Ta strona nie może być wyświetlana w ramkach

Przejdź do strony

Jeśli znajdziesz błąd ortograficzny lub merytoryczny, powiadom mnie, zaznaczając tekst i naciskając Ctrl + Enter.

Wojny markomańskie znane i nieznane: „Bitwa na zamarzniętym Dunaju” z 173/174 r. n.e.

Wojny markomańskie to seria wojen jakie toczyło Cesarstwo Rzymskie głównie z plemionami germańskimi, które miały miejsce w latach 167-180 n.e. Przypadły one głównie na okres panowania cesarza Marka Aureliusza (choć po jego śmierci w 180 r. działania wojenne prowadził jeszcze przez krótki okres jego syn i następca na cesarskim tronie Kommodus).

W wojnach markomańskich wzięło udział wiele plemion sąsiadujących z Imperium Rzymskim, które w różnych okresach czasu atakowały Cesarstwo wzdłuż granicy na Renie i Dunaju (od Galii aż do Ilirii) jak np.: germańscy Longobardowie, Obiowie, Burowie, Markomanowie, Naristowie, Kwadowie, celtyccy Kotynowie, daccy Kostobokowie czy wreszcie sarmaccy Jazygowie czy Roksolanowie. Jednak najważniejszą rolę wśród nich odegrali germańscy Markomanowie (stąd „wojny markomańskie”) oraz Kwadowie wspierani przez sarmackich Jazygów. Te trzy plemiona w całym okresie wojen markomańskich najbardziej dały się we znaki Cesarstwu i to właśnie ujarzmienie tych trzech plemionom wymagało ze strony Cesarstwa największego wysiłku militarnego1. Wojny markomańskie toczyły się dla Rzymu ze zmiennym szczęściem, zwłaszcza w ich początkowym okresie (lata 167-171). Po początkowych niepowodzeniach i działaniach typowo defensywnych Cesarstwo przejęło inicjatywę i kolejny okres wojen markomańskich (lata 171-180) charakteryzuje się przeniesieniem głównych działań wojennych na terytorium przeciwnika2. I właśnie ze względu na fakt, że wojny markomańskie toczyły się dla Rzymu ze zmiennym powodzeniem, cechują się one sporą ilością ciekawych zdarzeń czy niespodziewanych zwrotów w ich przebiegu. Przybliżmy zatem jeden z takich zwrotów w toczonym konflikcie, którego uczestnikiem (obok Rzymian) był sarmacki lud Jazygów.

Krótko o Sarmatach oraz ich udziale w wojnach markomańskich

Sarmaci byli koczowniczym ludem pochodzenia irańskiego, który pierwotnie zamieszkiwał obszar położony między Dnieprem i Donem i wokół dolnej Wołgi. Najbardziej znane z ludów (plemion) sarmackich to: Jazygowie, Roksolanowie i Alanowie. W takiej też kolejności owe plemiona sarmackie pojawiają się na kartach historii Europy. Na początku I w. n.e. na obszarze Wielkiej Nizinie Węgierskiej osiedlili się sarmaccy Jazygowie. Zajęli oni w przybliżeniu obszar ograniczony od strony południowego-zachodu kolanem Dunaju oraz siedzibami germańskich Kwadów na północnym-zachodzie. Wschodni zasięg siedzib Jazygów wyznaczała rzeka Cisa. Natomiast na północny zajmowane przez nich tereny sięgały dzisiejszej południowej Słowacji. Z kolei Roksolanowie najogólniej rzecz ujmując osiedli na terenie Niziny Wołoskiej w okolicy dolnego Dunaju. W drugiej połowie II w. n.e. siedziby Roksolanów były od wschodu odgrodzone od siedzib ich jazygskich pobratymców rzymską prowincją Dacją oraz siedzibami tzw. wolnych plemion dackich. Od wschodniej i południowej strony sąsiadami Roksolanów byli Rzymianie. Natomiast od strony północnej graniczyli z dackimi Kostobokami i Karpami. Trzeci z ludów sarmackich – Alanowie pojawi się w Europie Środkowej dopiero pod koniec III. w n.e. Warto nadmienić, że po osiedleniu się na ww. obszarach, Sarmaci siłą rzeczy weszli w kontakt z państwem rzymskim. Kilkukrotnie wchodzili oni w doraźne sojusze z plemionami ościennymi w celu atakowania rzymskich prowincji jak np. 92 r. wykorzystując zaangażowanie Cesarstwa pod rządami Domicjana w wojnę z Dakami3.

