconych historii antycznego Rzymu i starożytności. Czytelnikom przysługuje rabat na wszelkie zakupy (hasło do rabatu: imperiumromanum).

Zajrzyj do księgarni

Księgarnia rzymska

Raport o błędzie

Poniższy tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów