Galowie byli wielkimi wrogami Rzymu z północy, jeszcze na wiele lat przed podbojem Galii przez Juliusza Cezara. W IV wieku p.n.e. zdobyli oni i złupili Rzym, co było dla Rzymian traumą i upokorzeniem. Tytus Liwiusz wspomina o innej tragedii Rzymu, która przepadła niemal bez echa.
Otóż w 216 roku p.n.e., 25-tysięczna armia rzymska dowodzona przez Lucjusza Postumiusa Albinusa, nowo mianowanego dowódcę i konsula na rok 215 p.n.e. została rozbita w proch przez Galów w lesie Silva Litana w północnej Italii. Tam też barbarzyńcy zastawili pułapkę na Rzymian, blokując drogę ściętymi drzewami lub zrzucając konary na bezradnych żołnierzy. Armia została praktycznie zniszczona, niewielu udało się uciec, a reszta legionistów trafiła do niewoli. Sam Postumius zginął, a jego czaszkę pozłocono i wykorzystywano, jako czarę do napitku.
Klęska ta była poważnym ciosem dla Rzymian na północy. W bitwie zniszczono dwa legiony i tysiące wojsk sojuszniczych. Straty te były większe od sławnej klęski Warusa w Lesie Teutoburskim w 9 roku n.e. Wówczas to Rzymianie także wpadli w pułapkę, tym razem zastawioną na nich przez plemiona germańskie. Na polu bitwy przepadły aż trzy legiony rzymskie wraz z orłami, co było wielkim dyshonorem dla Imperium. Bitwa w lesie Silva Litana była wielką tragedią dla oręża rzymskiego. Brak pamięci o tym wydarzeniu wynika z pewnością z faktu, że w tym samym roku doszło do rzezi kanneńskiej, w której to Hannibal zniszczył potężną armię Rzymian.