Obszar Cesarstwa Rzymskiego w 125 r. n.e., czyli w przededniu wojen markomańskich. Na północnych granicach Cesarstwa (które do ewakuacji rzymskiej prowincji Dacji w 271 r. n.e. przez cesarza Aureliana nie ulegały większym zmianom) można dostrzec położenie najważniejszych plemion barbarzyńskich biorących udział w wojnach markomańskich. Począwszy od zachodu (z terytorium dzisiejszej Austrii) i przemieszczając się po mapie w kierunku wschodnim kolejno są to: Markomanowie (ang. Marcomanni), Kwadowie (ang. Quadii), sarmaccy Jazygowie (ang. Iazyges) których rozdziela od ich sarmackich pobratymców Roksolanów (ang. Roxolani) rzymska prowincja Dacia (po północnej stronie Dunaju). Źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bb/Roman_Empire_125.png

Po rozpoczęciu się wojen markomańskich 167 r., na wieść o wtargnięciu germańskich plemion na teren rzymskich prowincji, Sarmaci nie pozostali bezczynni i również postanowili przyłączyć się do łupieżczych wypraw przeciw Rzymowi. Jeszcze w 167 r. wraz z innymi plemionami germańskimi wtargnęli do rzymskiej Panonii. Wkrótce napastnicy ci zostali pobici przez Rzymian i dlatego jeszcze w tym samym roku wycofali się z rzymskiego terytorium. Nie był to – jak by się mogło wydawać – koniec zmagań Cesarstwa z barbarzyńcami lecz dopiero ich początek. Pod koniec 169 r. sarmaccy Jazygowie zaczęli grozić ponowieniem najazdu na rzymskie terytorium, domagając się zapłaty za powstrzymanie się od wtargnięcia na teren Cesarstwa. Walcząc z wieloma przeciwnikami, którzy w 168 i 169 roku ponownie rozpoczęli wdzierać się z różnych stron w granice imperium, cesarz próbował zyskać na czasie i powstrzymać Jazygów przed najazdem poprzez spełnienie ich żądań. Wręczono zatem władcy Jazygów, niejakiemu Tarbusowi, duży okup w zamian za powstrzymanie się od najazdu na Cesarstwo. Jednak gdy zima się skończyła, sarmacki wódz Tarbus nie dotrzymał słowa i w 170 r. wysłał w głąb rzymskiej prowincji Dacji swoje zagony, którzy atakując Rzymian od wschodu wsparli przy okazji rebelię miejscowej ludności jaka wcześniej wybuchła w tej prowincji przeciw rzymskiemu panowaniu. W ciężkich i krwawych walkach z Jazygami zginął wówczas rzymski wódz Marek Klaudiusz Fronto odpowiadający za obronę Dacji (dokładnie aż trzech prowincji, na które była ona podzielona) i Górnej Mezji (Mezji Superior)4. Z kolei w tym samym 170 r. sarmaccy Roksolanowie sprzymierzyli się z dackim plemieniem Kostoboków i w swym łupieżczym rajdzie poprzez Mezję Dolną, Trację i Macedonię dotarli aż południowej Hellady. Ostatecznie zostali pokonani i odepchnięci, ale ich najazd przyczynił się do zwiększenia i tak już niemałych zniszczeń i strat ponoszonych przez Rzym w walce z żywiołem germańskim5. Cesarz zdawał sobie sprawę z zagrożenia sarmackiego, jednak póki trwały walki z plemionami germańskimi atakującymi Cesarstwo (zwłaszcza z Markomanami i Kwadami) nie mógł podjąć zdecydowanych kroków przeciw Sarmatom. Markomanowie zostali pobici w 172 r. i poprosili o pokój. Po pobiciu Markomanów cesarz rozprawił się z kolei z Kwadami. Kampania przeciwko Kwadom była krwawa, ale ostatecznie zakończyła się zwycięstwem Rzymian. Pobici Kwadowie zwrócili się o pokój i będąc pokonanymi musieli zgodzić się na szereg ciężkich warunków, między innymi na zakaz osiedlania się przez nich w pasie dziesięciu mil od rzymskiej granicy na Dunaju (czyli około 15 km) zakaz wstępu na rzymskie targowiska czy uwolnienie rzymskich jeńców i uprowadzonej w niewolę ludności cywilnej Cesarstwa. Po zawarciu pokoju z Kwadami w 173 r. wydawało się, że sytuacja na północnych rubieżach Cesarstwa została unormowana. Uwaga Rzymian mogła się wreszcie zwrócić w kierunku Sarmatów, tym bardziej, że jak się wkrótce okazało pomimo oficjalnego pokoju z Kwadami, ci ostatni wciąż nieoficjalnie wspierali swoich dotychczasowych sarmackich sojuszników. Osłabienie Sarmatów i wyeliminowanie ich z wojny stało się tym samym pilną koniecznością6.

Obszar głównych działań wojennych w okresie wojen markomańskich (lata 167-180 n.e.) wraz z jego lokalizacją na mapie politycznej współczesnej Europy. Niebieską linią zaznaczono kierunki ataków plemion barbarzyńskich w początkowym okresie wojny, w którym inicjatywa była po stronie plemion barbarzyńskich (lata 167-170 n.e.). Natomiast czerwoną linią (przerywaną i ciągłą) oraz różową zaznaczono kierunki kontrofensywy rzymskiej (lata 171-180 n.e.). Źródło: https://weaponsandwarfare.com/2019/02/24/marcomannic-wars/

Bitwa na zamarzniętym Dunaju

W 173 r. zagony sarmackich Jazygów ponownie zaczęły przekraczać granice imperium i wchodzić w głąb terytorium prowincji Dolnej Panonii, którą regularnie łupiły. Jesienią tegoż roku gdzieś pomiędzy Aquincum (dzisiejszy Budapeszt) i Intercisa (dzisiejsze węgierskie miasto Dunaújváros) rzymskiej armii udało się w końcu dopaść i rozbić jeden z takich zagonów plądrujący rzymskie terytorium. O zdarzeniu tym wspomniał historyk greckiego pochodzenia Lucjusz Kasjusz Dion Kokcejanus w dziele pt. Historia rzymska, który ujął ten fakt następująco: „Jazygowie byli w tym czasie pokonani przez Rzymian na lądzie”. Skoro wspomniał o tym wyżej wymieniony dziejopis, to rozbiciu przez Rzymian musiał ulec najprawdopodobniej dość znaczny oddział sarmackiej ciężkiej konnicy tzw. katafrakci (łac. cataphracti)7. Jednak zasadnicza rozprawa z Jazygami miała dopiero nadejść. Okazja nadarzyła się na przełomie 173 i 174 r. Wzmocniona licznymi wojownikami Kwadów armia sarmackich Jazygów zdecydowała się wtargnąć w głąb rzymskiego terytorium. Doszło do bitwy, która rozegrała się w dość niezwykłym miejscu bowiem na skutych lodem wodach rzeki Dunaj. Ową bitwę na zamarzniętym Dunaju (zwaną też „bitwą na skutym lodem Dunaju”) malowniczo opisał we wspomnianym powyżej dziele Kasjusz Dion. Przybliżenie przebiegu samej bitwy najlepiej zacząć od przytoczenia fragmentu wspomnianego powyżej antycznego źródła8:

(…) Jazygowie byli w tym czasie pokonani przez Rzymian na lądzie, a następnie na rzece, przez co nie sugeruję, że miała miejsce jakaś bitwa z udziałem okrętów, ale że Rzymianie podążając za wrogiem uciekającym przez zamarznięty Ister [rzeka Dunaj – przyp. autora] walczyli tam z nimi jak na lądzie. Jazygowie świadomi tego, że byli ścigani, postanowili zasadzić się na wroga, licząc na to, że przeciwnik nie da sobie w tych warunkach rady. Wobec tego część barbarzyńców popędziła prosto na Rzymian, inni objechawszy ich zaatakowali z flanki. Ich konie były bowiem przyuczone do radzenia sobie z tego rodzaju powierzchnią, jaką stanowi lód. Widząc to Rzymianie nie przestraszyli się jednak, ale zwarli szeregi, ustawiając się tak, aby jednocześnie stawić im wszystkim czoła. Większość położyła swoje tarcze i opierając się o nie jedną nogą, tak aby uniknąć poślizgnięcia się, przyjęła atak wroga. Niektórzy łapali [jeźdźców – przyp. autora] za uprząż inni za tarcze i drzewce włóczni przyciągając ich do siebie. Wtedy, włączając się w bezpośrednie starcie, powalili zarówno mężów, jak i ich konie, ponieważ ze względu na impet ataku wróg musiał się poślizgnąć. Rzymianie wprawdzie też się ślizgali: ale kiedy któryś z nich upadał na plecy, pociągał w dół swego przeciwnika za głowę i wtedy, okręcając nogi dookoła niego jak w zapasach, obalał go pod siebie, a gdy ktoś upadł na twarz, to zmuszał przeciwnika do upadku w taki sposób żeby znalazł się pod nim. Barbarzyńcy nieobyci z tego rodzaju walką i mając lżejsze wyposażenie, nie byli w stanie długo się opierać, tak że w rezultacie tylko nielicznym udało się uciec.

Lucjusz Kasjusz Dion Kokcejanus, Historia rzymska, LXXI, 7

Chcąc uczynić opis Kasjusza Diona bardziej zrozumiałym w pierwszej kolejności wyjaśnić należy, że armia Jazygów rozpoczęła swój grabieżczy rajd w głąb rzymskiej Panonii o nie najlepszej porze roku do prowadzenia tego rodzaju działań bowiem pod koniec 173 lub na początku 174 r. Był to okres zimowy, zatem warunki pogodowe musiały na tyle zacząć nie sprzyjać wojennej wyprawie, że jazygska armia inwazyjna przerwała swój łupieżczy wypad i zawróciła do swych siedzib znajdujących się na północ od rzeki Dunaj. Cesarz Marek Aureliusz postanowił jednak wykorzystać sytuację jaka się nadarzyła i nie dopuścić do bezpiecznego wycofania się Sarmatów na zimowe leża9. Gdy więc najeźdźcy rozpoczęli odwrót do swych siedzib, armia rzymska prowadzona przez samego cesarza rozpoczęła energiczny pieszy pościg za wycofującymi się intruzami, chcąc dopaść przeciwnika i pobić go w bitwie. Najwyraźniej w pewnym momencie armia jazygska zorientowała się, że jest ścigana i wstrzymała odwrót, aby stawić czoła rzymskim legionom wytrwale postępującym za nimi. Jazygowie postanowili wykorzystać zimowe warunki i doprowadzili do bitwy w trakcie przekraczania przez rzymską armię skutego lodem Dunaju. W zamyśle jazygskich najeźdźców zamarznięty Dunaj – na którego płaskiej śliskiej powierzchni armia rzymska byłaby całkowicie odsłonięta i nie mogłaby wykorzystać przeciw szarżującej jazygskiej kawalerii takich warunków terenowych jak wzniesienie czy las, w naturalny sposób utrudniających jej użycie – miał stanowić pułapkę, z której siły rzymskie już by się nie wymknęły10. Warto wspomnieć, że Jazygowie szkolili swoje konie do biegu po wszystkich rodzajach terenu, w tym również do poruszania się po lodzie, więc byli przekonani o zyskaniu dodatkowej przewagi taktycznej nad rzymską armią, składającą się w przytłaczającej części z ciężkozbrojnej piechoty. Jazygowie zapewne spodziewali się, że ciężkozbrojni legioniści ślizgając się na lodzie będą mieć poważne trudności z utrzymaniem szyku w momencie uderzenia w ich szeregi konnicy wyszkolonej do poruszania się w zimowych warunkach11. Z kolei rozbicie szyku przez konnicę oznaczałoby de facto szybki pogrom rzymskiej armii, a co za tym następuje być może nawet śmierć samego cesarza stojącego na jej czele. Jak wynika z opisu Kasjusza Diona bitwa rozpoczęła się od stałego manewru sarmackiej jazdy, na który składała się: pozorowana ucieczka, następnie nagły powrót w celu kontrataku i oskrzydlenie sił przeciwnika w celu ich rozbicia oraz zniszczenia w pościgu. Rzymska armia nie wpadła jednak w popłoch z powodu miejsca i warunków w jakich została zmuszenia do przyjęcia bitwy i jeszcze przed zwarciem się z siłami przeciwnika zdążyła maksymalnie zacieśnić szyki i przegrupować się w formację stosowaną w czasie walki w okrążeniu, czyli albo w formację orbis (okręgu) albo formację agmen quadratum (czworoboku). W takim przypadku rzymska kawaleria z dowódcami i cesarzem znajdowała się zapewne pośrodku takiej formacji będąc otoczoną i chronioną przez piechotę. Co ciekawe Kasjusz Dion odnotowuje, że Rzymianie naprędce rozwiązali także (do pewnego stopnia oczywiście) problem niestabilnej, śliskiej lodowej powierzchni na jakiej przyszło im przyjąć bitwę. Jeszcze bowiem przed atakiem wrogiej konnicy zdążyli położyć czy też (jak możemy sobie to wyobrazić) raczej w jakiś sposób płytko zaryć w lodzie swoje tarcze i stanąwszy na nich jedną nogą (zapewne zakroczną w celu zaparcia się przed przyjęciem szarży) uzyskali dzięki takiemu rozwiązaniu stabilniejszą pozycję. Źródło antyczne nie podaje więcej szczegółów przeprowadzenia tej pomysłowej operacji, dzięki której rzymskie szeregi miały zyskać lepszą przyczepność i stabilność na lodowej powierzchni rzeki. Można jednak przypuszczać, że to najpewniej legioniści z dalszych wewnętrznych szeregów podali swoje tarcze żołnierzom stojącym z przodu. Nie wydaje się bowiem prawdopodobne, aby żołnierze pierwszych szeregów pozbyli się swych tarcz, dzięki którym zyskiwali przecież ochronę przed szarżującą wprost na nich konnicą i dzięki którym w takich przypadkach tworzony był tzw. mur z tarcz mający powstrzymać impet konnicy i jej wdarcie się w dalsze szeregi formacji w celu rozbicia jej szyku. Otrzymawszy zatem tarcze od swoich kolegów z wewnętrznych szeregów, legioniści przednich szeregów najprawdopodobniej położyli je na lodzie ich wewnętrznymi częściami, po czym zaryli ich krawędzie tak głęboko w zamarzniętą powierzchnię rzeki, jak tylko to było możliwe12.

Wreszcie doszło do zwarcia się obu armii. Z antycznego opisu wynika, że manewr oskrzydlający sarmackiej jazdy, w pełni się powiódł. Rzymianie zostali zaatakowani od frontu i z flanek. Jednak na tym skończyło się powodzenie barbarzyńców. Pomimo posiadania koni wytrenowanych do sprawnego przemieszczania się po lodzie, jazygska konnica nie zdołała bowiem przebić się przez rzymskie szeregi. Najprawdopodobniej mniejsza przyczepność podłoża nie pozwoliła wystarczająco rozpędzić się konnicy i zniwelowała impet jej szarży przypuszczony na rzymskie szeregi13. Nie bez znaczenia zapewne był także fakt, że z kolei przed uderzeniem sarmackiej konnicy Rzymianie zdążyli przyjąć odpowiednią formację obronną, a żołnierze pierwszych szeregów wskutek zaparcia się jedną nogą o zaryte w lód tarcze otrzymane od swych towarzyszy z tylnych szeregów, zyskali lepszą przyczepność. Zatem nietypowe miejsce którym był skuty lodem Dunaj – na które tak liczyli Jazygowie, a które tak dobrze z kolei wykorzystali Rzymianie – szybko obróciło się przeciwko barbarzyńskiej hordzie. Wobec niepowodzenia impetu pierwszego uderzenia, bitwa naturalną koleją rzeczy wkroczyła w fazę walki w zwarciu. W tej formie walki taktyczna przewaga była już jednak po stronie rzymskich legionistów. Po pierwsze, rzymska armia była zdecydowanie bardziej zdyscyplinowana niż ich barbarzyńscy przeciwnicy, a zwłaszcza prowadzący półkoczowniczy tryb życia Jazygowie. Dyscyplina leżała natomiast u podstaw umiejętności utrzymywania i walczenia przez żołnierzy w szyku. Umiejętność walki w szyku była z kolei warunkiem niezbędnym do osiągnięcia zwycięstwa przy prowadzeniu walki w zwarciu, a zwłaszcza z przeważającym liczebnie przeciwnikiem. Po wtóre, rzymska armia była również świetnie wyszkolona. W procesie szkolenia nacisk kładziono zwłaszcza na wykształcenie indywidualnych umiejętności fechtunku u każdego z legionistów, niezbędnych w walce z przeciwnikiem na bliską odległość14. Gdy zatem przyszło do walki w zwarciu, Rzymianie z powodzeniem powalali jeźdźców razem z wierzchowcami na lód, chwytając za wodze, uzdy, włócznie czy za tarcze jazygskich wojowników. Choć bowiem jazygskie konie były wytrenowane do biegania po lodzie, to jednak nie sposób wytrenować koni do utrzymania równowagi na lodowej powierzchni w ferworze walki toczonej w zwarciu, w której dodatkowo wszelkie chwyty, mające doprowadzić do obalenia i zabicia przeciwnika były dozwolone i stosowane. Jazygscy jeźdźcy po tym jak zostali ściągnięci z konia lub gdy przewrócono ich na lód razem z końmi na których siedzieli, byli natychmiast bezlitośnie zabijani. I nawet jeśli poszczególnym wojownikom udało się nawiązać walkę, to fakt, że rzymscy legioniści byli lepiej opancerzeni i posiadali wyższe indywidualne umiejętności w tego rodzaju walce powodował, że tak czy inaczej zyskiwali oni w końcu przewagę i eliminowali swoich przeciwników. Bitwa skończyła się całkowitym pogromem barbarzyńskiej armii. Rzymskie zwycięstwo było zupełne15.

Marek Aureliusz Sarmaticus

O tym, że zwycięska bitwa na zamarzniętym Dunaju była ważnym zwycięstwem nad Sarmatami, najdobitniej świadczy fakt, że niedługo po niej, bo w czerwcu 174 r., cesarz został obwołany przez swych żołnierzy imperatorem (zgodnie ze zwyczajem wywodzącym się jeszcze z czasów republiki rzymskiej) i to po raz siódmy w swoim dotychczasowym życiu16. Był to tytuł, przyznawany przez żołnierzy zwycięskim wodzom. Przyznanie tytułu oznaczało, że wódz wykazał się niezwykłą dzielnością w boju. W tym miejscu gwoli ścisłości nadmienić jednak należy, że od czasu Cezara, a zwłaszcza jego następców, tytuł imperatora stał się imieniem jedynowładcy i synonimem cesarza (oficjalnie wówczas tytułowanego jako princeps senatus, czyli „pierwszy członek senatu”). Marek Aureliusz był już zatem imperatorem z racji bycia cesarzem („pierwszym członkiem senatu”). Jednak – jak wyjaśniał (w swym dziele pt. Historia rzymska) Kasjusz Dion: „nie oznaczało to, że dawny zwyczaj został w ten sposób porzucony – oba użycia tytułu imperator funkcjonowały bowiem równolegle. W rezultacie władcy uzyskują ten tytuł po raz drugi, gdy (…) odnoszą jakieś istotne zwycięstwo. Ci bowiem, którzy są Imperatorami w [szczególnym] znaczeniu tego tytułu, nadawanym raz na całe życie, używają go odkąd zaczynają posługiwać się innymi tytułami. (…); ale ci z nich, którzy przy tym dokonają na wojnie czegoś godnego tego tytułu, zdobywają go również na mocy pradawnego zwyczaju, tak więc taki człowiek po raz drugi, trzeci, a nawet tyle razy, ile jest ku temu okazji, nazywany jest imperatorem”17.

Jazygowie musieli odczuć dotkliwie porażkę, gdyż po bitwie zwrócili się oni do cesarza o zawarcie pokoju. Cesarz postanowił jednak odrzucić propozycję zawarcia pokoju i prowadził dalej wojnę przeciwko temu sarmackiemu ludowi. Marek Aureliusz zdawał sobie sprawę, że Jazygowie jako lud pasterki i na w półkoczowniczy odznaczał się dużo większą mobilnością niż plemiona germańskie, z którymi doraźnie wchodzili w sojusze w celu dokonywania wspólnych rajdów na tereny Cesarstwa, w związku z czym po kolejnych zwycięstwach nad koalicjami tych plemion osłabieniu ulegali głównie Germanie. Sarmatom zawsze udawało się na swych koniach wycofać w porę bez odniesienia dotkliwszych strat. Cesarz uważał również, że dopóki plemię to nie zostanie dostatecznie osłabione, dopóty będzie stanowiło zarzewie buntów pozostałych wydawałoby się ujarzmionych już plemion germańskich oraz wspomagając je, będzie wraz z nimi dokonywać łupieżczych rajdów w głąb terytorium Cesarstwa18. Przewidywania cesarza wkrótce się sprawdziły, bowiem po odrzuceniu zaoferowanego przez Sarmatów pokoju, ci natychmiast podburzyli Kwadów, którzy zerwali pokój z 173 r. i ponownie rozpoczęli regularne działania zbrojne przeciwko Cesarstwu. Wojna z Jazygami trwała więc w najlepsze dalej. Była do tego stopnia krwawą, że w pewnym momencie cesarz brał pod uwagę nawet całkowite wytępienie tego ludu i utworzenia w miejscu jego siedzib kolejnej prowincji Cesarstwa o nazwie „Sarmacja”. W kwietniu 175 r. wyczerpani walkami germańscy Kwadowie zwrócili się o zawarcie pokoju. Cesarz przystał na pokój z Kwadami, chcąc w ten sposób osłabić Jazygów, których wspomagali oni militarnie. Warunki nowego pokoju z Kwadami zostały złagodzone w porównaniu do warunków pokoju z 173 r. Złagodzono im na przykład zakaz osiedlania się przez nich w pasie przygranicznym z dotychczasowych dziesięciu mil od rzymskiej granicy (czyli około 15 km) do pięciu mil od rzymskiej granicy (czyli około 7,5 km). Tym też sposobem Jazygowie pozostali osamotnieni w swej walce. Niedługo później, bo w czerwcu 175 r. zdradzając oznaki wyczerpania ponownie poprosili o pokój. Również i tym razem cesarz odmówił, zamierzając prowadzić wojnę aż do ich całkowitego unicestwienia. Plany cesarza pokrzyżował jednakże bunt do jakiego doszło w Syrii. Najprawdopodobniej na skutek fałszywej wieści o śmierci cesarza w 175 r. Gajusz Awidiusz Kasjusz dowódca legionów wschodnich i zwierzchnik całego Wschodu ogłosił się cesarzem. Senat ogłosił go wrogiem Rzymu, a prawowity cesarz Marek Aureliusz zmuszony był wyruszyć przeciwko uzurpatorowi. Chcąc nie chcąc, cesarz musiał zatem przerwać działania wojenne prowadzone przeciwko Jazygom i zawrzeć z nimi pokój, by uniknąć prowadzenia wojny na dwóch frontach. Pokój zawarto na warunkach zbliżonych do warunków pokojowych jakie uzyskali Kwadowie. Jazygowie mieli uwolnić około 100 tysięcy rzymskich jeńców. Zakazano im osiedlania się w pasie dziesięciu mil od rzymskiej granicy na Dunaju (czyli około 15 km), a także prowadzenia żeglugi po Dunaju własnymi łodziami, co w praktyce oznaczało, że musieli zdać się wyłącznie na transport rzymski umożliwiając w ten sposób Rzymianom kontrolowanie ich ruchów. Zakazano im także wstępu na rzymskie targowiska położone w przylimesowej strefie. Nadto Jazygowie mieli dostarczyć Rzymianom posiłki w liczbie 8 tys. jazdy, z czego 5,5 tys. sarmackich jeźdźców natychmiast wysłano do Brytanii w celu obrony Muru Hadriana przed plemionami brytyjskimi, które wykorzystując zaangażowanie Cesarstwa w walkach z plemionami naddunajskimi skorzystali z okazji i również je zaatakowali. Wysłanie przez Rzymian 5,5 tys. sarmackich jeźdźców na drugi kraniec imperium, z którego mieli już więcej nie powrócić (nie zezwolono im na powrót nawet po skończeniu przez nich przewidzianej 20 letniej służby) było de facto posunięciem obliczonym na militarne osłabienie tego plemienia19. W czerwcu 175 r. cesarz przybrał przydomek Sarmaticus (dosłownie „Sarmacki”), który odtąd na stałe wszedł do jego tytulatury20 (choć historycy analizujący różne źródła nie są tu zgodni wskazując na przedział czasowy od lipca do sierpnia)21. Po zawarciu pokoju z Sarmatami i stłumieniu rewolty Awidiusza Kasjusza na Wschodzie cesarz powrócił do Rzymu i (razem z synem Kommodusem) w dniu 23 grudnia 176 r. odbył uroczysty triumf mający uczcić odniesione przez niego zwycięstwa nad Germanami i SarmatamiKommodus Antoninus, VII, 12, w: Historycy Cesarstwa Rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana; Jarosław Bodzek, op. cit., s. 29." data-footid="22">22.

Kolumna Marka Aureliusza na placu Piazza Colona w Rzymie. Kolumna Marka Aureliusza stanowi jedno z podstawowych źródeł wiedzy ikonograficznej o przebiegu wojen markomańskich. Wybudowana została po śmierci cesarza dla upamiętnienia jego zwycięstw nad plemionami barbarzyńskimi. Budowę kolumny rozpoczęto najprawdopodobniej w 180 r. n.e., a zakończono w 196 r. n.e. Dekorację kolumny stanowi spiralnie wijącą się po jej trzonie wstęga z relifami przedstawiającymi poszczególne epizody (sceny) z walk prowadzonych przez cesarza z plemionami barbarzyńskimi. Niemal wszystkie znajdujące się na kolumnie sceny dotyczą walk prowadzonych przez Marka Aureliusza w latach lat 171-175. Źródło: Wikipedia.

Wojny markomańskie, po dwóch latach względnego spokoju, wybuchły jednak z nową siłą w 177 roku, a walki (w tym również z Jazygami) trwały aż do 180 r., czyli do roku śmierci cesarza. Pomimo świetnego zwycięstwa odniesionego w bitwie na zamarzniętym Dunaju oraz pomimo szeregu kolejnych zwycięstw, cesarzowi nigdy nie udało się całkowicie zniszczyć Jazygów i utworzyć na terenach tego plemienia nowej prowincji „Sarmacji”, tak jak zamierzał w pewnym momencie prowadzonej przeciwko nim wojny23. Jego syn i następca Kommodus przez krótki okres prowadził jeszcze działania wojenne przeciwko barbarzyńskim plemionom. Jednak już pół roku po śmierci swego ojca (czyli jeszcze w tym samym 180 roku) zawarł z nimi pokój, którego zarówno postanowienia (pozornie tylko surowe) jak i czas w którym został zawarty (przedwczesne zawarcie, gdyż barbarzyńskie plemiona były już skrajnie wyczerpane wojną) różnie oceniany jest przez historyków24. Odniesione przez Marka Aureliusza zwycięstwa nad Jazygami spowodowały jednak, że jeszcze długo po śmierci cesarza nie zagrażali oni poważnie Cesarstwu, bo aż do kampanii Maksymina Traka z lat 236–23825. Będzie to jednak już zupełnie inny okres w dziejach Cesarstwa.

Autor: Adrian Woźniak
Przypisy
  1. Zob. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum miedzy Bałtykiem a środkowym Dunajem w dobie wojen markomańskich, Łódź 2008, s. 30-39.
  2. Ibidiem.
  3. Ibidiem, s. 130-133.
  4. Marek Olędzki, op. cit., s. 31-32; Frank McLynn, Marcus Aurelius: A Life, Cambridge 2009, s. 354; Erich B. Anderson, Crushed on the ice: Marcus' victory on the Danube, Ancient Warfare magazine, w: https://www.karwansaraypublishers.com/awblog/crushed-on-the-ice-marcus-victory-on-the-danube/, [dostęp: 27 października 2019 r.].
  5. Marek Olędzki, op. cit., s. 32; Frank McLynn, op. cit., s. 355; Erich B. Anderson, op. cit.
  6. Marek Olędzki, op. cit., s. 33-35; Erich B. Anderson, op. cit.
  7. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum..., op. cit., s. 35; Marek Olędzki, Wojny Markomańskie 162 - 185 n.e., Warszawa 2011, s. 103.
  8. Cassius Dio, Historia Romana, LXXI, 7, cyt. za: Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 161-162.
  9. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  10. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  11. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  12. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  13. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  14. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  15. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 103-104; Erich B. Anderson, op. cit.
  16. Erich B. Anderson, op. cit.; Harold Mattingly, Edward A. Sydenham, The Roman Imperial Coinage, vol III. Antoninus Pius to Commodus, London 1930, s. 206 i 211.
  17. Maciej Gaździcki, Rzymscy imperatores w „Juliuszu Cezarze” Williama Shakespeara'e, Teologia Polityczna, w: https://teologiapolityczna.pl/maciej-gazdzicki-rzymscy-imperatores-w-juliuszu-cezarze-williama-shakespearea-tpct3-, [dostęp: 27 października 2019 r.].
  18. Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 104; Erich B. Anderson, op. cit.
  19. Zob. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum..., op. cit., s. 36-37 i s. 132-133; Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 104-106; Aleksander Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich, Warszawa 2004, s. 218-219; Anthony Birley, Marcus Aurelius: A Biography, Taylor & Francis e-Library, 2001, s. 189-190; Erich B. Anderson, op. cit.
  20. Jarosław Bodzek, Monety rzymskie w zbiorze Emeryka Hutten-Czapskiego, Zapiski numizmatyczne t. 1, Muzeum Narodowe w Krakowie Sekcja Numizmatyczna Komisji Archeologicznej PAN Oddział w Krakowie, Kraków 1996, s. 29: Omawiane sesterce Marka Aureliusza zostały wybite w latach 175-177, w związku z prowadzonymi przez tego cesarza Wojnami Markomańskimi. Monetę z legendą SARMATICUS wybito po przyjęciu przez cesarza tytułu Sarmaticus w czerwcu 175 roku (...). We fragmencie tym Jarosław Bodzek wskazuje na przyjęcie przez cesarza tytułu Sarmaticus w czerwcu 175 r. za Harold Mattingly, Edward A. Sydenham, op. cit., s. 211, gdzie w tabeli pn. Chronology and titular dates, dacie: 175 June, przyporządkowane jest wydarzenie: Aurelius and Commodus receive title's Germanicus and Sarmaticus.
  21. Por. Anthony Birley, op. cit., s. 189: Marcus was recognized once more as emperor in Egypt by 28 July. It was probably in July or August that he received the title Sarmaticus, ‘conqueror of the Sarmatians’, and the eighth salutation as Imperator. Zatem Anthony Birley wskazuje w swej pracy, że tytuł Sarmaticus cesarz otrzymał w lipcu lub sierpniu, nie w czerwcu 175 r. jak z kolei podaje w swej pracy Jarosław Bodzek.
  22. Eliusz Lampridusz, Kommodus Antoninus, VII, 12, w: Historycy Cesarstwa Rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana; Jarosław Bodzek, op. cit., s. 29.
  23. Zob. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum..., op. cit., s. 36-37 i s. 132-133; Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 106-108; Aleksander Krawczuk, op. cit., s. 223-226; Erich B. Anderson, op. cit.
  24. Zob. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum..., op. cit., s. 36-37 i s. 132-133; Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 106-108; Aleksander Krawczuk, op. cit., s. 223-226; Erich B. Anderson, op. cit.
  25. Zob. Marek Olędzki, Czas przemian Barbaricum..., op. cit., s. 132-133; Marek Olędzki, Wojny Markomańskie..., op. cit., s. 106-108; Erich B. Anderson, op. cit.
Źródła wykorzystane
  • Anderson E. B., Crushed on the ice: Marcus' victory on the Danube, Ancient Warfare magazine, w: https://www.karwansaraypublishers.com/awblog/crushed-on-the-ice-marcus-victory-on-the-danube/, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Birley A., Marcus Aurelius: A Biography, Taylor & Francis e-Library, 2001, w: https://epdf.pub/marcus-aurelius-a-biography-roman-imperial-biographies.html, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Bodzek J., Monety rzymskie w zbiorze Emeryka Hutten-Czapskiego, Zapiski numizmatyczne t. 1, Muzeum Narodowe w Krakowie Sekcja Numizmatyczna Komisji Archeologicznej PAN Oddział w Krakowie, Kraków 1996, w: https://media.mnk.pl/images/upload/o-muzeum/wydawnictwa/Notae/Tom I/J. Bodzek Monety rzymskie w zbiorze Emeryka Hutten-Czapskiego.pdf, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Gaździcki M., Rzymscy imperatores w „Juliuszu Cezarze” Williama Shakespeara'e, Teologia Polityczna, w: https://teologiapolityczna.pl/maciej-gazdzicki-rzymscy-imperatores-w-juliuszu-cezarze-williama-shakespearea-tpct3-, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Historycy Cesarstwa Rzymskiego. Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana, w: https://epdf.pub/historycy-cesarstwa-rzymskiego-zywoty-cesarzy.html, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Krawczuk A., Poczet cesarzy rzymskich, Warszawa 2004
  • Mattingly H., Sydenham A. E., The Roman Imperial Coinage, vol III. Antoninus Pius to Commodus, London 1930, w: https://epdf.pub/queue/roman-imperial-coinage-volume-iii-antoninus-pius-to-commodus.html, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • McLynn F., Marcus Aurelius: A Life, Cambridge 2009, w: https://epdf.pub/marcus-aurelius-a-life.html, [dostęp: 27 października 2019 r.]
  • Olędzki M., Czas przemian Barbaricum miedzy Bałtykiem a środkowym Dunajem w dobie wojen markomańskich, Łódź 2008
  • Olędzki M., Wojny Markomańskie 162 - 185 n.e., Warszawa 2011
  • Wikipedia

IMPERIUM ROMANUM potrzebuje Twojego wsparcia!

Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na kanałach społecznościowych, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie. Nawet najmniejsze kwoty pozwolą mi opłacić dalsze poprawki, ulepszenia na stronie oraz serwer.

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM!

Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM

Dowiedz się więcej!

Wylosuj ciekawostkę i dowiedz się czegoś nowego o antycznym świecie Rzymian. Wchodząc w poniższy link zostaniesz przekierowany do losowego wpisu.

Losowa ciekawostka

Losowa ciekawostka

Odkrywaj tajemnice antycznego Rzymu!

Jeżeli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami na portalu oraz odkryciami ze świata antycznego Rzymu, zapisz się do newslettera, który jest wysyłany w każdą sobotę.

Zapisz się do newslettera!

Zapisz się do newslettera

Księgarnia rzymska

Zapraszam do kupowania ciekawych książek poświęconych historii antycznego Rzymu i starożytności. Czytelnikom przysługuje rabat na wszelkie zakupy (hasło do rabatu: imperiumromanum).

Zajrzyj do księgarni

Księgarnia rzymska

Raport o błędzie

Poniższy tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów